Fałszywy stereotyp

Andrzej Eliasz

Marcin Duszyński w swoim artykule Uniwersytet (tanio) kupię (FA 5/2012) snuje podejrzenia dotyczące możliwych nielegalnych działań w uczelniach niepublicznych – zwłaszcza tych, w których nastąpiła zmiana założycieli – ale nie przedstawia żadnych faktów. Nie pisze zatem o rzeczywistości, a o swoim sposobie myślenia, w którym ujawnia obiegowe stereotypy dotyczące uczelni niepublicznych.

Istnieje potrzeba rzetelnej analizy dokonań szkolnictwa wyższego po 1989 roku; można tu wskazać na sukcesy i porażki. Dotyczy to zarówno uczelni publicznych, jak też niepublicznych. Widocznie Marcin Duszyński dostrzega jedynie negatywne strony (lub głównie negatywne strony), bo jako konsultant odradza anglosaskim uczelniom inwestowanie w Polsce. Z tekstu można się domyślić, że uczciwe prowadzenie uczelni na wysokim poziomie – jego zdaniem – jest w Polsce niemożliwe. Skupia się przy tym na opisie możliwych nadużyć w uczelniach niepublicznych.

„Prywaciarze”

W obecnych warunkach kryzysu demograficznego w Polsce oraz przy rosnących wskaźnikach bezrobocia wśród absolwentów niektórych kierunków sytuacja wielu uczelni pogarsza się. Zatem poszukiwanie nowych sposobów zaradzenia tej sytuacji jest rzeczą naturalną. Jednym z takich sposobów jest łączenie uczelni. Wkrótce wiele z nich zostanie zamkniętych. Wśród pozostałych nasilać się będzie dążenie do bliskiej kooperacji lub łączenia. Autor wprawdzie dostrzega potencjalne korzyści współpracy, ułatwianej przecież przez wspólnego założyciela, pisząc: „można się spodziewać scentralizowanego zarządzania zasobami (m.in. kadrowymi), wspólnego zaplecza finansowego, informatycznego, rekrutacyjnego i marketingowego”. Niestety zaraz dodaje, że to prowadzić będzie do macdonaldyzacji akademickiej, a przecież wymienione przez niego korzyści nie uwzględniają ujednolicenia oferty programowej.

Autor sygnalizuje dokonujące się ciche zmiany założycieli uczelni niepublicznych i pojawianie się holdingów akademickich. Stawia sobie przy tym pytanie, jaki jest cel takich przekształceń. Z tekstu wynika, że wspomniane zmiany służą jedynie nieuczciwym działaniom. Marcin Duszyński przedstawia jedynie hipotetyczne sytuacje i nie podaje żadnych faktów, a tylko podejrzenia. Dodam, że opisane podejrzane działania, mogące zapewnić zysk nieprzeznaczany na rzecz uczelni, w oczywisty sposób muszą odbić się negatywnie na ich jakości.

Opisywane przez Autora zmiany założycielskie nie zawsze prowadzą do łączenia odrębnych uczelni. Kooperacja różnych uczelni przy wspólnym założycielu może być pomocna, tak jak w wypadku uczelni publicznych. W obu typach uczelni zarówno bliska współpraca, jak i łączenie, mogą dać wspaniałe rezultaty. W wielu krajach europejskich nastąpiło odgórnie zarządzone łączenie uczelni państwowych, które po scaleniu mają nieporównanie większe możliwości uzyskania lepszej pozycji w rankingach międzynarodowych. Nas też to czeka. Jestem przekonany, że dotychczasowe zachęty do konsolidacji nie wystarczą. Marcin Duszyński niestety skupia się tylko na możliwych nadużyciach. Jednak, jeśli je zna, powinien otwarcie o nich pisać. Przecież od innych tego właśnie się domaga, by otwarcie informowali, np. o zmianach założycielskich.

Znam ogólne plany zacieśniania kooperacji uczelni w Poznaniu i we Wrocławiu. Wskazuje się tam na dublowanie pewnych instytutów, katedr i zakładów, które zajmują się podobnymi badaniami i prowadzą podobne zajęcia. Rozważane są sposoby efektywniejszego wykorzystania zasobów kadrowych i infrastrukturalnych na rzecz całego środowiska. Wspólnota państwowego założyciela może to ułatwić. Przeszkodą są natomiast próby obrony interesów partykularnych. Na razie ta idea nie została wdrożona. Można mieć jednak nadzieję, że to tylko kwestia czasu. Nie spotkałem się przy tych pomysłach z zarzutem, że sprowokuje to do nielegalnych działań. Mogę dodać, że prywatny założyciel pewnie łatwiej niż państwowy poradziłby sobie z zadaniem konsolidacji. W każdej sferze działalności efektywność prywatnych instytucji jest większa. Za utrzymaniem pewnych obszarów działalności w rękach państwa nie przemawia większa efektywność państwowych instytucji, lecz czasem takimi przesłankami są względy społeczne. Nie znam też przesłanek, które uzasadniają tezę, że w państwowych instytucjach z natury rzeczy przestrzeganie prawa jest lepsze niż w prywatnych. Dodam, że poziom wielu prywatnych uczelni w USA przewyższa poziom uczelni stanowych. Również w Polsce niektóre uczelnie niepubliczne z powodzeniem konkurują w wybranych dziedzinach z uczelniami publicznymi. Są to uczelnie, które podlegają tym samym kontrolom, co publiczne. Nie ma zatem najmniejszych powodów, by sugerować, że nie przestrzegają prawa.

Zatem to nie jest tak, że z natury rzeczy – jak pewnie sądzi Autor – prywatne jest gorsze i podejrzane. Wnioskuję tak na podstawie komentowanego tekstu, w którym podejrzenia o nieprawidłowości kierowane są jedynie w stronę uczelni niepublicznych oraz na podstawie użycia pogardliwego miana „prywaciarze” dla nazwania założycieli szkół niepublicznych. Tak mówiono w czasach PRL.

Czytelnika może zaskoczyć też to, że Autor – opisując możliwe korzyści założycieli z nielegalnych działań – pewnie zakłada zupełną bierność, a może nawet przyzwolenie ze strony różnych agend Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, zobowiązanych do kontroli uczelni. Znowu można odnieść tylko takie wrażenie, bo Marcin Duszyński nigdzie nie napisał, z jakich funkcji kontrolnych ministerstwo się nie wywiązuje. Jak wcześniej, tak i tu, nie ma żadnego konkretu.

Czy Steve Jobs miał rację?

Steve Jobs mówił informatykom, inżynierom i designerom, jak ma działać i wyglądać produkt ich pracy. Przecież nie miał równych im kwalifikacji zawodowych, a jednak to on wyprowadził Apple’a na szczyty. Chyba wszyscy muszą się jednak zgodzić, że miał rację, skupiając się na oczekiwaniach i możliwościach użytkowników wyrobów Apple’a. Można by myśleć, że przesłanki sukcesu Jobsa mają charakter uniwersalny. Marcin Duszyński chyba tego nie zauważył.

Wzmianka pod adresem założyciela SWPS, dotycząca tego, czym do tej pory się zajmował, pewnie ma sugerować, że poważnym założycielem może być tylko ktoś „z branży” edukacyjnej. W przeciwnym razie taka marginesowa informacja byłaby zbędna. Dziwi, że pisze tak konsultant uczelni – jak przedstawia się Autor. Jako konsultant uczelni zachodnich bezwzględnie powinien wiedzieć, że dawno minął czas, w którym zakładano, że tylko profesor wiedział jak oraz czego uczyć. Nikt teraz nie kwestionuje, że profesor najlepiej wie, jak kształcić przyszłego badacza, ale tych wśród absolwentów jest najmniej. Kilka lat temu na konferencji European University Association, która odbyła się we Wrocławiu, poświęcono całą sesję rosnącej roli interesariuszy zewnętrznych w określaniu treści i form kształcenia. Także ostatnia dyskusja w mediach i na konferencji zorganizowanej przez minister Barbarę Kudrycką wykazuje, że nikt już nie neguje roli przyszłych pracodawców w kształtowaniu planów i programów studiów oraz w proponowaniu nowych kierunków. Zatem w tym zakresie Autor prezentuje poglądy dawno zdezaktualizowane.

Przeszacowanie/Niedoszacowanie SWPS

W tekście jest podany jeden „niby-fakt” o „sprzedaży SWPS za ponad osiemdziesiąt milionów”. Także i w tym miejscu Autor może snuć tylko przypuszczenia, ale udaje, że wie. Można by sądzić, że Pan Duszyński wysoko wycenił SWPS. Uczelnia ma rzeczywiście bardzo duże osiągnięcia potwierdzone ocenami parametrycznymi, ocenami komisji akredytacyjnych, zdobywanymi grantami, osiągnięciami naukowymi i dydaktycznymi wielu wybitnych pracowników, rankingami itd. To są fakty obiektywne, niezależne od wewnętrznych ocen jakości naszej pracy.

Jako jeden z założycieli uważam, że kapitał ludzki zgromadzony w naszej uczelni jest jednak zdecydowanie niedoszacowany przez Autora. Oczywiście nie znaczy to, że moje odczucia odpowiadają wartości rynkowej uczelni, bo to zależy od tego, ile potencjalny założyciel może i zechce wyłożyć za przejęcie obowiązków założyciela. W odniesieniu do innych uczelni mowa jest o tanich uczelniach.

Autor zapomniał dodać, że założyciele SWPS nie mają praw właścicielskich i nie mają prawa do podziału zysku. Dodam, że nawet gdyby takie prawo mieli, to w obecnej sytuacji szkolnictwa wyższego w Polsce musieliby niezwykle długo czekać na zwrot wyłożonych sum. Jak wszędzie, wysoka jakość SWPS oczywiście kosztuje. Jestem przekonany, że osoby posiadające 80 mln zł lepiej niż Autor potrafią liczyć zera i kalkulować ryzyko.

Zmiany współzałożycieli dokonane w SWPS kilka lat temu (zrezygnowało dwóch profesorów w wieku ok. 80 lat) nie zahamowały rozwoju uczelni, nie zablokowały inwestycji i indywidualnych sukcesów pracowników, nie obniżyły jej jakości. To są fakty, które Autor mógł przedstawić, ale przeczyłyby one przyjętemu przez niego negatywnemu stereotypowi uczelni niepublicznych.

Żywotność stereotypów

Jeden ze stereotypów o uczelniach niepublicznych wskazuje, że poważne nielegalne działania mogą wystąpić tylko w ich obrębie. Marcin Duszyński w konsolidacji uczelni publicznych nie widzi żadnego zagrożenia – to, co złe, dotyczy tylko uczelni niepublicznych, „prywaciarzy”.

Kilka lat temu, gdy stwierdzono kryminalne nadużycia w uczelni w Jarosławiu, sugerowano mi, byśmy w kręgu rektorów uczelni niepublicznych wywierali większą presję na przestrzeganie prawa, bo takie afery szkodzą naszej opinii. Moi rozmówcy z wielkim zdziwieniem dowiadywali się ode mnie, że to przecież działo się na terenie uczelni państwowej. Nie zetknąłem się jednak z uogólnianiem sytuacji z Jarosławia na wszystkie uczelnie publiczne. Byłoby to odczytane jako nonsens. Generalizacja w odwrotnym kierunku jest tylko nieporozumieniem.

Negatywne stereotypy dotyczące uczelni niepublicznych stale są widoczne w licznych tekstach i wypowiedziach mimo wielu znaczących osiągnięć tychże. Żywotność stereotypów bierze się stąd, że ułatwiają myślenie o złożonych zjawiskach, a czasem zwalniają od myślenia. Stereotypy te są oczywiście podtrzymywane również przez istniejące w tym sektorze naganne działania. Należałoby jednak o nich pisać wprost, z podaniem faktów. Nie wypada sugerować, że zmiany założycielskie mają służyć tylko celom nieuczciwym. Szkoda też, że negatywne opinie o całym systemie szkolnictwa wyższego w Polsce Marcin Duszyński rozpowszechnia jako konsultant uczelni zagranicznych.

Prof. dr hab. Andrzej Eliasz, psycholog, jest rektorem Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie.