Relacje między promotorem a dyplomantem

Julian Daszkowski
Praca dyplomowa jako podstawa do wydania decyzji administracyjnej musi być pracą samodzielną o kontrolowanym powstawaniu. Takie postawienie sprawy pociąga za sobą wiele konsekwencji merytorycznych i formalnych.

W licznych poradnikach o zasadach przygotowywania prac dyplomowych brakuje jasnego określenia relacji między promotorem/promotorką a dyplomantem/dyplomantką. Dopóki wyższe wykształcenie zdobywał tylko niewielki odsetek w każdym roczniku, można było polegać na niewerbalnym przekazywaniu akademickich tradycji przez środowiska uczelniane. Gdy jednak niemal połowa każdego kolejnego rocznika młodzieży aspiruje do obrony pracy magisterskiej, to dawniejsze role akademickie stają się zupełnie nieczytelne, zwłaszcza na studiach niestacjonarnych. Brakuje zrozumienia, że praca magisterska nigdy i w niczym nie była podobna do produktu rynkowego, w którym najważniejsza staje się jakość oraz cena, a nie producent, posługujący się w dodatku kupioną lub wydzierżawioną marką. Co więcej, wśród młodzieży coraz częściej brakuje ochoty nie tyle do zaakceptowania, co wręcz do zapoznania się z powodami podtrzymywania dawniejszych zasad.

Próba ogólnego opisania relacji między rolami dyplomanta i promotora ma tutaj czysto subiektywny charakter, wynikający z osobistych doświadczeń, a nie z generalizowania przekonań szerszego środowiska. Tym samym nie odzwierciedla ona narzucanych przez konkretną szkołę formalnych zasad, ale jest ich osobistą interpretacją w granicach tego, co chciałoby się rozumieć jako pozostawianą promotorom akademicką swobodę. Głównym motywem spisania tych uwag jest swojego rodzaju obecna nieskuteczność odwoływania się do argumentacji, która we wspomnieniach z młodości wydawała się tworzyć podstawy do przyswojenia sobie roli dyplomanta. Poszukiwanie argumentacji dostosowanej do rozpowszechnionych dzisiaj postaw i oczekiwań młodzieży zrodziło coś w rodzaju typu idealnego w sensie Maxa Webera: wprawdzie nie istnieje realnie aż taki komplet aż tak nasilonych elementów, ale wyobrażenie o nim tworzy wzorzec, pozwalający określić punkt ciężkości dla opisywania zróżnicowanej rzeczywistości.

Przedstawiony tekst od następnego akapitu jest prezentowany kandydatom na seminarium dyplomowe jego autora. Dla stylistycznej wygody i ze względu na płeć autora, używane są formy „dyplomant” i „promotor” z pominięciem wariantów „dyplomantka” i „promotorka”. Wyraźny autorytaryzm ujęcia (od opinii promotora nie ma zewnętrznego odwołania – można tylko poszukać innego promotora) jest świadomą przesadą, ale pozorowaną przed kandydatami na seminarium jako osobiste nastawienie. Seminarzyści uzyskują później od autora znacznie więcej konkretnych informacji warsztatowych.

Konsekwencje nieuczciwości

Praca dyplomowa jako podstawa do wydania decyzji administracyjnej musi być pracą samodzielną o kontrolowanym powstawaniu. Takie postawienie sprawy pociąga za sobą wiele konsekwencji merytorycznych i formalnych.

Nie powinny być akceptowane materiały, które wprawdzie spełniają merytoryczne kryteria jakości, ale promotor nie kontrolował procesu powstawania przedkładanych mu rezultatów i nie uzyskał przekonania, że taki proces co najmniej utrudniał niedozwolone wykorzystywanie cudzych opracowań. Oznacza to, że przynoszenie gotowych prac dyplomowych po jednym lub dwu-trzech spotkaniach z promotorem nie spełnia warunku kontrolowanego powstawania.

Dyplomanci muszą przy tym zdawać sobie sprawę, że nawet gdy promotor i recenzent nie zauważą niedozwolonego wykorzystywania cudzych materiałów, to udowodnienie takiego zarzutu przez jeszcze wiele lat po obronie może stanowić podstawę do sądowego unieważnienia dyplomu oraz wszystkiego, co uzyskano przy jego przedkładaniu. Ten sam skutek może wyniknąć z każdej innej kategorii oszustwa ujawnionego w pracy. Opisywanie nieistniejących wydarzeń, zmyślonych statystyk, fikcyjnych ankiet czy eksperymentów, sfałszowanych sprawozdań lub tylko wyobrażanych publikacji stwarza trwałą groźbę administracyjną dla posiadaczy uzyskanych dzięki nim dyplomów.

Wynajmowanie osób postronnych do napisania pracy dyplomowej rodzi jeszcze inne zagrożenia. W wielu wykrywanych (i niedopuszczanych do obrony) przypadkach nabywania cudzych opracowań okazywało się, że praca rzekomo napisana wyłącznie dla nabywcy, w całości była kopią egzemplarza pochodzącego z powszechnie dostępnych i wielokrotnie wykorzystywanych zbiorów. Wynajmowani do pisania są całkowicie bezkarni i mogą być nieuczciwi, bo tego typu umowy nie podlegają ochronie prawa i nie można skutecznie dochodzić żadnych swoich roszczeń, a przestępstwo popełnia wyłącznie wynajmujący w momencie przedłożenia promotorowi cudzej pracy jako własnej (poświadczenie nieprawdy w zamiarze wyłudzenia nienależnej decyzji administracyjnej). Jeżeli nawet promotor i recenzent w żadnym momencie nie zorientują się w tym, to każdy, kto wie o posłużeniu się nie swoją pracą dla zdobycia dyplomu, zawsze, nawet w wiele lat później, może posłużyć się taką wiedzą do rozmaitych form szantażu.

Po obronie nie można jednak żądać unieważnienia dyplomu z powodu późniejszego wykazania niskiej jakości pracy dyplomowej lub późniejszego wykrycia występujących w niej błędów i pomyłek. Udowodnienie takiego zarzutu kompromituje promotora i recenzenta, i tylko w stosunku do nich wyciągane są konsekwencje – od ośmieszenia w środowisku do zwolnienia z pracy (zresztą tak samo, jak po przeoczeniu przez nich niedozwolonego wykorzystywania cudzych prac). Jeżeli natomiast szkoła pozwalałaby promotorom i recenzentom na tolerowanie niskiej jakości prac dyplomowych lub dopuszczanie do plagiatowania cudzych opracowań, to na mocy decyzji administracyjnej utraciłaby prawo nadawania na ich podstawie stopni licencjata i magistra. Tak więc dyplomanci mniej powinni obawiać się własnej niezaradności niż skutków swojej ewentualnej nieuczciwości, rozumiejąc przy tym powody, dla których promotorzy, jako reprezentanci szkoły, stawiają rozciągnięte w czasie sekwencje rozmaitych i często zmiennych wymagań formalnych i redakcyjnych, pozornie odległych od tego, co dyplomant traktuje jako istotę swojej pracy.

Dyplomant dyskutujący

Formalny obowiązek promotora sprowadza się do tego, aby być do dyspozycji całej grupy dyplomantów w terminach i miejscach wyznaczonych przez szkołę w czasie przewidzianym regulaminem studiów. Oprócz spotkań promotor powinien zapoznawać się z przedkładanymi mu przez dyplomantów wydrukami, zawierającymi całość wykonanej do danego momentu pracy. Promotor nie musi natomiast uwzględniać żadnych elementów życiowej sytuacji dyplomanta (obciążenie pracą, odległe miejsce zamieszkania, obowiązki rodzinne, choroby – a zwłaszcza zaświadczenia o takich deficytach poznawczych, jak dysleksja, dysgrafia, dyskalkulia). Spotkania i ustalenia wykraczające poza te obowiązki zależą tylko od możliwości i dobrej woli promotora – występuje ona niemal zawsze w wyraźnie i niewątpliwie uzasadnionych przypadkach. Termin dwu lat na przedstawienie pracy dyplomowej wystarcza zresztą na przezwyciężenie kłopotów i opóźnień zarówno zawinionych, jak i niezawinionych przez dyplomanta.

Pierwszą formą kontrolowania powstającej pracy jest określenie jej tematycznego zakresu. Promotor proponuje przykładowe tematy nie po to, aby dyplomanci realizowali je w dokładnie przedstawionej postaci, ale po to, aby wskazać zarówno zakres swoich kompetencji, jak i oczekiwanej wiedzy dyplomantów. Jeżeli temat pracy wykraczałby poza kompetencje promotora, to zwiększałoby się ryzyko przeoczenia przez niego specjalistycznych niedociągnięć dyplomanta. Jeżeli natomiast temat odbiega od oczekiwanej wiedzy dyplomanta, to nawet jego usilne starania nie dają dobrego efektu, a znacznie wydłużają czas przygotowania pracy.

Ujmując to krócej, promotor musi subiektywnie sądzić, że na ustalonym w końcu temacie zna się wystarczająco dobrze, aby poprowadzić pracę dyplomową. Jednocześnie, ze względu na specjalizacyjne przygotowanie dyplomanta, promotor może oczekiwać spełniania przez dyplomanta stawianych mu merytorycznych wymagań.

Precyzowanie tematu pracy odbywa się w rozmowie promotora z dyplomantem, ale ostatnie słowo należy do promotora. Może on wprawdzie dopuścić, aby do drugiego, a co najwyżej trzeciego seminaryjnego spotkania dyplomant dostarczył na piśmie nie tylko plan, ale także konspekt z tezą i szkicem argumentacji oraz wstępną literaturą do tematu, na którym dyplomantowi zależy wbrew sugestiom promotora, ale nie zobowiązuje to do zaakceptowania tematu.

Promotor na podstawie swojego doświadczenia dydaktycznego ocenia też, czy dyplomant będzie w stanie zdobyć lub wytworzyć (ankieta, eksperyment) informacje niezbędne do sensownego opracowania ustalonego tematu. Dodatkowo, temat jest kształtowany w taki sposób, aby jak najmniejsze było prawdopodobieństwo znalezienia innego, niemal takiego samego opracowania.

Samodzielność pracy oznacza, że promotor kształtuje temat, udziela wskazówek i wymaga poprawek, ale to dyplomant przygotowuje najpierw materiały, a potem dostosowuje je do wskazówek i nanosi wymagane poprawki. Trzeba też pamiętać, że to, co może zostać zaakceptowane w przedstawionym fragmencie, czasem okazuje się niewłaściwe na tle całości. Występuje wtedy irytująca dyplomantów konieczność wprowadzania zmian do fragmentów uprzednio niekwestionowanych lub wręcz powrotu do czegoś wcześniej odrzuconego.

Dyplomant przed uwzględnieniem wskazówek promotora ma prawo przedstawiać i uzasadniać swoje zdanie, jeżeli odbiega ono od opinii promotora. Doświadczenie wskazuje, że niemal każdy promotor wyżej ceni dyskutującego dyplomanta, nawet gdy nie ma on racji (a wcale nierzadko ją ma i promotorzy są na ogół gotowi to uznawać). Myślący, poszukujący wiedzy, sensownie pracowity dyplomant może oczekiwać znacznie intensywniejszej współpracy promotora niż przedstawiana w tych zasadach.

Przyzwoitość i rzetelność

Promotor ma też prawo sprawdzać, czy dyplomant rozumie to, co znajduje się w przedkładanych przez niego tekstach. Prośba o opowiedzenie własnymi słowami tego, co zostało napisane, czy żądanie objaśnienia w rozmowie sensu użytych w tekście terminów nie są, wbrew pozorom, przejawami promotorskiej ignorancji czy lenistwa, ale metodami kontrolowania intelektualnego zaangażowania dyplomanta w tworzenie jego pracy. Taką samą funkcję pełni przygotowywanie części teoretycznej pracy, z opisem własnymi słowami treści zawartych w literaturze.

Większość form kontrolowania samodzielności pracy wymaga osobistych kontaktów, których nie mogą zastąpić elektroniczne środki komunikacji. Służą one niemal wyłącznie do umawiania spotkań.

Jeżeli w przedkładanym materiale występują błędy ortograficzne, gramatyczne, stylistyczne lub frazeologiczne, to promotor nie ma obowiązku wskazywania ich wszystkich. Żądanie poprawienia błędów tego typu może mieć charakter ogólny, po wskazaniu pojedynczych przykładów. Zasady i sposoby komputerowego formatowania tekstu, tabel, wykresów, wykazów, spisów, bibliografii i tym podobnych należą do zasobu wiedzy oczekiwanej od dyplomanta i promotor nie musi w tym zakresie ustalać szczegółowych wskazówek, ale powinien po prostu żądać zarówno właściwych efektów, jak i odpowiednich procedur ich uzyskiwania.

Dyplomant jest odpowiedzialny za napisanie pracy spełniającej wymagania, promotor natomiast i później recenzent stwierdzają, czy przedłożona praca te wymagania spełnia. Jeżeli promotor dochodzi do wniosku, że jego dotychczasowe kontakty z dyplomantem nie doprowadziły do powstania pracy o wymaganym przez niego kształcie, to promotor ma prawo oświadczyć, że nie widzi dalszej możliwości jej prowadzenia, nie uzasadniając tego stanowiska.

Powyższe zasady nie stwarzają większych trudności dla przeciętnie zdolnych, przeciętnie pracowitych i przeciętnie sumiennych dyplomantów. Ewentualny niedostatek zdolności daje się w pewnej mierze zrekompensować pracowitością i sumiennością przy realizacji odpowiednio ukształtowanego tematu. Ale brak postępów lub ich niewystarczający poziom upoważniają promotora do rezygnacji z dalszego prowadzenia pracy. W szczególności udowodnione próby oszukiwania dają promotorowi prawo odmowy dalszej współpracy na każdym jej etapie. Taką samą konsekwencję może spowodować niewprowadzanie do pracy tych poprawek lub wskazówek, którym promotor nadał bezwzględny charakter.

Dyplomanci powinni zrozumieć, że akceptując ich prace, promotor, a później recenzent, stawiają na szali swoje reputacje zawodowe. Muszą być bezwzględnie przekonani, że przyjęta przez nich praca spełnia co najmniej minimalne wymagania merytoryczne i została przygotowana samodzielnie. To nie jest tak, że promotor i recenzent mogą zatwierdzić byle co, no bo co to im szkodzi, i tak się nikt poza nimi nie zorientuje. Gdyby dopuścić tego typu postępowanie, to strach byłoby pójść do lekarza, wejść na most, skosztować sera, kupić komputer, podpisać umowę rachunku bankowego, zatrudnić się u jakiegoś szefa lub uwierzyć w opis techniczny.

Jeżeli odwoływanie się do zasad zwykłej, ludzkiej przyzwoitości, zawodowego zarozumialstwa i akademickich tradycji nie jest przekonujące, to istnieje jeszcze jeden argument. Losowe próbki obronionych prac dyplomowych są starannie badane przez komisje zewnętrzne wobec szkoły, a ocena jest kształtowana przez poziom najgorszych wylosowanych do badania prac. Gdy w tych najgorszych pracach powtarza się jakieś nazwisko w funkcji promotora i recenzenta, to jest ono ujawniane, a szkoła broniąc swoich uprawnień do nadawania stopni czuje się na ogół zmuszona do rozwiązania umowy o pracę z tak napiętnowaną osobą, nie ukrywając tego przed środowiskiem ewentualnych innych pracodawców. Ze względu na losowość próby, promotorzy i recenzenci mogliby liczyć nie tyle na szczęście, co na brak pecha w losowaniu, ale znacznie pewniejsze jest stawianie wymagań dyplomantom.

Dr Julian Daszkowski, psycholog oraz specjalista w dziedzinie nauk o organizacji i zarządzaniu, pracuje w Wyższej Szkole Finansów i Zarządzania w Warszawie.
Śródtytuły pochodzą od redakcji.