Wyszło chaotycznie

To niezbyt skomplikowana opowieść o zawiłych dziejach Rusi, Cesarstwa Rosyjskiego, Związku Radzieckiego i Rosji współczesnej. Autor wprawdzie zastrzega, że spisanie historii państwa, którego terytorium stanowi jedną szóstą powierzchni Ziemi, to nie lada wyczyn, jednak dopełnia dzieła na blisko czterystu stronach. Rozpoczyna od objaśnień „egzotyki” języka Rosjan, ich imion własnych, różnic w kalendarzach juliańskim i gregoriańskim oraz opisania położenia geograficznego – koncentrując się w zasadzie na obszarze Rusi Moskiewskiej. Czytanie tych wstępnych rozdziałów to strata czasu. Dość dobrze się czyta opinię o wpływie klimatu na administrowanie rozległymi terytoriami, ale – przy całym szacunku dla dorobku naukowego Ferdynanda Braudela, pod którego dyskretnym urokiem pozostaje autor – niewiele ona wnosi do wykładu. Natrafić tu można też na potknięcia chronologiczne. Autor lokuje w osiemnastym wieku wojny „Moskowitów” (tak nazywa Rosjan), Polaków i Ukraińców, którzy „stawiają czoło Tatarom krymskim”.

Pozostałe rozdziały książki stanowią zasadniczo meritum sprawy. Wspomniane zostają wszystkie istotne fakty historii rosyjskiej. Polityczny wymiar raczej pobieżnie, ale za to społeczny i kulturalny z próbą analizy. Od czasu do czasu pojawia się namysł nad gospodarką, zwłaszcza przy ZSRR. Na pewno można się dowiedzieć o niewesołej doli zwykłego, szarego człowieka. W życie Rosjanina wpisane jest cierpienie. Autor podpowiada, że Rosjanin nauczył się je akceptować i znosi na różne sposoby.

W pracy Bartletta zauważalna jest angielska perspektywa historiografii. Nie jest silna, ale od czasu do czasu przewija się w opowieści. To nie tylko rodzaj zachwytu nad rosyjskim fenomenem, ale i obawy przed Rosją wywołane podbojem Azji. Jak wynika z książki, najsilniejsze były w momencie „przybliżania się Rosji do Indii”. Anglicy odebrali ekspansję rosyjską jako zagrożenie swoich interesów na subkontynencie.

Oczywiście szukałem także związków polsko-rosyjskich, bo to zawsze ciekawe, gdy piszą o naszych losach obcy. Nawet kilka znalazłem, choć to ledwie muśnięcie. Bartlett próbował przeanalizować przyczyny unii brzeskiej z 1596 r. oraz dalsze jej losy. Wyszło chaotycznie.

Książka nie zawiera przypisów autora. Te, które są, pochodzą od tłumacza i należy mu podziękować, że odwołuje się do polskiej terminologii historycznej. W naszej historiografii dobrze wiemy, co znaczy „wielka smuta”, a i „wojna trzynastoletnia” dla Polaków to zupełnie inne wydarzenie, niż dla Rosjan.

Wyposażeniem książki są też niewyraźne zdjęcia, ryciny i mapy. Te ostatnie nie wolne od nader swobodnej interpretacji kartograficznej. Np. mapa Ruś Kijowska w IX wieku przedstawia otaczający ową Ruś świat słowiański w ten sposób, że plemię Mazowszan umieszczone jest na ziemiach białoruskich, w Wielkopolsce siedzi plemię Polaków zamiast Polan, zaś na północ od Nowogrodu Wielkiego mieszkają Słowianie (w ogóle). Mapy pochodzą z ©Sir Martin Gilbert, Londyn/Nowy Jork 2002.

Chociaż ogólnikowość historii politycznej nadrobiona została przesunięciem akcentu w stronę historii kultury, nie poleciłbym Historii Rosji jako lektury przed egzaminem studentom historii czy filologii rosyjskiej. Ostatecznie po poprawieniu błędnych dat wydania Zmartwychwstania Lwa Tołstoja czy daty traktatu ryskiego kończącego wojnę polsko-bolszewicką, mogłaby być lekturą dla rusofilów. Niczego książka nie wyjaśnia, a takie przynajmniej miałem oczekiwania wobec skomplikowanych dziejów Rosji.

Bogdan Bernat

Roger Bartlett, Historia Rosji, tłum. Wacław Sadkowski, BELLONA, Warszawa 2010.