Daremne żale
Inspiracją do napisania tego tekstu była rozmowa ze znajomym lekarzem. Myślę, że mógł to być równie dobrze nauczyciel, inżynier, prawnik itp. Świadczy ona zaś o tym, że sprawa ma ogólniejszy charakter i zasługuje na głębszą refleksję.
Poszło o zarobki sportowców. Nie potrafię się z tym pogodzić – usłyszałem od wyraźnie rozgoryczonego rozmówcy – że jakiś kopacz (pogardliwe określenie piłkarza) może zarobić nawet kilkudziesięciokrotnie więcej niż lekarz. Po pierwsze – odparłem – ofiarą tej niesprawiedliwości jesteś nie tylko ty, ale także większość przedstawicieli innych zawodów tzw. wyższej użyteczności. Z twórcami nauki i sztuki włącznie. Po drugie – jej beneficjentami są nie tylko sportowcy, ale także reprezentanci innych dziedzin kultury masowej, np. wykonawcy popularnych przebojów, ich autorzy i kompozytorzy. Jest w tym widocznie jakaś prawidłowość. Rozpatrywanie jej w kategoriach sprawiedliwości nie ma większego sensu. Tak jak mówienie o niesprawiedliwości w odniesieniu do świata natury, gdzie jedne gatunki żyją dzięki zjadaniu innych.
Zapotrzebowanie na popkulturę wypierało zawsze popyt na kulturę wyższego rzędu. Van Gogh za życia nie sprzedał żadnego obrazu. Bruno Schulz utrzymywał się ze skromnej pensji nauczyciela prac ręcznych. O to, że za najbardziej banalny tekst lub melodię popularnej piosenki zarabia się więcej niż za tomik poezji, nie można mieć do nikogo pretensji. Z wyjątkiem tych, którzy chcą za gorszy towar więcej zapłacić.
Znamienne w tym wszystkim wydaje się to, że ci, którzy horrendalne zarobki piłkarzy lub piosenkarzy odczuwają jako rażącą niesprawiedliwość, nie kojarzą tego z własnym postępowaniem. Mój rozmówca, zapytany, czy często ogląda mecze piłkarskie lub słucha muzyki rozrywkowej – nie przeczuwając podstępu – odpowiedział twierdząco. Na pytanie, kiedy ostatnio miał w ręce tomik poezji lub kupił obraz na ścianę, udzielił wykrętnej odpowiedzi, że nie pamięta.
O tym, że gorszy pieniądz wypiera lepszy, wiadomo od czasów Kopernika. Jeżeli odwrócenie tej tendencji jest w ogóle możliwe, to jedynie przez wychowanie do uczestnictwa w kulturze wyższego rzędu na wszystkich szczeblach edukacji. Innej drogi nie ma.
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.