Wydziały uczelni utrzymują się przede wszystkim z pieniędzy na dydaktykę. Pracownicy mogą ubiegać się także o finansowanie indywidualnych bądź zespołowych grantów w Narodowym Centrum Nauki czy Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, grantów europejskich lub z innych źródeł. Można wreszcie współpracować z silniejszymi ośrodkami. Brak twardego mechanizmu finansowania usypia i rozleniwia środowisko, bo każdy coś dostanie. Rozumiem wątpliwości, ale na pewno nie mamy intencji, by „dobijać” najsłabszych. Jednostki kategorii C dostaną finansowanie na pół roku, a planujemy, że po pewnym czasie będą się mogły starać o powtórną kategoryzację. Jeśli włożą w to odpowiednio dużo wysiłku, mogą uzyskać kategorię B, dającą finansowanie.
Z prof. Maciejem Zablem, przewodniczącym Komitetu Ewaluacji Jednostek Naukowych, rozmawia Andrzej Świć – str. 22-25
czytaj »Lata Polski powojennej charakteryzują destrukcyjne w skutkach, chociaż rozłożone w czasie i przez to mniej widoczne, działania systemowe. Doprowadziły one do długotrwałego odseparowania polskiej nauki od nauki światowej, widocznego w ograniczeniach wyjazdów i przyjazdów studentów, doktorantów i uczonych, w limitowaniu bądź blokowaniu dostępu do publikacji zagranicznych, a także braku ram do międzynarodowej współpracy instytucji akademickich. Skutkiem tej izolacji stały się kuriozalne i trudne do przezwyciężenia bariery komunikacyjne. Zestawiając przeciętnego uczonego polskiego lat 60. czy 70. XX w. z jego międzywojennym odpowiednikiem, można powiedzieć, że ten pierwszy był wychowanym w izolacji językowym i kulturowym inwalidą, chociaż nie można u części takich badaczy wykluczyć cieplejszych stosunków z Republiką Rad.
Dr hab. Adam Pawłowski, prof. UWr, analizuje niektóre czynniki determinujące „publikowalność” polskich uczelni – str. 29-31
czytaj »Od pierwszego roku odczuwałem brak elementu, dzięki któremu mógłbym zamanifestować swoją studenckość. Nie ukrywam, że studiując medycynę muszę poświęcić troszkę więcej mojej młodości niż ogół studentów. Nie wynika to z kompleksu wyższości, tylko tak po prostu jest. Może stąd właśnie chęć identyfikacji? Nie ukrywam, że poza tym Wydział Lekarski posiada szeroką symbolikę i silne esprit de corps . Pewnie dlatego inicjatywa o takim charakterze wyszła od nas. Zresztą według profesora Dybca to medycy w „Żaczku” najdłużej nosili czapki w latach 50. i kazali innym studentom mówić na siebie per „pan”. Ciekawe zjawisko. Ale już całkiem serio – brakuje ciekawych i oryginalnych manifestacji studenckości. Myślę, że to fajna sprawa móc swoją czapkę założyć na absolutorium, a nie żaden zakichany beret oksfordzki.
O historii czapki studenckiej i próbach reaktywacji tradycji jej noszenia w polskich uczelniach pisze Tadeusz Hessel – str. 42-43
czytaj »Żeby zrobić karierę naukową trzeba być pracowitym, mieć pasję poznawczą, kreatywnie postrzegać rzeczywistość, mieć szacunek dla człowieka, z którym się współpracuje. Trzeba mieć poczucie humoru, bo to pomaga pracować w zespole, pozwala rozładować napięcia, gdy podczas dyskusji pojawiają się konflikty. Potrzebny jest łut szczęścia, dar Boży, który umożliwia taką aktywność, a nie inną. (...) Połowa profesorów w Polsce nie nadaje się na to stanowisko. To nie są ludzie kreatywni, choć czasami bardzo dobrzy dydaktycznie. Z pracy w Kanadzie pamiętam kolegę, który miał bardzo mały dorobek, ale był fenomenalnym wykładowcą. Trzeba dydaktyków docenić, ale też sprawdzać. U nas w ogóle obowiązków, tak dydaktycznych jak badawczych, nie traktuje się przesadnie serio.
Z prof. Tadeuszem Krygowskim, chemikiem, laureatem Nagrody FNP w roku 2010, rozmawia Piotr Kieraciński – str. 55-57
czytaj »„Forum Akademickie” jest finansowane w ramach umowy 933/P-DUN/2017 ze środków Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego na działalność upowszechniającą naukę.
ARCHIWUM