Sztuka przełomów
Autorka przedstawia skomplikowane związki i zależności pomiędzy XX-wieczną sztuką, historią, polityką i obyczajowością. Analizuje kulturotwórcze znaczenia dwóch istotnych wydarzeń z najnowszej historii Polski: zmierzchu ery stalinowskiej (1955) oraz upadku komunizmu (1989).
Przełom, nowe otwarcie, powiew wolności to wyzwania dla artystów, którzy musieli zmagać się z represyjną ideologią realnego socjalizmu także jako kierunku w sztuce. Autorka przywołuje życiorysy twórców o dużym dorobku i renomie oraz zapomnianych, a niezmiernie interesujących eksperymentatorów. Bardzo interesujące są rozważania o dyskusji na temat kryteriów oceny wielkości sztuki i jej twórców. Autorka nie unika związków między biografią, twórczością a układami towarzyskimi i zapotrzebowaniem społecznym, czyli politycznym, na określony kierunek w sztuce lub wariację na temat danego kierunku. Zaznacza, iż takie fakty, jak: niedostrzeganie artystów uznanych, wyrzucenie Wojciecha Weissa z ASP w Krakowie, nie zaistniały obiektywnie. „W tej bezpardonowej walce nie byłoby nic złego, gdyby odbywała się w przestrzeni agonistycznej, a nie konsensusowej, uzgodnionej z monopolistyczną władzą. Nie była to czysta gra”.
Wykluczanie artystów pojawia się także – w innym wymiarze – w nowej, postkomunistycznej rzeczywistości. Autorka podkreśla subiektywne, nieweryfikowalne, związane z ambicjami osób lub grup artystycznych kryteria oceny wartości dzieł i ich twórców. Trudno nie uznać oczywistej prawdy, że historia kultury i sztuki jest pisana także przez zazdrość i stereotypy. Jednakże niekiedy może być trudno czytelnikowi, który nie jest historykiem sztuki, pojąć rangę sztuki najnowszej, opartej na kategoriach prowokacji, obrzydzenia, epatowania seksualnością i fizjologią. Autorka podkreśla, że artyści, którzy podważają romantyczny i modernistyczny status twórcy, zwracają uwagę na monopol oficjalnych galerii, brak przestrzeni do dyskusji, niemożność zaistnienia w sferze kultury jako ściśle określonej przez wybrane paradygmaty oraz władzę dyrektorów i kuratorów muzeów i wystaw. Należy jednak podkreślić, że hasło „bez wymiotu nie ma podmiotu” nie musi przekonywać wszystkich odbiorców kultury. Oczywiście trzeba uznać specyfikę sztuki współczesnej, jej dialog z codziennością, tym, co okrutnie trywialne lub wstydliwe, z brutalną prawdą o cielesności i dążeniami do łamania tabu, aby nie było tematów zakazanych, a twórca nie musiał stosować autocenzury. Sztuka powinna prowokować, ale niekoniecznie do „wymiotu”. Nie trzeba się zgadzać z zasadą, że sztuka ma być lepsza od rzeczywistości, ale nikt też nie musi aprobować wartości dzieła, które polega na eksponowaniu autoerotyzmu lub fizjologii w miejscu, gdzie kiedyś znajdował się kościół. Można naturalnie uznać wartość powyższych aktów sztuki jako narzędzi, dzięki którym artyści pragną wywołać społeczną dyskusję. Pojawia się pytanie o przyszłość tego typu propozycji, czy nie dążą w ten sposób do autodestrukcji i zanegowania własnej podmiotowości?
Niepokoje i pytania czytelnika nie umniejszają jednak wartości książki. Jednym z najbardziej inspirujących fragmentów jest rozdział poświęcony „orfickim transkrypcjom granicy”, „motywom cięcia ciała”, tak, że „wewnętrzna ciemność wydobywa się wręcz na zewnątrz, promieniując dziwną energią czarnej dziury”. Na przykładzie prac Andrzeja Wróblewskiego autorka przedstawia metaforyczne interpretacje mitu o Orfeuszu, z kategoriami takimi jak powrót, powtórzenie, wyczerpanie w życiu i twórczości artysty. Owe kategorie można inaczej określić jako uniwersalne wyzwania, stojące przed każdym, kto chce zajmować się sztuką.
Agnieszka Palicka
Anna Markowska, Dwa przełomy. Sztuka polska po 1955 i 1989 roku, WYDAWNICTWO NAUKOWE UNIWERSYTETU MIKOŁAJA KOPERNIKA, Toruń 2012, seria: Monografie FNP.