Banały i wzniosłości
Listy Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów obejmują okres, gdy przyszły autor Mapy pogody nie był jeszcze żywą literacką legendą ani słynnym „Iwachą”, który „trząsł” literackim światem PRL-u. Jak pisze Tomasz Burek we wstępie: „W momencie nawiązania między nimi znajomości ona miała lat 24, on 28. Ona pochodziła z nie najgorzej sytuowanej, swego czasu bardzo nawet majętnej rodziny warszawskich przemysłowców i właścicieli ziemskich. On był hołyszem z dalekich kresów, jeszcze niezbyt pewnie się czującym na stołecznym gruncie literackim i poetą o nader szczupłym wciąż dorobku. Ona odznaczała się subtelnym urokiem osobistym. (…) On natomiast, wzrostu słusznego, niezdarny i trochę zaniedbany, potwierdzał swoją powierzchownością mieszczańskie właśnie wyobrażenia o «chudym literacie»”. Trudno o bardziej romantyczny początek wielkiej miłości i małżeństwa, które trwało 57 lat, a odrobiny pikanterii wydarzeniu dodaje fakt, że Anna dla Jarosława porzuciła ówczesnego narzeczonego, księcia Krzysztofa Radziwiłła.
Co jest tematem listów? Właściwie wszystko: życie rodzinne i towarzyskie, plotki, szczere wyznania, ale oczywiście leitmotiv to miłość i wyrazy czułości, których małżonkowie sobie nie szczędzą. Ona nazywa go „Synkiem”, on ją „Kicią”. Tęsknota, żal z powodu rozstania spowodowanego podróżami obojga. Iwaszkiewiczowa jeździ do Zakopanego dla poratowania zdrowia, Iwaszkiewicz do Paryża. Będąc w kraju, pisze żonie, jak bardzo mierzi go towarzystwo kolegów literatów przesiadujących w słynnej „Ziemiańskiej”, nieświadomych, że dla literackiego świata poza Polską znaczą oni niewiele. Ale w tych gorzkich słowach jest też niewątpliwie tęsknota Iwaszkiewicza za literackim sukcesem, splendorami i bez wątpienia również za pieniędzmi. Pieniądze to istotny, chociaż oczywiście poboczny wątek listów. Małżonkowie wymieniają się uwagami na temat dokonywanych zakupów, oczekiwanych honorariów za przekłady, wydane utwory etc. Paryż zachwyca Iwaszkiewicza, będąc w Warszawie tęskni do niego, ale po pewnym czasie pała już uczuciem znużenia i odrazy, chce wracać. Jednocześnie listy pełne są nadziei i radości z wydawanych utworów, męki twórczej, dni bez Dajmoniona i pracowitych tygodni. Czasem świadomość literackiej niemocy pogłębia jeszcze nużąca praca w charakterze sekretarza (1923-25) ówczesnego marszałka sejmu, Macieja Rataja.
Uważny czytelnik znajdzie w tej epistolograficznej kronice ukryte sensy, m.in. o skłonnościach homoseksualnych Iwaszkiewicza, gdy pisze do żony o jego tzw. opinii na mieście. Listy to banały i wzniosłości, wymiana zdań na tematy kulturalne (teatr, film, muzyka, literatura), ale też zwykłe małżeńskie konflikty, gdy Iwaszkiewicz jest zły na żonę, że prosi ojca o pieniądze. Jednocześnie to doskonałe świadectwo dojrzewania pisarza, rozkwitu i pielęgnowania miłości oraz w pewnym stopniu subiektywny zapis historii. Trzeba również przyznać, że Anna Iwaszkiewicz jest godną interlokutorką, która nie tylko pilnuje domowego ogniska i doskonale zna głębię artystycznej duszy swojego męża, potrafi go wydobyć z otchłani, ale również nie ustępuje mu intelektualnie i może być kompanem do dysputy.
Jarosław Iwaszkiewicz pisał listy ze świadomością (a może raczej nadzieją), że w przyszłości staną się być może materiałem na „listy zebrane” i, jak widać, jego oczekiwania okazały się słuszne, bo przecież dobra literatura nigdy się nie starzeje.
Jacek Hnidiuk
Anna i Jarosław Iwaszkiewiczowie, Listy 1922-1926, oprac. Małgorzata Bojanowska, Ewa Cieślak, wstęp Tomasz Burek, wyd. II poprawione i uzupełnione, SPÓŁDZIELNIA WYDAWNICZA „CZYTELNIK”, Warszawa 2012.