Za mało rozróżnień
Autor, francuski jezuita, jest dziekanem Wydziału Teologicznego Centre Sevres, kieruje katedrą badań nad myślą Teilharda de Chardin. Szkoda, że wydawca pominął podtytuł książki Vrais et faux debats, bo pozwala on zaliczyć ją do dzieł klasyfikowanych w Polsce jako przegląd problemów, nie zaś do prac mających za cel rozwiązanie jakiejś kwestii. Są też „wpadki” redakcyjne: np. zrobiono z Linneusza Szwajcara (s. 21) czy podano jako datę śmierci Teilharda Wielkanoc 10 maja (zamiast kwietnia) 1955 roku (s. 114).
Książka, jak pisze autor, chce analizować związki między nauką a religią, w tym wypadku między wizją ewolucjonistyczną rozwoju gatunków i miejsca człowieka w tym „drzewie genealogicznym” a chrześcijańską wizją świata w duchu „krytycznego dialogu”. Postawa ta opiera się na podejściu z rezerwą do próby pospiesznego łączenia nauki i religii: „kwestie techniczne są rozstrzygane w ramach poszczególnych dyscyplin, lecz możliwy jest dialog między partnerami, przy czym żadnemu z nich nie przysługuje pierwotnie wyższy status” (s. 11). Autor podkreśla, że zarówno teologia, jak i scjentystyczne podejście grzeszyło przeciw temu przykazaniu „krytycznego dialogu”.
Książka składa się z trzech części. Pierwsza (trzy pierwsze rozdziały) prezentuje krótką historię tła naukowego, na którym dokonało się dzieło samego Darwina, opis jego odkryć i recepcji jego koncepcji ewolucyjnego rozwoju gatunków w myśli chrześcijańskiej. Część druga (rozdz. IV-VI) dotyczy, według autora, stanowisk skrajnych w debacie. Autor zalicza do nich (co jest właściwie jego deklaracją w sporze ideologicznym między ewolucjonizmem a kreacjonizmem) także „kreacjonizm”; „potrzebny jest krytyczny wysiłek teologów, aby wykazać, że ten ostatni w najmniejszym nawet stopniu nie jest autentycznym wyrazem chrześcijaństwa” (s. 14). Część ta, zawierająca wyraźnie nieżyczliwą prezentację różnych odmian kreacjonizmu (rozdz. V Mglisty obraz kreacjonizmu) – m.in. tylko dwie strony na temat nurtu w filozofii, zwanego teorią inteligentnego projektu (Intelligent Design) – kończy się prezentacją koncepcji de Chardina. Z kolei trzecia, najciekawsza część pracy dotyczy prób skonfrontowania idei ewolucji z „klasycznymi” problemami antropologiczno-teologicznymi, dotyczącymi przypadku, moralności, śmierci i koncepcji Boga.
Niestety, autor prezentuje niespójne stanowisko. Z jednej strony ma przedstawiać debaty, z drugiej zajmuje w nich określoną pozycję. Za mało jest w tej książce rozróżnień. Cóż to bowiem jest tytułowe „chrześcijaństwo”: oficjalne nauczanie Kościoła katolickiego, teologia uprawiana przez chrześcijan, filozofia na chrześcijańskich uniwersytetach, czy ruchy społeczne? Co to jest darwinizm: koncepcja biologiczna czy ideologia naturalistyczna (zwana często neodarwinizmem)? Jak się wydaje, nie można też mieszać idei ewolucji z dopuszczeniem do głosu myślenia historycznego w teologii czy filozofii: „zwrócimy uwagę na nowe odniesienie do historii, uwalniające świat katolicki od ciężaru ‘scholastycznej’ metafizyki, która z czasem stała się jałowa. Dokonuje się to dzięki powrotowi do Biblii (nietraktowanej już jako zbiór cytatów ilustrujących schemat skonstruowany poza nią)”. Dziwna to deklaracja w obliczu faktu, że nowa scholastyka zaczęła się od deklaracji Leona XIII w latach siedemdziesiątych XIX wieku, a krytyka biblijna też sięga korzeniami pierwszych dziesiątków XX wieku, czyli są co najmniej tak wiekowe, jak idee Darwina.
Marek Lechniak
François Euvé, Darwin i chrześcijaństwo, tłum. Krzysztof Chodacki, wydawnictwo wam, Kraków 2010, seria: Wiara i Nauka.