Siecioholizm
Siecioholizm to uzależnienie, które zapewne w oczach wielu właśnie do studentów niejako „pasuje”. Stereotypowe wyobrażenie zwłaszcza studenta uczelni technicznej to młody mężczyzna w podkoszulku i bokserkach, spędzający noce na surfowaniu po sieci. Rzeczywistość jest inna – zgodnie z (tradycyjnie już fragmentarycznymi) danymi liczba studentów uzależnionych od Internetu jest marginalna. Tym razem nie będziemy więc mówić o zagrożeniu już istniejącym, ale potencjalnym. A studenci są (obok bezrobotnych i niepracujących zawodowo gospodyń domowych w średnim wieku) grupą szczególnie narażoną na popadnięcie w to uzależnienie. Nawet jeśli samych uzależnionych jest mało, wśród studentów będzie to zawsze jakaś grupa, którą warto objąć działaniami. Ponadto łatwiej oddziaływać na osoby dopiero zagrożone uzależnieniem, które są jeszcze zdolne do krytycznej refleksji nad sobą i swoim postępowaniem.
Samotność, nuda, stres
Amerykański psychiatra J. Kadell już w 1998 roku opublikował artykuł, w którym zwrócił uwagę na pojawienie się nowego zjawiska w społeczności akademickiej: uzależnienia od Internetu mieszkańców akademików. Kadell wskazywał głównie na socjopsychologiczne przyczyny tego stanu rzeczy. Świeżo upieczeni żacy często po raz pierwszy w życiu mieszkają przez dłuższy czas poza domem. Dotychczasowi znajomi są daleko, więc wobec problemów z nawiązywaniem kontaktów czują się osamotnieni. Internet staje się sposobem ucieczki od stresów, osamotnienia, przygnębienia, kłopotów i niepokoju. Stwarza to duże zagrożenie uzależnienia od Internetu. Osoby odczuwające napięcia i lęki przy nawiązywaniu nowych kontaktów towarzyskich dzięki sieci uzyskują iluzję bliskości z poznanymi tam ludźmi, przy jednoczesnym bezpiecznym dystansie wynikającym z kontaktu wyłącznie pisemnego. U nielicznych osób takie wirtualne znajomości stają się bardziej pociągające od realnego życia. Czasem uzależniająca bywa też możliwość praktycznie dowolnego kształtowania swojej „wirtualnej tożsamości” według tego, jak chciałoby się widzieć idealnego siebie.
Drugą przyczyną jest nuda. Sieć to źródło nieprzebranej wiedzy i materiałów z różnych dziedzin i niektórzy po prostu nie potrafią oprzeć się pokusie przebywania jak najdłużej w świecie tego, co ich fascynuje. Innych pociąga po prostu sama różnorodność zamieszanych w sieci treści i potrafią godzinami przeskakiwać ze strony na stronę bez wyraźnego celu. Realny świat, gdzie aby coś uzyskać czy czegoś się dowiedzieć, trzeba wstać z krzesła, gdzieś pójść, z kimś porozmawiać, wydaje się nieciekawy na tle Internetu, w którym wszystko odbywa się za pomocą kliknięć i wpisywania krótkich haseł do wyszukiwarki.
Trzecią przyczyną jest ucieczka przed stresem i codziennymi obowiązkami. Doświadczają tego często osoby mające Internet w pracy lub bezrobotni, używający sieci do poszukiwania pracy. Poprzez Internet można robić również rzeczy obciążające psychicznie – czy nie łatwiej więc po kilku kliknięciach przeskoczyć na stronę lekką, łatwą i przyjemną? Podejrzewam, że najwięcej studentów loguje się na serwisy społecznościowe lub sportowe w przeddzień kolokwiów czy egzaminów. Z czasem wejście do Internetu staje się niemal odruchową reakcją na wszelkie życiowe trudności i stresy. W sieci problemy przestają istnieć – to świat sztuczny, niestawiający żadnych wymagań.
Objawy uzależnienia
Problem z siecioholizmem polega na tym, że z Internetu korzysta już praktycznie każdy student. W większości po prostu musi – przez Internet zapisuje się na zajęcia, tą drogą uczelnia i studenci między sobą przekazują sobie informacje, tylko tam znaleźć można wiele materiałów dydaktycznych. Z seksu można zrezygnować (choć w wypadku wielu osób wymaga to naprawdę silnej woli), ale z Internetu – podobnie jak z jedzenia – student zrezygnować po prostu nie może (nie umrze z głodu, ale prędzej czy później wyrzucą go ze studiów). Chodzi więc nie o wskazywanie Internetu jako czegoś z gruntu złego (jak to jest np. z narkotykami), ale o uczulanie na sytuacje, w których coś, co normalnie ułatwia nam życie, zaczyna mieć na nie destrukcyjny wpływ. Uzależnienie od Internetu jest czasem bagatelizowane – o osobie uzależnionej mówi się z lekceważeniem, że „mu się znudzi”. Nawet jednak jeśli taka osoba sama dostrzeże problem, konsekwencje (wyrzucenie z uczelni, utrata znajomych, choroby) nadal będą istnieć. Ponadto, skoro z korzystania z sieci nie można całkowicie zrezygnować, istnieje duże ryzyko nawrotu uzależnienia.
Jak odróżnić studenta, który korzysta z Internetu przez wiele godzin dziennie, ale nie jest zagrożony uzależnieniem, od studenta już zagrożonego lub wręcz wymagającego fachowej pomocy? „Twardym” kryterium jest długość korzystania z sieci. Badacze przyjmują, iż przedział 31-50 godzin poświęcanych na Internet tygodniowo świadczy o zagrożeniu uzależnieniem, zaś przekroczenie poziomu 50 godzin oznacza jego występowanie (A. Augustynek, 2003). Istotna nie jest jednak sama długość korzystania z sieci, ale model tego korzystania. Badacze amerykańscy wyróżniają następujące, najważniejsze symptomy:
przekonanie jednostki, iż jedynym przyjaznym środowiskiem dla niej jest Internet;
koncentracja codziennej aktywności wokół użytkowania Internetu;
wycofywanie się z innych form aktywności (naukowej, towarzyskiej, sportowej) na rzecz korzystania z Internetu;
dalsze wielogodzinne korzystanie z Internetu pomimo ponoszenia negatywnych konsekwencji tego faktu w uczelni, a także konsekwencji towarzyskich i zdrowotnych;
występowanie objawów odstawienia (nadmierne pobudzenie psychoruchowe, niepokój, obniżenie nastroju, obsesyjne myśli o Internecie);
szereg dolegliwości somatycznych, np. pogorszenie wzroku, migrena, tzw. padaczka ekranowa, bóle pleców i karku, niedożywienie, zaburzenia snu, nieprawidłowy oddech, podatność na infekcje, podrażnienia skóry).
Patologia sieciowa
Alarmujące wyniki prezentują najczęściej półamatorskie badania on-line, w których badani często autodiagnozują się jako osoby uzależnione od Internetu, najczęściej nie wiedząc nawet, co to znaczy. W 2006 roku dr Paweł Majchrzak przebadał grupę 339 studentów Uniwersytetu Łódzkiego, Politechniki Łódzkiej oraz Wyższej Szkoły Humanistyczno-Ekonomicznej w Łodzi. Spośród nich 3,3 proc. korzystało z sieci 31-50 godzin w tygodniu, a 0,9 proc. – ponad 50 godzin (średnia wyniosła 9,58 godziny na tydzień). Dr Majchrzak przebadał również swoich respondentów przy użyciu specjalistycznego Testu użytkowania Internetu (Internet Addiction Test), opracowanego przez amerykańską psycholog Kimberly S. Young, jedną z największych światowych autorytetów w badaniach nad tym zjawiskiem. Składa się on z 20 pytań określających stopień, w jakim Internet wpływa na codzienne obowiązki, życie towarzyskie, produktywność, uczucia i relacje z innymi. Badany odpowiada na pytania, posługując się skalą pięciostopniową, od „rzadko” do „zawsze”. Zakres wyników wynosi od 20 do 100 punktów. O patologicznym użytkowaniu Internetu świadczy wynik powyżej 80 punktów, o zagrożeniu uzależnieniem – 50-79 punktów. Spośród badanych przez dr. Majchrzaka 7,5 proc. znalazło się w grupie osób zagrożonych. Najwyższy uzyskany wynik wynosił 75 punktów. W badanej grupie nie znalazły się więc osoby uzależnione, ale kilka było niebezpiecznie blisko granicy.
W 2005 roku badania na temat uzależnienia od Internetu prowadził wśród studentów AGH dr Andrzej Augustynek. Uczestniczyło w nich łącznie 3490 osób. Ponad 22 proc. badanych przyznało, że przez zbyt długie sesje internetowe zaniedbują obowiązki, a 10 proc. zetknęło się z opiniami na swój temat, że zbyt dużo czasu spędzają w sieci.
M. Wargacka w czasopiśmie „Świat problemów” (nr 3/2004) zwróciła uwagę, że do poradni, w której jest zatrudniona, po pomoc zgłaszają się miesięcznie 1-2 osoby uzależnione od Internetu, z których ponad 80 proc. to licealiści lub studenci. Przez 6 lat liczba uzależnionych z pewnością wzrosła, a wysoki odsetek studentów powinien zwracać uwagę. Badaczka wskazuje również, że siecioholicy trafiali do jej poradni najczęściej pod naciskiem bliskich, a sami nie mają poczucia choroby ani potrzeby leczenia, choć dostrzegają korelację między długim czasem spędzanym w sieci a problemami na studiach czy w życiu osobistym, oraz widzą u siebie nieprzyjemne objawy, gdy długo nie korzystają z sieci.
Łatwość zapobiegania
Jak widać, samo uzależnienie od sieci nie jest wśród polskich studentów dużym problemem. Jednak już osobom spędzającym w sieci ponad 30 godzin tygodniowo może to komplikować życie, zabierać czas przeznaczony na naukę lub życie towarzyskie. Na istotność działań skierowanych do osób dopiero zagrożonych wskazują badania naukowców koreańskich. Uważają oni, że grupa osób zagrożonych uzależnieniem od sieci jest procentowo znacznie liczniejsza niż populacja zdiagnozowana jako już uzależnieni. Wśród przebadanych ponad 13 500 osób populacja zagrożonych problemem w stosunku do mających problem była ponad pięciokrotnie wyższa – pierwsza grupa stanowiła 18,5 proc. całej populacji, druga zaś 3,5 proc. badanej populacji. (L. S. M. Whang, S. Lee, G. Chang 2003). Społeczna użyteczność Internetu i jego powszechna akceptacja jako użytecznego medium ułatwia uzależnienie. W ogólnym bowiem odbiorze zależność od substancji psychoaktywnych świadczy o degradacji osobowej, natomiast noc spędzona w sieci świadczy o zaradności i aktywności.
W przypadku siecioholizmu prosta jest też profilaktyka wśród osób dopiero zagrożonych uzależnieniem – można do nich dotrzeć poprzez czynnik będący źródłem uzależnienia (tj. Internet). Materiały o odpowiedniej treści i atrakcyjne w formie umieszczone na najczęściej odwiedzanych przez studentów stronach – i już w czyjejś głowie zrodzi się refleksja: Czy przypadkiem ja sam nie jestem zagrożony uzależnieniem?
Właśnie ta prostota powinna motywować władze uczelni do popierania studenckich inicjatyw w tej dziedzinie. Problemu – choć niewielkich rozmiarów – nie wolno ignorować z dwóch powodów. Po pierwsze, za każdym uzależnionym idzie ludzka tragedia. Po drugie, profilaktyka tego uzależnienia jest wyjątkowo prosta. ☐
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.