Arabów portret własny
Treść najnowszej książka Marka M. Dziekana, czołowego polskiego arabisty, stanowią arabskie miasta: Damaszek, Bagdad, Kair, Algier i Casablanca oraz związani z nimi arabscy intelektualiści. We wstępie autor pokrótce wyjaśnia etymologię nazewnictwa miast i streszcza ich historię, aby uzasadnić wybór właśnie tych ośrodków, jako osi konstrukcyjnej książki. Przytacza fragmenty dzieł, opatruje je komentarzem, stawia tezy, postępuje zatem jak klasyczny naukowiec.
Co kojarzy się przeciętnemu Polakowi ze słowami „Arab” i „islam”? Zapewne terroryści Osamy bin Ladena i los arabskich kobiet. I właśnie tych dwóch tematów w książce nie znajdziemy, bowiem, jak wyjaśnia autor, arabscy myśliciele uważają je za marginalne. Jak każdy naród, również Arabowie mają swoją spiskową teorię dziejów i niestety znowu wszystkiemu winni są Żydzi. Świat arabski ma swój mit o amerykańsko-syjonistycznej zmowie, jednak powodem nienawiści islamskich fundamentalistów jest nie tyle istnienie zgniłego Zachodu w ogóle, co raczej fakt, że ów Zachód popiera arabskie świeckie reżimy. Jest to jedna z najważniejszych konstatacji, pomagająca zrozumieć tę tak odległą pod wieloma względami kulturę.
Wielowątkowość książki sprawia, że muszę poprzestać na opisaniu kilku myśli wybranych poetów, publicystów czy filozofów, którzy wbrew mniemaniu europejskich laików wcale nie tworzą światopoglądowego monolitu; arabskie środowisko intelektualne jest różnorodne i podzielone. Jeden z „bohaterów”, historyk Abd al-Aziz al-Duri, postulował np. badanie arabskiej historii holistycznie, bez dzielenia jej na kulturową, ekonomiczną i polityczną. Sprzeciwiał się łączeniu wydarzeń historycznych z mitami i legendami, co w pewnej mierze jest chyba problemem historyków każdego kraju na świecie. Imad ad-Din Chalil, historyk i teoretyk kultury, twierdził, że dominującą funkcją literatury muzułmańskiej jest to, że ma ona swoje korzenie w Bogu, a literatury innych narodów opierają się jedynie na ludzkim doświadczeniu. Próbujemy być rywalami Boga, a nie jego sługami. Głosił prymat doktrynalnej roli pisarstwa, której podporządkowane winny zostać wszystkie inne: polityczna, społeczna, psychologiczna, historyczna, metodologiczna i wychowawcza. Filozof Zaki Nadżib Mahmud głosił teorię, że myśl arabska powinna zapożyczać z Zachodu jedynie to, co się tam przyjęło, a Faradż Fauda, iracki publicysta zastrzelony za swoje poglądy sekularystyczne, opowiadał się za świeckim państwem i demokracją, krytykował natomiast wszelkie teorie panislamistyczne i traktował islam wyłącznie jako religię, a nie ideologię łączącą sprawy religii, państwa i prawa.
Zaprezentowane wyjątki arabskiej myśli są jedynie drobiazgiem wobec tego, co zebrał w swojej książce Marek M. Dziekan. Wskazuje na podobieństwa między literaturą inspirowaną religijnie w chrześcijaństwie i islamie. Przypomina, że chociaż XIX-wieczny kolonializm wytworzył w naszej świadomości obraz ludów arabskich jako barbarzyńców, to jednak wypadałoby się zastanowić, który naród bardziej zasługuje na to miano i kto wówczas kogo cywilizował. I rzeczywiście nie sposób nie zgodzić się z tym poglądem, pamiętając jak wiele zawdzięczamy filozofii i medycynie tego regionu świata. Doskonałą summą książki będzie cytat z samego autora: „Współczesna myśl arabska jest głównie zbiorem pytań. Odpowiedzi, jeśli się pojawiają, są enigmatyczne, niejednoznaczne albo przeciwnie – tak jednoznaczne, że aż nieprzystające do rzeczywistości”.
Jacek Hnidiuk
Marek M. Dziekan, Złote stolice Arabów. Szkice o współczesnej myśli arabskiej , SPÓŁDZIELNIA WYDAWNICZA „CZYTELNIK”, Warszawa 2010, seria: Humanistyka – wydania indywidualne.