Nie wszyscy razem i nie wszyscy tak samo

Prof. Marek Ratajczak

Na łamach zarówno tygodników, jak i prasy codziennej ukazało się kilka tekstów sugerujących, że w ramach oceny parametrycznej jednostek naukowych Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego zamierza zastosować kryteria, które są krzywdzące dla reprezentantów nauk humanistycznych i społecznych. Krzywda miałaby być konsekwencją tego, że jakoby nauki humanistyczne i społeczne miałyby być oceniane według dokładnie tych samych reguł, co nauki ścisłe, przyrodnicze czy techniczne. Dodatkowo, zwłaszcza w gronie humanistów, formułowane są zarzuty deprecjonowania roli języka polskiego
i wymuszania przez ministerstwo publikowania głównie – a docelowo być może wyłącznie – w językach obcych, a zwłaszcza po angielsku.

Czuję się upoważniony do zabrania głosu w powyższej sprawie z trzech powodów. Po pierwsze, jestem reprezentantem nauk społecznych i znane mi są z autopsji dole i niedole tego obszaru nauki, a z racji zainteresowań badawczych i specjalizacji dydaktycznej śmiem się postrzegać jako ekonomistę o silnym humanistycznym nachyleniu. Po drugie, od stycznia 2011 roku, czyli od początku jego istnienia, byłem członkiem Komitetu Ewaluacji Jednostek Naukowych, a zarazem przewodniczącym działającej w strukturze KEJN Komisji ds. grupy nauk humanistycznych i społecznych. Po trzecie, od lutego 2012 roku, pełniąc funkcję podsekretarza stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego, jestem m.in. odpowiedzialny za przygotowanie nowej oceny parametrycznej, która zostanie przeprowadzona w 2013 roku.

Szczególna rola humanistyki

Oczywiste jest, że nauki humanistyczne, a po części nauki społeczne, mają silny wymiar lokalny. Dotyczy to zarówno przedmiotu badań, pewnej tradycji badawczej, jak
i podstawowego kręgu odbiorców wyników badań, a także głównego języka komunikacji. Nie ulega także wątpliwości, zwłaszcza w odniesieniu do humanistyki, szczególna rola kulturotwórcza, tudzież rola tego, kto w świecie globalnej wioski dba o to, by globalizacja nie zmieniła się w uniformizację i unifikację, i na dodatek wcale nie dzięki najszczytniejszym wzorom. Wyrazem zrozumienia tej szczególnej roli humanistyki może być chociażby utworzenie Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki. Jest to jedyny program o charakterze obszarowym, zapewniający możliwość ubiegania się o granty badawcze finansowane ze środków budżetowych poza strukturami Narodowego Centrum Nauki czy – z natury rzeczy nastawionego raczej na badania o silnym wymiarze wdrożeniowym – Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.

Kryteria oceny

O odrębności humanistyki i nauk społecznych pamiętano także tworząc nowe ramy prawne oceny jednostek naukowych. Właśnie po to, by uniknąć oceniania wszystkich razem i dokładnie tak samo, przyjęto dwa bardzo istotne rozwiązania.

Pierwsze, zawarte w ustawie o zasadach finansowania nauki przewiduje, że ocena parametryczna realizowana ma być z uwzględnieniem przynależności poszczególnych jednostek naukowych do konkretnych grup rodzajowych. Trzy najważniejsze z nich to: podstawowe jednostki organizacyjne szkół wyższych, instytuty Polskiej Akademii Nauk i – acz w tej grupie jest stosunkowo mało jednostek z obszaru nauk humanistycznych
i społecznych – instytuty badawcze, zwane w przeszłości jednostkami badawczo-rozwojowymi. Dodatkowo – i to ma kluczowe znaczenie z punktu widzenia problemu specyfiki nauk humanistycznych i społecznych – tworząc wspomniany już KEJN jako organ opiniodawczo-doradczy ministra, a zarazem instytucję kluczową dla przygotowania i przeprowadzenia procesu oceny parametrycznej, podzielono go na cztery komisje odpowiadające czterem obszarom nauki: Komisję Nauk o Życiu, Komisję Nauk Ścisłych i Inżynierskich, Komisję Nauk Humanistycznych i Społecznych oraz Komisję Nauk o Sztuce i Twórczości Artystycznej. W praktyce te dwie ostatnie komisje ściśle ze sobą współdziałały, wypracowując kryteria oceny, tudzież szczegółowe mierniki, które mają zostać wykorzystane w ocenie w 2013 roku.

Pytanie, wobec którego stanęli członkowi KEJN niezależnie od reprezentowanej przez siebie dziedziny nauki czy konkretnej dyscypliny, sprowadzało się do tego, jak dalece odrębność czy też specyfika poszczególnych składowych nauki powinna znaleźć odzwierciedlenie w regułach parametryzacji. Ostatecznie uznano, że odrębność ta powinna wyrażać się poprzez dwa główne elementy. Pierwszy to mierniki oceny w ramach poszczególnych kryteriów. Drugi to wagi przypisane poszczególnym kryteriom w ocenie. Na poziomie mierników odrębność nauk humanistycznych i społecznych znalazła m.in. wyraz w takich sprawach jak:

Zdecydowanie większy niż np. w naukach o życiu dopuszczalny udział monografii w dorobku publikacyjnym podlegającym ocenie (40 proc. w naukach humanistycznych i społecznych, 10 proc. w naukach o życiu);

Uwzględnienie wśród ocenianych publikacji opracowań w czasopismach zagranicznych spoza tzw. list ministerialnych, co ma szczególne znaczenie zwłaszcza dla językoznawców, choć nie tylko;

Uwzględnienie list European Reference Index for the Humanities jako odrębnego elementu dorobku naukowego.

W znacznej mierze pod wpływem głosów środowisk humanistycznych zdecydowanie zmniejszono różnice punktowe między opracowaniami monograficznymi w języku angielskim lub innym kongresowym czy podstawowym dla danej dyscypliny a podobnymi publikacjami w języku polskim (poprzednio ta relacja wynosiła 2 do 1, obecnie 5 do 4). Także specyfika nauk humanistycznych (np. opracowania monograficzne o fundamentalnym dla danej nauki charakterze) spowodowała, że w przyszłej ocenie parametrycznej będzie uwzględnione kryterium tzw. pozostałych efektów naukowych, w ramach których można wskazać jako wyraz szczególnego osiągnięcia jakieś fundamentalne dzieło wykraczające poza ramy standardowej oceny punktowej.

Specyfika nauk humanistycznych i społecznych została także uwzględniona na poziomie wag poszczególnych kryteriów. To właśnie w obrębie nauk humanistycznych i społecznych oraz nauk o sztuce i twórczości artystycznej najmniejszą wagę mają materialne efekty działalności naukowej, a najwyższą – w porównaniu do innych obszarów nauki – wspomniane już pozostałe efekty działalności naukowej.

W obronie języka polskiego

Na pewno nie wszyscy mają być oceniani tak samo. Oczywiście zawsze można dyskutować o granicach odrębności poszczególnych obszarów nauki. Dotyczy to m.in. szczególnie często podejmowanej przez reprezentantów humanistyki kwestii języka publikacji i rzekomego wymuszania pisania w językach obcych, a zwłaszcza po angielsku. Oczywiste i bezdyskusyjne jest to, że wszyscy powinniśmy współdziałać na rzecz obrony języka polskiego jako jednego z fundamentów naszej kulturowej, narodowej i społecznej odrębności i tradycji. Czym innym jest jednak walka o to, by „parkingowy” nie zamieniał się w ogłoszeniach rekrutacyjnych w parking space managera albo o to, by słowo „dokładnie”, będące kalką angielskiego exactly , nie wyparło ostatecznie słowa „właśnie”, a czym innym przyjęcie do wiadomości, że lingua franca współczesnej nauki światowej jest język angielski.

Język polski jest co prawda piękny, ale dla większości cudzoziemców nieznany. Co oczywiste, inna jest i będzie rola języka polskiego jako języka komunikacji naukowej w naukach ścisłych, a inna w naukach humanistycznych czy społecznych. W tych pierwszych coraz częściej standardem jest pisanie zwłaszcza po angielsku i publikowanie w czasopismach o obiegu międzynarodowym. Stąd, w wypadku chemii czy fizyki, pytanie zwykle brzmi nie: czy dana publikacja została zamieszczona w czasopiśmie polskim lub zagranicznym z listy filadelfijskiej, ale: gdzie znajduje się na tej liście. Dla humanistów, a i znacznej części nauk społecznych, język polski z racji wskazywanego wcześniej silnego lokalnego kontekstu badań, pozostaje i zapewne pozostanie podstawowym językiem publikacji. Nie znaczy to jednak, że nie powinno nam zależeć na tym, aby jak największą część znakomitego dorobku polskiej humanistyki czy polskich nauk społecznych przybliżyć światu. Stąd dodatkowe punkty za publikacje (czy to w języku obcym, czy na łamach czasopisma na którejś z list referencyjnych o wymiarze międzynarodowym) należy traktować jako swoistą premię za dodatkowy wysiłek włożony w przygotowanie takiego opracowania, a nie jako wyraz zmuszania kogoś do pisania o polskiej poezji po angielsku czy francusku. A biorąc pod uwagę bogactwo i piękno naszej poezji im więcej będzie dobrych tłumaczeń i im więcej dostępnych w językach obcych prac tę poezję komentujących, tym lepiej.

Nie zakładajmy więc z góry, że ktokolwiek zapomina o odrębności nauk humanistycznych i społecznych lub że chce je przerobić na modłę innych nauk. Bo w nauce, tak jak w życiu, najlepiej aby działała zasada e pluribus unum . Nauka polska jest jednością, ale powinna być silna także specyfiką i odrębnością dziedzinową oraz dyscyplinarną.

Prof. dr hab. Marek Ratajczak,
ekonomista, podsekretarz stanu w MNiSW
Artykuł jest poszerzoną wersją tekstu Zadanie dla humanistów , który ukazał się w „Rzeczpospolitej” 3 lipca 2012 r.