Miliony na humanistykę
Humanistyka jest nauką, w której centrum jest człowiek. By ją uprawiać, nie trzeba skomplikowanej aparatury ani laboratoriów z potężnymi komputerami. To twórczy umysł człowieka zapewnia tej nauce postęp.
Nie znaczy to, że w humanistykę nie trzeba inwestować tak samo jak w nauki ścisłe, techniczne czy medyczne. Wszystkie prowadzone badania wymagają funduszy. W Polsce realizujemy specjalnie dedykowane humanistom programy grantowe. I dofinansowujemy humanistykę o wiele większymi funduszami niż miało to miejsce w przeszłości.
Dwa lata temu – 5 listopada 2010 r. – ustanowiliśmy bowiem Narodowy Program Rozwoju Humanistyki. W ramach tego programu już ponad 110 mln zł zostało przyznanych humanistom na projekty badawcze realizowane w ciągu najbliższych kilku lat. W tym roku przekazujemy kolejne 88,9 mln zł. To pieniądze m.in. na badania naukowe, prace dokumentalne oraz edytorskie o fundamentalnym znaczeniu dla dziedzictwa i kultury narodowej. By wzmocnić rolę polskiej humanistyki na świecie, pieniądze przeznaczone są też na badania interdyscyplinarne i międzynarodowe, stypendia doktorskie i postdoktorskie w zagranicznych ośrodkach, a także projekty promujące polską humanistykę, dzięki którym świat może dowiedzieć się o dokonaniach naszych humanistów.
Zważywszy, że finansowanie projektów badawczych z dziedziny nauk humanistycznych w latach 2005-2007 kształtowało się na poziomie 15 mln zł rocznie, obecny wzrost nakładów jest znaczący.
Narodowy Program Rozwoju Humanistyki – z obecnym budżetem blisko 200 mln zł – to niejedyna możliwość finansowania przez państwo nauk humanistycznych. Na badania prowadzone przez humanistów oraz staże podoktorskie specjalne fundusze przeznacza także Narodowe Centrum Nauki. Z roku na rok rosną kwoty na granty przyznawane m.in. literaturoznawcom, językoznawcom, archeologom, historykom, filozofom. W 2011 było to ok. 24 mln zł, a w 2012 – ponad 36,2 mln zł. Coraz więcej pieniędzy NCN przeznacza też na nauki społeczne, np. pedagogikę, psychologię, socjologię, prawo, ekonomię, demografię. W 2011 – 40,4 mln zł, a w tym roku jest to 58,8 mln zł.
Fundusze rozdzielane są w konkursach zgodnie z zasadą finansowania najwyższej jakości badań. Równy dostęp do grantów mają naukowcy z uczelni publicznych i niepublicznych. A o tym, na jakie projekty trafiają pieniądze, decydują sami naukowcy.
Dziś, kiedy w badaniach zacierają się granice między różnymi obszarami nauk, spór o wyższość jednej nauki nad drugą jest bezprzedmiotowy. Nauki humanistyczne i społeczne są tak samo ważne dla rozwoju cywilizacyjnego kraju, jak przyrodnicze czy techniczne. Bo w tym pełnym technologii cyfrowym świecie trzeba też umieć dostrzec potrzeby człowieka, potrafić odpowiadać na fundamentalne pytania dotyczące jego natury i otaczającej rzeczywistości. A rozwijając nowe technologie, trzeba umiejętnie korzystać z wiedzy o kulturze i przeszłości, by nie zatracić wartości definiujących człowieczeństwo. Bez zrównoważonego rozwoju nauk nie byłoby bowiem i nie będzie postępu. Mając to właśnie na uwadze, rząd – tak samo jak prowadzi działania mające wzmocnić naszą innowacyjną gospodarkę – nie zapomina o polskiej humanistyce.
Środowisko humanistów powinno zatem wykorzystywać wszystkie stworzone możliwości zdobywania grantów, które są specjalnie do niego kierowane. Zachęcam do sięgania po nie. Tym bardziej że liczba wniosków, złożonych w tym roku przez humanistów ubiegających się o dofinansowanie w ramach Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki, wyniosła nieco ponad pięćset na przeszło dziesięć tysięcy przedstawicieli nauk humanistycznych w kraju. O dofinansowanie projektu naukowego ubiegał się więc średnio co dwudziesty polski naukowiec-humanista.
Wierzę, że w polskim świecie humanistyki jest wielu dobrych naukowców z osiągnięciami i pomysłami, które zasługują na granty. I mam nadzieję, że w kolejną rocznicę powołania Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki będziemy mogli pochwalić się większą liczbą zgłoszonych do programu projektów. ☐
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.
Po pierwsze - humanistyka nie jest żadną nauką. I nie są tu prowadzone żadne badania naukowe. No, być może można by mówić o jakichś badaniach powiedzmy w dziedzinie historii. Ale już pedagogika czy socjologia - oczywiście w zakresie badań jakościowych - masakra... (to zresztą formalnie nauki społeczne, a nie humanistyczne). Tak hołubione przez humanistów badania jakościowe nie spełniają żadnych kryteriów naukowości. Sieją raczej zamęt, są intelektualnym szalbierstwem, kryptonaukową dezinformacją, a niektórzy są skłonni niestety ten paranaukowy bełkot traktować poważnie. I na pewno nie odpowiadają na żadne pytania o rzeczywistość ani potrzeby natury człowieka. Odpowiadają co najwyżej na pytania, co Kowalski sądzi, że było przyczyną jego niepowodzeń w życiu. Co nie musi być prawdą. Weźmy przykład - w znanej mi pracy humanistycznej autorka stosuje metodę "śnieżnej kuli" - czyli dotarła do jednej osoby, która znała kolejne dwie, które znały kolejne. W każdej poważnej nauce takie podejście jest w ogóle niedopuszczalne - jest źródłem potwornego błędu systematycznego na etapie doboru próby. A tymczasem humanistom to nie przeszkadza. Nazywają tą bzdurę "śnieżną kulą", a następnie na podstawie takiego idiotyzmu wyciągają "brzemienne wnioski o naturze człowieka". No i ta niechęć do ścisłego wnioskowania, którą się wręcz chełpią. Ale wiadomo dlaczego - jakże często liczby nie potwierdzają ich śmiesznych wniosków.
I z całą pewnością nauki humanistyczne i społeczne nie są nawet w 1% tak ważne dla rozwoju kraju, jak nauki techniczne czy przyrodnicze. Jeżeli będziemy mieli ministrów, którzy nie rozumieją tej "oczywistej oczywistości", to na zawsze pozostaniemy intelektualnym zaściankiem, mimo iż mamy wielu świetnych młodych naukowców z dużym potencjałem. Ale może o to chodzi...