Określenie wspólnym mianem uczelni zawodowych szkół, które kształcą na pierwszym oraz drugim stopniu kształcenia, czyli licencjackim i magisterskim, jest nietrafne i krzywdzące, bo uczelnie kształcące magistrów nie są przecież zawodowe. Funkcjonująca wcześniej ustawa o wyższych szkołach zawodowych mówiła, że uczelniami zawodowymi są szkoły kształcące na poziomie licencjatu. Zmiana znaczenia tego określenia i rozciągnięcie go także na uczelnie kształcące magistrów jest, moim zdaniem, błędem, zwłaszcza że uczelnie te prowadzą także badania naukowe, często znaczące. (...) Określenie zawodowe kojarzy się raczej z tak zwanymi zawodówkami. Jeśli już używa się określenia zawodowe, to powinno ono odnosić się właśnie do uczelni kształcących na poziomie licencjatu.
Rozmowa z prof. Jerzym Malcem, przewodniczącym Konferencji Rektorów Zawodowych Szkół Polskich
Nikt się nie wtrąca do mojej pracy, jeżeli wszystko działa. Cały czas pracują tam moi uczniowie i partnerzy – wielu z nich to przybysze z Polski – a do tego przecież realizujemy wspólne projekty z polskimi jednostkami. Zatem te pobyty niosą także coś dla Ameryki. Nie liczy się, ile godzin człowiek siedzi za biurkiem, tylko, jakie są efekty jego pracy. (...) Robię to, co kocham. Realizuję swoje cele naukowe. To wciąga jak hazard. Sukces motywuje. Czuję się cały czas zmotywowany, żeby nie powiedzieć kolokwialnie – podkręcony tą rywalizacją. W Ameryce nie prowadzę obecnie działalności klinicznej i dlatego też mam dużo więcej czasu na pracę badawczą. I co dla mnie ważne – będąc w USA mogę promować Polskę.
Rozmowa z prof. Mariuszem Ratajczakiem, hematologiem, laureatem Nagrody Fundacji na rzecz Nauki Polskiej za rok 2006
Z moich wieloletnich obserwacji jako nauczyciela akademickiego (i członka komisji rekrutującej na studia doktoranckie) wynika, że grupa bardzo zdolnej młodzieży jest stosunkowo nieliczna, a tych, którzy gotowi są podjąć się trudu przygotowania rozprawy doktorskiej, jest jeszcze mniej. Trzeba zatem uruchomić mechanizmy wyławiania talentów, opieki naukowej nad nimi oraz takiej polityki kadrowej, aby wybitny doktorat otwierał furtkę do dalszej pracy naukowej. (...) Istotne jest również to, aby uczelnie były zainteresowane w pozyskiwaniu najbardziej uzdolnionej młodzieży, a zatrudniona na nich kadra nie obawiała się tzw. młodych−zdolnych (...). Przy naszych realiach może to wyglądać na utopię, ale przecież w wielu krajach zachodnich sprawdza się.
Prof. Zbigniew Drozdowicz dyskutuje z niektórymi propozycjami zmian w ustawie „Prawo o szkolnictwie wyższym”
Stereotypy na temat duszpasterstw są dwa. Pierwszy to wyniesiony przez wielu studentów i pracowników uczelni jeszcze z rodzinnych parafii obraz typowej oazy – grupy ludzi siedzących w kaplicy lub wokół ogniska i śpiewających piosenki religijne do wtóru gitary. Drugi to wizja grupy „jajogłowych” (czy, jak to się obecnie mawia, „wykształciuchów”) rozmawiających o zawiłych kwestiach teologicznych (w rodzaju: „Ile diabłów mieści się na łebku od szpilki”). Należy jednak uświadomić sobie, że DA odgrywają ważną rolę w kształtowaniu środowiska akademickiego, zarówno na poziomie studentów, jak i pracowników naukowych. Efekty działalności DA są szersze niż zadania, które te wspólnoty sobie stawiają.
O funkcjach i zadaniach duszpasterstw akademickich pisze Marek Misiak
„Forum Akademickie” jest finansowane w ramach umowy 933/P-DUN/2017 ze środków Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego na działalność upowszechniającą naukę.
ARCHIWUM