Tłumacz i redaktor

Rozmowa z mgr Łukaszem Kocójem, dyrektorem Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego

Na stronie Wydawnictwa UJ widnieją oferty pracy, a duża ich część dotyczy tłumaczy i osób, które zajęłyby się weryfikacją językową tłumaczeń.

– To są oferty współpracy. Generalnie jakość przekładów książek naukowych spada. Wiele osób, które wiążą swoją przyszłość zawodową z tłumaczeniami i przede wszystkim chcą zarabiać godziwe pieniądze, nie chce się „trudzić” przedzieraniem przez teksty naukowe. Wydaje się, że większość tłumaczy żyje z przekładów dokumentów, instrukcji obsługi etc. Tłumaczenie literatury, a zwłaszcza tekstów naukowych i popularnonaukowych, jest znacznie trudniejsze. Wymaga nie tyko opanowania języka obcego, lecz także specyficznego, technicznego słownictwa. Praktycznie do każdej dziedziny nauki osobno.

Kogo zatrudniacie do tłumaczenia: naukowców znających języki czy też specjalistów od języków?

– Idealnym rozwiązaniem byłby specjalista z dziedziny, której dotyczy książka, czyli naukowiec, który świetnie zna język obcy i równocześnie umie dobrze pisać po polsku. W praktyce jest to często filolog angielski, który „wgryzł się” w jakąś dziedzinę. Wielu znakomitych naukowców, znających języki i prowadzących intensywne badania, po prostu nie ma czasu na prace translatorskie. Oczywiście wydawcy bardzo odpowiada sytuacja, gdy tłumacz i redaktor naukowy to ta sama osoba. Zazwyczaj jednak są to dwie osoby: tłumacz, który ma przygotowanie filologiczne, a zarazem specjalizuje się w przekładach książek z określonej dziedziny oraz redaktor naukowy, czyli specjalista z danej dziedziny, który zna język i potrafi zweryfikować poprawność tłumaczenia.

Skąd pomysł, by w wydawnictwie uczelnianym publikować tytuły zagraniczne?

– Projekt rozszerzenia naszej oferty o tłumaczenia publikacji zagranicznych rozwinęliśmy na początku obecnego stulecia. Chodziło głównie o rozszerzenie oferty podręczników akademickich z zakresu humanistyki i nauk społecznych oraz ważnych klasycznych tekstów naukowych, które nie ukazały się do tej pory na polskim rynku.

To była inicjatywa wydawnictwa czy propozycja władz uczelni lub naukowców z UJ?

– Inicjatywa wyszła z naszej strony, natomiast konsultujemy propozycje z naukowcami, którzy daną dziedzinę znają. Oni najlepiej wiedzą, czego brakuje na polskim rynku, co może się okazać przydatne dla studentów. Podpowiadają nam pewne tytuły i autorów.

W celu pozyskiwania tytułów zagranicznych powstał specjalny dział, który jest zjawiskiem wyjątkowym w wydawnictwach uczelnianych.

– Większość takich wydawnictw ogranicza swoją działalność do publikacji dzieł pracowników naukowych swojej uczelni. Dla nas to też funkcja podstawowa i staramy się wywiązywać z naszej roli „usługowej”. Jednak UJ to uniwersytet wyjątkowy, dlatego musimy brać wzory nie tylko z Polski, ale także z rynków zagranicznych, zwłaszcza z obszaru anglojęzycznego. Dział zatrudnia trzy osoby, które zajmują się pozyskiwaniem tytułów i obsługą spraw związanych z pozyskiwaniem praw zależnych, choćby materiału ilustracyjnego do książek naszych autorów.

Jaką rolę w pozyskiwaniu tytułów odgrywają targi książki? Czy są ich głównym źródłem?

– Nie. Znakomitą orientację w propozycjach zagranicznych wydawców daje nam obecnie Internet. Na targi jeździmy, by poznać ludzi, a później łatwiej załatwiać sprawy drogą elektroniczną, z większym zaufaniem, bo z poznanymi już osobiście osobami. Targi to miejsce nawiązywania kontaktów i ugruntowywania znajomości z wydawcami i autorami.

Czy tytuły zagraniczne są w ofercie Wydawnictwa UJ wyróżnione?

– Pod względem marketingowym tak. Mają to być tytuły ważne, według naszego uznania, jedne z najlepszych na dany temat na świecie. Wymagają więc również odpowiednich działań promocyjnych. Z kolei pod względem edytorskim nie wyróżniamy tych pozycji w porównaniu z pracami polskich autorów. Cieszą nas natomiast pojawiające się od czasu do czasu informacje od autorów zagranicznych, że nasze wydania ich prac są ładniejsze niż oryginały.

Czy udaje się sprzedawać za granicę tytuły polskie, książki waszych autorów z UJ?

– Odpowiedź jest jednoznaczna: rynek anglosaski nie interesuje się lokalnymi, regionalnymi publikacjami. Mamy autorów, którzy wydają u nas po polsku i do tych samych prac, przetłumaczonych na angielski, znajdują wydawcę zagranicznego. Autorzy polscy, którzy piszą prace o dużym znaczeniu, zazwyczaj sami znajdują na nie wydawcę zagranicznego. Dotyczy to głównie jednak artykułów w czasopismach.

Jaką rolę pełnią przekłady w polityce wydawniczej oficyny UJ?

– Jest to najbardziej pracochłonna i kosztowna część wydawnictwa, jednocześnie przynosząca duży prestiż. Bez dotacji ministerialnej tej działalności na taką skalę nie bylibyśmy w stanie prowadzić. Wydaje się, że obecna proporcja między publikacjami naszych pracowników a tłumaczeniami jest odpowiednia. Dodatkowo zyskują na tym również książki polskich autorów, gdyż zwiększone zainteresowanie przekładami często skutkuje również większymi zamówieniami na bardziej niszowe książki naszych autorów.

Rozmawiał Piotr Kieraciński