Ślepa, akademicka Temida
Wśród ciekawych spraw, których z braku miejsca nie zdołałem tutaj w poprzednim roku opisać, jest przypadek plagiatu, który ujawniło prestiżowe czasopismo medyczne „Respiratory Medicine” (wydawane przez Elsevier, IF 2,3) i w czerwcu 2009 r. retraktowało (czyli unieważniło) artykuł znanego polskiego profesora pulmonologii i alergologii z Centrum Medycyny Podyplomowej i Klinicznej w Warszawie, Michała Pirożyńskiego. Na zaproszenie redakcji tego czasopisma (której zresztą był członkiem) napisał on artykuł przeglądowy 100 years of lung cancer , wydrukowany numerze grudniowym 2006 r.
Dwa lata później, w lutym 2009 r., okazało się, że wiele fragmentów tekstu i układ publikacji „ściągnięto” z artykułu One hundred years of lung cancer , który ukazał się w czerwcu 2005 r. w „American Journal of Respiratory and Critical Care Medicine”. Jego autorami byli: wybitny angielski profesor pulmonolog-onkolog Stephen G. Spiro z Londynu oraz amerykański profesor Gerard A. Silvestri z Uniwersytetu Medycznego w Charleston, South Carolina. Ich artykułu nie było w bibliografii publikacji prof. Pirożyńskiego, redaktor naczelny „Respiratory Medicine”, profesor Chris Virchov z Davos w Szwajcarii, podjął zatem właściwe i poważne kroki. Artykuł uznano za oczywisty plagiat naukowy i oficjalnie wycofano, jak również powiadomiono dyrekcję CMPK, który jest instytutem resortowym Ministerstwa Zdrowia, specjalizującym lekarzy.
Mimo ewidentnych dowodów, podczas postępowania dyscyplinarnego prof. Pirożyński nie przyznał się do winy. W lutym 2010 ukarano go naganą. To wprawdzie jest „uderzenie po łapkach”, jednak prawdziwą karą była nota retrakcyjna w „Respiratory Medicine”, z której pulmonolodzy na całym świecie dowiedzieli się, że ich szanowany kolega popełnił plagiat. Kolejną sankcją było wycofanie w czerwcu 2010 prof. Michała Pirożyńskiego przez władze ministerialne z Europejskiej Agencji Leków w Londynie, gdzie od 2004 r. reprezentował Polskę. Jego naukowa reputacja legła w gruzach.
Losy plagiatu poznańskiego
W przedwakacyjnym numerze „Forum Akademickiego”, opisałem m.in. sprawę plagiatu popełnionego przez dr hab. Grażynę Bartkowiak byłą profesor Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu oraz tamtejszego Uniwersytetu Ekonomicznego. W swojej książce Psychologiczne aspekty zarządzania zasobami ludzkimi w zakładach opieki zdrowotnej , wydanej w lutym 2010 r. przez wydawnictwo Wydawnictwo ABC – Wolters Kluwer Business w Warszawie, przejęła ona in extenso 42 strony maszynopisu z pracy magisterskiej Marii Siedleckiej Społeczne i psychologiczne uwarunkowania wsparcia w relacji pacjent-pielęgniarka , obronionej w 2009 r. na Wydziale Zdrowia Publicznego Uniwersytetu Medycznego (FA 6/2010 i 12/2010). Plagiat odkryła okradziona pielęgniarka, której prof. Bartkowiak – jej ówczesna promotorka - obiecała „pomóc” w opublikowaniu pracy. No cóż, przyrzeczenie spełniła.
Rzecznik dyscyplinarny Uniwersytetu Ekonomicznego, prof. dr hab. Eugeniusz Najlepszy, 26 sierpnia 2010 r. złożył wniosek o ukaranie karą zakazu wykonywania zawodu nauczyciela akademickiego na okres 3 lat. Zarzucił prof. Bartkowiak bezprawne przypisanie sobie autorstwa cudzego utworu „poprzez włączenie bez wymaganego oznaczenia, do tekstu rozdziału II tej publikacji (str. 55-94) ponad 20 stron tekstu pracy magisterskiej p. Marii Siedleckiej [...] której obwiniona Pani Profesor była promotorem”.
W czasie postępowania wyjaśniającego prof. Bartkowiak usiłowała przekonać rzecznika, że w maszynopisie książki zamieściła w przypisach adnotację, iż wykorzystuje pracę magisterską, ale ta adnotacja w tajemniczych okolicznościach „zniknęła”. Jednak Wydawnictwo jednoznacznie zaprzeczyło, aby taka adnotacja była w którejkolwiek wersji książki przesłanych wydawcy. Muszę tu podkreślić, że Wolters Kluwer Polska bezpośrednio po sprawdzeniu, że prof. Bartkowiak popełniła plagiat, wycofało książkę z księgarni. Obwiniona przy pomocy swojego adwokata utrzymywała także, że uzyskała ustną zgodę M. Siedleckiej na wykorzystanie części pracy pod swoim nazwiskiem. Dowodziła, że w związku z tym uzyskała licencję niewyłączną, co uprawniało ją do wykorzystania tekstu. Rzecznik odrzucił te wyjaśnienia jako bezpodstawne, bowiem umowa licencyjna musi mieć formę pisemną i dotyczy praw majątkowych, a nie autorskich praw osobistych, które naruszono.
Warta przytoczenia jest opinia prof. Eugeniusza Najlepszego, który we wniosku dyscyplinarnym stwierdził: „Nauczyciele akademiccy należą do tych grup zawodowych, które pełnią ważne z punktu widzenia interesu publicznego role w państwie, obdarzonych publicznym zaufaniem ze względu na ich szczególne role i stawiane im zadania oraz związane z działalnością tej grupy zawodowej, oczekiwania. Postępowanie dyscyplinarne w tej grupie zawodowej ma eliminować i przeciwdziałać zachowaniom uchybiającym godności lub regułom wykonywania zawodu, ma chronić reguły wykonywania, godność i prestiż tego zawodu. Przewinienia dyscyplinarne oceniane są nie tylko w płaszczyźnie normatywnej, ale także zawodowej, etycznej, moralnej itp. Z tych względów problem winy w postępowaniu dyscyplinarnym może mieć inny wymiar niż wina w rozumieniu prawa karnego, cywilnego, administracyjnego (patrz: wyrok z dn. 27 lutego 2001 Trybunału Konstytucyjnego K 22/00). Pani dr hab. Grażyna Bartkowiak popełniając zarzucany jej czyn naruszyła reguły wykonywania obowiązku kształcenia i wychowywania studentów przez nauczyciela akademickiego oraz standardy rzetelności naukowej i uchybiła godności tego zawodu. Dalsze zatrudnianie Pani Profesor na stanowisku nauczyciela akademickiego godzi w powagę i prestiż uczelni, realizującej ważne zadania publiczne. (...) Okoliczności popełnienia czynu zarzucanego p. dr hab. Grażynie Bartkowiak nie budzą wątpliwości, stąd proponuję wymierzenie obwinionej (...) kary pozbawienia prawa do wykonywania zawodu nauczyciela akademickiego na czas określony trzech lat, uznając karę za adekwatną do wagi popełnionego czynu i stopnia stwierdzonej winy, a także na tyle dolegliwą i wychowawczą, by spełnić cele postępowania dyscyplinarnego. Oceniając zaistniałą sytuację (...) zwróciłem uwagę na to, że: 1. Pani Profesor próbuje wypierać się swego czynu, a skalę naruszenia cudzych praw autorskich minimalizować, a nawet „legalizować”; 2. zawłaszczona część pracy magisterskiej p. M. Siedleckiej została wykorzystana w publikacji naukowej, wydanej pod nazwiskiem p. Profesor i miała wzbogacić jej dorobek naukowy; 3. czyn p. Profesor wywołał bardzo negatywne i długotrwałe skutki zarówno dla niej samej, jak i dla środowiska akademickiego (zniweczenie twórczej wartości publikacji książkowej, gorsząca opinia o nieetycznym zachowaniu i słabych kwalifikacjach wychowawczych nauczyciela, utwierdzenie poglądu o nadużywaniu przez samodzielnych nauczycieli akademickich swojej pozycji w procesie kształcenia itp.); 4. p. Profesor zamazuje wymiar krzywdy, jaką czyn jej wyrządził pokrzywdzonej (autorce pracy magisterskiej) i dotychczas w żadnej mierze krzywdy tej nie naprawiła; 5. kara powinna co najmniej wyrównywać powstałe szkody z nawiązką (straty poniesione przez rzeczywistego autora, uszczerbek zaufania do środowiska akademickiego, straty instytucjonalne – wynikające dla uczelni z obniżenia prestiżu i wiarygodności). Nadto kara powinna przywracać dyscyplinę etyczno-moralną i działać zapobiegawczo. (...) Chociaż wnioskowana kara jest dotkliwa, to w mojej ocenie tylko taka może zmusić obwinioną do głębszej refleksji nad popełnionym czynem, a w konsekwencji do ścisłego przestrzegania w przyszłości dyscypliny w zakresie dobrych obyczajów w nauce i podejmowaniu starań przez pracowników nauki na rzecz jej ochrony”.
Kara budząca zdziwienie
Rozprawa dyscyplinarna odbyła się 4 października 2010. Zespołowi Orzekającemu przewodniczył prof. dr hab. Jan Jasiczak z Katedry Chemii Produktów Naturalnych Wydziału Towaroznawstwa, członkami byli: prof. dr hab. Marian Matłoka z Katedry Matematyki Stosowanej Wydziału Informatyki i Gospodarki Elektronicznej, dr hab. Barbara Pogonowska z Katedry Socjologii i Filozofii, dr Krzysztof Szuma, starszy wykładowca z Katedry Prawa Gospodarczego oraz Bartosz Bryczkiewicz, student V roku Wydziału Ekonomii, skarbnik Parlamentu Studenckiego UE, członek Senatu uczelni oraz członek Komisji Dyscyplinarnej dla Studentów (sic!).
Komisja po rozpoznaniu sprawy (trzeba zaznaczyć, że rzecznik dyscyplinarny opuścił salę w połowie rozprawy, spiesząc się na wykład) i zapoznaniu się z materiałem dowodowym, uznała, że obwiniona dopuściła się plagiatu w sposób świadomy. Wszelkie dowody przedłożone przez prof. Bartkowiak (pusta teczka wiązana i ręcznie dopisany przypis na egzemplarzu maszynopisu książki będącego w jej posiadaniu) oceniono jako niewiarygodne. Wprawdzie Komisja Dyscyplinarna stwierdziła, iż uznała wszelkie argumenty rzecznika dyscyplinarnego, ale podkreśliła, że znalazła argumenty za zmniejszeniem żądanej kary z trzech lat do jednego roku zakazu wykonywania zawodu.
W uzasadnieniu orzeczenia dyscyplinarnego napisano: „W ocenie Komisji, w dotychczasowej praktyce karania za naruszenie praw autorskich przez pracowników będących nauczycielami akademickimi, brak jest znamion ewentualnej jednolitości bądź też istnienie takiego orzecznictwa, o którym można byłoby stwierdzić, że jest to tzw. utrwalona linia orzecznicza. Nieznane są Komisji orzeczenia (także z wiedzy medialnej), z których można byłoby wyciągnąć wnioski, że naruszenie cudzych praw autorskich w wymiarze określonej ilości zdań, stron bądź nawet rozdziałów, powinno powodować zastosowanie odpowiedniej gradacji bądź progresji kar. Komisja, uwzględniając wymiar kary i zapoznając się w tym zakresie z argumentacją rzecznika dyscyplinarnego, wzięła pod uwagę, że o surowości kary winna przesądzać naganność czynu oraz niesłychanie negatywna ocena opinii publicznej. Jednak ze względu na brak chociażby zarysowującej się linii orzecznictwa, Komisja nie podziela zdania rzecznika, że wymiar trzech lat pozbawienia prawa do wykonywania zawodu nauczyciela akademickiego, jest karą odpowiednią. Komisja wzięła także pod uwagę to, że fundamentem państwa praworządnego jest pewność prawa, na którą składają się także przewidywalne przez sprawcę skutki jego czynu. Stąd Komisja wyprowadziła wniosek, że kara trzech lat pozbawienia prawa wykonywania zawodu nauczyciela akademickiego jest karą zbyt dotkliwą w zaistniałej sytuacji, a karą właściwą będzie jeden rok pozbawienia takiego prawa. Wyrażając swoje zdanie Komisja nie powstrzymała się od stwierdzenia, że być może w kolejnych, ujawnionych sytuacjach stanowione kary wobec innych sprawców będą wyższe, ale wymagana jest tutaj określona ostrożność w kształtowaniu początkowej linii orzecznictwa, tak aby kara nie została oceniona jako nieadekwatna (zbyt surowa) w stosunku do czynu”.
Z przykrością odnotowuję, że rzecznik dyscyplinarny nie walczył już dalej i nie złożył odwołania do Komisji Odwoławczej w Warszawie, mimo że go o to prosiła poszkodowana. Nie interweniował także rektor Marian Gorynia, który ma ustawowe prawo wydawania zaleceń powołanemu przez siebie rzecznikowi i stoi na straży rzetelności naukowej w uczelni. Z końcem października ub.r. orzeczenie stało się prawomocne, zaś dr hab. Grażyna Bartkowiak odeszła z uczelni. Za rok bez przeszkód znajdzie zapewne pracę w innej...