×

Serwis forumakademickie.pl wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z naszej strony wyrażasz zgodę na wykorzystanie plików cookies w celach statystycznych. Jeżeli nie wyrażasz zgody - zmień ustawienia swojej przeglądarki internetowej.

Uniwersytet Medyczny w Bydgoszczy?

Jesienią 2015 r. w Bydgoszczy powołano Komitet Obywatelski Inicjatywy Ustawodawczej Ustawy o utworzeniu Uniwersytetu Medycznego im. Ludwika Rydygiera w Bydgoszczy. W skład Komitetu weszli przedstawiciele władz miejskich w Bydgoszczy, profesorowie Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego (w tym rektor tej uczelni) i Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego (w tym były rektor tej uczelni) oraz lokalni politycy i działacze samorządowi. W komitecie jest też jeden profesor Collegium Medicum Uniwersytetu Mikołaja Kopernika oraz rektor Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Inicjatorem akcji jest dr Zbigniew Pawłowicz, dyrektor Centrum Onkologii w Bydgoszczy, poseł PO.

Komitet przedłożył Sejmowi RP projekt ustawy o utworzeniu nowej uczelni medycznej. Zakłada on, że Uniwersytet Medyczny w Bydgoszczy zostanie utworzony z Collegium Medicum Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. Przejmie kadrę, studentów, zaplecze dydaktyczne, badawcze i kliniczne, czyli majątek CM UMK. Zakłada też, że nowa uczelnia odziedziczy po CM UMK uprawnienia do nadawania stopni naukowych. W ciągu trzech miesięcy inicjatorzy projektu zebrali ponad 160 tys. podpisów, co oznacza, że Sejm będzie musiał zająć się projektem przedstawionej ustawy.

27 listopada 2015 r., podczas posiedzenia w Bydgoszczy, Konferencja Rektorów Uczelni Medycznych w specjalnej uchwale poparła inicjatywę utworzenia z Collegium Medicum UMK samodzielnego Uniwersytetu Medycznego, uzasadniając to m.in. wystarczającym potencjałem CM UMK. Rektorzy powołują się też na specyfikę kształcenia medycznego i badań w tym zakresie. Co znaczące, uczestnikami posiedzenia, na którym przyjęto uchwałę, byli m.in. prof. Jan Styczyński, prorektor UMK ds. CM UMK i prof. Piotr Laider, prorektor UJ ds. CM UJ.

Inne stanowisko prezentuje Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Jak mówi Katarzyna Zawada, p.o. rzecznika prasowego MNiSW, minister Jarosław Gowin nie widzi możliwości, aby Collegium Medicum zostało odłączone od Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. W informacji przygotowanej przez zespół prasowy ministerstwa czytamy, że Collegium Medicum w Bydgoszczy jest jednostką UMK w Toruniu i decyzje w sprawie ewentualnego wyłączenia CM ze struktury UMK winny być podejmowane z poszanowaniem konstytucyjnie zagwarantowanej autonomii uczelni. Wyposażenie nowej uczelni w majątek stanowiło będzie równoczesne pozbawienie majątku UMK w Toruniu (swoiste wywłaszczenie czy nacjonalizacja majątku w drodze ustawy). W związku z tym stanowisko ws. wyłączenia Collegium Medicum w Bydgoszczy ze struktury UMK powinny zająć władze UMK.

Dalej zespół prasowy MNiSW pisze, że utworzenie takiej uczelni wymaga rozstrzygnięcia kwestii mienia, praw i zobowiązań, przeniesienia uprawnień do prowadzenia studiów i nadawania stopni naukowych, przejęcia pracowników, studentów, słuchaczy studiów podyplomowych i kursów dokształcających, funkcjonowania organów jednoosobowych i kolegialnych.

Ministerstwo przypomina też, że zgodnie z art. 18 ust. 3 ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym „Likwidacja uczelni publicznej, jej połączenie z inną uczelnią publiczną oraz zmiana jej nazwy następują po zasięgnięciu opinii senatu lub senatów uczelni, których te akty dotyczą”. Wprawdzie ustawa nie odnosi się wprost do sytuacji rozważanej w Bydgoszczy, to jednak utworzenie nowej uczelni oznacza likwidację CM UMK w dotychczasowym kształcie, nie można zatem pozbawić władz UMK w Toruniu możliwości wypowiedzenia się w tak ważnej dla tej uczelni sprawie.

„Zwracamy także uwagę – pisze zespół prasowy MNiSW – że ewentualne utworzenie uniwersytetu medycznego oznacza utworzenie kolejnej publicznej uczelni medycznej (w drodze ustawy), której działanie nadzorował będzie minister zdrowia i to on podejmowałby ostateczną decyzję w tej sprawie. MNiSW ma jedynie możliwość przedstawienia swojego stanowiska w toku prac nad ustawą”.

W informacji serwisu PAP Nauka w Polsce czytamy, że Z. Pawłowicz „nie obawia się sprzeciwu rządu w sprawie projektu ustawy, a jednie oporu ze strony UMK”. Uważa on, że „zgodnie z art. 18 Ustawy o szkolnictwie wyższym minister w takich sprawach zasięga opinii senatu uczelni, ta opinia nie jest jednak wiążąca”. Zdaniem Pawłowicza, czytamy w komunikacie PAP, „Collegium Medicum rozwija się gorzej od innych dawnych akademii medycznych, które zostały przekształcone w uniwersytety medyczne, a powodem jest brak osobowości prawnej, a co za tym idzie – samodzielności”.

W tej samej informacji PAP dr hab. Marcin Czyżniewski, rzecznik prasowy UMK, podkreśla, że od początku akcji nikt nie zwrócił się do władz UMK i środowiska uczelni w tej sprawie, a argumenty dr. Pawłowicza są nieprawdziwe. „Argument, że Collegium Medium nie rozwija się od 10 lat, świadczy, że poseł nie wie jak działa ta część UMK”. M. Czyżniewski podał, że majątek Collegium Medicum w ciągu 10 lat wzrósł ze 150 do 450 mln zł, budżet z 45 do 150 mln zł, liczba studentów z 4 do 6 tys., liczba studentów zagranicznych z 10 do 200, liczba kierunków medycznych z 7 do 22, liczba uprawnień doktorskich i habilitacyjnych z 4 do 9. Rzecznik UMK podkreślił, że „tylko decyzją UMK, przy zagwarantowanej przez konstytucję autonomii uczelni, można by wydzielić część majątku UMK i utworzyć osobną uczelnię”.

Prof. Andrzej Tretyn, rektor UMK, w wypowiedzi dla „Nowości. Dziennika Toruńskiego” zauważył, że dr Pawłowicz spotykał się z nim wielokrotnie, ale nigdy nie rozmawiał o pomyśle oddzielenia Collegium Medicum od UMK. Nawiązał w ten sposób do wystąpienia dr. Pawłowicza na łamach „Nowości”, w którym stwierdził on, że nie było okazji do rozmowy z władzami UMK na ten temat.

Na uwagę zasługuje też wywiad, jakiego w dziesięciolecie włączenia bydgoskiej Akademii Medycznej do UMK udzielił „Głosowi Uczelni” (nr 12/2014) prof. J. Styczyński, prorektor UMK ds. CM. „Odległość ponad czterdziestu kilometrów nie jest (…) ułatwieniem w życiu codziennym. (…) każda istotna dla Collegium Medicum decyzja musi przejść proces akceptacji w Toruniu, co zajmuje czas i oznacza wiele poziomów dodatkowych analiz. (…) współpraca na poziomie kilku jednostek naukowo-dydaktycznych istniała niezależnie od faktu połączenia obydwu uczelni i była zależna od zaangażowania i dobrej woli pracowników. Tak naprawdę niewiele nowych poziomów współpracy naukowej zostało nawiązanych pomiędzy obydwoma kampusami w ostatnich latach. (…) Collegium Medicum jest finansowane przez Ministerstwo Zdrowia, natomiast kampus toruński przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Są to dwa zupełnie różne ministerstwa, zajmujące się różnymi dziedzinami życia i inaczej funkcjonujące. I tak samo jest z naszymi kampusami. (…) z punktu widzenia indywidualnego pracownika Collegium Medicum, sytuacja chyba nie różni się istotnie od tej sprzed 2004 roku. Gdy patrzy się z punktu widzenia absolwenta, doktoranta lub habilitanta – w momencie odbioru dyplomu dowiaduje się, że wszystko zrobił w Toruniu, bo na dyplomie nie pojawia się nazwa Collegium Medicum ani lokalizacja Wydziału w Bydgoszczy. A nie jest to prawda. Z punktu widzenia UMK – korzyść jest ogromna: dolicza się 3 wydziały, 15 kierunków studiów, około 5,5 tysiąca studentów, 172 zagranicznych studentów kierunku lekarskiego, 760 nauczycieli akademickich, w tym szereg wybitnych naukowców. (…) dzisiejsza siódma pozycja (UMK wśród uniwersytetów – red.) nie byłaby osiągalna bez potencjału Collegium Medicum. Natomiast licząc oddzielnie tylko uczelnie medyczne, czyli uniwersytety medyczne oraz krakowskie i bydgoskie Collegium Medicum wg rankingu «Perspektyw», pozycja naszego Collegium Medicum w roku 2014 jest taka sama jak w roku 2004, ale co gorsza, różnica do wyprzedzających nas uczelni medycznych powiększyła się. Wniosek na dziś jest taki, że pod tym względem część bydgoska na połączeniu nie zyskała”. Prof. Styczyński kończy jednak swą wypowiedź: „Collegium Medicum jest częścią Uniwersytetu Mikołaja Kopernika na mocy uchwały sejmowej, posiada swoją autonomię i pokazuje możliwości współpracy obu miast”.

Trzeba też pamiętać, że pomysł odłączenia CM od UMK nie jest nowy. Przedstawił go w 2010 r. Konstanty Dombrowicz, prezydent Bydgoszczy, w swoim programie wyborczym. Ówczesny rektor UMK, prof. Andrzej Radzimiński, zareagował oświadczeniem (za „Nowościami” z 22 lipca 2010 r.), w którym stwierdził, że „tworzenie publicznej uczelni akademickiej następuje w drodze ustawy, zatem należy do kompetencji Sejmu RP, a nie organów administracji samorządowej, takich jak Prezydent Miasta Bydgoszczy.(…) Zarówno w wymiarze dydaktycznym, jak i naukowym kooperacja obu części uniwersytetu stale się rozwija i ma dobre perspektywy na przyszłość”.

W 2005 roku, w artykule o nowych uniwersytetach napisałem, że w pewnym sensie wejście Akademii Medycznej w Bydgoszczy w strukturę UMK było ucieczką do przodu, zabezpieczeniem się bydgoskich medyków przed włączeniem do Akademii Bydgoskiej i przyszłego Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego, nie tak prestiżowego jak UMK. Akademii Medycznej do przyłączenia do UMK nikt wówczas nie zmuszał. Senat tej uczelni podjął samodzielnie taką decyzję. Zapewne była trudna, zapewne nie spotkała się z powszechną akceptacją, jednak nie była wymuszona. Wydaje się, że różne wydarzenia z ostatnich lat wskazują, że moje przypuszczenie o „ucieczce do przodu” bydgoskich medyków było słuszne. Gdy bydgoskie nauki medyczne przez 10 lat urosły w siłę, ujawniły się tendencje, które na pewno wówczas żyły, ale zostały przykryte obawami o losy Akademii Medycznej. Pojawia się też pytanie, czy w dobie, gdy mówi się o potrzebie konsolidacji uczelni – z tej opcji skorzystała 11 lat temu bydgoska uczelnia medyczna – sensowne jest ich dzielenie. Czy argumenty rektorów uniwersytetów medycznych wyrażone w uchwale podjętej w Bydgoszczy są wystarczające, czy może przeważą uwarunkowania prawne i strategia resortu nauki i szkolnictwa wyższego? Zamiejscowe jednostki uczelni nie są niczym nowym, mają w Polsce długą tradycję i wciąż mają się dobrze, a czasami wręcz służą realizacji strategicznych celów uczelni, a nawet państwa (jak Filia UwB w Wilnie).

Piotr Kieraciński