Ustawa – bibliotekarz dyplomowany – biblioteka uczelni
Bibliotekarz ze stetoskopem („FA” nr 5/2010) poruszył temat, który od wielu lat nie tylko mnie interesuje, ale wręcz bulwersuje. Próbuje on znaleźć odpowiedź na pytanie, kto to jest bibliotekarz dyplomowany? I odpowiedzi na to pytanie nie znajduje. Prawo o szkolnictwie wyższym, ustawa, która statuuje tę „grupę zawodową”, na to pytanie powinna odpowiedzieć, bądź też odesłać do innych przepisów. Ale tego nie robi.
Felieton ten sprowokował mnie do przedstawienia uwag związanych ze statusem bibliotekarza dyplomowanego, z sytuacją bibliotek w uczelniach. Uwag, które były zamieszczone w kilku moich publikacjach omawiających przepisy ustaw o szkolnictwie wyższym.
Bibliotekarz dyplomowany… Nie jest to na pewno tytuł zawodowy (art. 2 ust. 1 pkt 6 ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym stanowi, że tytuł zawodowy to tytuł licencjata, inżyniera, magistra lub tytuł równorzędny – np. lekarza). Nie jest to także stopień naukowy. Ten sam akt normatywny, w punkcie 31, mówi o dwóch stopniach naukowych: doktora i doktora habilitowanego. Jest to z pewnością więcej niż tytuł zawodowy, ale zupełnie coś innego niż stopień naukowy, stopień świadczący o statusie naukowym, ale nie zawodowym. Nabycie stopnia naukowego nieświadczące o uzyskaniu określonego zawodu. A więc jaki jest status bibliotekarza dyplomowanego?
Niejasny status
Zawód bibliotekarza uzyskuje się w wyniku ukończenia przewidzianych prawem szkół, uczelni. Szczególnie wysokie kwalifikacje uzyskuje się po spełnieniu warunków określonych przepisami wykonawczymi do ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym (art. 117), po uzyskaniu statusu bibliotekarza dyplomowanego. Nie ma takich przepisów, nie zachodzą takie sytuacje faktyczne, które decydowałyby o tym, że uzyskanie stopnia naukowego jest równoznaczne z uzyskaniem kwalifikacji zawodowych. Uzyskanie stopnia naukowego to przede wszystkim potwierdzenie pogłębienia wiedzy z zakresu odnoszącego się do tematu pracy doktorskiej, habilitacyjnej. Bibliotekarz, który obronił pracę doktorską z zakresu bibliotekarstwa, był i jest dalej (ma zawód) bibliotekarzem, ale jego wiedza, kwalifikacje zostały znacząco poszerzone. Natomiast nie ma takiego zawodu, a także takiej wiedzy, osoba legitymująca się innym niż bibliotekarski zawodem, która w niezwiązanej bezpośrednio z bibliotekarstwem dyscyplinie uzyskała stopień naukowy doktora. Postanowienia, że każda osoba mająca stopień naukowy może kierować systemem bibliotecznym, biblioteką, są niezrozumiałe i mogą doprowadzić do sytuacji, w której biblioteką uczelni oraz uczelnianym systemem biblioteczno-informacyjnym kierować będzie osoba o wątpliwych kwalifikacjach bibliotekarskich, niemająca zawodu bibliotekarza. Kierować systemem, biblioteką, będzie wówczas w rzeczywistości inna osoba (z odpowiednimi kwalifikacjami), która nie będzie zajmować właściwej, należnej jej funkcji (dyrektora biblioteki głównej), a co za tym idzie należnego uposażenia.
Dyrektorami bibliotek jest wiele osób posiadających stopień naukowy doktora. Dotychczas każda z nich musiała przystąpić do egzaminu (co prawda „uproszczonego”) na bibliotekarza dyplomowanego, musiała stosowny „stopień zawodowy” uzyskać. Także wielu kustoszy, którym zaproponowano ubieganie się o funkcję dyrektora biblioteki głównej, osób będących w trakcie przewodu doktorskiego, zamiast ukończyć ten przewód i uzyskać stopień naukowy, przystąpiło do egzaminu na bibliotekarza dyplomowanego, bo taki dotychczas był warunek uzyskania tej funkcji. Obowiązująca ustawa w kilku miejscach zmieniła przepisy w sposób niekorzystny dla wielu bibliotekarzy pracujących w uczelniach, i to nie tylko w odniesieniu do problemu kwalifikacji dyrektora biblioteki, ale także do sprawy statusu starszych bibliotekarzy i kustoszy.
Dodam tu, że przyznanie się za granicą, np. w RFN, że jest się „bibliotekarzem dyplomowanym”, jest przez kolegów bibliotekarzy zrozumiane, że posiada się wyższe wykształcenie bibliotekarskie pierwszego stopnia, odpowiadające wykształceniu „naszego” licencjata. Tam najczęściej jest się albo BA (licencjatem, osobą posiadającą dyplom, wykształcenie Io, inżynierem), MA (magistrem) lub PhD (doktorem). Nie ma czegoś takiego, jak „bibliotekarz dyplomowany” - osoba z tytułem zawodowym magistra, która musiała zdawać egzamin (wcale nie taki łatwy), do którego zostało się dopuszczonym dopiero po opublikowaniu kilku pozycji, w tym co najmniej dwóch w czasopismach recenzowanych.
Stopień zawodowy
Konieczne jest więc znalezienie właściwego określenia dla statusu osoby, która jest bibliotekarzem dyplomowanym. Stąd moja propozycja, by wprowadzić przynajmniej formalnie określenie: stopień zawodowy bibliotekarza dyplomowanego, dyplomowanego pracownika dokumentacji i informacji naukowej. Formalnie, a więc w drodze zapisów w akcie normatywnym, najlepiej w ustawie Prawo o szkolnictwie wyższym. Ale jednocześnie wątpię, czy to jest właściwe rozwiązanie.
Dotychczas warunkiem powołania na funkcję dyrektora biblioteki głównej uczelni osoby kierującej uczelnianym systemem biblioteczno-informacyjnym (uwaga: nie wolno mylić funkcji ze stanowiskiem, błąd taki popełniono w § 63 ust. 1 Projektu statutu wzorcowego uczelni akademickiej ) było posiadanie statusu bibliotekarza dyplomowanego (ewentualnie tytułu naukowego, co było istotne w odniesieniu do osób kierujących znaczącymi bibliotekami naukowymi, np. Biblioteką Jagiellońską). Obowiązująca ustawa obniżyła dotychczas obowiązujące wymogi, znalazły się tam postanowienia mówiące (art. 88 ust. 2), że: „W uczelni akademickiej dyrektorem biblioteki może” – (sic! „może”, a więc nie musi?) – „być osoba posiadająca uprawnienia do zajmowania stanowisk wymienionych w art. 113” – (w artykule tym wymienione zostały stanowiska, na których są zatrudniani dyplomowani bibliotekarze oraz dyplomowani pracownicy dokumentacji i informacji naukowej) – „lub stopień naukowy”. Obniżyła, bowiem od osoby, która ubiega się o funkcję dyrektora biblioteki uczelnianej, nie wymaga się już, by była bibliotekarzem. Z tych postanowień wynika, że ustawa dopuszcza do sytuacji, w której dyrektorem biblioteki może być osoba, która nie jest bibliotekarzem, ma stopień naukowy, ale legitymuje się posiadaniem zupełnie innego zawodu.
Na marginesie tych rozważań chciałbym zapytać, czy zapisy ustawy stanowiące o bibliotece, o uczelnianym systemie biblioteczno-informacyjnym, o bibliotekarzach, były konsultowane z fachowcami – bibliotekarzami pracującymi w uczelni, np. z Konferencją Dyrektorów Bibliotek Uczelni Akademickich? Jestem emerytowanym bibliotekarzem, ale jeszcze dobrze pamiętam (i z satysfakcją wspominam) swoją współpracę z zespołem kierowanym przez prof. Resicha w 1980 roku i owoce tej współpracy.
W obowiązującej obecnie ustawie nie ma określenia „biblioteka główna” uczelni. Kiedy dociekałem, co kryje się za tą (moim zdaniem, istotną, ale chyba nieuzasadnioną) zmianą, otrzymałem wyjaśnienie, że chodziło o to, by przepisy odnosiły się także do tych uczelni, w których jest tylko jedna biblioteka. Uznano, opracowując tekst ustawy, że celowa jest rezygnacja z przymiotnika „główna”, bowiem pozostawienie takich postanowień byłoby w takich małych uczelniach bez sensu, sugerowałoby, że władze uczelni są zobowiązane do tworzenia innych (obok biblioteki głównej) bibliotek. Gdy jednak chcielibyśmy być w tej sprawie do końca konsekwentni, to należałoby przede wszystkim wyjaśnić, jak rozumieć postanowienia o systemie biblioteczno-informacyjnym (przecież jedna biblioteka nie może tworzyć systemu; w skład „systemu” musi wchodzić kilka jednostek organizacyjnych, odpowiednie przepisy powinny stanowić np.: „W uczelni działa biblioteka lub system biblioteczno-informacyjny, którego podstawę stanowi biblioteka główna”). Obecnie możliwe jest tylko uzupełnienie nazwy „biblioteka” przymiotnikiem przez stosowny zapis w statucie uczelni („biblioteka główna”, „biblioteka uczelniana” – w odróżnieniu od bibliotek innych jednostek organizacyjnych uczelni). Ustawa nie mówi o obowiązku stanowienia regulaminu organizacyjnego biblioteki, systemu biblioteczno-informacyjnego, obliguje jedynie do zapisania w statucie uczelni, jakie są zasady korzystania z uczelnianego systemu biblioteczno-informacyjnego przez osoby niebędące pracownikami, doktorantami lub studentami uczelni. Odpowiednie postanowienia powinny się raczej znaleźć w przepisach wykonawczych do statutu uczelni, w wydanym na podstawie „delegacji statutowej”, wspomnianym wyżej, regulaminie organizacyjnym, w akcie normatywnym, o którym mówi art. 12 ustawy o bibliotekach.
Jak z tego wynika, obowiązująca ustawa Prawo o szkolnictwie wyższym nie stanowi o „miejscu” biblioteki głównej w strukturze uczelni oraz o jej zadaniach. Nowe przepisy formalnie pogarszają sytuację biblioteki głównej w uczelni. Nie ma tam mowy o ogólnouczelnianym charakterze biblioteki głównej, ale też nie ma w ustawie postanowień mówiących o rodzajach i nazwach podstawowych jednostek organizacyjnych uczelni. Art. 84 ust. 1 ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym mówi tylko o kompetencjach określonych organów (senatu i ministra właściwego do spraw szkolnictwa wyższego) do tworzenia, przekształcania i likwidacji jednostek organizacyjnych w uczelniach publicznych. Ust. 3 stanowi: „W uczelni publicznej mogą być tworzone inne jednostki organizacyjne. Rodzaje, warunki i tryb tworzenia, likwidacji i przekształcania tych jednostek, z zastrzeżeniem art. 85, określa statut”.
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.
Dzień dobry. Bardzo dziękuję za ten tekst i za podjęcie próby wzniecenia dyskusji wokół niejasnego statusu bibliotekarza dyplomowanego. Jak to się przekłada na praktykę biblioteki akademickiej? Jest to de facto praca na dwóch etatach - w ciągu dnia wypełnianie zobowiązań wynikających ze stosunku pracy, a po godzinach - wypełnianie podjętych zobowiązań pracy naukowej. Otwierające się przed dyplomowanymi możliwości - choćby możliwość samodzielnego występowania o środki na prowadzenie badań - to tylko łyżka miodu w beczce dziegciu. Chciałabym wiedzieć, jaki procent czasu w ciągu dnia powinnam (a raczej w tym wypadku mogę, proszę...) poświęcać na pracę naukową, żebym mogła wpisać cokolwiek do ankiety dorobku naukowego, którą za jakiś czas nieuchronnie przyśle mi Rektor.
Ja uważam, że osoby, które ukończyły studia wyższe magisterskie z bibliotekoznawstwa i informacji naukowej( 4 lub 5 letnie) są już bibliotekarzami dyplomowanymi. Na uczelniach uzyskują pełną wiedzę zawodową, odbywają praktyki zawodowe to dlaczego muszą ponownie podchodzić do egzaminu państwowego z takiego samego zakresu wiedzy, aby uzyskać dyplom bibliotekarza dyplomowanego.
Uważam to za wielkie nieporozumienie. Taki egzamin winny zdawać osoby, które nie mają ukończonych pełnych studiów z bibliotekoznawstwa i informacji naukowej.
Pracuję w bibliotece uczelnianej wiele wiele lat i widzę jak niski poziom wiedzy prezentują osoby, któr kończą podyplomowe szkoły bibliotekarskie. Po stosownym czasie pracy w bibliotece uczelnianej uzyskują awans na starszego bibliotekarza i kustosza. Coś tu jest nie tak.