Miałem jednak rację
Sprawa nierzetelnej habilitacji prof. Mirosława Krajewskiego zaczęła się pięć lat temu, kiedy w „Dużym Formacie”, ogólnopolskim dodatku do „Gazety Wyborczej” z 14 maja 2007 r., ukazał się obszerny reportaż Piotra Głuchowskiego i Marcina Kowalskiego Profesor wpadł na źródłach . Zarzucono w nim m.in., że monografia habilitacyjna prof. Krajewskiego Powstanie styczniowe między Skrwą a Drwęcą (Włocławek 1994), jest plagiatem wydanej w 1938 r. książki Powstanie styczniowe w ziemi dobrzyńskiej , autorstwa ks. Czesława Lissowskiego (1895-1942). Zdaniem dziennikarzy, autor habilitacji przejął liczne dane archiwalne, które znalazł i zbadał przed wojną ks. Lissowski, a które po wojnie w dużej części były już niedostępne z powodu ich zniszczenia lub wywiezienia.
Artykuł odbił się dużym echem w środowisku naukowym, bowiem prof. Krajewski był w owym czasie posłem Samoobrony oraz wiceprzewodniczącym Sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży, jak również profesorem zwyczajnym Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, gdzie zresztą pracuje do dziś. Ówczesny dziekan Wydziału Nauk Historycznych UMK, prof. Waldemar Rezmer, gdzie 26 czerwca 1995 r. M. Krajewski uzyskał stopień doktora habilitowanego, błyskawicznie (bo już 19 czerwca 2007) powołał 3-osobową Komisję Wydziałową w składzie: prof. Szczepan Wierzchosławski (przewodniczący), dr hab. Magdalena Niedzielska i dr hab. Leszek Kuk, której zlecono rozpatrzenie i zbadanie tych publicznych zarzutów.
Po półrocznej pracy, 22 stycznia 2008 r., Komisja przedstawiła 36-stronicowe sprawozdanie, w którym stwierdzono, że znaczna część habilitacji jest „odtworzeniem tekstu, w wielu miejscach dosłownym” z publikacji nieżyjącego ks. Czesława Lissowskiego Powstanie styczniowe w ziemi dobrzyńskiej (Płock 1938). Zdaniem Komisji „bardzo znaczna część przywoływanej przez Krajewskiego bazy źródłowej wykorzystana została przez niego pośrednio i wtórnie. Tekst Krajewskiego zawiera także błędy merytoryczne, logiczne, pomyłki wynikające z niedostatku rzetelności badawczej bądź niedomagań warsztatu historyka”. Komisja autorytatywnie stwierdziła, że „Przedstawione przez nas liczne przykłady wykorzystania treści monografii Cz. Lissowskiego Powstanie styczniowe w ziemi dobrzyńskiej , której tekst w szerokim zakresie stanowi podstawę zawartości rozprawy habilitacyjnej Krajewskiego, wykorzystywanie tekstów publikacji innych autorów, wielokrotne powoływanie się na źródła zniszczone w czasie II wojny światowej, które przebadał i przytoczył w swej pracy Lissowski jako podstawę źródłową pracy, upoważniają do stwierdzenia, że rozprawa Mirosława Krajewskiego nie zasługuje na miano opracowania samodzielnego” (patrz: Ocena merytoryczna FA 10/2008, str.36-37).
Na podstawie powyższego sprawozdania Prezydium Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów w końcu maja 2008 z urzędu wznowiło przewód habilitacyjny. Dopiero po roku, 12 maja 2009 r., nowy dziekan, dr hab. Jacek Gzella, wprowadził sprawę wznowienia przewodu habilitacyjnego pod obrady Rady Wydziału. Powołana Komisja Habilitacyjna w składzie: prof. dr hab. Jacek Wijaczka (przewodniczący), prof. dr hab. Michał Klimecki, dr hab. Jarosław Poraziński oraz prof. dr hab. Szczepan Wierzchosławski, przedstawiła 6-stronicowy Wniosek w sprawie ponownego otwarcia przewodu habilitacyjnego M. Krajewskiego , datowany na 25 maja 2009. Komisja po zapoznaniu się z rozprawą habilitacyjną uznała, że praca ta nie jest samodzielną i oryginalną rozprawą naukową, a skala zapożyczeń przekracza dobre obyczaje naukowe. Zdaniem Komisji monografia „Ukazuje poważne braki warsztatowe jej autora, nieumiejętność analizy i syntezy, a na dodatek wyraźnie wskazuje na dopuszczenie się przez jej autora oszustwa naukowego” i wnioskuje o odmowę otwarcia wznowionego przewodu habilitacyjnego.
16 czerwca 2009 r. odbyło się posiedzenie Rady Wydziału Nauk Historycznych UMK, na którym przedstawiono wniosek Komisji. Na 48 głosujących członków Rady Wydziału 42 było za odmową, 3 osoby były przeciw, zaś 3 się wstrzymały. Rada nie podjęła wymaganej prawem drugiej uchwały, w której unieważniłaby swoją poprzednią uchwałę z 13 lutego 1995 r. o nadaniu stopnia doktora habilitowanego. Prof. Mirosław Krajewski nie odwołał się od uchwały Rady odmawiającej otworzenia przewodu habilitacyjnego. O błędzie Rady Wydziału i nieprawidłowym procedowaniu na bieżąco informowałem dziekana Gzellę w liście z 19 czerwca 2009 r.
Wołanie na puszczy
W połowie lipca 2009 w „Forum Akademickim” ukazał się mój artykuł Przedawnienia nie ma , gdzie napisałem m.in.: „Niestety, sprawa nierzetelnej habilitacji prof. Krajewskiego nie jest zamknięta, bowiem dziekan Jacek Gzella, Komisja Habilitacyjna oraz Rada Wydziału popełnili kardynalny błąd formalny, wynikający z niezrozumienia prawnego znaczenia decyzji o wznowieniu przewodu habilitacyjnego. Otóż decyzja o wznowieniu przewodu habilitacyjnego nie polega na automatycznym «odebraniu» stopnia, co by spowodowało konieczność ponownego ubiegania się o otworzenie całej procedury od zera. Wznowienie stanowi, że uprzednio prawomocnie zamknięty przewód (zakończony nadaniem stopnia) jest ponownie otwarty, co oznacza, że habilitant przechodzi od nowa tylko proces dopuszczenia do kolokwium habilitacyjnego. Powoduje to, że Komisja Habilitacyjna nie ma prawa oceniać jego habilitacji, a jej rola ewentualnie polega w pierwszym etapie na wskazaniu Radzie Wydziału nazwisk dwóch recenzentów, których RW powołuje w celu oceny dorobku naukowego oraz oceny pracy habilitacyjnej – oczywiście w świetle dzisiaj znanych faktów, czyli sprawozdania Komisji prof. Szczepana Wierzchosławskiego z grudnia 2007 r. Dalszych dwóch recenzentów powołuje Centralna Komisja, bowiem, jak kilkakrotnie już w swoich ostatnich wyrokach podkreślały WSA i NSA w Warszawie (które m.in. kontrolują decyzje Centralnej Komisji pod względem zgodności z prawem, kiedy osoba niezadowolona odwoła się do sądu administracyjnego), przebieg postępowania po wznowieniu decyzji odbywa się na podstawie aktualnych przepisów prawa, a nie obowiązujących wtedy, gdy przewód był otwierany i zamykany. Dopiero po wpłynięciu do dziekana czterech recenzji Komisja Habilitacyjna sporządza sprawozdanie z ich wniosków i na kolejnej Radzie Wydziału odbywa się tajne głosowanie nad dopuszczeniem habilitanta do kolokwium habilitacyjnego. Jeśli Rada Wydziału nie dopuści prof. Krajewskiego – na podstawie negatywnych recenzji – do kolokwium habilitacyjnego, to habilitacja upada, co formalnie prowadzi do cofnięcia stopnia. Od negatywnej decyzji RW prof. Krajewski będzie mógł się odwołać do Prezydium CK, a w razie odrzucenia jego odwołania przez CK – do WSA w Warszawie, a później, w wyniku kasacji – do NSA. Tymczasem Rada Wydziału swoją decyzją nie otworzyła prof. Krajewskiemu przewodu habilitacyjnego, co jest naruszeniem przepisów. Sytuacja wygląda dziś w ten sposób, że obecna (wadliwa) uchwała Rady Wydziału powinna zostać uchylona w Warszawie we wrześniu 2009, kiedy po wakacjach zbierze się Prezydium CK, a do jej biura wpłynie pismo dziekana ze sprawozdaniem z podjętych kroków prawnych. Sprawa ponownie wtedy wróci do Torunia i powinna być poprowadzona w sposób, jaki opisałem powyżej, tak aby doprowadzić do kontroli sądowo−administracyjnej tego precedensowego przypadku”.
Niestety, mimo powyższego artykułu, Prezydium CK nie uchyliło wadliwej procedury habilitacyjnej w toruńskiej Radzie Wydziału, gdzie po zmianie władz dziekańskich nie było woli politycznej i rzeczywistej chęci unieważnienia habilitacji prof. Krajewskiego. Prezydium natomiast – pod wpływem mojego artykułu – zmieniło swoje wcześniejsze pisemne stanowisko co do niemożności odebrania i unieważnienia nierzetelnej habilitacji.
Ponieważ w okresie, kiedy habilitował się prof. Krajewski, uchwała Rady musiała być zatwierdzana przez CK, to Prezydium postanowiło unieważnić swoją decyzję z 26 czerwca 1995 zatwierdzającą uchwałe RW z 13 lutego 1995, i w ten sposób unieważnić postępowanie habilitacyjne. I tak się stało.
Potyczki sądowe
Prof. Krajewski decyzją Centralnej Komisji był mocno zaskoczony, zresztą jak wszyscy obserwatorzy tej niecodziennej sprawy, ale odwołał się do WSA w Warszawie. Sąd oddalił jego skargę, stwierdzając, że postępowanie administracyjne nie miało uchybień.
Moim zdaniem, de facto miało, gdyż prof. Szczepan Wierzchosławski miał konflikt interesów, bowiem jako przewodniczący Komisji Dziekańskiej, powołanej do rozpatrzenia zarzutów nierzetelności w habilitacji, został później (wbrew KPA!) członkiem Komisji Habilitacyjnej, która na podstawie jego sprawozdania nie dopuściła do ponownego otwarcia przewodu habilitacyjnego. Czyli kontrolował sam siebie! Świadomość tego naruszenia prawa miała prof. Magdalena Niedzielska, która kategorycznie odmówiła powołania jej osoby do Komisji Habilitacyjnej. Jej argumenty słyszała cała Rada, ale nikt nie zaoponował przeciwko kandydaturze prof. Wierzchosławskiego. Jego udział w Komisji Habilitacyjnej był wystarczającym powodem do unieważnienia uchwały RW, ale żaden z sędziów WSA tego nie zauważył.
Od negatywnego rozstrzygnięcia WSA prof. Krajewski odwołał się do Naczelnego Sądu Administracyjnego, który z kolei – ku mojemu zdziwieniu – uchylił wyrok WSA i zwrócił do ponownego rozpatrzenia sprawy. NSA stwierdził, że Prezydium CK w swojej decyzji nie orzekła o istocie sprawy, natomiast tylko uchyliło decyzję. Moim zdaniem NSA nie miał tutaj racji, bowiem o istocie sprawy orzekła Rada Wydziału, stwierdzając nierzetelność habilitacji, natomiast CK musiała usunąć z obiegu prawnego swoją nieważną już uchwałę o zatwierdzeniu habilitacji.
Tak więc sprawa jeszcze raz wróciła do Prezydium CK, które 28 listopada 2011 ponownie uchyliło swoją własną uchwałę z 26 czerwca 1995 r. zatwierdzającą uchwałę Rady Wydziału Nauk Historycznych UMK z 13 lutego 1995 r. oraz umorzyła postępowanie w sprawie ze względu na jego bezprzedmiotowość.
Prof. Krajewski znowu odwołał się do WSA, podkreślając, m.in., że przeprowadzono wznowione postępowanie bez powoływania recenzentów, co miało istotny wpływ na wynik sprawy. Podkreślił, że uchwała Rady Wydziału Nauk Historycznych UMK z 13 lutego 1995 o nadaniu mu stopnia naukowego doktora habilitowanego nauk humanistycznych nie została w żaden sposób wyeliminowania z obrotu prawnego. W swoich argumentach skarżący nie kwestionował faktu nierzetelności swojej habilitacji, ale wskazywał wyłącznie uchybienia prawne w postępowaniu.
WSA wyrokiem z 15 maja 2012 uchylił zaskarżoną decyzję CK oraz uchwałę Rady Wydziału Historycznego Uniwersytetu Mikołaja Kopernika z 16 czerwca 2009, jak również stwierdził, że zaskarżona decyzja nie podlega wykonaniu w całości. Uzasadniając wyrok sąd stwierdził: „Zatem ostateczne rozstrzygnięcie w niniejszej sprawie winno dotyczyć tej uchwały i w zależności od zaistniałych okoliczności w sprawie wyeliminować ją z obrotu prawnego, bądź też ją w obrocie pozostawić. Tymczasem w niniejszej sprawie, pomimo wskazania przez organ zaistnienia przesłanki z art. 29 ust. 2 ustawy o stopniach naukowych i tytule naukowym oraz o stopniach i tytule w zakresie sztuki i wydania rozstrzygnięcia na podstawie art. 151 § 1 pkt 2 kpa, faktycznie nie doszło do uchylenia uchwały nadającej skarżącemu stopień naukowy doktora habilitowanego. Samo uchylenie przez Centralną Komisję do spraw Stopni i Tytułów uchwały zatwierdzającej uchwałę o nadaniu tytułów, w ocenie Sądu, nie doprowadziło do ponownego rozstrzygnięcia we wznowionym postępowaniu w sprawie nadania tytułu naukowego skarżącemu. Natomiast postępowanie zarówno Rady Wydziału, jak i Centralnej Komisji, doprowadziło do stanu, gdzie w obiegu prawnym obok uchwały o nadaniu skarżącemu stopnia naukowego pozostaje uchwała o niewszczynaniu skarżącemu przewodu habilitacyjnego w tej samej sprawie. Dlatego też niezbędnym dla prawidłowego rozstrzygnięcia w sprawie okazało się również uchylenie uchwały Rady Wydziału Nauk Historycznych z 16 czerwca 2009 o niewszczynaniu przewodu habilitacyjnego skarżącemu. Postępowanie w sprawie Rady Wydziału winno, po przeprowadzeniu postępowania, w efekcie doprowadzić do rozstrzygnięcia bezpośrednio odnoszącego się do uchwały pozostającej już w obrocie prawnym – o nadaniu skarżącemu tytułu naukowego. Organowi nie może bowiem ujść uwadze, że postępowanie wznowieniowe ma na celu ocenę zasadności i prawidłowości wydania tej uchwały i w tym sensie przeprowadzenie postępowania administracyjnego w sprawie nadania tytułu naukowego. Reasumując, w ocenie Sądu, wskazane powyżej naruszenia prawa miały niewątpliwie wpływ na wynik postępowania. Dlatego też organ ponownie rozpoznając sprawę weźmie pod uwagę powyższe rozważania Sądu”.
Cała sprawa więc po trzech latach ponownie wraca na Wydział Nauk Historycznych UMK i tam musi zostać porządnie i prawidłowo załatwiona. Wierzę, że znajdzie się obecnie dość woli, aby wznowienie przewodu habilitacyjnego przeprowadzić zgodnie z przepisami, które obowiązywały w roku 1994 i 1995 – wtedy, kiedy habilitację otwarto. Rada Wydziału musi powołać nową pięcioosobową Komisję Habilitacyjną, jak również trzech nowych recenzentów, którzy, biorąc pod uwagę sprawozdanie Komisji Wydziałowej pod kierownictwem prof. Szczepana Wierzchosławskiego, jeszcze raz formalnie ocenią dorobek i monografię habilitacyjną. Potwierdzenie przez recenzentów niesamodzielności pracy i naruszenia dobrych obyczajów naukowych skutkować będzie niedopuszczeniem habilitanta do kolokwium habilitacyjnego, co musi wyrazić Rada Wydziału w osobnej uchwale. Jednocześnie, na tym samym posiedzeniu konieczne będzie podjęcie drugiej uchwały, w której unieważniona zostanie wcześniejsza uchwała RW z 13 lutego 1995 o nadaniu stopnia doktora habilitowanego.
I dopiero wtedy od tej drugiej uchwały prof. Krajewski będzie mógł się odwołać do Centralnej Komisji, a później ewentualnie kwestionować decyzję Centralnej Komisji w sądach administracyjnych: w WSA i NSA. Jestem więc przekonany, że jeszcze nie raz Jego habilitacyjne problemy będą opisywane na łamach „Forum Akademickiego”. Ad multos annos , Panie Profesorze!
Cała ta przedłużająca się sprawa dobitnie pokazuje słabe strony Biura Centralnej Komisji i trudność dotarcia z konstruktywną krytyką na XXIV piętro Pałacu Kultury i Nauki. Dodatkowym problemem jest fakt, że Biuro CK wymaga co najmniej 4-5 nowych etatów (w tym dla informatyka!) oraz zwiększenia budżetu, aby zdolny i mądry radca prawny z odpowiednim uposażeniem był na pełnym etacie. Minister Barbara Kudrycka przed ponad rokiem publicznie zapewniła Sejm – przy okazji uchwalania poprawek w ustawie – że w związku ze znacznym zwiększeniem zadań Centralna Komisja dostanie wszelką pomoc. Ustawa działa od października ubiegłego roku, a Biuro CK – zaniedbywane od lat 20 – staje się po prostu niewydolne. Uderza to w serce polityki naukowej państwa i w końcu doprowadzi do tego, że „reforma październikowa” zakończy się tak, jak „reforma marcowa”. Będą wierni, ale mierni. Na takich porządnej nauki nie sposób zbudować.
Kolejny cud przedawnienia
Trzy lata już trwa i właśnie wróciła do punktu wyjścia sprawa nierzetelnego doktoratu ks. dr. hab. Aleksandra Sobczaka, byłego adiunkta Zakładu Prawa Kanonicznego Wydziału Teologicznego UAM w Poznaniu (patrz: Hiszpański doktorat , FA 6/2009). Przedstawił on w roku 2000 do nostryfikacji na Wydziale Prawa Kanonicznego Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie swoją dysertację Las Parroquias personales para los emigrantes en el Derecho universal de la Iglesia Latina , obronioną w 1993 na Wydziale Prawa Kanonicznego Katolickiego Uniwersytetu Navarry w Pampelunie. Po ośmiu latach okazało się, że to przetłumaczona na hiszpański kopia doktoratu ks. dr. Józefa Bakalarza (Parafia personalna dla migrantów w prawodawstwie powszechnym Kościoła zachodniego ), obronionego w 1978 roku na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Po powołaniu dwóch recenzentów i potwierdzeniu poważnych zapożyczeń Rada Wydziału Prawa Kanonicznego UKSW 24 lutego 2009 roku uchyliła własną uchwałę o nostryfikacji. Ks. dr hab. A. Sobczak pismem z 25 marca 2009 r. skierowanym do Centralnej Komisji za pośrednictwem dziekana Wydziału Prawa Kanonicznego, ks. prof. dr. hab. Józefa Wroceńskiego, odwołał się od tej uchwały.
Ku niedowierzaniu wszystkich zainteresowanych odwołanie „utknęło” w dziekanacie i przez ponad rok nie przekazano go organowi wyższemu, co jest poważnym naruszeniem prawa. Osoba za to odpowiedzialna powinna ponieść karę dyscyplinarną, bowiem w ten sposób prawdopodobnie przedawniono sprawę. Dopiero skarga zainteresowanego do Centralnej Komisji spowodowała, że dziekan na żądanie wiceprzewodniczącego wreszcie przekazał odwołanie do CK. Zostało ono rozpatrzone i 20 czerwca 2011 r. oddalone.
W odpowiedzi ks. A. Sobczak złożył skargę do WSA, który na rozprawie 26 stycznia 2012 r. unieważnił decyzję Centralnej Komisji, jak również uchwałę Rady Wydziału Prawa Kanonicznego UKW z 24 lutego 2009 r. W uzasadnieniu sąd stwierdził, że Rada Wydziału wznawiając postępowanie administracyjne uchyliła tylko własną uchwałę o nostryfikacji, natomiast nie wypowiedziała się o istocie sprawy; zgodnie z KPA powinna drugą uchwałą odmówić nostryfikacji doktoratu.
Sprawa plagiatowego doktoratu w tych dniach ma ponownie wrócić na UKW do dziekana Wroceńskiego, ale jak znam się na prawie, to zostanie umorzona, bowiem upłynął już 10 letni okres i zaczęło się przedawnienie.
Osobną sprawą jest wznowienie przewodu habilitacyjnego ks. Aleksandra Sobczaka na Wydziale Teologicznym UAM w Poznaniu. Tam sprawa habilitacji ciągnie się już cztery lata, bowiem Centralna Komisja wznowiła przewód habilitacyjny 26 maja 2008 r. m.in. z powodu tego, że habilitant splagiatował wykład habilitacyjny Kobieta, małżeństwo i rodzina w islamie . Co więcej, wydrukował go w czasopiśmie naukowym („Prawo i Kościół” 1/2006, pod red. Aleksandra Sobczaka, str. 97−148), co pozwoliło wychwycić, że jest on w większości zapożyczeniem opracowania zamieszczonego w Internecie na stronie domowej www.muzulmanka.pl. Po bliższym zbadaniu okazało się, że tekst internetowy to poszczególne rozdziały książki dr. Haithama Abu−Rub i Beaty Zabży Status kobiety w islamie (Wrocław 2002). Poznańska Rada Wydziału wszczęła od nowa wznowiony przewód habilitacyjny, uzyskano nowe recenzje habilitacyjne i nagle, bez istotnej przyczyny, postępowanie zawieszono.
I tak jest od prawie dwóch lat. Mam nadzieję, że teraz dziekan ks. prof. dr hab. Jan Szpet dopilnuje, aby rozpoczętą cztery lata temu procedurę zakończyć. Byłoby też dobrze, aby takimi przewlekłymi sprawami zainteresowała się zarówno Sekcja Nauk Społecznych, jak i Prezydium Centralnej Komisji.