Zawiłości prawa własności intelektualnej

Justyna Jakubczyk
Ochrona praw własności intelektualnej budzi żywe dyskusje nawet w środowiskach prawniczych. Z jednej strony są interesy wielkich firm fonograficznych, które np. w Stanach Zjednoczonych wynajmują detektywów sprawdzających, czy przedszkola zapłaciły za publiczne odtwarzanie kołysanek puszczanych dzieciom. Z drugiej – lobby konsumentów wskazujące, że tak szeroka ochrona nie jest potrzebna.

Poziom świadomości i kultury prawnej w Polsce jest bardzo niski. Niby wiemy, czym jest prawo własności intelektualnej. Wiemy, że nikt nie może podpisać swoim nazwiskiem napisanej przez nas książki, artykułu. Oczywiste jest dla nas, że przygotowany przez nas na zajęcia ze studentami wykład jest naszym dziełem, którego inni wykładowcy nie mogą kopiować i który niejednokrotnie autor zabrania nagrywać studentom. Jesteśmy twórcami pisząc prace naukowe, książki beletrystyczne, poezję, malując obrazy i robiąc zdjęcia. Jesteśmy twórcami grając w teatrze czy tworząc programy komputerowe. Nie mamy co do tego wątpliwości.

Jednocześnie, mając pewną świadomość swoich praw i będąc gotowymi o nie walczyć, zapominamy o kilku bardzo ważnych kwestiach, gdy wykorzystujemy czyjąś własność intelektualną. Nie chodzi o plagiat ani o piractwo komputerowe – w tych przypadkach zazwyczaj zdajemy sobie sprawę, co jest niezgodne z prawem. Owszem, niektórzy polemizują, że nie kradną programu komputerowego, bo gdyby go ukradli, to jego właściciel by go nie miał. A przecież niczego mu nie ubywa, więc nic złego nie robimy.

Chodzi jednak o kilka kwestii, nad którymi jako autorzy często nie zastanawiamy się, tworząc swoje dzieła. Przede wszystkim nad tym, że nie tylko my jedyni na świecie jesteśmy twórcami, których pracę chroni prawo.

Cudze dzieło w naszym dziele

Wydawnictwo dostaje do publikacji artykuł naukowy – tytuł, autorzy, streszczenie, słowa kluczowe, wstęp, cel, metody badań... Wszystko zdaje się być tak, jak powinno. Są i ryciny. Redaktor pyta twórcę artykułu, czy to są ryciny jego autorstwa. „Nie, są ściągnięte z Internetu”. A czy jest na nie pozwolenie? „Nie, przecież były w Internecie. Możemy podać stronę”. Tak, możemy, a nawet musimy, ale to nie wystarcza.

Tak jak inni nie mogą bez naszej zgody korzystać z naszych utworów, tak samo my nie możemy bez zgody autora czy właściciela praw autorskich wykorzystać cudzego dzieła. Ilustrację ściągniętą z Internetu zazwyczaj możemy wydrukować i powiesić nad łóżkiem, pokazać znajomym – w ramach tak zwanego dozwolonego użytku osobistego. Jeśli napisany przez nas artykuł miałby być pokazany tylko rodzinie i najbliższym znajomym, nie musimy prosić o pozwolenie innych autorów, których dzieła w nim zamieściliśmy. Podobnie jest np. z utworami muzycznymi czy filmowymi – możemy skopiować utwór, by wysłuchać go lub obejrzeć z rodziną czy bliskimi znajomymi. Ale bez zgody właściciela praw autorskich nie możemy go rozpowszechniać, np. w sieci, bez względu na to, czy robimy to za darmo, czy pobierając pieniądze.

Pisząc książkę, jej rozdział czy artykuł prasowy, mamy na celu rozpowszechnienie swojego dzieła, a jednocześnie tego, co w nim zawarliśmy. Dlatego jeśli w naszej pracy umieszczamy utwory innych autorów – teksty, zdjęcia lub ilustracje z Internetu lub innych publikacji – zawsze należy wystąpić o zgodę na ich wykorzystanie do właściciela praw autorskich. Właścicielem może być autor, wydawca czy właściciel portalu internetowego. Zgodę można uzyskać zarówno na piśmie, jak i drogą elektroniczną, w postaci e-maila. Każdy wykorzystany utwór należy oznaczyć, podając nazwisko autora i źródło, z którego pochodzi dzieło. Często do nazwiska i źródła dodaje się również notę „Za pozwoleniem”.

Właścicielowi praw autorskich przysługuje prawo do honorarium, ale często bywa tak – zwłaszcza w przypadku artykułów naukowych – że autorzy wyrażają zgodę na wykorzystanie ich pracy, nie występując o wynagrodzenie z tego tytułu.

Autorskie prawa osobiste a prawa majątkowe

Prawa autorskie dzielą się na dwie grupy – prawa osobiste i majątkowe. Prawa osobiste są nieograniczone w czasie, niezbywalne i niedziedziczne. Czyli, jak już raz coś stworzyliśmy, to twórcami tego zostaniemy na zawsze (nawet gdy dzieło nie zostało ukończone), nie możemy nikomu odprzedać ani przekazać w spadku prawa do nazywania się autorem naszego dzieła.

Autorskie prawa majątkowe są ograniczone czasowo i wygasają po upływie 70 lat od daty śmierci twórcy (lub w przypadku utworów mających wielu autorów – od śmierci ostatniego z nich; w przypadku wykonania artystycznego – prawa wygasają 50 lat od śmierci artysty). Jeśli prawa majątkowe wygasły, nie musimy prosić nikogo o pozwolenie na wykorzystanie cudzego dzieła. Ale nadal musimy ten utwór oznaczyć nazwiskiem jego autora, bo to już leży w zakresie autorskich praw
osobistych!

Autorskie prawa majątkowe można także zbyć, np. wydawcy (w odróżnieniu od praw osobistych, odnoszących się do sfery niemajątkowej i chroniących więź twórcy z utworem, czyli autor może sprzedać wydawnictwu prawo do wynagrodzenia za dalszą odprzedaż utworu, ale nie może zrzec się jego autorstwa). Autorskie prawa majątkowe można też dziedziczyć, więc gdy chcemy wykorzystać utwór nieżyjącego już twórcy, należy odnaleźć jego spadkobierców.

Czy jest coś za darmo?

Warto wspomnieć o istniejącej w Internecie tzw. domenie publicznej. Znajdują się tam utwory, do których wygasły autorskie prawa majątkowe. Można więc z nich korzystać nieodpłatnie, nie występując o pozwolenie. Ale znów podkreślam – autorskie prawa osobiste nie wygasają, więc nawet utwór z domeny publicznej należy podpisać nazwiskiem jego autora (jeśli autor jest nieznany, również to piszemy) i podać źródło.

W myśl zasady otwartego dostępu do wiedzy powstał ruch Open Access. Działa głównie w środowiskach akademickich i ma służyć wymianie informacji dla dobra wspólnego. Wymiana ta odbywa się poprzez dwa kanały: pierwszy to OA publishing, czyli tworzenie czasopism otwartych (open access journals), osiągalnych dla czytelników bez opłat i innych barier dostępu w Internecie (w odmianie hybrydowej część tekstów udostępnianych jest za darmo, cześć za opłatą); drugi – OA self-archiving, to budowanie repozytoriów otwartych (open archives) – elektronicznych archiwów naukowych (instytucjonalnych, dziedzinowych), w których gromadzi się obiekty powstałe w formie cyfrowej (born digital). Dostęp do nich przez komputery i sieci jest bezpłatny i nieograniczony. Wśród polskich inicjatyw Open Access można wymienić np. Polskie Biblioteki Cyfrowe oraz działalność Koalicji Otwartej Edukacji.

Twórcy, zwłaszcza fotograficy i pasjonaci fotografii amatorzy, niejednokrotnie udostępniają swoje prace w bankach darmowych fotografii. Ale zawsze przed pobraniem takiego zdjęcia należy przeczytać, na jakim polu można je wykorzystać (część praw nadal jest ograniczona). I oczywiście musimy podać nazwisko autora zdjęcia i źródło jego pochodzenia.

Często najprostszym sposobem zilustrowania swojej pracy jest kupno fotografii i grafik w płatnych bankach zdjęć, ale i tam trzeba sprawdzić, jaki rodzaj licencji wybrać, niektóre np. wykluczają użycie zakupionej grafiki na okładce książki, która będzie sprzedawana detalicznie.

Ochrona praw

Zgodnie z ustawą o prawie autorskim i prawach pokrewnych każdy utwór podlega ochronie prawa autorskiego . Nawet jeśli nie jest on opatrzony notą „copyright” lub „wszelkie prawa zastrzeżone”, zabrania się jego kopiowania bez zgody autora.

Co może nam grozić za niezgodne z prawem wykorzystanie czyjegoś dzieła? W ustawie czytamy, że twórca, którego autorskie prawa osobiste zostały zagrożone cudzym działaniem, może żądać zaniechania tego działania. Może domagać się także złożenia publicznego oświadczenie o odpowiedniej treści i formie. Jeżeli naruszenie było zawinione, sąd może przyznać twórcy odpowiednią sumę pieniężną tytułem zadośćuczynienia za doznaną krzywdę lub zobowiązać sprawcę, aby wpłacił odpowiednią sumę pieniężną na wskazany przez twórcę cel społeczny.

W uproszczeniu można powiedzieć, że za samo rozpowszechnianie bez uprawnień cudzego utworu może grozić kara pozbawienia wolności do lat 2. Jeśli sprawca działał nieumyślnie, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności lub karze pozbawienia wolności do roku. Ale jeśli sprawca działa w celu uzyskania korzyści majątkowej, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Na jeszcze dłużej może stracić wolność osoba, która z nieprawnego rozpowszechniania cudzego utworu uczyniła sobie źródło dochodu (od pół roku do lat 5). Po szczegóły odsyłam do odpowiednich aktów prawnych (art. 115-123 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych). Warto tylko wspomnieć, że należy bardzo uważać na programy wymiany plików tzw. peer-to-peer, które automatycznie instalują program udostępniający nasze pliki, jeśli ściągamy z Internetu pliki udostępnione przez kogoś innego. W ten sposób często nieświadomie łamiemy prawo.

Aaa prace magisterskie?

I nie tylko magisterskie – także licencjacie, doktorskie i wszelkie inne, które są wymagane do zaliczenia poszczególnych etapów edukacji czy zdobywania awansu zawodowego, a są powszechnie, niestety, sprzedawane i kupowane na uczelniach. Odpowiedzialność karna w tym przypadku podlega kodeksowi karnemu i przepisom na temat wyłudzenia poświadczenia nieprawdy, jeśli doszło do wydania dyplomu lub świadectwa na podstawie kupionej pracy.

W zakresie przepisów prawa autorskiego oferowanie prac tego typu stanowi podżeganie lub pomocnictwo do przestępstwa, a kupowanie – przywłaszczenie autorstwa lub wprowadzanie w błąd co do autorstwa. Problemem w tym drugim przypadku jest fakt, że to przestępstwo ścigane jest na wniosek pokrzywdzonego, a tu formalnie pokrzywdzonym jest autor, który „sprzedał” przecież swoją pracę.

Prawo cytatu

Wróćmy do artykułu, który autor dostarczył do wydawnictwa. W tekście jest bardzo dużo cytatów z innych prac naukowych. Oczywiście autor nie prosił nikogo o pozwolenie na ich wykorzystanie, opatrzył tylko cytaty odnośnikami do piśmiennictwa. Czy musiał prosić o zgodę? W końcu wykorzystał czyjeś utwory.

Tym razem nie. Wprawdzie orzecznictwo w tym względzie nie jest jednolite i różnie interpretuje kwestie ochrony dzieł naukowych (odbierając im w niektórych przypadkach prawo do ochrony w zakresie prawa autorskiego, jednak interesy osobiste twórców prac naukowych, niepodlegające prawu autorskiemu, chronione są na mocy przepisów kodeksu cywilnego), ale określa też tzw. prawo cytatu, mające na celu swobodę twórczą w dziedzinie analizy i krytyki naukowej oraz wypowiedzi artystycznej. Cytat jest dozwolony tylko w utworze stanowiącym samodzielną całość. Ma służyć informacji, umocnieniu własnego poglądu i musi wiązać się z tekstem, w którym jest przytaczany. O dozwolonych rozmiarach cytatu decyduje cel jego zamieszczenia. Ustawodawca nie określa jego limitu, można to zrobić jedynie w odniesieniu do konkretnego przypadku. Nie powinno jednak dochodzić do reprodukcji dzieła poprzez cytat.

Pracownicze programy komputerowe

Chociaż programy komputerowe podlegają ochronie jak utwory literackie, w przypadku programów pracowniczych, czyli stworzonych w ramach wykonywania stosunku pracy, prawa majątkowe przysługują zazwyczaj pracodawcy. Wyjątkiem mogą być indywidualne zapisy w umowie o pracę.

Tu warto zaznaczyć, że korzystanie z programów komputerowych nie wchodzi w zakres dozwolonego użytku osobistego, zawsze więc musimy mieć licencję na programy, które mamy w swoim komputerze i nie możemy się nimi „dzielić” ze znajomymi.

Prawo własności przemysłowej

Prawo własności intelektualnej dotyczy nie tylko prawa autorskiego. Drugim aktem prawnym regulującym to zagadnienie jest prawo własności przemysłowej. Zasadniczą różnicą między tymi dwoma aktami jest to, że w odróżnieniu od prawa autorskiego, które nie wymaga spełnienia żadnych wymogów rejestracyjnych, aby uzyskać prawo własności przemysłowej, należy przejść odpowiednie procedury. Zajmuje się tym Urząd Patentowy Rzeczypospolitej Polskiej. Prawo to obejmuje patenty udzielane na wynalazki, prawa ochronne na wzory użytkowe, prawa z rejestracji na wzory przemysłowe, prawa ochronne na znaki towarowe, prawa z rejestracji na oznaczenia geograficzne oraz zwalczania nieuczciwej konkurencji.

Patent na wynalazek udzielany jest na 20 lat, po tym czasie patent wygasa i wynalazek staje się domeną publiczną. Wzory użytkowe są objęte ochroną przez 10 lat, znaki towarowe także przez 10 lat, ale z możliwością przedłużania na kolejne 10-letnie okresy (bez limitu liczby tych okresów). Wzór przemysłowy można zarejestrować na 25 lat, a topografię układu scalonego
na 10 lat.

Niniejszy artykuł może być jedynie wstępem do poznania bardzo rozbudowanych zagadnień prawa własności intelektualnej. Wszystkich zainteresowanych odsyłam do treści ustawy z 4 lutego 1994 roku o prawie autorskim i prawach pokrewnych, regulacji prawnych dotyczących prawa własności przemysłowej oraz książki „Prawo autorskie i prawa pokrewne. Komentarz” J. Barty i wsp.