Ktoś więcej niż kabareciarz
W czterdzieści lat bez mała od śmierci Mariana Hemara (1901−1972) przesadą byłoby powiedzieć, że jego postać i dzieło należą do „ikon” współczesnej kultury. Czy w ogóle można dziś odpowiedzialnie wskazać na jakiegoś pisarza czy poetę jako kogoś powszechnie czytanego i popularnego? Do historii przeszły czasy snobowania się na bliskie kontakty z literatami.
Pokolenie Hemara było jedną z ostatnich generacji, dla których stosunek do literatury i jej twórców miał coś z przeżycia religijnego. Znajomość ulubionych utworów łączyła się z potrzebą ich opanowania pamięciowego. Hemar dzięki temu z niejaką łatwością stosował w swoich tekstach aluzje, cytaty, parafrazy bardziej lub mniej znanych wierszy Jana Kochanowskiego, Stanisława Trembeckiego, Franciszka Ksawerego Dmochowskiego, Adama Mickiewicza i wielu, wielu innych.
Podziw dla „księcia poetów”, czyli Ignacego Krasickiego, jest w twórczości Hemara tak silnie obecny, że widziano w nim „Krasickiego naszej emigracji”. Można więc sentencję Hemara: „Polacy to mają przekonanie płone, / Że co zabawne – błahe, co nudne – uczone”, przypisać najsłynniejszemu biskupowi warmińskiemu (nie byłaby to jakaś nadzwyczajna pomyłka, bo to Hemar w jednoaktówce o Krasickim pt. Fraszkopis wkłada mu w usta powyższe stwierdzenie).
Lwowski kabareciarz, Polak z wyboru (jak sam siebie określił) szczególnie ukochał polską literaturę. Trudno się więc dziwić, że podpisywał niektóre swoje utwory pseudonimem Marian Wallenrod. Cokolwiek pisał, nawiązywał do literackiej erudycji. Dlatego czyniono mu zarzut, że nie był oryginalny. Przypomnijmy jednak pewne prawidło rządzące od stuleci uprawianiem literatury pięknej. Streszcza się ono w kanibalistycznej metaforze: „literatura żywi się literaturą”. Igranie nawiązaniami do poezji, opowiadań, powieści było znakiem przynależności do elity kulturalnej oraz oznaką inteligencji.
Ludyczne, włączające odbiorcę w krąg wspólnego przeżywania i zabawy, przemyślne, niekiedy przewrotne wypowiadanie się poprzez medium literatury stanowi trwałą cechę Hemarowego wierszopisarstwa. W samym, przybranym przecież, nazwisku Jana Mariana Heschelesa, w jego pseudonimie pobrzmiewa paronomastycznie nie tylko „homar”, ale także „humor” i „Homer”. Na rzeczy jest w tej lingwistycznej grze przywołać „hermę”, czyli w antyku słup zwieńczony głową lub popiersiem, a w sztuce średniowiecza metalowy relikwiarz w kształcie popiersia, na usta ciśnie się jeszcze wyraz „hewar”, oznaczający narzędzie do wyciągania wina albo piwa z kufy; gdyby nie przeszkoda ortograficzna, można by dołączyć do listy „Chimerę”.
Hemar wprowadził słuszną i prostą klasyfikację: „Autorzy dzielą się na dwie kategorie: od jednych nie można nic wydostać, od drugich nie można się opędzić”. Należał do tej pierwszej, co żartobliwie dowodzi wspomnienie−anegdota Adolfa Dymszy: „Lwowski chłopak i wielki talent literacki. Za to wydobyć od niego utwór to była wielka sztuka. Tego cudu mógł dokonać tylko dyrektor Boczkowski. Potrafił go zamknąć w kancelarii i nie wypuścić, dopóki nie napisze utworu… I napisał.
Używałem różnych na niego sposobów. Grałem z nim w tenisa, chodziłem na ślizgawkę itd. W Ziemiańskiej przez niego (żeby tylko napisał) wlazłem pod stół i ugryzłem w łydkę Romana Jasińskiego. Do dziś mi to wypomina”.
Poeta-żołnierz
Hemar nie stworzył jednego wielkiego dzieła, które stanowiłoby jego „pomnik trwalszy od spiżu”. „Pisarz wierszy” – jak sam siebie określał – swój talent już pod koniec życia potwierdził właśnie jako znakomity tłumacz Sonetów Williama Szekspira i poezji Horacego. Hemar niejako rozproszył świadectwa swej językowej pomysłowości, maestrii, przenikliwości (nie tylko politycznej) w tysiącach tekstów rozmaitych, a w tym tłumaczeń.
W leksykonach, słownikach, kompendiach wiedzy bez trudu znajdziemy informacje, że był wybitnym i wszechstronnym twórcą kabaretu, poetą−satyrykiem, dramaturgiem, a także publicystą. Uchodzi za „najbardziej lwowskiego poetę” (aktor Stanisław Górka ze współpracownikami wciąż robi furorę występami opartymi na nostalgicznych piosenkach i wierszach Hemara o jego rodzinnym mieście). Nie można się doliczyć, ile piosenek ułożył. Jedni twierdzą, że 5 tysięcy, inni że 3 tysiące. Tak czy inaczej większa ich część spoczywa w archiwach lub zaginęła.
Hemar pisał przed 1939 rokiem również teksty o tematyce poważnej, nieżartobliwej i niefrywolnej. Czynił to do filmu (np. Rok 1914 w reżyserii Henryka Szaro), jak i z okazji całkiem obcych kabaretowym klimatom. Jest autorem Kantaty na sprowadzenie zwłok Juliusza Słowackiego (przywiezienie z Francji szczątków wieszcza i złożenie ich na Wawelu miało charakter wydarzenia o wielkim znaczeniu narodowym i państwowym, wszak autor Kordiana był ulubionym poetą marszałka Józefa Piłsudskiego; Hemar zaś był piłsudczykiem, co znalazło wyraz w jego twórczości z różnych lat).
Sława kabareciarza dwudziestolecia międzywojennego, utalentowanego autora szlagierów i szmoncesów sprawiła, że z niedowierzaniem przyjmowano przedzierzgnięcie się Hemara po 1939 roku w autora wierszy pisanych na serio. Gdy więc ukazał się jego tom Dwie Ziemie Święte (Londyn 1942) z rysunkami Janiny Konarskiej, przyjęto go ze zdumieniem. Emigracyjny poeta, dramaturg i publicysta Zdzisław Broncel (1909−1998) dziwił się: „Marian Hemar! A więc ten majster kabaretowej piosenki, główny dostawca warszawskich teatrzyków, autor tang o smutnym gigolo, niegardzący frywolnością, wreszcie ojciec literackiego szmoncesu, twórca postaci Lopka wcielanego przez Krukowskiego, tenże sam Hemar przemawia dziś do swojej muzy apostrofą świętych słów Pozdrowienia Anielskiego : «O Poezjo, łaskiś pełna, / Módl się za nami»”.
Recenzent przekonywał, że nowe wiersze Hemara, choć świetnie sprawdzają się jako teksty użytkowe w życiu wojska, wynikają nie z przeżycia, lecz mistrzowskiego operowania techniką poetycką i umiejętnego korzystania z polskiej rekwizytorni religijnej, historycznej, literackiej, obyczajowej.
Zarzutem przeciwko Dwóm Ziemiom Świętym była też okolicznościowość zawartych w nich utworów, które „żyją wyłącznie aktualnością”. Zdzisław Broncel miał za złe, że pomysły literackie Hemara nie licują z okrutnymi doświadczeniami żołnierza frontowego i że autor nie przeżył „wstrząsu, który odsłoniłby nowe pokłady talentu”. Ale swój pogląd Broncel zweryfikował, bez wątpliwości umieszczając rok później Hemara wśród poetów−żołnierzy. On jest autorem słów hymnu Karpacka Brygada , do którego muzykę skomponował Alfred Schütz.
Antykomunistyczny prześmiewca
Marian Hemar, jak wielu Polaków w kraju i na emigracji, traumatycznie przeżył informację, że na mocy postanowień w Jałcie, mimo ogromnego polskiego wkładu w zwycięstwo aliantów w II wojnie światowej, Polska została wepchnięta w strefę Związku Sowieckiego. Jeśli Hemar przyczynił się do obalenia systemu komunistycznego, to uczynił to za pomocą śmiechu. Twierdził przecież: „O co wolno się modlić po przegranej bitwie? / By znowu – nasza klęska – nie poszła na marne. / Ale żal, zamiast pomóc, przeszkadza w modlitwie”.
Władze PRL pamiętały satyrykowi, że na antenie Radia Wolna Europa wygłaszał wierszowane prześmiewcze filipiki antykomunistyczne. Sporo ich się zachowało, ale nie wszystkie. Hemar bowiem (według relacji świadków) darł kartki z satyrami tuż po ich przeczytaniu do mikrofonu.
Wyśmiewał się z koniunkturalizmu pisarzy, którzy w II Rzeczypospolitej byli niejednokrotnie jego współpracownikami, przyjaciółmi, dobrymi znajomymi. Chociażby autorzy „Cyrulika Warszawskiego”: Julian Tuwim, Antoni Słonimski, Jarosław Iwaszkiewicz, Konstanty Ildefons Gałczyński. Kąśliwie punktował absurdy Polski Ludowej, prostalinowski panegiryzm, niegospodarny kolektywizm czy instytucjonalne łączenie katolików z komunizmem, co uznawał za kolaborację. Pisał we fraszce Motto : „Motto dla «Paxu» / I ich przeora: / «Ora et collabora»”.
Jego antypeerelowskie satyry porównywalne są z tymi, które pisał (i za które siedział w więzieniu) Janusz Szpotański.
To prawda, że twórczość Hemara w powojennej Polsce była na cenzurowanym. Ale tu i ówdzie wzmiankowano o nim. W 1948 roku w krajowej oficynie „Wiedza” wyszła książeczka dla dzieci Trzy małe świnki , napisana przez Hemara na podstawie tekstu Walta Disney’a. W numerach „Przekroju” z końca lat pięćdziesiątych przywoływano przedwojenną sławę kabaretową Hemara. ZAiKS zaś wypłacał tantiemy za wykonywanie jego piosenek. „Dialog” (m.in. za sprawą Konstantego Puzyny i Jacka Sieradzkiego) drukował jego dramaty. Wodewil, pisany razem z Tuwimem, Kariera Alfy i Omegi (pokiereszowany przez cenzurę) pokazuje wykorzystywanie celebrytów do walki politycznej. Firma opiera się na konsekwencjach pewnego mezaliansu.
Na koniec istnienia PRL ukazała się anegdociarska książka Ryszarda Marka Grońskiego o kabaretowych osiągnięciach Hemara w dwudziestoleciu międzywojennym. Trudno uznać za przypadek, że w powojennej Polsce utrwalił się jego stereotyp jako wyłącznie twórcy przedwojennego kabaretu.
Droga twórczości Hemara do Polski otworzyła się na dobre dopiero po 1989 roku, między innymi za sprawą spektaklu muzycznego Wojciecha Młynarskiego w Teatrze „Ateneum” i książek. W ostatniej dekadzie XX wieku literatura emigracyjna miała zielone światło. Z jednej strony zaczęły docierać do kraju wydawnictwa środowisk emigracyjnych, a z drugiej próbowano spłacić spóźniony dług zakazanym w PRL pisarzom i poetom. Udostępniono utwory, które wcześniej (jeszcze za jego życia) publikowała Polska Fundacja Kulturalna, jak i prasa emigracyjna (np. wydawane w Londynie „Wiadomości”).
Przyczynkiem jest skromna publikacja Jana Bila Poetycki świat Hemara (Wrocław 1999). Koleje recepcji twórczości Hemara w kraju 1990−2005 przedstawiła w swej pracy magisterskiej Monika Konik (Instytut Bibliotekoznawstwa i Informacji Naukowej UŚ). Hemar ma wreszcie swą biografistkę, Annę Mieszkowską. Zainteresowanym polecam opracowaną przez nią pozycję Ja, kabareciarz. Marian Hemar od Lwowa do Londynu (Warszawa 2006).
Potrzeba badań
Charakterystyczne, że twórczość Hemara była i jest marginalizowana przez badaczy literatury. Wytrwałym edytorem jego wierszy jest historyk Andrzej Krzysztof Kunert. Wśród Hemarowskich książek z ostatnich dwóch dekad dominują wybory jego utworów, Kunert zaś z przykładną dbałością postanowił skompletować całość dorobku „pisarza wierszy” z lat II wojny światowej. Uczynił to w opasłym tomie: Marian Hemar, Poezje zebrane. Wrzesień 1939 – maj 1945 (Łomianki 2006).
Pierwszą i jedyną (jak do tej pory) konferencję hemarowską zorganizowała Katedra Literatury Polskiej XIX i XX wieku Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. Ogólnopolskie sympozjum Obecna recepcja twórczości Mariana Hemara odbyło się na przełomie maja i czerwca 2011 roku.
Aby powstała monografia Hemara, solidna i wszechstronnie omawiająca biografię, działalność, dorobek pisarski, oddziaływanie, przez różnych badaczy, muszą być prowadzone wieloletnie badania. Kłopotów na samym początku nastręcza ogarnięcie tekstów poety−satyryka. Niektóre z nich znajdują się w rocznikach gazet i czasopism, np. w satyrycznym „Szczutku”. W jego roczniku 1923 została wydrukowana groteskowo−satyryczna powieść Głowa Trystana Rockefeller (sic!). Tytułowemu bohaterowi tramwaj odcina głowę (motyw znany później z Mistrza i Małgorzaty Michaiła Bułhakowa, nad którą pisarz zaczął pracować w 1928). Mimo defektu Trystan urządza się w życiu wyśmienicie. Żeni się z piękną kobietą i zdobywa wysoko płatną posadę. Ta proza została kompletnie zapomniana. Przypomniał ją niedawno Krzysztof Jaworski w opowieści biograficznej o Brunonie Jasieńskim, któremu jest dedykowany wspomniany utwór. Obaj poeci bowiem na początku lat dwudziestych przyjaźnili się, próbowali nawet stworzyć wspólnie kabaret. Obaj układali epitafia dla osób jeszcze żyjących. Bliska znajomość i wspólna działalność futurysty, a niedługo potem zagorzałego komunisty, z Hemarem, z punktu widzenia naszych czasów i wyobrażeń może się wydawać nieprawdopodobna.
Z tamtego czasu pochodzi też opowiastka satyryczno−polityczna Bunt świń (1922). Utwór opowiada historię podobną do Folwarku zwierzęcego George’a Orwella, powstałego ponad dwadzieścia lat później. Zamiłowanie do świata zwierząt Hemar pozostawił w kanegirykach.
Ślady swojej pasji życia i niepospolitych uzdolnień literackich odcisnął w wielu miejscach. Z jego przedmową ukazało się pierwsze wydanie popularnej w swoim czasie powieści o światku artystycznym międzywojnia – Marii Ukniewskiej Strachy (1939). Opracował księgę ku czci gen. Władysława Andersa. W wierszowanej publicystyce komentował bieżące wydarzenia polityczne i militarne (np. w 1968 swój sprzeciw wobec wtargnięcia wojsk Układu Warszawskiego do Czechosłowacji wypowiedział w tomiku Rzeź Pragi ).
Z autoironią i przytykiem do swego niskiego wzrostu (176 cm) wpisał się do sztambucha pewnej młodej panienki: „Gdybym był wyższy, dziewczyno, / Gdybym był wyższy… / Nieraz se myślę, ptaszyno / Śród nocnej ciszy, / Albo, gdy spojrzysz i ino / W piersiach ci dyszy – / Jużbyś nie była dziewczyną… / Gdybym był wyższy… / PS. Chociaż mam się do ciebie, / Niestety, w tym pech, / Że ja mam się do ciebie / Jak jeden do trzech…”.
Hemar to ktoś więcej niż kabareciarz.
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.