Pomoc materialna – selektor drugiego rzędu
Jacek Pakuła (rozmowa dla „Gazety Prawnej” z 23 IV 2015, s. B9) trafnie wskazał wady operacyjne obecnego systemu. Pominął jednak całkowicie jego błędne założenia… strategiczne. A podstawowy błąd to kierunek działania motywatorów zaklętych w aktualnym systemie. Zachęcają one do trwania na studiach, ukrywania dochodu i nadużywania niedoskonałych legislacyjnie rozwiązań. Dobry system pomocy materialnej powinien wspierać trafne wybory kierunku studiów, efektywne studiowanie, być przejrzysty legislacyjnie i dawać poczucie sprawiedliwości. System oparty na świadczeniach bezzwrotnych tych cech nie ma i mieć nie może.
Pomoc materialna w aktualnym wydaniu de facto osłabia presję na wybór studiów, których ukończenie pozwoli się utrzymać i spłacić ewentualny kredyt, zaciągnięty na ich realizację. Dlatego czas skończyć z narracją, że pomoc ta jest dla studentów. Bo może jest ona – przez swą bezzwrotność – ukrytą dotacją dla uczelni, wzmacniającą popyt na status studenta, więc pośrednio pomaga kadrze akademickiej utrzymać miejsca pracy? A zwiększanie liczby studentów w aktualnej nieefektywnej konstrukcji studiów, to generowanie kosztów zwiększających dług publiczny, jaki obciąży pokolenie absolwentów. Także tych, którzy dzięki pomocy materialnej zmarnowali na studiach więcej czasu niż musieli.
Zmiana w przepisach
Gdyby obecny system pomocy materialnej był naprawialny, to tysiące złotych, wydane przed uczelnie (podatnika) przez ostatnie 20 lat szkoleń z jego obsługi, dałyby wreszcie efekty. A „pytań i wątpliwości związanych z tym systemem jest coraz więcej” – przyznaje J. Pakuła. Ja też prowadzę szkolenia z regulacji prawa szkolnictwa wyższego. W ich ramach nieustannie spotykam się z próbą uzyskania przez ich uczestników – kadry administracji i komisji stypendialnych polskich uczelni – narzędzia do „sprawiedliwego” dystrybuowania pomocy materialnej. Takiego, które pozwoli eliminować „kombinatorów” ze sztucznie zaniżonym dochodem. Zazwyczaj odpowiadałem, że „niesprawiedliwość” skutków regulowanego prawem systemu ustawodawca „wziął” na swoje barki. Przez lata (do 2011 r.) uczestnikom szkoleń odpowiadałem, że nie jest zgodne z prawem zmuszanie studentów ubiegających się o świadczenie, by dostarczyli dowody korzystania przez nich z pomocy społecznej, bo pośród ustawowych przesłanek uzyskania świadczeń socjalnych takie „obligatoryjne korzystanie” nie występuje.
Jednak dodanie do art. 179 ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym , zwanej dalej „ustawą”, ustępów 8-9, traktujących o możliwości żądania doręczenia zaświadczenia z ośrodka pomocy społecznej o sytuacji majątkowej i dochodowej studenta i jego rodziny oraz uwzględnienia tej sytuacji przy ocenie spełnienia przesłanki (z ust. 1) trudnej sytuacji materialnej, domaga się poszukiwania interpretacji nadającej tej regulacji walor skuteczności. Pierwotnie w noweli z 2011 r. dodano jedynie ust. 8 w brzmieniu, które pozwalało przedmiotową opinię jedynie „uwzględnić w postępowaniu”, ponadto nie było narzędzia wymuszenia dostarczenia takiej opinii. W nowelizacji z 2014 r. doprecyzowano, że w przypadku niedostarczenia opinii oraz niezłożenia wyjaśnień po wezwaniu można odmówić przyznania stypendium socjalnego. Nie jest jasne, o jakie wyjaśnienia chodzi: czy dotyczące niezłożenia opinii, czy sytuacji materialnej, czy może jeszcze inne. Ale największym brakiem tego „doregulowania” wydaje się pominięcie ryzyka, że student złoży jakiekolwiek wyjaśnienia, typu „bo zapomniałem”, by ubezskutecznić opcję „odmowy przyznania stypendium”. Ustawa nie zawiera bowiem podstawy, by dane wyjaśnienia uznać za „pozorne”, „nic niewnoszące”, „niezadowalające”. Wyjaśnienia złożone – odmowa niedopuszczalna.
Propozycja interpretacyjna
Jednak ustawowa treść ust. 9, zwrot „uwzględnić tę sytuację przy ocenie spełnienia kryterium z ust. 1”, pozwala być może postawić następującą hipotezę interpretacyjną. Przesłanką przyznania świadczenia (nietrafnie nazwaną w ust. 9 „kryterium”) jest, wg art. 179 ust. 1 ustawy, „trudna sytuacja materialna”. Wyznacznikami tej sytuacji jest (od czasu zmian z lat 2011 i 2014) dochód (o jakim mowa w ust. 2) oraz… właśnie sytuacja nie/korzystania z pomocy społecznej. Jeśli w dostarczonym zaświadczeniu ośrodka pomocy społecznej zostanie wykazane, że z pomocy „nie korzysta”, to może oznaczać, że mimo braku dochodu na danym poziomie lub nawet jakiegokolwiek dochodu, dany student nie jest w trudnej sytuacji materialnej. Być może żyje z wyprzedaży czy nierejestrowanej dochodowo formy zbycia elementów otrzymanego spadku, może ma wielką piwnicę z konserwami? Może rodzina, sąsiedzi czy rada parafialna dbają o jego utrzymanie? Jakkolwiek rzecz biorąc, brak (wykazanego) dochodu nie oznacza, iż jest w „trudnej sytuacji materialnej”. Gdyby bowiem w takiej był, szukałby pomocy w ośrodku pomocy społecznej.
Powyższa koncepcja wymaga zastosowania weryfikacji przez służby prawne uczelni oraz odpowiednich korekt w regulaminach pomocy materialnej. Polegać mogłyby one właśnie na wprowadzeniu „selektora drugiego rzędu”. Najpierw weryfikujemy dochód, w braku dochodu minimalnego sprawdzamy sytuację nie/korzystania z pomocy społecznej. Niekorzystanie (wcale czy w danym wymiarze) oznacza (domniemanie), że student nie jest w „trudnej sytuacji materialnej”, tj. nie spełnia ustawowej przesłanki przyznania stypendium socjalnego. Powyższe wymaga także pewnej rozsądnie niskiej granicy dochodu, tak by z jego nieosiąganiem wiązało się albo korzystanie z pomocy społecznej, albo uznanie, że sytuacja materialna studenta nie jest „trudna”. Przy relatywnie wysokim poziomie progu dochodowego pomoc materialna przestaje być wspieraniem studentów w trudnej sytuacji materialnej, a staje się ukrytym i pośrednim dotowaniem przez podatnika kadry akademickiej. Gdyby bowiem nie stypendium, koszt studiowania byłby relatywnie wyższy, tak że w końcu studia jako „przedłużanie młodości” w murach uczelni stałyby się nieopłacalne.
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.