Coś się kończy, coś się zaczyna
Zainteresowanie pierwszą wojną światową nie maleje. Ciekawą książkę na ten temat napisał australijski historyk Paul Ham. Rok 1914 pogrzebał starą monarchiczną Europę i zarazem zmienił świat na zawsze, bowiem do minionego czasu nie było już powrotu. Książkę napisano z dużym znawstwem naukowo-badawczym, godnym wybitnego historyka, ale też z wyczuciem beletrystycznym i niezwykle czułym uchem. Czytając, niemal słyszy się głosy żołnierzy maszerujących na front, aby zginąć, nie wiadomo za co i dlaczego. Tak myślała większość Anglików, Francuzów, Rosjan i Niemców; przeciętni mieszkańcy tych państw nie chcieli wojny, lecz nie mieli siły, aby ją powstrzymać.
Dramat wojny polegał na jej bezsensowności, miliony ofiar ginęły w walce o kawałek błotnistej francuskiej ziemi, gdzie roiło się od szczurów żywiących się ludzkim mięsem. Na froncie wschodnim przez trzy zimy zawszeni żołnierze siedzieli w ziemiankach, a wojna polegała na krótkich wypadach, które najczęściej kończyły się śmiercią. W niczym nie zmieniało to sytuacji politycznej ani militarnej.
Niemcy, zdaniem autora, ponoszą największą winę za wojnę i jej skutki. Dewizą polityki niemieckiej były zbrojenia i utrzymywanie pod bronią potężnej armii. W Polsce oczekiwano starcia wielkich zaborczych mocarstw. Maria Dąbrowska pisała, że w polskich kościołach modlono się o wojnę powszechną.
Prawie 70 mln ludzi założyło mundury. Do rąk dostali nową broń: karabiny szybkostrzelne i maszynowe. Na polach bitew testowano gazy bojowe, samoloty, czołgi, ciężką artylerię. W ciągu 52 miesięcy walk zginęło niemal 10 mln żołnierzy, a 20 mln odniosło rany. Wśród nich byli zmobilizowani do armii państw zaborczych Polacy, którzy często walczyli przeciwko sobie. Poległo ponad dwukrotnie więcej żołnierzy niż w czasie II wojny światowej. Cywile też zapłacili krwią – w wyniku bombardowań, okupacji i głodu zmarło około 7 mln ludzi.
To właśnie rok 1914, jak żaden inny przed nim, ukształtował przyszłość Europy. Wpłynęło na to wiele okoliczności, jak chociażby zderzenie dziewiętnastowiecznej taktyki wojennej ze sposobem myślenia politycznego i realiami czasu wojny i po jej zakończeniu. W 1918 r. nikt nie był zadowolony z rozstrzygnięć, ani państwa zwycięskie, ani pokonane. Przeciętni ludzie – a takich było najwięcej – którzy ponieśli ogromne straty, oczekiwali na poprawę swego życia. Niestety spotkało ich rozczarowanie, żyło się im znacznie gorzej, stawali się niepotrzebni, zdarzały się napady na inwalidów wojennych, było mnóstwo ludzi bez pracy i żadnej pomocy. Ta sytuacja przyczyniała się do powstania totalitarnych dyktatur faszyzmu i komunizmu. I to było też końcem świata, który istniał przed 1914 rokiem. Europa wkroczyła w nowy, gorszy czas, niebawem znaczony gułagami, obozami koncentracyjnymi i zbrodniami na niewyobrażalną skalę.
W wyniku wielkiej wojny upadły i przeszły do historii europejskie monarchie Austro–Węgry, Niemcy i Rosja. To był też koniec starego świata. Na ich miejsce powstało szereg nowych państw: Finlandia, Litwa, Łotwa, Estonia, Polska, Austria, Węgry, Czechosłowacja. Wszystkie miały ustrój republikańsko-demokratyczny. Jednak żadne państwo nie było zadowolone ze swoich granic i z nowego europejskiego ładu, często wybuchały konflikty. Polska musiała prowadzić aż sześć wojen, najcięższą ze Związkiem Radzieckim w 1920 r., której skutki echem odbijają się do dziś. Ziemie polskie zostały najbardziej zniszczone spośród wszystkich państw uczestniczących w wojnie. Odbudowa wymagała ogromnego wysiłku całego narodu i państwa.
Książka napisana jest przejrzystym i zarazem barwnym językiem, niektóre jej części czyta się jak powieść, ale nie jest to beletrystyka, tylko dobrze opracowane dzieło naukowe.
Ludwik Malinowski
Paul HAM, 1914 Rok końca świata , tłum. Adam Tuz, Wydawnictwo Pruszyński Media, Warszawa 2015.