Rodzinny doktorat

Cz. II

Marek Wroński

Witoldowi Głowaczowi zarzucono plagiat znaczącej części obronionej trzy lata wcześniej dysertacji, której autorem był młodszy brat Adam, pracujący na tym samym wydziale. Recenzenci obu prac byli ci sami i „nie zauważyli” wielostronicowych przejęć. Komisja Doktorska (z której składu cztery osoby uczestniczyły również w komisji doktorskiej przewodu Adama Głowacza, a obecny promotor był jej przewodniczącym) mimo postawienia zarzutu na publicznej obronie nie zawiesiła postępowania i jednogłośnie przyjęła pracę doktorską, wnioskując o jej wyróżnienie. Poniżej ciąg dalszy tej naukowej sagi.

Adwokat kontra Rada Wydziału

W imieniu Witolda Głowacza odwołanie od uchwały odmawiającej nadania mu doktoratu złożył mecenas Jan Widacki, znany krakowski adwokat i profesor prawa. Zarzucił radzie, że uchwała została podjęta z naruszeniem przepisów prawa, na podstawie wadliwie przeprowadzonego przewodu doktorskiego. Dalej stwierdził, że Rada Wydziału oparła się na opiniach osób nieuprawnionych do opiniowania w tym przewodzie, niemających kompetencji w tej dziedzinie nauki (sic!). Zarzucił także radzie, że po zapoznaniu się z opinią prof. R. Pytlaka oparła się na nieudokumentowanych zarzutach plagiatu. Zdaniem mecenasa Widackiego, RW nie miała prawa zawiesić postępowania w przewodzie mgr. inż. W. Głowacza, jak również nie mogła powołać eksperta do potwierdzenia lub odrzucenia zarzutu naruszenia praw autorskich przez doktoranta. Takie działania są pozaprawne, bowiem ustawa o stopniach i tytułach ich nie przewiduje, a w zakresie nieuregulowanym obowiązuje KPA. Zdaniem prof. Widackiego tylko recenzenci mogą oceniać, czy prawa autorskie zostały naruszone. Skoro dwaj recenzenci wskazali, że plagiat w niniejszej pracy nie miał miejsca, to RW mogła zakwestionować ich bezstronność i powołać innych recenzentów. Jeżeli zarzuty pojawiły się już na obronie i były znane Komisji Doktorskiej, to również ona miała prawo nie przyjąć pracy. Jeśli tego nie zrobiła, to uznała zarzuty plagiatu za nieudokumentowane. Opinia prof. R. Pytlaka została uzyskana niezgodnie z przepisami prawa i nie może być traktowana na równi z recenzjami w tym przewodzie. Zdaniem mecenasa o plagiacie może decydować tylko sąd, a skoro recenzenci uznali, że rozprawa jest „oryginalnym rozwiązaniem problemu naukowego”, jednoznacznie wyklucza to plagiat.

Co więcej, na posiedzeniu 26 IV 2017 członkowie RW (profesorowie Kułakowski, Szpyrka i Miśkowicz) bez należytych podstaw wypowiadali się autorytatywnie, że w doktoracie naruszono prawa autorskie. Opiniodawca podkreślił, że „samo stwierdzenie przez systemy antyplagiatowe pokrywania się tekstu nie przesądza o plagiacie”. Pokrywające się fragmenty mogą stanowić nazwy własne instytucji, niechronione prawem autorskim definicje, nazwy urządzeń i opisy ich działań itd. Wymaga to oceny merytorycznej, której musi dokonać specjalista z dziedziny, z której pochodzą porównywane teksty. „Takiej merytorycznej oceny nikt nie dokonał, a przyjęta uchwała ignoruje wypowiedzi recenzentów (…), którzy oceniając merytorycznie występujące w pracy Witolda Głowacza, wychwycone przez systemy antyplagiatowe zapożyczenia stwierdzili, że nie ma tu mowy o plagiacie. Uchwała stanowi de facto votum nieufności wobec promotora (prof. R. Tadeusiewicza) oraz recenzentów (prof. E. Dudek-Dyduch, prof. M. Skomorowskiego)”.

Ponieważ „zlekceważono opinię promotora i recenzentów, zaś cała sprawa rozpoznawana była w dużych emocjach, a w sporze brali udział członkowie najbliższej rodziny doktoranta (…), wszystko to przemawia za celowością przekazania przewodu doktorskiego do innej jednostki organizacyjnej”.

Chybione argumenty

Moim zdaniem, argumenty odwołania są chybione. RW miała prawo zawiesić postępowanie na podstawie art. 97 KPA, „gdy rozpatrzenie sprawy i wydanie decyzji zależy od uprzedniego rozstrzygnięcia zagadnienia wstępnego przez inny organ lub sąd”. Zarzut braku oryginalności pracy i naruszenia praw autorskich innych osób został dobrze wykazany przez eksperta, prof. Pytlaka, który szczegółowo porównywał oba teksty. Aczkolwiek recenzentka, prof. Ewa Dudek-Dyduch, twierdziła, że merytorycznie prace są różne (co jednoznacznie obala opinia prof. Pytlaka), to nie zaprzeczyła, że obydwie prace są w wielu miejscach bliźniaczo podobne. Recenzent, prof. Marek Skomorowski, oświadczył, że nie otrzymał opinii prof. Pytlaka, ale uważa, że praca nie jest plagiatem, bowiem obaj bracia wspólnie publikowali. Promotor, prof. Tadeusiewicz, w ciągu sześciu miesięcy w ogóle nie zabrał głosu w tej sprawie, aczkolwiek powinien był to zrobić. Żadna z tych trzech osób nie napisała pisemnej opinii po tym, gdy padł zarzut plagiatu, a nikt ich o to nie poprosił.

Przeważająca większość członków RW dokładnie widziała obszerne zapożyczenia w doktoracie Witolda Głowacza, bowiem jednoznacznie wskazał je na slajdach prof. Kułakowski. Co więcej, każdy członek rady miał wcześniejszy dostęp do obydwu prac doktorskich umieszczonych w repozytorium i samemu lub z pomocą opinii prof. Pytlaka łatwo mógł zauważyć naruszenie praw autorskich i dobrych praktyk naukowych. O jedności opinii RW w tym względzie świadczyło głosowanie. Powód odmowy nadania stopnia został dobrze umotywowany w uzasadnieniu uchwały. Rzetelności naukowej nie pilnują sądy, tylko środowisko akademickie.

Sprawa trafia do CK

29 czerwca 2017 r. RW podjęła uchwałę odnoszącą się negatywnie do argumentacji odwołania. Jak mnie poinformowano, w posiedzeniu brał udział promotor doktoratu, prof. Ryszard Tadeusiewicz, ale znów nie zabrał głosu i nie ustosunkował się do sprawy.

W czasie wcześniejszej dyskusji dziekan Sroka potwierdził, że 18 maja 2017 r. poinformował rektora AGH, prof. Tadeusza Słomkę, o zarzucie plagiatu, przekazując wszystkie dokumenty. Nie otrzymał dalszych informacji, czy wszczęto wyjaśniające postępowanie dyscyplinarne. Rada większością 28 osób głosowała „za oddaleniem” poparcia, zaś dwa głosy były „za poparciem” odwołania.

Dokumenty sprawy przekazano w lipcu do Centralnej Komisji, która już wtedy przestała formalnie pracować i członkowie sekcji udali się na wakacje. Mimo to, poza posiedzeniem Sekcji Nauk Technicznych (którą kieruje prof. Roman Barlik z Zakładu Elektroniki Przemysłowej Wydziału Elektrycznego PW), powołano superrecenzenta – rzeczoznawcę, prof. Stanisława Osowskiego z Zakładu Elektrotechniki Teoretycznej i Informatyki Stosowanej Wydziału Elektrycznego PW.

1 sierpnia 2017 prof. Osowski wydał opinię, w której podtrzymał zarzuty zawarte w odwołaniu: zawieszenie postępowania przez RW i wyznaczenie poza procedurą, jak to ujął, „dodatkowego recenzenta” naruszają ustawę i dlatego są nieważne. Uznał, że dosłowne zapożyczenia tekstu to około 20 stron, „co jest stosunkowo dużo i nie powinno się zdarzyć”. Stwierdził, że wiele fragmentów zapożyczonych „rzekomo z pracy doktorskiej A. Głowacza pochodzi w rzeczywistości z ich wspólnych publikacji. Jest to autoplagiat występujący w obydwu doktoratach. (…) Z punktu widzenia oceny merytorycznej rozprawy mgr. inż. Witolda Głowacza trudno byłoby obronić zarzut plagiatu. (…) Sposób przedstawienia i dyskusji wyników w obu pracach jest bardzo schematyczny, z licznymi powtórzeniami słownymi dotyczącymi różnych przypadków. Wiele rysunków jest wspólnych, choć z drobnymi różnicami (podejrzewam, że zaczerpnięte ze wspólnych publikacji)”. Jego zdaniem zapożyczenia tekstu dotyczą głównie stosowanych (potocznych) zwrotów i w większości mało istotnych fragmentów rozprawy, jednak żaden z tych elementów nie powinien się znaleźć w rozprawie doktorskiej. Wyniki, zdaniem prof. Osowskiego, są oryginalne, ale sposób ich przedstawienia już nie. Uważa on, że w postępowaniu RW wystąpiło szereg wykroczeń formalnych i brak rzetelnej analizy faktów, co przerodziło się w pewną stronniczość rzutującą na wynik głosowania. Zabrakło powołania komisji dziekańskiej, która powinna rozmawiać z Adamem Głowaczem, którego praca stanowi rzekomo główne źródło zapożyczeń. Nie uwzględniono analizy wspólnych publikacji, z których bracia mogli korzystać. Dlaczego w ważnym posiedzeniu RW, zatwierdzającym nadanie stopnia, nie wziął udziału promotor, który w ten sposób nie mógł się wypowiedzieć? Z tego powodu, zdaniem superrecenzenta, sprawę należało skierować do innej rady wydziału. Powinna ona przeanalizować wspólne prace braci, na które się powołują w swoich dysertacjach, i sprawdzić, czy nie doszło do autoplagiatu.

Opinia sekcji

Na posiedzenie Sekcji Nauk Technicznych CK 6 października 2017 r., gdzie rozpoznawano sprawę odwołania Witolda Głowacza od odmowy nadania stopnia doktora nauk technicznych, zaproszono prof. Stanisława Osowskiego, który w skrócie przedstawił swoją opinię.

W dyskusji najpierw zabrał głos prof. Antoni Tajduś z Katedry Geomechaniki, Budownictwa i Geotechniki Wydziału Górnictwa i Geoinżynierii AGH, który w poprzedniej kadencji był przewodniczącym CK, a w latach 2005-2012 rektorem AGH. Powiedział, iż jego zdaniem decydujące w tej sprawie są względy natury niemerytorycznej, dlatego sprawę należy przenieść do innej jednostki. Popierał go prof. Janusz Kacprzyk z Instytutu Badań Systemowych PAN. Prof. Barlik, przewodniczący sekcji, uznał, że trudno wykluczyć prawidłowo wybranych recenzentów. Prof. Andrzej Świerniak z Zakładu Inżynierii Systemów Instytutu Automatyki Politechniki Śląskiej podtrzymał opinię, że rada z nowej jednostki powinna uwzględnić stanowisko powołanej poprzednio Komisji Doktorskiej. Prof. Grażyna Schneider-Skalska z Katedry Kształtowania Środowiska Mieszkaniowego Wydziału Architektury Politechniki Krakowskiej była ciekawa, dlaczego powołano trzeciego recenzenta. Z kolei prof. Jan Awrejcewicz z Katedry Automatyki, Biomechaniki i Mechatroniki Politechniki Łódzkiej stwierdził, że problemy autoplagiatu i plagiatu należą do trudnych i delikatnych kwestii, jeśli zatem obie prace są różne pod względem merytorycznym, to trudno mówić o plagiacie. Po zakończeniu dyskusji prof. Barlik poprosił o wskazanie jednostki, która mogłaby przeprowadzić dalsze postępowanie. W opinii prof. Stefana Berczyńskiego z Instytutu Technologii Mechanicznej Wydziału Inżynierii Mechanicznej i Mechatroniki ZUT w Szczecinie powinna być to jednostka posiadająca uprawnienia z dyscypliny informatyka. Po krótkiej dyskusji sekcja wskazała Radę Wydziału Elektrotechniki, Elektroniki, Informatyki i Automatyki Politechniki Łódzkiej (dziekan: dr hab. inż. Sławomir Hausman). Za przyjęciem odwołania zagłosowało 27 członków, przeciwko przyjęciu: 1 osoba.

30 października 2017 r. sprawę rozpatrzyło Prezydium Centralnej Komisji. Po krótkim przedstawieniu argumentów przez prof. Barlika (który oparł się całkowicie na opinii swojego wydziałowego kolegi, prof. Stanisława Osowskiego) jednogłośnie przyjęło odwołanie, uchyliło uchwałę RW AGH o niezatwierdzeniu dysertacji i skierowało doktorat do RW Politechniki Łódzkiej. Decyzja CK – bez opinii prof. Osowskiego i bez protokołu dyskusji na posiedzeniu sekcji – przyszła do AGH w połowie listopada. Mimo że decyzja ta postponuje prestiż i rzetelność Rady Wydziału, nie podjęto żadnych kroków, aby od tak niesprawiedliwej oceny złożyć odwołanie do WSA w Warszawie, na co był czas do 15 grudnia 2017 r. W styczniu 2018 r. dokumentacja doktoratu została przesłana do Politechniki Łódzkiej.

Katalog przejęć

Dziekan Ryszard Sroka, aczkolwiek nie wstrzymał obrony doktoratu W. Głowacza (a powinien, bowiem padł publiczny zarzut plagiatu), to jednak po porównaniu prac w zaciszu gabinetu zdecydował się podjąć oficjalne kroki, które spowodowały potwierdzenie zarzutu i niezatwierdzenie doktoratu. Sprawiedliwość należy się także innym osobom, które aktywnie i czynnie zaprotestowały przeciwko naruszeniu dobrych praktyk akademickich w rzeczonym doktoracie.

Poniżej przedstawiam najistotniejsze wnioski z porównania obydwu dysertacji, dokonanego na moją prośbę przez chcącego zachować anonimowość naukowca specjalistę.

Szczegółowe porównanie wykazało, że przeważająca część pracy Witolda Głowacza składa się z bezpośrednio przekopiowanych obszernych części pracy Adama Głowacza. Zapożyczenia i przejęcia liczą od 78% do 100% tekstu poszczególnych rozdziałów, przy czym uwzględniono powtórzenia, proste podmiany, synonimy, przestawienia fragmentów itp. Jest to niewątpliwie naukowy plagiat. Na poziomie merytorycznym doktoratowi Witolda Głowacza brak również oryginalności (identyczny mechanizm użyty z prostymi podmianami).

Jeśli chodzi o strukturę porównanych prac, to praca Witolda Głowacza (dalej: WG) składa się z sześciu rozdziałów oraz trzech dodatków. Tytuł i struktura doktoratu są niemal identyczne jak w pracy Adama Głowacza (dalej: AG). Układ podrozdziałów prac jest również niemal identyczny.

Zauważalne są modyfikacje struktury pracy WG mające ukryć podobieństwo obu prac: w tytule podmieniono wejściowe sygnały „akustyczne” na „prądowe i napięciowe”, pozostałe nieznaczące zmiany to zastosowanie synonimów: „komputerowe techniki” na „metody”; „analizy” na „analizy i rozpoznawania”; „maszyn elektrycznych” na „silników elektrycznych”. Spisy ilustracji i tabel przedstawione za spisem literatury zawierają wiele identycznych rysunków. Opis tezy rozprawy został przeniesiony z rozdz. 1 (AG) do nienumerowanego wstępu z podmienionym sygnałem wejściowym. Opis klasyfikatora opartego na sieci neuronowej skopiowany i przestawiony na początek rozdz. 2 z sekcji 2.4.3 (AG).

W pracy zastosowano też szereg licznych podmian terminów i przestawienia kolejności akapitów. Nie są to jednak zmiany trudne do zidentyfikowania. Widoczne są oczywiste błędy plagiatowania – w podrozdziale 3.4.2 na str. 41 zapomniano podmienić nazwę i WG pisze o SARSA, który w ogóle nie występuje w jego rozprawie.

Należy zwrócić uwagę na niespójność pracy. Porównując obie rozprawy można zauważyć, że u WG brakuje eksperymentów LPC i LPCC, porównania oraz weryfikacji wyników rozpoznawania. Mimo to WG pisze we wstępie na str. 7 czy w podsumowaniu na str. 99, że przeprowadzono weryfikację wyników rozpoznawania (fragment skopiowany). Weryfikacja jest podana nawet w skopiowanym podrozdziale 3.3 na str. 38-39 i na rys. 3.2.

W recenzji Ewy Dudek-Dyduch pojawia się dwukrotne podkreślenie potwierdzenia prawidłowości działania stanowiska: w opisie rozdz. 4 na str. 2 oraz w „Najistotniejszych osiągnięciach” na str. 3. Te fragmenty recenzji pracy WG zostały skopiowane z recenzji rozprawy AG. Problem w tym, że u WG w ogóle nie ma takiej weryfikacji.

Warto zwrócić uwagę także na badane sygnały. Jak pisał AG w swojej rozprawie doktorskiej z 2013 (rozdział 3 podrozdział 3.2), zbudował on stanowisko do badania sygnałów akustycznych (SARSA) i prądowych (SARP), którego szczegółowy opis podaje dalej, m.in. w podrozdziałach 3.4 (SARSA) i 3.5 (SARP). Z kolei w podrozdziale 3.5 AG stwierdza, że badanie sygnału prądu jest bardzo podobne do badania sygnału akustycznego, w związku z tym ogranicza się on do wskazania drobnych różnic, np. użycie karty pomiarowej prądu zamiast mikrofonu oraz inny zestaw danych. Dalej podaje użycie rozpoznawania sygnałów prądowych do weryfikacji metody akustycznej (por. podrozdział 4.12 i 4.13). Stąd dziwią wypowiedzi recenzentki, prof. Ewy Dudek-Dyduch, podczas obrony i obrad Rady Wydziału, że rodzaje sygnałów w obu pracach są różne. W rzeczywistości sygnał prądowy występuje w obu rozprawach, mimo że nie ma go w tytule u AG. Z kolei u WG pojawia się sygnał akustyczny (w wyniku błędu plagiatowania).

Należy także podkreślić brak oryginalności doktoratu. W rozprawie WG trudno nie zauważyć identycznej treści występującej w całym rozdziale 3. WG przypisuje sobie zbudowanie identycznego stanowiska badawczego (osiągnięcia) jak AG, nawet z identycznymi klasyfikatorami, nie odwołując się do rozprawy AG ani innego źródła (a więc wprowadza w błąd co do autorstwa i nowości). Identyczne stanowisko badawcze występuje przecież w rozprawie AG, szczególnie przy uwzględnieniu podrozdziałów 3.4 i 3.5 (AG). To rzekome „osiągnięcie” budowy stanowiska podkreślają oboje recenzenci. Odpowiednie fragmenty ich recenzji zostały zresztą skopiowane parami z recenzji rozprawy AG. Na koniec trzeba stwierdzić, że podmiana sygnału wejściowego i podanie wyniku byłyby osiągnięciem inżynierskim (gdyby praca była rzetelna), ale nie doktorskim.

Co dalej?

29 stycznia 2018 r. niżej podpisany przed posiedzeniem Prezydium CK złożył w Biurze Centralnej Komisji na ręce prof. K. Furtaka konkordancję obydwu doktoratów oraz ich merytoryczną analizę. Dokumentacja ta powinna zostać przesłana do Politechniki Łódzkiej, gdzie procedowane jest odwołanie.

Całość tej dokumentacji, wraz z kilkoma innymi istotnymi dokumentami, redakcja „Forum Akademickiego” – działając w interesie publicznym – zdecydowała się upublicznić wraz z tym artykułem w Internecie. Każdy czytelnik może zobaczyć, co faktycznie się w niej znajduje, a co napisali recenzenci i czego nie chciała zobaczyć Sekcja Nauk Technicznych Centralnej Komisji.

Marekwro@gmail.com

LINKI:

 

Konkordancja obydwu doktoratow: Glowacz Adam vs Witold

Adam Głowacz: treść rozprawy

Adam Głowacz: streszczenie, autoreferat i recenzje

Witold  Głowacz: treść rozprawy

Witold  Głowacz: streszczenie, autoreferat i recenzje

CK Uchylenie uchwaly RW o nadaniu doktoratu Witold Glowacz X 2017

Opinia prof. L .Pytlaka o doktoracie Witolda Głowacza 2017

Opinia rzeczoznawcy CK prof Stanislawa Osowskiego Pol Warsz. re odwolanie W. Glowacz