Miejsce wydawnictw akademickich

Piotr Dobrołęcki

Kończący się rok 2011 jest bardzo trudny dla polskiej książki. Zaczęło się od wprowadzenia szkodliwego ze wszech miar 5−procentowego podatku VAT. Okres przejściowy był wyjątkowo trudny wskutek wprowadzenia – nie wiadomo w czyim interesie, ale na pewno nie w interesie wydawców, dystrybutorów, a zwłaszcza czytelników – zagmatwanych przepisów przez zadufanych w sobie urzędników Ministerstwa Finansów. Do tego doszły kolosalne opóźnienia w płatnościach za sprzedane książki, co wywołało efekt domina: dystrybutorzy zalegają wydawcom, wydawcy drukarniom, a drukarnie dostawcom papieru. Sytuacja kryzysowa objęła już cały łańcuch produkcji i sprzedaży książek.

W najtrudniejszej sytuacji znaleźli się średni i mali wydawcy, a wśród nich wydawcy akademiccy i naukowi, którzy publikują corocznie 40 proc. wszystkich tytułów książek w Polsce. Dzięki temu w ogromny i zazwyczaj niedoceniany sposób przyczyniają się do rozwoju polskiej nauki i kultury. Zagrożenia, jakie spotykają tę grupę wydawców, są więc dalekosiężne nie tylko dla niewielkiego, bo liczącego w końcu nie więcej niż kilka tysięcy osób środowiska wydawniczego – uważanego jednak za wyjątkowo elitarną grupę w branży książkowej – ale dla całego społeczeństwa, dla edukacji i kształcenia, dla pracy dydaktycznej i w końcu – co jest kluczowe – dla dalszego rozwoju nauki.

W ostatnich miesiącach z grona wydawców akademickich ubyły dwie zasłużone oficyny, publikujące książki akademickie i naukowe na najwyższym poziomie edytorskim – Wydawnictwa Naukowo−Techniczne i Wiedza Powszechna. Wskutek niefrasobliwości władz decyzję o dalszym losie tych oficyn, z którymi administracja państwowa nie umiała sobie przez lata poradzić, pozostawiono całkowicie niekompetentnym urzędnikom (znowu urzędnikom!) Ministerstwa Skarbu. Z wdziękiem słonia w składzie porcelany doprowadzili oni do zaprzepaszczenia wieloletniego dorobku wydawniczego obu firm, pozbawiając – w przypadku WNT – świat polskiej techniki prestiżowego miejsca dla publikacji swoich prac, a zwłaszcza podręczników akademickich.

Należy też zwrócić uwagę na kwestię statystyki wydawnictw i publikacji prowadzoną przez Bibliotekę Narodową, która konsekwentnie, ale przez to i anachronicznie, opracowuje dane o polskim rynku książki, stosując narzędzia wypracowane przed rokiem 1989, które nijak się mają do obecnej sytuacji wolnego rynku i braku cenzury. Zasady te wymagają istotnych zmian, zwłaszcza w odniesieniu do ewidencjonowania dorobku wydawców uczelnianych.

Oddzielnym problemem jest konieczność nowelizacji (dopiero co znowelizowanej!) ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym , która powinna uwzględnić rolę nie tylko bibliotek, ale też wydawnictw uczelnianych. Dużej uwagi wymaga dynamiczny rozwój publikacji elektronicznych, z którego wynika konieczność walki z piractwem w Internecie, tak jak jest prowadzona od lat walka z nielegalnym kopiowaniem utworów objętych ochroną prawa autorskiego.

Sytuacja wydawców akademickich była już przedmiotem raportu opracowanego przez Bibliotekę Analiz w 2009 roku. Niezbędna jest jego aktualizacja, która powinna objąć wiele aspektów działalności tych oficyn, począwszy od ich umiejscowienia w strukturze uczelni, a skończywszy na poziomie wynagrodzeń pracowników wydawnictw.

Piotr Dobrołęcki

Zapis wystąpienia P. Dobrołęckiego na „Forum wydawców” w dniu 13 października podczas XV Poznańskich Dni Książki Naukowej.