Plagiat habilitacji w Bydgoszczy

Marek Wroński

Kiedy w maju br. dr hab. Jolanta Zdybel z Zakładu Historii Filozofii Nowożytnej Wydziału Filozofii i Socjologii UMCS przygotowywała swój nowy wykład Jednostka, wspólnota, tłum i intensywnie gromadziła bibliografię, wśród kilkunastu książek napotkała monografię habilitacyjną dr Katarzyny Polus-Rogalskiej Etyczny wymiar wartości jednostkowo-wspólnotowych we współczesnych koncepcjach społeczno-polityczno-ekonomicznych (Wydawnictwo Naukowe GRADO, Toruń 2009). Autorka była adiunktem w Zakładzie Polityki Zrównoważonego Rozwoju (kierownik: dr hab. Andrzej Papuziński) Wydziału Humanistycznego Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy.

Podczas przeglądania III rozdziału książki dr hab. Zdybel ze zdumieniem odkryła, że ponad 90 proc. tekstu tego rozdziału to fragmenty „zagrabione” z opublikowanego kilkanaście lat temu jej doktoratu Filozofia Robina George’a Collingwooda (Wydawnictwo UMCS, Lublin 1997). Po wnikliwszym zapoznaniu się z tekstem okazało się, że dr Polus-Rogalska przepisała niemal słowo w słowo tekst doktoratu. To, co szczególnie oburzyło prof. Zdybel, to fakt, że fragmenty, które ona w swoim doktoracie zaznaczyła jako cytaty z dzieł Collingwooda (w jej własnym tłumaczeniu), w tekście K. Polus-Rogalskiej stały się fragmentami „własnych przemyśleń” plagiatorki.

Ta obserwacja wywołała podejrzenie, czy pozostałe rozdziały książki Katarzyny Polus-Rogalskiej są napisane rzetelnie. Po rozległych poszukiwaniach i porównaniach prof. Jolanta Zdybel natrafiła na pracę zbiorową Etyka XX wieku t. I, pod red. S. Jedynaka i L. Gawora, gdzie znalazła potwierdzenie swoich obaw. Okazało się, że kolejne rozdziały habilitacji są przepisane, od 50 proc. do 95 proc., z powyższego tomu, z następujących opracowań: Jacka Jaśtala i Jana Pawlicy Rozległość usytuowania etyki w systemie Maxa Schelera, s. 11-18; Henryka Borowskiego Poglądy etyczne Moritza Schlicka, s. 19-32; Anny Drabarek Etyka czci dla życia Alberta Schweitzera, s. 33-42; Joanny Górnickiej Między sumieniem a metafizyką rozumu: etyka komunikacyjna Jurgena Habermasa, s. 43-60; Stanisława Jedynaka Myśl etyczna Clarence’a I. Lewisa, s. 61-73; Stanisława Jedynaka Poglądy etyczne Ralpha Bartona Perry’ego, s. 93-107; Stanisława Jedynaka Myśl społeczno-etyczna Morisa Ginsberga, s. 109-128; Stanisława Jedynaka Poglądy społeczno-etyczne Sidneya Hooka, s. 129-142.

To jeszcze nie koniec, bowiem kiedy dr hab. Zdybel zapoznała się z drugą, wcześniejszą książką K. Polus-Rogalskiej Etyczny wymiar jednostki we współczesnych koncepcjach społeczno-polityczno-ekonomicznych (Przedsiębiorstwo Wydawniczo-Księgarskie KATE, Bydgoszcz 2006), okazało się, że treść obu książek jest identyczna. Oczywiście obie pozycje miały recenzentów: jednym była prof. Teresa Sasińska-Klas z Instytutu Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Jagiellońskiego, zaś drugim prof. dr hab. Andrzej Chodubski z Instytutu Politologii Uniwersytetu Gdańskiego.
Chętnie przeczytałbym wyjaśnienia, jak to się stało, że recenzenci ozdobili swoimi nazwiskami oczywisty naukowy chłam i podjęli się zrecenzować monografię z filozofii etyki, pracując na zupełnie innych naukowych polach... Jak mnie poinformował prof. Papuziński, obie książki wyszły poza jego wiedzą i przy ich wydawaniu nie zaangażowano żadnych środków uczelni.

Sprawa powyższego plagiatu została rozpropagowana przez prof. Wojciecha Sadego w środowisku filozoficznym, zaś dyrekcja Archiwum Nieuczciwości Naukowej powiadomiła kierownictwo Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, które poleciło rzecznikowi dyscyplinarnemu, prof. dr hab. Krystynie Marzec-Holce, wszcząć wyjaśniające postępowanie dyscyplinarne. Jak mnie poinformowano, dr Polus-Rogalska jeszcze kilka miesięcy przed wykryciem plagiatu została wyznaczona do zwolnienia z końcem roku akademickiego z powodu niezrobienia habilitacji. Nie była w stanie znaleźć ośrodka, który otworzyłby jej przewód habilitacyjny.

Obecnie na prośbę rzecznika powołano 3-osobową komisję dziekańską, która ma ocenić zarzuty plagiatu. Zapewne wyniki będą znane po wakacjach, a wtedy dr Polus-Rogalska już nie będzie pracownikiem uczelni, co może dać powód do umorzenia postępowania dyscyplinarnego. Nie zawiadomiono też jeszcze Prokuratury Rejonowej o podejrzeniu popełnienia przestępstwa plagiatu, co rektorowi niezwłocznie i bezwzględnie nakazuje prawo.

Sprawa dr. Jakuba Wójcika

Jakiś czas temu („FA” 10/2009) w artykule Nierychliwie, ale sprawiedliwie opisałem sprawę plagiatu dwóch artykułów opublikowanych w języku angielskim przez dr. Jakuba Wójcika, ówczesnego adiunkta Katedry Filologii Angielskiej UMK w Toruniu. Podałem tam, że dr Wójcik orzeczeniem Uczelnianej Komisji Dyscyplinarnej z 10 września 2009 został ukarany karą 10-letniego zakazu wykonywania zawodu nauczyciela akademickiego. Orzeczenie doręczono dopiero po 2 miesiącach i rozpatrując jego odwołanie z 1 grudnia 2009 Zespół Orzekający Odwoławczej Komisji Dyscyplinarnej Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego w Warszawie pod przewodnictwem dr hab. Ewy Gruzy w dniu 8 kwietnia 2010 r. uchylił w całości orzeczenie i zwrócił do ponownego rozpatrzenia. Formalnym powodem był fakt, że zespół orzekający Uczelnianej Komisji Dyscyplinarnej pod przewodnictwem prof. dr. hab. Marka Kalinowskiego (prawnika, profesora Wydziału Prawa i Administracji) podpisał się w orzeczeniu jakoby w złym miejscu: pod uzasadnieniem tego orzeczenia, natomiast zabrakło oddzielnego podpisu pod sentencją tego orzeczenia. Art. 27 ust. 4 rozporządzenia ministra nauki i szkolnictwa wyższego z 14 marca 2007 r. mówi: „Orzeczenie wraz z uzasadnieniem podpisują wszyscy członkowie składu orzekającego. Przegłosowany członek składu orzekającego, podpisując orzeczenie, może zaznaczyć na orzeczeniu swoje zdanie odrębne”.
Takich unieważnień z powodu jakoby „złego miejsca podpisu” było już przynajmniej kilka, co niekiedy może skończyć się umorzeniem całego postępowania z powodu przekroczenia 2-letniego okresu toczenia się sprawy. Następuje to z mocy prawa (art. 114 ust. 4 ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym, który bez potrzeby i wbrew logice prawnej wprowadzono w 2005 r.), co w przypadku celowego przedłużania postępowania poprzez niestawienie się obwinionych bądź ich obrońców na rozprawach powoduje bezkarność, mimo udowodnionej i niewątpliwej winy obwinionego. 
W związku z powyższym apeluję publicznie do ministra nauki i szkolnictwa wyższego, by przy okazji zachodzących zmian ustawowych tak zmienił i uzupełnił obecne rozporządzenie o szczególnym trybie postępowania wyjaśniającego i dyscyplinarnego wobec nauczycieli akademickich, aby takie „michałki” z Kodeksu Postępowania Karnego (KPK), których znajomość wymagana jest od sędziów zawodowych, znalazły się w artykułach rozporządzenia i nie powodowały uchylania orzeczeń dyscyplinarnych, które powstają przecież w większości uczelni, gdzie nie ma ani jednego profesora prawa.
Uważam także, że minister powinien mieć formalną możliwość apelacji zarówno od orzeczenia uczelnianej komisji dyscyplinarnej, jak również od orzeczeń komisji odwoławczej, gdzie obecny tryb prawny nie pozwala na eliminację wadliwych umorzeń lub orzeczeń, w szczególności, kiedy zarówno uczelni, jak i obwinionemu zależy na „ukręceniu sprawy”. Osoba, która powiadamia władze uczelni lub rzecznika dyscyplinarnego o nierzetelności naukowej, nie ma prawa strony (w przeciwieństwie do spraw toczących się w prokuraturze) i nie ma możliwości zaskarżenia ewentualnej zmowy czy też niechęci uczelni do rzetelnego przeprowadzenia postępowania dyscyplinarnego. Nie służy to transparentności postępowań dyscyplinarnych, nie mówiąc już o elementarnej sprawiedliwości, co rujnuje rzetelność instytucjonalną. Powiadamiający powinien mieć zatem prawa strony do zaskarżenia postanowienia o umorzeniu postępowania, jak również prawo zapoznania się z aktami po zamknięciu postępowania wyjaśniającego.
Sprawa dyscyplinarna Jakuba Wójcika ponownie była rozpatrywana 30 czerwca 2010 i Zespół Dyscyplinarny ponownie orzekł karę 10-letniego zakazu wykonywania zawodu nauczyciela akademickiego. Nie mam wątpliwości, że po wakacjach sprawa trafi do Komisji Odwoławczej.
Wznowienie przewodu doktorskiego
22 kwietnia 2010 Prezydium Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów wznowiło przewód doktorski Jakuba Wójcika, który został obroniony w maju 2006 r. na Wydziale Filologicznym UMK. Promotorem doktoratu napisanego w języku angielskim The Devil Incarnate of the Noble Savage, or the Good Indian: the Construction of the Portrayal of the Native Americans in Pre-Civil War American Fiction (1790-1860) był prof. dr hab. Marek Wilczyński z Uniwersytetu Gdańskiego, a jednym z recenzentów – prof. Agnieszka Salska z Uniwersytetu Łódzkiego.
Już w maju 2008 jej koleżanka z uczelni, prof. Jadwiga Maszewska (na prośbę prof. Mirosławy Buchholtz z Katedry Filologii Angielskiej), zarzuciła pracy doktorskiej szereg zapożyczeń, jednak ta opinia przeleżała ponad rok w szufladzie prof. dr. hab. Adama Bednarka, dziekana Wydziału Filologii UMK. Nikt nie czuł się on na siłach, aby wznowić przewód doktorski i ponownie ocenić samodzielność i rzetelność pracy doktorskiej. Prawie wszyscy schowali głowę w piasek, a jeśli nawet kilku profesorów było oburzonych tą sytuacją, to nie zdecydowali się działać publicznie na forum Rady Wydziału, gdzie sprawę zamieciono pod dziekański dywan.
Dopiero formalny wniosek Archiwum Nieuczciwości Naukowej z 15 stycznia 2010 do przewodniczącego CK zmusił Radę Wydziału do działania. Powołano Komisję Wydziałową, w skład której weszli: dr hab. Przemysław Nehring (prodziekan), prof. dr hab. Mirosława Buchholtz (kierownik Katedry Filologii Angielskiej oraz prof. dr hab. Tadeusz Rachwał (Katedra Filologii Klasycznej). Komisja, opierając się na sentencji wyroku sądowego oraz opinii o oryginalności pracy sporządzonej na podstawie analizy jej elektronicznej wersji za pomocą programu antyplagiatowego Turnitin, w końcu marca 2010 r. przedstawiła wniosek uchwały o wystąpienie do Centralnej Komisji o wznowienie przewodu doktorskiego dr. Wójcika. Uchwałę przyjęto większością głosów i dziekan Adam Bednarek przekazał dokumentację do Biura CK, która z urzędu wznowiła postępowanie administracyjne.
W połowie czerwca br. Rada Wydziału we wznowionym przewodzie doktorskim powołała trzech nowych recenzentów: prof. dr hab. Jadwigę Maszewską (Uniwersytet Łódzki), prof. dr hab. Joannę Durczak (UMCS w Lublinie) oraz prof. dr. hab. Tadeusza Rachwała (Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej oraz UMK w Toruniu). Recenzje powinny być jesienią i zapewne jeszcze przed końcem roku kalendarzowego Rada Wydziału w głosowaniu tajnym zadecyduje, czy doktorat uchylić.
Niestety, wybranie na recenzentów prof. Jadwigi Maszewskiej oraz prof. Tadeusza Rachwała (oboje wcześniej wypowiadali się w tej sprawie i stąd mają konflikt interesów) zapewne zakończy się uchyleniem decyzji Rady Wydziału przez Wojewódzki Sąd Administracyjny, do którego odwoła się Jakub Wójcik. W takich postępowaniach administracyjnych recenzent nie może mieć jakichkolwiek związków ze sprawą. W oczach prawa automatycznie wyklucza to go z recenzowania/oceniania.
Podobna sprawa była już parę lat temu w Uniwersytecie Gdańskim, gdzie powołana recenzentka z Poznania do oceny habilitacji z pedagogiki, w tekście monografii znalazła znaczne przejęcia z własnej pracy. Recenzja była oczywiście negatywna i habilitacja upadła, ale znający prawo zręczny adwokat plagiatorki odwołał się do WSA, które z powodu zaistniałego konfliktu interesów (nie można obiektywnie ocenić czyjejś pracy, jeśli odkrywamy, że to od nas ukradziono!) unieważniło recenzję. Trzeba było powołać kolejnego recenzenta i sprawa długo się ślimaczyła.
Wieszczę, że to samo czeka Radę Wydziału Filologicznego w Toruniu, dlatego już dziś sugeruję, aby na wrześniowym posiedzeniu Rady wycofać się z błędnej decyzji, która opóźni ewentualne odebranie doktoratu na co najmniej rok, a wydział zapłaci niepotrzebnie za dwie recenzje, które będą unieważnione we wznowionym przewodzie doktorskim.

Wyrok sądu

Trzeba wspomnieć, że od marca 2010 r. istnieje już prawomocny wyrok Sądu Rejonowego w Toruniu z 10 lutego br. (sygn. VIII K 58/10), w którym sędzia Hanna Mincer, na podstawie aktu oskarżenia z 30 grudnia 2009, uznała Jakuba Wójcika winnym plagiatu pracy W.H. Katerberga, którego prawa autorskie naruszył w swoim artykule wydrukowanym w książce The Mosaics of Words, winnym plagiatu pracy A. Garneta, którego prawa autorskie naruszył w maszynopisie swojej pracy przesłanej do druku w czasopiśmie „Transcanadiana” oraz winnym plagiatu w pracy doktorskiej, „w której zawarł liczne zapożyczenia zarówno różnych publikacji, źródeł internetowych, prac studenckich i innych, bez cytowania źródła ich pochodzenia oraz oznaczenia jako cytatu m.in. pracy M.G. Vasqueza”. Dr Wójcik przyznał się do powyższych czynów, sąd orzekł więc łączną karę jednego roku pozbawienia wolności, którą zawieszono na okres 3 lat tytułem próby, oraz ukarał go grzywną w wysokości 3000 zł, jak również kosztami procesu w kwocie 570 zł.
Świadkami w tym procesie był m.in. były dziekan Wydziału Filologii UMK, prof. Czesław Łapicz, za którego kadencji opinia prof. Maszewskiej wpłynęła do uczelni, ale który zostawił ten „pasztet” swojemu następcy, Adamowi Bednarkowi, obejmującemu funkcje dziekańskie 1 września 2008. Ten ostatni, mimo korespondencji ze mną, z własnej inicjatywy sprawy ruszyć nie chciał, zaś zażenowana Rada Wydziału milczała, ku oburzeniu studentów, asystentów i profesury z całej Polski, bowiem takie sprawy w środowisku rozchodzą się szybko. To wszystko działo się na Wydziale jednego z pięciu najlepszych polskich uniwersytetów.
Czy można mieć zatem pretensje do uniwersytetów III ligi, gdzie tego typu sprawom „łeb się ukręca”? Apeluję, aby Senat UMK takie zachowanie publicznie napiętnował. Bez zdecydowanej i wydatnej pomocy oraz reakcji środowiska naukowego na ewidentne wynaturzenia organów uczelnianych nie zlikwiduje się stugłowej hydry nierzetelności akademickiej.
Sprawa prof. Golińskiego
Na początku czerwca br. do Sądu Rejonowego w Toruniu wpłynął akt oskarżenia przeciwko dr. hab. Januszowi Golińskiemu, profesorowi uczelnianemu na Wydziale Filologii UMK. Prokurator Arkadiusz Wolski zarzucił mu przywłaszczenie w znacznej części autorstwa cudzej pracy. Konkretnie oskarżono go o plagiat tekstu z rozprawy doktorskiej Agnieszki Raubo, adiunkt w Zakładzie Literatury Staropolskiej Uniwersytetu Adama Mickiewicza, która zawartość swojego rozdziału, w postaci maszynopisu pracy do druku, przesłała prof. Golińskiemu, który był zastępcą redaktora naczelnego kwartalnika literackiego „Ogród”, wydawanego w Siedlcach. Ten użył go jako własnego na konferencji naukowej w Kazimierzu nad Wisłą, a później posłał do druku w „Studiach Staropolskich”, Seria Nowa. W czasie śledztwa prof. Goliński odmówił zeznań. Rozprawę wyznaczono na 10 sierpnia br., po wakacjach będę mógł zatem zrelacjonować dowody, jakie legły u podstaw oskarżenia. Dr Raubo jest oskarżycielem posiłkowym.
Janusz Goliński do 30 września br. przebywa na rocznym urlopie dla poratowania zdrowia. Po powrocie do pracy czeka go rozprawa dyscyplinarna, bowiem rzecznik dyscyplinarny UMK, prof. Andrzej Adamski, złożył wniosek o ukaranie go 10-letnim zakazem wykonywania zawodu nauczyciela akademickiego. Tutaj także prof. Goliński nie przyznaje się do winy, utrzymując, że od lat „pomagał” Agnieszce Raubo w pisaniu doktoratu i wykorzystany jej maszynopis to w zasadzie jego wcześniejsze notatki. Oburzona adiunkt stwierdziła, że to wierutne kłamstwo, w życiu nie widziała prof. Golińskiego i pierwszy z nim kontakt telefoniczno-mailowy miał miejsce wtedy, gdy posyłała mu dyskietkę z maszynopisem swojego rozdziału do druku. Na jej stwierdzenia są zeznania świadków i materialne dowody rzeczowe. O obydwu postępowaniach, dyscyplinarnym i sądowym, będę informował na bieżąco.

Standard „po kielecku”

Anonimowym miłośnikom twórczości naukowej prof. dr. hab. Bernarda Koziróga dziękuję za przesłanie Jego ostatniego dzieła, jakim jest wydrukowane 10 kwietnia br. w dwóch tomach Lux lucit en tenebris [pisownia oryginalna – MW] – Księga Pamiątkowa z okazji nadania prof. Bernardowi Kozirógowi doktoratu honoris causa. Ten zaszczytny tytuł nadał Senat Państwowego Krasnodarskiego Uniwersytetu Kultury i Sztuki. We wstępie przeczytałem, iż z tej okazji Wydawnictwo Signa Temporis (redaktor naczelny: Bernard Koziróg) postanowiło wydać Księgę Pamiątkową, pod redakcją Karola Granta-Skiby i Zbigniewa Lwa-Wojciechowskiego (pseudonim dziennikarski Bernarda Koziróga), w której „przyjaciele i współpracownicy Profesora zamieścili artykuły naukowe i popularnonaukowe z dziedzin, którymi się zajmują”. To wielkie dzieło oczywiście otwiera artykuł Jubilata Izrael i Juda. Zarys dziejów po śmierci Salomona (str. 9-15), po przeczytaniu którego badacze biblijnej starożytności nie są w stanie powstrzymać śmiechu. To klasyczny autoplagiat, w którym szacowny Uczony nie zmienił nawet jednej linijki, a który 8 lat temu ukazał się w Jego książce Izrael: historia, religia, archeologia (Podkowa Leśna 2003), w rozdziale 3: Królestwo podzielone. Podrozdział 3.1 Rozpad królestwa Salomona (strony 57– 66).
Zgłębiając dalsze karty tego arcydzieła znalazłem artykuł w języku angielskim pióra prof. dr. hab. Tomasza Polańskiego z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach. To prof. Polański, deklarując publicznie brak jakichkolwiek związków z promotorem podejrzewanego o nierzetelność doktoratu, w swoim liście-opinii do „FA” dowodził, iż „wyobraża sobie”, że Igor Baron swój tekst pracy doktorskiej pisał w okresie studiów magisterskich w CHAT (bronił magisterium z rocznym opóźnieniem – MW) i to jakoby z jego notatek swoją pracę magisterską przepisała żona Beata. No i pod wpływem tej wizji Beata Baron „przypomniała” sobie, że jakoby plagiatowała ze studenckich notatek męża, które ten 3 lata później wykorzystał w swojej pracy doktorskiej.
Poważni i rzetelni ludzie piszą opinie na podstawie faktów, a nie swoich wyobrażeń i nie powinni mieć konfliktu interesów, co w przedmiotowej sprawie ma niewątpliwie miejsce i o czym piszę z zażenowaniem. Swoje uznanie prof. Kozirógowi złożył też prof. dr hab. Waldemar Kowalski z UJK w Kielcach (artykuł: Związki polsko-szkockie przez stulecia), jak również prof. dr hab. Jadwiga Muszyńska, dziekan Wydziału Humanistycznego UJK w Kielcach (artykuł: Franciszek Krasiński 1525-1577, jako gospodarz Biskupstwa Krakowskiego w latach 1572-1577) i kilkunastu innych profesorów, których nazwisk, z braku miejsca, nie mogę przytoczyć.
Pani dziekan brała też udział w zorganizowanej przez WSTH i rektora Koziróga wcześniejszej wycieczce do Izraela, dlatego także, mając ewidentny konflikt interesów, powinna się wycofać i odciąć z prowadzenia sprawy wyjaśnienia zarzutów pod adresem doktoratu Igora Barona (promotor: Bernard Koziróg). Tak się nie stało, mimo że publicznie apelowałem, aby dopilnowano w tej sprawie rzetelnych standardów, a nie załatwiono „po kielecku”... Uwolniony z zarzutu zapożyczeń Igor Baron ostatnio został powołany na stanowisko prorektora WSTH w Podkowie Leśnej.
Życzę wszystkim przyjemnych wakacji.
Marekwro@gmail.com