A co ty robisz w tym duszpasterstwie?

Marek Misiak


Dosłownie kilka dni temu wychodziłem z mojego duszpasterstwa akademickiego – przygotowywaliśmy tam spotkanie, a ja potrzebowałem chwili na przewietrzenie się. W drzwiach napotkałem przygarbionego chłopaka o nieobecnym spojrzeniu. Wyjaśnił mi, że jest studentem I roku i czuje się zagubiony w nowym, wielkim mieście. Nie miał tu wcześniej żadnych znajomych, a na roku (choć na jego kierunku jest ponad 100 osób) nie zdołał poznać nikogo. Kiedy był już bliski załamania, ktoś zasugerował mu, by zaczął chodzić do któregoś z wrocławskich duszpasterstw akademickich. Wybór padł na moje.

Muszę powiedzieć, że jako osoba związana z duszpasterstwem od ponad 5 lat stykałem się z takimi sytuacjami wielokrotnie. Studenci nie mogący odnaleźć się we Wrocławiu, właśnie u nas odnajdywali swoją przystań. DA jest miejscem, gdzie wierzący student może wiele zyskać. Jednak rozmowy z wieloma kolegami studentami, jak i z pracownikami mojej uczelni, uświadomiły mi, jak wiele jest mitów i nieporozumień wokół tego tak powszechnego przecież ruchu.

W większych ośrodkach duszpasterstw jest kilkanaście (we Wrocławiu 15), w mniejszych przynajmniej jedno. Prowadzą je zakony i zgromadzenia księży – zawsze dominikanie, franciszkanie wszystkich trzech odłamów i salezjanie, często redemptoryści, czasem jezuici. Ponadto duszpasterstwa akademickie funkcjonują przy niektórych parafiach prowadzonych przez księży diecezjalnych, zwłaszcza jeżeli kościół położony jest blisko budynków uczelnianych czy akademików. W zależności od czuwającego nad danym DA zgromadzenia i osoby samego duszpasterza (lub duszpasterzy, w dużych DA bywa, że jest dwóch) duszpasterstwo ma nieco odmienny charakter (większy nacisk na modlitwę lub na formację intelektualną, na wspólnotę lub indywidualny rozwój duchowy). Podstawowe zadania DA pozostają jednak zawsze takie same: 1) pogłębianie wiedzy na tematy związane z wiarą, 2) przygotowanie do małżeństwa, 3) formacja intelektualna (filozoficzna, społeczna), 4) organizacja życia kulturalnego, 5) stwarzanie okazji do pomagania potrzebującym i, last but not least, 5) dostarczanie okazji do poznania szerszego grona znajomych.

Moralny kręgosłup

Stereotypy na temat duszpasterstw są dwa. Pierwszy to wyniesiony przez wielu studentów i pracowników uczelni jeszcze z rodzinnych parafii obraz typowej oazy – grupy ludzi siedzących w kaplicy lub wokół ogniska i śpiewających piosenki religijne do wtóru gitary. Drugi to wizja grupy „jajogłowych” (czy, jak to się obecnie mawia, „wykształciuchów”) rozmawiających o zawiłych kwestiach teologicznych (w rodzaju: „Ile diabłów mieści się na łebku od szpilki”). Należy jednak uświadomić sobie, że DA odgrywają ważną rolę w kształtowaniu środowiska akademickiego, zarówno na poziomie studentów, jak i pracowników naukowych. Efekty działalności DA są szersze niż zadania, które te wspólnoty sobie stawiają.

Nie zanurzając się tu w kwestie związane bezpośrednio z wiarą lub niewiarą w Boga, patrząc z czysto świeckiego punktu widzenia, DA daje studentowi ważną rzecz: szansę na umocnienie moralnego kręgosłupa. Uformowany przez taką wspólnotę student będzie mniej skłonny do kierowania się etyką sytuacyjną, a w konsekwencji mniejsza jest szansa, że np. zdecyduje się na plagiat. Oczywiście znajdą się tacy, którzy będą twierdzić, że w duszpasterstwach są tacy sami oszuści i karierowicze, jak wszędzie, ale jeśli u kogoś pesymistyczny obraz rzeczywistości jest dostatecznie mocno zakorzeniony, to człowiek taki nie potrzebuje go już weryfikować i ten artykuł również go nie przekona.

Druga funkcja DA to umieszczanie zainteresowań i (czasem) badań prowadzonych przez danego studenta w kontekście innych nauk. Brzmi to mądrze, ale jest znacznie prostsze: po prostu nie każdy student ma czas i okazję często kontaktować się z ludźmi studiującymi inne kierunki. Dyskutując z nimi, opowiadając o tym, czym sam się zajmuje i wysłuchując opowieści innych, często uświadamia sobie swoje braki, zaczyna widzieć powiązania między różnymi sposobami poznawania świata, nie zamyka się tylko w swojej dziedzinie.

Trzecia funkcja to wciąganie zadowalających się dotąd puszką piwa i komputerem studentów w orbitę życia kulturalnego. W niejednym duszpasterstwie działa dyskusyjny klub filmowy, organizowane są wyjścia do teatru. Trochę czym innym jest pójść na przedstawienie reklamowane na plakacie zawieszonym w uczelni i liczyć na to, że uda się namówić kilku znajomych z grupy, a czym innym – iść tam w gronie ludzi, których się zna i lubi.

Czwartą funkcją duszpasterstwa akademickiego jest uczenie młodego człowieka odpowiedzialnego podejścia do życia. Temat odpowiedzialności za swoje życie, przyjaźnie, związki jest często poruszany na kazaniach i spotkaniach dyskusyjnych. Przede wszystkim jednak można sprawdzić się w praktyce – podjąć się konkretnego dzieła charytatywnego, uczestniczyć w przygotowaniu imprezy czy wyjazdu, a czasem nawet poprowadzić spotkania jakiejś grupy – biblijnej, filozoficznej, kulturalnej. W DA duszpasterze są z reguły obecni, ale spotkaniami i pomocą potrzebującym zajmują się najczęściej sami studenci.

Czas dla innych

Piąta funkcja DA to formacja intelektualna – mówię tu o tej niezwiązanej z wiarą. W niektórych duszpasterstwach odbywają się spotkania poświęcone studiowaniu myśli konkretnych filozofów, w innych zaprasza się na spotkania jako gości znanych naukowców, mężów stanu, myślicieli i pisarzy. Dyskusje na takich spotkaniach wyrabiają u uczestników umiejętność prowadzenia spokojnej i rozsądnej debaty (inna sprawa, że z wielu takich spotkań wynosiłem gorzką świadomość, że są ludzie, z którymi dyskutować nie sposób).

Szósta forma działalności duszpasterstw jest najbardziej chyba „medialna” i najlepiej widoczna: wdrażanie studentów do pomagania potrzebującym. Praktycznie każde DA organizuje przynajmniej jeden wolontariat. Spektrum jest tu bardzo szerokie: od gotowania zupy dla biednych, poprzez pomoc w hospicjach, domach dziecka, świetlicach dla dzieci, schroniskach dla bezdomnych, przewodnictwo dla niewidomych, aż do organizacji większych zbiórek pieniędzy, odzieży, żywności i podręczników. Oprócz zasadniczego celu (pomoc potrzebującym) działalność taka wyrabia w studencie przekonanie, że służenie bliźnim jest czymś ważnym w życiu, a nie fanaberią. Nie chodzi tu nawet o poświęcanie czasu, ale o samą postawę.

Siódma, i moim zdaniem (choć to kontrowersyjny pogląd) zdecydowanie najważniejsza, wartość DA jest związana z życiem towarzyskim. Ludzie, którym znajdowanie znajomych i przyjaciół przychodzi bez większego problemu, nie zawsze zdają sobie sprawę, jak trudno jest żyć w nowym mieście czy choćby tylko w nowym środowisku osobom nieśmiałym czy zwyczajnie mniej przebojowym. Zwłaszcza że czasy studenckiej braci spędzającej ze sobą po zajęciach długie godziny minęły chyba bezpowrotnie. Każdy ma już swoich znajomych. W DA ludzie są wobec siebie życzliwsi, mają więcej czasu i wolę wchodzenia we wzajemne relacje.

Przyjazny rozdział

Wszystko, co napisałem powyżej, brzmi raczej jak prospekt reklamowy. Skoro duszpasterstwa to taki raj na ziemi, czemu nie trafia tam 70−80 proc. studentów? Powodów jest wiele. Paradoksalnie problemem rzadko jest brak silnej wiary. Wiele duszpasterstw wręcz stara się przyciągnąć ludzi pogubionych, aby im pomóc (co niekoniecznie musi oznaczać nawracanie, a na pewno nie na siłę).

Rozmowy z osobami, które nie zagrzały dłużej miejsca w żadnym duszpasterstwie, pokazują, że tym, co najczęściej odrzuca studentów od tego typu wspólnot, jest ich hermetyczność. Przy całej deklarowanej otwartości na nowych ludzi niektóre DA to zamknięte grupki znających się od kilku lat osób o podobnym sposobie myślenia. „Nowy” może chodzić na wiele spotkań i angażować się w wiele przedsięwzięć, pozostaje jednak człowiekiem „z zewnątrz”, nie wciąganym w głębsze więzi towarzyskie i nie branym serio w dyskusjach (tak dzieje się zwłaszcza w mniejszych duszpasterstwach). Niektórych studentów odrzuca klimat panujący w danym DA – zbyt intelektualny lub, odwrotnie, zbyt „oazowy” (śpiewy z gitarą, modlitwy Odnowy w Duchu Świętym), a nie mają czasu lub ochoty na szukanie wśród duszpasterstw tego, które najbardziej by im odpowiadało. Zdarza się, że w konkretnym DA prym wiodą silne osobowości, które przechwyciły wszystkie inicjatywy, jak i uwagę duszpasterza, co sprawia, że inne chcące coś zdziałać osoby giną w ich cieniu i w końcu sfrustrowane odchodzą. Zdarzają się duszpasterstwa mało prężne, hołdujące zasadzie: „spotkamy się w kościele, pomodlimy się, a potem pójdziemy na piwo i jakoś to będzie” – nie pobudzają „nowego” do jakiejkolwiek aktywności.

Z perspektywy pięciu lat mogę powiedzieć, że bycie aktywnym członkiem jednego z wrocławskich duszpasterstw akademickich ukształtowało mnie jako człowieka. Tu umocniłem wiarę, utrwaliłem zasady moralne, poznałem większość moich przyjaciół, nauczyłem się pomagania potrzebującym i odpowiedzialności za innych, różne dzieła i samego siebie. Ważne jest, aby władze różnych uczelni miały świadomość, że studentom są potrzebne wartości, które właśnie w DA mogą znaleźć. Nie chodzi o reklamowanie przez uczelnię konkretnych wspólnot (byłoby to naruszenie zasady świeckości państwowych szkół wyższych). Warto jednak, by duszpasterstwom ułatwiano promowanie siebie i swoich inicjatyw w murach uczelni. Warto, by obowiązywała tu zasada „przyjaznego rozdziału Kościoła od państwa”.