Kto ustala reguły?

Mówi Maria Mazurkiewicz, naczycielka filozofii w X LO w Toruniu, której uczniowie co roku zostają finalistami olimpiady filozoficznej

Od 12 lat co roku moi uczniowie zdobywają tytuły finalistów lub laureatów. Trochę się przez ten czas zmieniło. W ocenie trudności testu, w porównaniu z latami ubiegłymi, należałoby uwzględnić zmianę w strukturze olimpiady. Do niedawna test na etapie okręgowym był dość prosty. Z bardzo trudnymi zadaniami uczestnicy mieli do czynienia dopiero na etapie centralnym – po uzyskaniu w nim odpowiedniej liczby punktów zdobywali tytuły finalistów. Od kilku lat przejście do etapu centralnego gwarantuje uzyskanie tytułu finalisty (warunkiem jest wzięcie udziału w ustnych eliminacjach centralnych). Jednocześnie zmienił się niestety poziom trudności testu w eliminacjach okręgowych. Teraz jest on bardzo wysoki. W tym roku test też nie był łatwy. Sami uczniowie uznali jednak za trudniejszy test ubiegłoroczny, gdyż zawierał szczegółowe zadania z logiki (aż za 6 punktów).

Testy mają to do siebie, że nie sprawdzają rzeczywistej wiedzy i umiejętności, a jedynie umiejętność rozwiązywania testu. Przygotowując uczniów do eliminacji, dużo większy nacisk muszę położyć na przygotowanie do testu niż do eseju. Staramy się wraz z uczniami skupić na terminach, pojęciach, cytatach i wszelkich detalach, które pomogą im uporać się z zadaniami. Przy takim stylu pracy ginie filozofia . Zamienia się w martwą wiedzę. Skoro w tym roku byli w stanie stawić czoło testowi tylko moi najlepsi uczniowie (5 z 9, których przygotowywałam), a inni, nieuczący się filozofii na co dzień, nie mieli żadnych szans, olimpiada filozoficzna zamiast przyciągać, zacznie odstraszać.

Mam wśród moich byłych uczniów kilkoro absolwentów i studentów filozofii na UMK. Obecnie jeden z olimpijczyków (finalista i laureat olimpiady) studiuje filozofię w ramach MISH-u. I to jest tryb studiów, który staram się polecać uczniom. Niestety, system rekrutacyjny (nie tylko na UMK) powoduje, że na filozofię trafiają często przypadkowi ludzie, którzy muszą poznawać filozofię od podstaw. Taka sytuacja nie rozwija byłych olimpijczyków – nudzą się i w efekcie często decydują na zmianę kierunku studiów.

Bardzo martwi mnie, że filozofia rzadko wymieniana jest jako przedmiot wymagany przy rekrutacji. Pojawia się choćby w kryteriach na prawo UW. Jest również bardzo wysoko punktowana przez uniwersytety europejskie. Dwoje moich olimpijczyków wykorzystało udział w olimpiadzie filozoficznej, by dostać się do dobrych uczelni angielskich.

Z pewnością sensowniejszy test stanowiłby lepszą zachętę do zmierzenia się z filozofią. Jestem też przekonana, że więcej uczniów angażowałoby się w olimpiadę, gdyby widziało wymierne efekty. Warto zadbać o to, by filozofia częściej pojawiała się w kryteriach rekrutacyjnych, bo z pewnością uczeń z maturą z filozofii rokuje większe nadzieje niż ten, który zdawał tylko przedmioty podstawowe. A wybór filozofii jako przedmiotu maturalnego niejednokrotnie idzie w parze z udziałem w olimpiadzie.

Od minionych wakacji należę do PTF i Komitetu Głównego Olimpiady Filozoficznej. Ma to jednak – jak na razie – wymiar dość formalny. Reguły gry ustala Warszawa. ☐