Rewolucja zrównoważonego rozwoju

Rozmowa z dr. hab. Arturem Pawłowskim, profesorem Politechniki Lubelskiej

Napisał Pan książkę poświęconą problematyce rozwoju zrównoważonego pt. „Sustainable Development as a Civilizational Revolution. A Multidisciplinary approach to the Challenges of the 21st Century”, wydaną przez międzynarodowe wydawnictwo CRC Press w 2011 r. Rozwój zrównoważony jest dzisiaj hasłem bardzo nośnym, bardzo silnie akcentowanym w dokumentach Unii Europejskiej i ONZ. Jak należy rozumieć to pojęcie?

– Rozwój zrównoważony to idea, która odnosi się do konieczności spełnienia potrzeb tak obecnych, jak i przyszłych pokoleń. Mowa tu o podstawowych potrzebach związanych z zapewnieniem dostępu do żywności, bezpiecznego schronienia, pracy czy czystego środowiska. To także konieczność zapewnienia stabilnych źródeł surowców i nośników energii, niezbędnych do funkcjonowania naszej cywilizacji.

Te potrzeby rozpatruje się zwykle na trzech płaszczyznach: ekologicznej, społecznej i ekonomicznej. Płaszczyzna ekologiczna to m.in. ochrona przyrody i krajobrazu, ale także kwestia ładu przestrzennego. Mimo dużych problemów środowiskowych, które możemy zaobserwować we współczesnym świecie, nadal zachowało się wiele obszarów o bardzo wysokich walorach przyrodniczych. Mamy obowiązek zachować je dla przyszłych pokoleń. Płaszczyzna społeczna jest równie istotna – człowiek jest wszak istotą społeczną. Ponadto degradacji może ulec zarówno środowisko przyrodnicze, jak i społeczne. Trzecia płaszczyzna to kwestia m.in. zabezpieczenia finansowego wprowadzanych strategii. Technicznie możliwe jest obecnie już niemal wszystko, ale nie na wszystko starczy pieniędzy.

Tak rozwój zrównoważony przedstawiany jest w literaturze. W swojej książce proponuję jednak szersze ujęcie. Wskazuję na trzy poziomy i siedem grup problematycznych. Poziom pierwszy, będący podstawą dla pozostałych, to refleksja etyczna. Jest to wszak całkowicie odmienna sytuacja, jeżeli człowiek podejmuje jakieś decyzje, ponieważ wynikają one z jego własnych przekonań i przyjmowanego systemu wartości, a zupełnie inna, gdy decyzja uwarunkowana jest jedynie nakazami i zakazami obowiązującego systemu prawnego. To właśnie etyczne uzasadnienie ważnych pytań: jakie wartości należy przyjąć, czy też: dlaczego należy postępować tak, a nie inaczej – stanowi „fundament” całej dyskusji. Poziom drugi to wskazane przed chwilą trzy równorzędne grupy problematyczne: ekologiczne, społeczne i ekonomiczne. Trzeci, to kwestie szczegółowe: zagadnienia techniczne, prawne i polityczne. To kwestia konkretnych rozwiązań technicznych, jakie należy przyjąć w danej sytuacji. Jest to ogromne pole badawcze dla rozwijającej się bardzo dynamicznie w ostatnich latach w Polsce inżynierii środowiska. To także dyskusja wokół konkretnych aktów prawnych, które określają, w jaki sposób możemy działać w praktyce, a ponieważ prawo ustanawiają politycy – także im należy poświęcić uwagę.

Czy idee zrównoważonego rozwoju przełożą się na dynamiczne działanie równoważące proces degradacji środowiska?

– Degradacja środowiska to niejako uboczny skutek rozwoju techniki. Znane jest jednak powiedzenie głoszące, że „co technika zniszczyła, to technika naprawi”. Paradoksem zarazem jest, że nic tak bardzo nie przyczyniło się do degradacji środowiska, jak rozwój techniki i przemysłu, ale zarazem to właśnie w ramach rozwiązań technicznych realizuje się podstawowe strategie ochrony środowiska. Dlatego jestem przekonany, że aby technika stała się czynnikiem zrównoważonego rozwoju, potrzebna jest nade wszystko szersza refleksja na temat jej uwarunkowań teoretycznych, w tym refleksja filozoficzna, realizowana na polu filozofii techniki. Takie spojrzenie już teraz jest widoczne w nowych rozwiązaniach wprowadzanych w przemyśle, np. w strategiach „czystszej produkcji”. W jej ramach mówi się nie tylko o zmianach w procesach technologicznych podczas wytwarzania produktów, ale o całych strategiach ludzkiego działania. To dobry kierunek, który wskazuje, że technika nie musi być jedynie czynnikiem prowadzącym do zaburzenia równowagi w środowisku, ale stanie się czynnikiem zrównoważonego rozwoju. To zarazem nowe spojrzenie na relację pomiędzy człowiekiem a środowiskiem, które może okazać się rewolucją.

Rewolucją?

– Tak. Patrząc na przełomowe momenty w dziejach ludzkości wskazuje się zwykle na trzy rewolucje, które do tej pory miały miejsce: rolniczą, naukową i przemysłową. Warto zadać pytanie o obecny stan rozwoju ludzkości. Czy jest to nadal okres związany z rewolucją przemysłową, czy też zarysowują się już nowe zjawiska, które mogą wskazywać na kolejną rewolucję? Niektórzy sugerują, że jesteśmy świadkami rewolucji informatycznej. Moim zdaniem tak nie jest. Technologie informatyczne wiele ułatwiają (np. napisanie mojej książki zajęłoby znaczenie więcej czasu bez możliwości natychmiastowego internetowego dostępu do pełnych wersji wielu dokumentów odnoszących się do rozwoju zrównoważonego), nie zmieniają jednak bardzo istotnej kwestii – stosunku człowieka do środowiska. Są jedynie nowym narzędziem. Tymczasem potrzebna jest zmiana percepcji środowiska, zmiana ludzkich postaw. Uważam, że klasyczna ochrona środowiska nie wystarcza. Nowe technologie, choć cenne, nie przełamały negatywnej tendencji, jaką jest ciągłe pogarszanie się stanu środowiska w skali globalnej. Potrzebna jest szersza płaszczyzna dyskusji, dlatego sformułowano koncepcję rozwoju zrównoważonego. Jeżeli obserwowane obecnie próby jego wdrażania (choćby w Unii Europejskiej) doprowadzą do zmiany stosunku człowieka do środowiska, doprowadzą do tego, że człowiek w większym stopniu zacznie o środowisko dbać – będzie to rewolucja.

Jakie są główne wyzwania na drodze do zrównoważonego rozwoju?

– Bodaj największym wyzwaniem jest możliwość zniszczenia całej naszej planety tak za pomocą zgromadzonego arsenału jądrowego, jak też poprzez postępująca degradację środowiska, która może zagrozić całej biosferze. W tym drugim przypadku szczególnym zagrożeniem są zmiany klimatyczne, przy czym związane są one nie tylko z nagłośnionym problemem z nadmierną emisją CO2 (którego ogromne ilości trafiają do atmosfery również ze źródeł naturalnych), ale także problem związany z nadmiernym wycinaniem lasów tropikalnych. W ciągu całego XX w. wycięto ich połowę! Lasy mają znany stabilizujący wpływ na klimat. Jeżeli zniknęło ich tak wiele, musi to prowadzić do groźnych zaburzeń i anomalii klimatycznych.

Kolejną fundamentalną kwestią jest dostęp do nośników energii, a także ich bardziej sprawiedliwa niż obecnie dystrybucja. W Unii Europejskiej największy udział w rynku mają spalające paliwa kopalne elektrownie cieplne (55 proc.), drugie miejsce przypadło elektrowniom jądrowym (28 proc.), a bilans uzupełniają odnawialne źródła energii (17 proc.). Z punktu widzenia rozwoju zrównoważonego tak duże uzależnienie od węgla jest niekorzystne. Spalanie węgla oznacza silne zanieczyszczanie środowiska. To jednak nie wszystko. Węgiel to wyczerpywany nośnik energii, którego zasoby, wg danych Europe’s Energy Portal, ulegną wyczerpaniu ok. 2140 r. Znacznie gorzej jest w przypadku innych nośników energii, np. ropa skończy się już ok. 2050 r. Oznacza to, że niektórych ważnych surowców może zabraknąć w czasie życia obecnego młodego pokolenia. W kontekście zrównoważonego rozwoju jest to ogromne wyzwanie, aby już teraz – kiedy nośniki energii są jeszcze dostępne – poszukiwać alternatyw. I takie alternatywy powstają. Unia Europejska planuje zbudowanie kosztem 400 mld Euro elektrowni solarnej na Saharze. Jeżeli przedsięwzięcie zostanie sfinalizowane, taka elektrownia byłaby w stanie zapewnić około 20 proc. zapotrzebowanie na energię elektryczną całej Wspólnoty. Także samochody elektryczne mają coraz lepsze baterie i coraz lepsze osiągi. Są jeszcze drogie, ale spadek ich cen to tylko kwestia czasu.

Kolejną ważną kwestią jest zapewnienie dostępu do czystej wody. Mimo pozornej obfitości, brak dostępu do czystej wody dotyka w skali całego świata ok. 1 mld ludzi, a w niektórych krajach afrykańskich, takich jak Kongo, odsetek mieszkańców pozbawionych wody dobrej jakości przekracza 90 proc. Problemy z wodą są charakterystyczne także dla Polski. Nasze zasoby porównywane są z pustynnym Egiptem, a jakość wód jest generalnie niska.

Podkreślić chciałbym także znaczenie kwestii społecznych. Jeżeli nastąpi tylko zrównoważenie środowiskowe, bez np. zrównoważenia społecznego (w tym szczególnie właśnie na poziomie rodzin), to zrównoważony rozwój nie zostanie wprowadzony. Już teraz jest wiele ciekawych koncepcji, takich jak np. Zdrowe Miasta ONZ, gdzie wskazuje się, że ta „zdrowotność” zależy nie tylko od czystości środowiska i dobrej infrastruktury technicznej (wodociągi, kanalizacja, komunikacja), ale także od dobrych relacji społecznych. Cóż bowiem po dobrym stanie środowiska, jeżeli sami ludzie zaczynają stanowić dla siebie nawzajem zagrożenie, a jest to zjawisko obserwowalne także w Polsce, szczególnie w dużych miastach na terenach tzw. blokowisk. Kwestie zachowania czy przyjmowanego systemu wartości to jest to, czego każdy z nas uczy się w rodzinie. Jeżeli więc ta rodzina funkcjonuje źle, ma to ogromny wpływ na dzieci, a w konsekwencji, w dalszej perspektywie, na całe społeczeństwo.

Czy przyszłość świata będzie zrównoważona?

– Tego nie wiemy. Nasilające się procesy globalizacyjne sprzyjają raczej powiększaniu zysków wielkich koncernów i rosnącemu poziomowi zużywania surowców niż trosce o naszą planetę. Jeżeli przyjęte w danym kraju czy grupie krajów (nawet na poziomie UE) rozwiązania i strategie są z punktu widzenia koncernów niekorzystne, tę część aktywności przeniosą na teren innych państw, gdzie takie działania mogą być dopuszczalne. Globalna presja na środowisko nie zostanie więc w żaden sposób ograniczona. Ale globalizacja nie musi być zawsze zła. Rozwijana jest także koncepcja globalizacji inkluzjonistycznej, umocowanej w zasadzie dobra wspólnego i zgodnej z zasadą zrównoważonego rozwoju. Ponadto sam rozwój zrównoważony to już nie tylko idea, ale konkretny program działań, coraz śmielej wdrażany w wielu regionach świata. To takie promyczek nadziei na przyszłość – dla naszego dobra i dobra przyszłych pokoleń.

Rozmawiał Mateusz Spulnik