Soda na raka
Od kilku miesięcy docierają do nas doniesienia o odkryciu przyczyny raka (nareszcie!). Jest nią drożdżak kandida (Candida albicans ), który w zwykłych warunkach żyje w symbiozie z organizmem człowieka jako saprofit, ale w pewnych okolicznościach staje się pasożytem i przekształca w raka. Na razie nie wiemy jeszcze, jak to robi, ale się dowiemy. Ponieważ przyczyna jest znana, raka można zacząć leczyć. Jak zwykle – rak to zawsze modny temat, więc w polskim Internecie można spotkać kilkadziesiąt tłumaczeń artykułu Grega O’Neilla. W oryginale angielskim tekst okupuje parę tysięcy portali poświęconych zdrowiu. Że jest to rzeczywiście popularna sprawa, niech świadczy zachowanie pacjentów, bo to oni jako pierwsi donoszą lekarzom o najnowszych odkryciach w medycynie.
Najczęściej przychodzą z żądaniem wydania odpowiedniej recepty, podsuwają kartkę z nazwą leku i oczekują wykonania polecenia. W tym wypadku nawet i tego nie muszą, gdyż jak się okazuje, kandida jest wrażliwa na odkwaszenie organizmu za pomocą wodorowęglanu sodowego, to jest sody oczyszczonej.
Pacjenci pytają lekarzy domowych, czy nadaje się proszek do pieczenia, gdyż O’Neill przestrzega, że produkt ten oprócz sody zawiera liczne groźne zanieczyszczenia chemiczne. Niepokoi ich też to, że metoda może być szkodliwa, bo już od jakiegoś czasu odtruwają organizm i nie widzą skutków. Sodę dostępną w każdym sklepie przyjmują profilaktycznie przez trzy dni dwa razy dziennie po jednej łyżeczce rozpuszczonej w pół filiżanki ciepłej wody, a w leczeniu gotowego raka dodatkowo z łyżeczką miodu, gdyż kandida jest łapczywa i domaga się cukru. Miód kandidę oszuka, a soda i tak zrobi swoje, odkwasi i zniszczy grzyba.
Bo rak to grzyb. Należy natychmiast po porannym przebudzeniu wypluć zawartość ust (bez śliny!) do szklanki z wodą i jeżeli to, co zostało wyplute, pływa po powierzchni, to znaczy, że organizm jest bez kandidy. Jeżeli jednak zmiesza się z wodą, a ta zmętnieje, kandida jest bezsprzecznie obecna. Wtedy trzeba odkwasić się sposobem jak wyżej. Nawet warto zrobić to przez zgłębnik w ośrodku medycznym. Jest to bardzo pożądane na przykład w wypadku raka żołądka, do którego dzięki sondzie soda dotrze bezpośrednio, nierozcieńczona, niezakłócona i niepozbawiona właściwości odkwaszających, a przecież w żołądku jest wyjątkowo kwaśno.
O’Neill mówi, że rak jest podtrzymywany jako choroba przez Big Pharma (Wielką Farmację), która dla zysku opanowała świat, a także że Instytut Rockefellera od lat 60. ubiegłego wieku dysponuje metodami leczenia raka, ale nie ujawnia ich, ponieważ kula ziemska przepełnia się ludźmi i trzeba temu przeciwdziałać przez pielęgnowanie wyludniających chorób. Big Pharma za pośrednictwem władz włoskiej służby zdrowia nie dopuściła do badań wpływu sody na likwidację zakażeń kandidą i ściga włoskiego lekarza professore Tullio Simonciniego, który sodą wyleczył raka płuc u pacjenta Gennaro Sangermano. Simoncini domagał się wsparcia finansowego badań, ale mu wśród wrzawy, śmiechów i obelg brutalnie odmówiono.
O’Neill podnosi, że jedenaście lat temu brytyjscy badacze prof. Gerry Potter z Cancer Drug Discovery Group (Leicester School of Pharmacy) i prof. Dan Burke odkryli w komórkach raka cytochrom P450 1B1 kodowany u człowieka przez gen CYP1B1. Enzym ten dokonuje przemiany salwestroli odkrytych w owocach i warzywach (zwłaszcza w skórce mandarynki) w substancje niszczące komórki nowotworowe od wewnątrz. A trzeba wiedzieć, dodaje O’Neill, że owoce i warzywa zielone są podatne na kandidę. Spryt Big Pharma polega na tym, że wprowadziła na rynek środki, które niszczą grzyby na plantacjach, wobec czego rośliny przestały wytwarzać salwestrole jako substancje już do ochrony przeciwgrzybowej niepotrzebne. Co więcej, środki grzybobójcze blokują także ów enzym. Tak więc w żywności nie ma ani enzymu, ani salwestroli. W ten sposób ludność świata spożywa bezwartościowe produkty roślinne i bezwiednie naraża się na raka zgodnie z planem dr. Richarda Daya (1969 r.), prezesa rockefellerowskiej organizacji eugenicznej Planowane Rodzicielstwo w ramach „Nowego Porządku Świata”.
I tak oto mamy wszystko, czym można bulwersować, układankę psychologicznie dopracowaną. Jest przerażająca choroba – rak. Została odkryta jego przyczyna – grzyb. Jest powód, dla którego władcy świata nie chcą, aby raka zlikwidowano. Jest nagonka na odkrywców, a przecież z historii wiadomo, że wszystkie wielkie odkrycia zawsze były wyśmiewane i tępione, bo nie zgadzały się z obowiązującą wizją przyrody. Jest niezwykle prosty sposób leczenia, ukrywany przez najpotężniejsze instytuty świata. Jest wreszcie przyczyna zatajania wiedzy. Zacznijmy więc jeść sodę, choć warto pamiętać, że dwukrotny laureat Nagrody Nobla prof. Linus Pauling też przez wiele lat lansował genialnie prostą metodę – przyjmowanie ogromnych dawek witaminy C. Jakoś nic z tego leczenia nie wyszło. Obecnie należy jeść jej tylko tyle, ile trzeba, żeby nie dostać szkorbutu.
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.
Autor naśmiewa się z odkrywców sody, a ja ją jem od piętnastu lat co najmniej i dzięki temu jak na razie u mnie raka nie wykryli. A poważnie: rzeczywiście groza wieje, jak można ludziom robić wodę z mózgu.
Jeżeli Rockefeller stosuje żydowską metodę wyniszczania narodów świata.Czy nie warto zastosować jego metodę wobec niego?