czytelnia czasopism

Małgorzata Pawełczyk

To już nie „odchamianie”!

Kiedyś w uczelniach technicznych wprowadzano dodatkowe przedmioty popularnie zwane „ochamiaczami”. Niezwiązane z techniką, miały humanizować techników. Kiedyś. Teraz zaś – jak podaje „Miesięcznik Politechniki Warszawskiej” (nr 6/174/12) – sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Trening rozwiązywania konfliktów, kierowanie zespołem ludzkim, uczenie się adekwatnej do sytuacji mowy ciała – tak, by dobrze wypaść podczas rozmowy kwalifikacyjnej lub na egzaminie, etyka w biznesie bądź prawa własności intelektualnej – to tylko niektóre zagadnienia z szerokiej oferty przedmiotów obieralnych, jakie mają do dyspozycji studenci PW. W politechnice bowiem od lat 70. istniała humanistyczna „przybudówka”. Zmieniała nazwy, charakter formalny, aż w końcu powstał Wydział Administracji i Nauk Społecznych. Ma on dwie role: kształcić własnych studentów oraz prowadzić „działalność usługową” na rzecz całej uczelni.

Wydział zatrudnia prawników, ekonomistów, socjologów, filozofów i psychologów. Jest jedynym w Polsce wydziałem administracji, który istnieje przy uczelni technicznej. – To oznacza – mówi dr Cezary Woźniak, dziekan wydziału AiNS PW – że nasi studenci różnią się od uniwersyteckich tym, że posiadają także podstawową wiedzę techniczną. Konstruując ofertę zajęć obieralnych, pracownicy wydziału starali się położyć nacisk na praktykę i wpłynąć w istotny sposób na zmianę profilu absolwenta uczelni technicznej. Nie było to – jak pogardliwie wcześniej mówiono – „odchamianie”, ale efekt nowoczesnego spojrzenia na to, co przyszłemu inżynierowi naprawdę będzie przydatne. Bardzo szybko odniesiono sukces, bo studenci coraz chętniej i liczniej zapisują się na oferowane im zajęcia. Powstał nawet problem, bo jest zbyt wielu chętnych, a tylko jeden prowadzący. Największym zainteresowaniem cieszą się m.in. zajęcia dotyczące zasad postępowania w kontaktach biznesowych czy zagadnień własności intelektualnej.

Życie naukowca to nie sielanka!

Dr hab. Marek Cegielski z Zakładu Histologii i Embriologii jest jednym z wielu naukowców pracujących w Akademii Medycznej im. Piastów Śląskich we Wrocławiu. Na własnym przykładzie przekonał się, że życie naukowca dalekie jest od sielanki. Samo prowadzenie prac badawczych przychodzi obecnie bez większych problemów, jednak ich wdrożenie już nie. Zanim wynalazek w postaci gotowego wyrobu trafi na rynek, musi przejść drogą i czasochłonną procedurę badawczo-kliniczną. Tak też jest z powstającymi produktami na bazie komórek macierzystych z poroża jelenia szlachetnego – wynalazku zespołu, do którego należy dr Cegielski. Pierwsze produkty – informuje „Gazeta Uczelniana” (nr 7/178/12) – po kilkunastu latach badań, niebawem trafią do sprzedaży.

Dr Cegielski, w wywiadzie zamieszczonym w „Gazecie”, stwierdza, że polska nauka dopiero od niedawna jest dobrze finansowana. Ci naukowcy, którzy są przebojowi i mają trochę inwencji i doświadczenia, mogą obecnie sami decydować o zdobywaniu pieniędzy na badania. – Drzwi zostały otwarte dla aktywnych i pracowitych – mówi Cegielski. Jednak droga do osiągnięcia pełnego sukcesu jest żmudnym i długotrwałym procesem, w dodatku bardzo kosztownym. Bez walki nie da się szybko wypromować i zarejestrować przyszłościowych leków. Gąszcz przepisów, często zmieniających się podczas wieloletnich badań, sprawia, że to zadanie bardzo męczące. Często naukowcy muszą spełniać dwie role: badacza i ekonomisty, a pieniędzy i tak zawsze brakuje. Mimo tych przeciwności dla Cegielskiego jedno jest jasne – swoje idee trzeba zawsze konsekwentnie realizować.

Warto dodać, że dr Cegielski jest współtwórcą pierwszej w kraju spółki biotechnologicznej typu spin-off. Dla rozmówcy jest to optymalne rozwiązanie, dające możliwość współpracy naukowej, nawet kilku katedr, w badaniach nad odkryciami i wynalazkami, które obecnie mogą już być konsekwentnie finansowane w ramach uczelni. Dziś, na początku wdrażania rozwiązań, naukowcy z zespołu dr. Cegielskiego chcą pokazać ich najprostsze zastosowania w obszarze produktów kosmetyczno-dermatologicznych. Po 10 latach badań z komórek macierzystych poroża jelenia powstała linia kosmetyków Revitacell. Kolejnym, najważniejszym etapem zaawansowanych prac, będzie stworzenie leków na bazie tych samych komórek. Rezultaty badań, w gronie okulistów weterynaryjnych, już wzbudziły zachwyt.

Ekonomia i sport – para idealna!

Ostatni numer kwartalnika „Forum Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu” (nr 5/12) w całości poświęcony jest sportowi. Jak przekonuje redaktor naczelny gazety, dr Jacek Trębecki, ekonomia i sport mają ze sobą wiele wspólnego, zarówno jeśli chodzi o stronę naukową, jak i zainteresowania pracowników uczelni.

Jacek Krawiec, prezes PKN Orlen, absolwent Uniwersytetu Ekonomicznego, który niedawno wygłosił w uczelni wykład, przyznaje w rozmowie zamieszczonej w „Forum”, że trenuje na siłowni i systematycznie biega. Dla prezesa największej firmy w Polsce umiejętność łączenia aktywności fizycznej z intelektualną jest „probierzem jakości człowieka”. Przekonuje, że większość najlepszych menadżerów to ludzie aktywnie uprawiający sport. Zdaniem Krawca sport uczy zaufania do siebie, ale także szacunku dla innych. Zdradza, że widząc CV człowieka, który ukończył niełatwe studia, a jednocześnie ma osiągnięcia sportowe, nabiera pewności, że ktoś taki potrafi świetnie zorganizować zarówno swój czas, jak i poprowadzić biznesowe czy skomplikowane projekty. Takich ludzi – według prezesa – potrzebuje każda organizacja, nie tylko firma notowana w rankingu pięciuset największych firm na świecie.

Zapytany o radę, jakiej mógłby udzielić studentom i wykładowcom, Krawiec mówi o większej otwartości i gotowości do wszechstronnego rozwoju. Wąska specjalizacja, jak przekonuje, to szansa, ale i olbrzymie zagrożenie. Ktoś, kto potrafi rozwijać się na wielu polach: w nauce, sporcie, kulturze, najlepiej poradzi sobie dziś na rynku pracy.

Małgorzata Pawełczyk