Malowany rzecznik
W polskiej kulturze prawnej i politycznej funkcjonuje zwyczaj, w którym, aby rozwiązać pewien problem instytucjonalny bądź systemowy, powołuje się do tego określoną instytucję. Robi się tak nawet wtedy, gdy daną kwestię można rozwiązać np. na drodze ustawy czy rozporządzenia. Najlepiej powyższą sytuację oddają słowa jednego z rektorów, który powiedział, jeśli się nie wie, co zrobić, to najlepiej powołać komisję. Niestety w obecnej rzeczywistości słowa te należy traktować z niezwykłą powagą. Krótko mówiąc, stały się one wytyczną w rozwiązywaniu wszelkich problemów.
Po co nam taki rzecznik?
Przykładów na poparcie powyższych słów jest aż nadto i nie ma sensu ich tu wymieniać. Wiele z nich wybiega również poza obszar szkolnictwa wyższego. Należy się jednak skupić na najnowszym przykładzie prawnego i politycznego mydlenia oczu. Chodzi o niedawno wprowadzoną instytucję Rzecznika Praw Absolwenta. Instytucja to została powołana do życia w wyniku nowelizacji ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym . Podstawą prawną działania rzecznika jest art. 46d. 1. ustawy, mówiący o tym, że ministerstwo powołuje Rzecznika Praw Absolwenta, który działa przy Radzie Głównej Szkolnictwa Wyższego.
Jak w sensie instytucjonalnym wygląda Rzecznik Praw Absolwenta? Wymiar personalny należy pominąć. Otóż po pierwsze rzecznik działa przy RGSW, instytucji w pełni zależnej od funduszy ministerstwa. Wobec tego zarówno budżet, jak i pensja rzecznika jest w pełni uzależniona od decyzji ministerstwa. A de facto od Prezesa Rady Ministrów. Dodatkowo należy pamiętać, że Rzecznika Praw Absolwenta powołuje minister. Nie ma możliwości rozpisania konkursu, widoczny jest więc brak konkurencji i rywalizacji. Nie ma możliwości, aby zgłosiły się osoby z zewnątrz, bardziej kompetentne do pełnienia takiej funkcji, niż osoba z partyjnego nadania.
Mając powyższe na uwadze uważam niestety, że już na samym początku konstrukcja prawna instytucji rzecznika optymizmem nie napawa. Dlaczego? Odpowiedz jest prosta. Jak skutecznie rzecznik może walczyć z deregulacją zawodów regulowanych, skoro finansowo i instytucjonalnie uzależniony jest od ludzi, którzy mogli przez ostatnie pięć lat zrobić to, do czego rzecznik został powołany? Jeśli zatem nie zrobiono nic, to znaczy, że nie było takiej woli. Wobec tego powołanie takiej instytucji, jak Rzecznik Praw Absolwenta, jest działaniem pozornym. Jak zatem inaczej niż naigrawaniem się z absolwentów można nazwać powołanie instytucji, która nie jest w stanie rozwiązać żadnego problemu? Jest to kolejne stanowisko służące do monitorowania sytuacji. Tylko, że sytuacja absolwentów na rynku pracy nie potrzebuje kolejnej instytucji na poziomie administracyjnym, która po kilkuletniej pracy stwierdzi, że jest źle. Absolwenci chcą i oczekują konkretnych zmian. Działania, ale realnego, a nie pozornego.
Jest źle! To wiemy! A co dalej?
Obecnie absolwent, który chce założyć działalność gospodarczą i zatrudnić jedną osobę, przy wynagrodzeniu minimalnym musi zapłacić prawie 2 tys. kosztów pracy. Czyli więcej niż pensja osoby, którą zatrudnia. To skutecznie odstrasza młodych ludzi do zakładania działalności gospodarczej. Trzeba by się zastanowić, czy nie istnieje możliwość zwolnienia absolwentów z niektórych kosztów pracy. Kolejnym obszarem, w którym zmiany są konieczne, jest problem z zatrudnieniem w administracji publicznej. Obecnie sytuacja wygląda tak, że absolwent np.: geodezji i kartografii, aby moc zatrudnić się np. w Urzędzie Miasta w Wydziale Geodezji i Kartografii, przegrywa konkurs ze studentką wzornictwa, która jest córką radnego. Przyrost pracowników administracji publicznej budził ostatnio ogromne emocje. Natomiast próba ograniczenia przyrostu pracowników spełzła na niczym. Wszyscy doskonale zdają sobie sprawę z tego, że administracja publiczna stała się przechowalnią politycznych kolegów, którzy zasłużyli się w kampanii wyborczej. Tracą na tym absolwenci, którzy niesłusznie przegrywają rywalizację w ustawianych konkursach. Dzieje się tak w prawie każdej gminie i mieście. Jakie narzędzie ma Rzecznik Praw Absolwenta do naprawy tej sytuacji?
A może się mylę, może w swoich ocenach jestem za ostry? Być może pierwszy w historii Rzecznik Praw Absolwenta to instytucja wyśmienita. Na pewno sam rzecznik i pani minister powiedzą, że taka instytucja działa z powodzeniem w krajach na całym świecie. I pewnie mają słuszność. Jednak powoływanie się na inne kraje Europy czy świata bez głębszej analizy różnic pomiędzy Polską a innymi krajami jest argumentem prowadzącym na manowce. Przykład: Japoński kodeks karny penalizuje rozwiązłość seksualną, czyli zdradę małżeńską. Karą za zdradę jest więzienie. Czy mamy w związku z tym ślepo uznać, że to, co jest w innych krajach, jest dobre?
Instytucja Rzecznika Praw Absolwenta nie ma absolutnie najmniejszego sensu w takim kształcie i z takimi zależnościami politycznymi. Nie ma zresztą najmniejszego sensu również w każdym innym kształcie, ponieważ Rzecznik Praw Absolwenta jest nieudolną odpowiedzią na wieloletnie zaniechanie poszczególnych ministerstw: sprawiedliwości, gospodarki, administracji czy finansów. To w gestii tych ministerstw bowiem leży deregulacja zawodów regulowanych, zmniejszenie politycznego zatrudnienia w administracji, poprawa prawa gospodarczego, publicznego, zmiany w systemie podatkowym. To są realne problemy, których rzecznik, w takim czy innym kształcie, nie rozwiąże i nawet nie będzie w stanie w tym pomóc.
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.
Niestety, ale działania Rzecznika Praw Absolwenta dotyczące deregulacji zawodów przyczynią się do jeszcze większych problemów absolwentów na rynku pracy. To co widzę u Rzecznika to kompletna nonszalancja w zakresie podejmowanych działań i totalny brak wiedzy odnośnie deregulowanych zawodów.