PAN o uniwersytecie przyszłości
Nowa ustawa o PAN zobowiązuje akademię do wyrażania opinii w sprawach najistotniejszych dla rozwoju kraju. Między innymi z tego powodu centralnym punktem 114. sesji Zgromadzenia Ogólnego PAN, która odbyła się w czwartek 27 maja br., stała się debata o roli uniwersytetów.
We wprowadzeniu do dyskusji prezes Polskiej Akademii Nauk prof. Michał Kleiber zaliczył uniwersytet do tych instytucji życia publicznego, które coraz mocniej wpływać będą na nasze życie; wyraził również nadzieję, że materiały podyskusyjne staną się tłem wypracowywanej reformy szkolnictwa wyższego. Prof. Barbara Kudrycka przyznała, że znowelizowana ustawa wprowadzi jedynie niezbędne zmiany, związane chociażby z urzeczywistnianiem procesu bolońskiego. Zupełnie nowe prawo o szkolnictwie wyższym zostanie wypracowane po uchwaleniu narodowej strategii rozwoju owego sektora. – Jest czas pochylania się nad zapisami nowelizacji, ale jest też czas myślenia długofalowego. Wizja rozwoju szkolnictwa wyższego ma nam pozwolić z coraz większą dumą współzawodniczyć ze światem, a nie tylko korygować obecne problemy – mówiła minister nauki.
Uniwersytet badawczy
Konkurencję ze światem zapewni tylko połączenie kształcenia z badaniami naukowymi, zgadzali się wszyscy dyskutanci. Prof. Andrzej Kajetan Wróblewski skonstatował, że kończący studia w 2025 roku pozostaną aktywni do roku 2070, a w tym czasie świat z pewnością zmieniać się będzie jeszcze szybciej niż w minionym pięćdziesięcioleciu. Absolwenci uniwersytetu przyszłości muszą zatem umieć przystosowywać się do wciąż nowych warunków, powstających w następstwie rozwoju wiedzy i technologii. Profesor wspomniał, że w Stanach Zjednoczonych coraz cenniejsze jest solidne wykształcenie ogólne, długo zachowujące aktualność.
Zdaniem prof. Jerzego Axera u podstaw kryzysu uniwersytetu we współczesnym świecie leży paradoks społeczeństwa wiedzy, które przeradza się w społeczeństwo poinformowane, ale nierozumiejące i „jeżeli uniwersytet jest do czegoś potrzebny w świecie przyszłości, to właśnie do tego, żeby takiej degeneracji zapobiec”. Trzeba przeciwstawiać się próbom przekształcania uniwersytetów w szkoły zawodowe oraz zastępowania edukacji szkoleniami. Uniwersytet przyszłości oznacza właśnie interdyscyplinarne środowiska, zdolne do wykraczania poza horyzont interesów poszczególnych dyscyplin. Oznacza wspólnotę badań i nauczania, różniącą się od szkoły tym, że wykładowcy bazują na własnym doświadczeniu badawczym.
Prowadzenie prac eksperymentalnych, będących wyzwaniami badawczymi, zamiast szkolnego odtwarzania pewnych metodologii uznał za największą wartość instytutów Polskiej Akademii Nauk prof. Wojciech Stec. Wiceprezes PAN przekonywał, że doświadczenie „kształcenia przez badania” odegrać może niebagatelną rolę w tworzeniu uniwersytetów badawczych. Placówki akademii powinny działać w porozumieniu z uniwersytetami lub jako centra badań zaawansowanych, ale warunkiem sine qua non ich istnienia jest reprezentowanie poziomu ekscelencji naukowej.
Podobny pogląd wyraził dr hab. Piotr Garstecki z Instytutu Chemii Fizycznej PAN, wywodzący się ze Szkoły Nauk Ścisłych, która notabene wcieliła w życie ideę uczelni badawczej już w 1993 roku. Wyniki badań prof. Leszka Kaczmarka dowodzą, że instytuty PAN oferują niezwykle wysoki poziom kształcenia doktorów, a z tego względu stanowią niewykorzystany potencjał dydaktyczny, również na poziomie licencjackim i magisterskim. Przedstawiciel młodego pokolenia polskiej nauki tłumaczył: – Dla dobrobytu kluczowe jest podniesienie poziomu innowacyjności, a to wymaga dostarczania kreatywnej kadry. Najlepszym poligonem do ćwiczenia kreatywności jest udział w badaniach .
Uniwersytet autonomiczny
O używaniu autonomii do wprowadzania innowacji mówił prof. Axer. W jego przekonaniu o przyszłości uniwersytetu zdecyduje wykorzystanie autonomii do wewnętrznej przebudowy. Uczelnia, która nie przekształci się w organizm zdolny reagować na zmieniającą się strukturę nauki, ciągle na nowo określający pola specjalizacji w badaniach i wymyślający sprawne mechanizmy kształcenia młodego pokolenia, zatruje się własną autonomią, stanie się niezdolna do rozwoju. Dyrektor Instytutu Badań Interdyscyplinarnych „Artes Liberales” UW uważa, że wbrew powszechnemu przekonaniu polskie środowisko akademickie jest w dużej części otwarte na innowacyjność, gotowe traktować uczelnię jak dobro wspólne, a nie pole ścierania się wąskich interesów dyscyplinarnych i pokoleniowych. Jednak środki przymusu i kontroli nie zastąpią zaufania, ponieważ „w blokowaniu propozycji uznanych za narzucone, w kreatywnym raportowaniu i w biernym oporze jesteśmy jako społeczeństwo znakomici”.
Podobny pogląd wyrażał prof. Stec, który poparł pomysł ograniczania wieloetatowości („normą powinno być stopniowe wprowadzanie jednego etatu profesorskiego w zespole naukowym”), zatrudnianie kontraktowe oraz audyt placówek naukowych z obowiązkiem respektowania zaleceń pokontrolnych. Zapewnił, że środowisko nie obawia się kontroli, ale za podstawę uprawiania prawdziwej nauki uznał zaufanie. Aby decydenci ufali środowisku naukowemu, nie może ono akceptować zjawisk niewłaściwych. Aby naukowcy ufali decydentom, ci muszą zrozumieć, że „ambitny proces badawczy jest zawsze obdarzony elementem ryzyka, proces poznania jest zawsze otwartą grą”.
Prof. Wróblewski chciałby uniezależnienia uniwersytetu przyszłości od resortu nauki w sprawach treści i formy nauczania. Krytykował wytyczne precyzujące, że efekty kształcenia należy opisywać tylko przy użyciu wybranych czasowników (np. analizować, definiować, podsumowywać, identyfikować), a unikać czasowników takich, jak: rozumieć, wiedzieć, być świadomym, ponieważ „sformułowanych za ich pomocą efektów nie da się łatwo zmierzyć”. Były rektor Uniwersytetu Warszawskiego sądzi, że „dla absolwentów uniwersytetu przyszłości bardzo ważne są akurat te czasowniki «wyklęte». Oni muszą rozumieć świat, być świadomi zachodzących zmian i wiedzieć, gdzie są źródła rzetelnej informacji”.
Prof. Kudrycka obiecała, że ministerstwo nie ograniczy autonomii. Przypomniała, że standardów nauczania nie ustala resort, ale Rada Główna Szkolnictwa Wyższego z przedstawicielami środowiska akademickiego w składzie. Wprowadzenie Krajowych Ram Kwalifikacji jest ważne, by można było odejść od standardów zatwierdzanych przez radę, by istniała swoboda w określaniu kierunków studiów, także interdyscyplinarnych i unikatowych.
Uniwersytet bogaty
Prof. Jerzy Wilkin wygłosił tezę, że dobry uniwersytet to uniwersytet bogaty. W tym celu porównał Uniwersytet Warszawski z Cambridge i Harvardem (kwoty w mln zł).
Tabela 1 pokazuje, że przychód Harvardu jest większy, niż wydatki z budżetu przeznaczane w Polsce na wszystkie uczelnie. Na stypendia i granty dla studentów wydaje się prawie tyle (1407 mln zł), ile wynosi pomoc materialna dla 1,9 mln polskich studentów (1578 mln zł). Na badania w przeliczeniu na jednego pracownika przeznacza 848 tys. zł rocznie, a UW – 65 tys. zł. Zarobki adiunktów i profesorów kształtują się jak w Tabeli 2 (w tys. PLN).
Tabela 2
UW Cambridge Harvard Adiunkt 38,5 147 408 Profesor 65,1 490 782
Uniwersytet zjednoczony
Skoro znaczących, liczących się w Europie i świecie uniwersytetów badawczych można mieć najwyżej kilka, konieczne będą fuzje. Strategia rozwoju szkolnictwa wyższego opracowana pod kierunkiem prof. Jerzego Woźnickiego uznaje łączenie uczelni za celowe. Doświadczeniem integracji Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego (w 1993 roku, po 43 latach nieobecności, Akademia Medyczna wróciła do Alma Mater) podzielił się ze słuchaczami prof. Aleksander Koj. Oprócz licznych pozytywów (wzrost potencjału kadry akademickiej, efekt synergii, poszerzenie wachlarza badań naukowych, pojawienie się nowej oferty dydaktycznej, poszerzenie współpracy zagranicznej i kształcenie obcokrajowców) na zjednoczeniowej drodze nie brakowało przeszkód. Dość wspomnieć asymetrię strukturalną i sprzeczności statutowe, odrębność budżetów, zależność od dwóch ministerstw. Nie byłoby tych problemów, gdyby powstała zjednoczona uczelnia bezwydziałowa, złożona z obdarzonych dużą autonomią kolegiów. Kolegia byłyby zarządzane przez superdziekanów, którym podlegaliby dyrektorzy instytutów. Miałyby sporą autonomię, choć profesor podkreślił, że ważne jest przy tym zapobieganie federalizacji uczelni (by poszczególne kolegia nie stawały się jednostkami nieliczącymi się z interesami innych). Warunkiem całkowitego powodzenia przedsięwzięcia integracyjnego jest podległość jednemu resortowi, przygotowanie zawczasu reformy administracyjnej uczelni oraz pozyskanie dla idei integracji całej społeczności akademickiej.
W opinii prof. Koja niewielkie, specjalistyczne uczelnie umieją świetnie przygotować studentów do zawodu, więc nie zawsze zjednoczenie jest konieczne. Jednak wizytówkami Polski będą tylko uczelnie wielokierunkowe, prowadzące badania interdyscyplinarne. – Nie wystarczy zmiana szyldu, uzupełnienie jednostkami humanistycznymi czy technicznymi, by akademia medyczna stała się uniwersytetem – sądzi były rektor UJ.
Odmienne zdanie wyraził prof. Marek Krawczyk. Powiedział, że w rankingu badań naukowych WUM znajduje się na trzecim miejscu za uniwersytetami w Warszawie i Krakowie, a na kolejnych pozycjach plasują się uczelnie medyczne z Krakowa i Gdańska, więc nikt nie może odbierać im prawa do posługiwania się mianem uniwersytetu. Rektor Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego uznał, że aby utworzyć – wraz z Uniwersytetem Warszawskim – Centrum Badań Przedklinicznych i Technologii, nie musi przekształcać swojej szkoły w Collegium Medicum UW.
Wszyscy zabierający głos w dyskusji marzą o tym, by za kilka lub kilkanaście lat nasz kraj mógł się poszczycić przynajmniej jednym dobrym uniwersytetem. Uniwersytetem z wysoką pozycją międzynarodową. Uniwersytetem, który zapewniałby ponadprzeciętną jakość kształcenia i prowadził badania poszerzające granice nauki. Wreszcie – uniwersytetem pełniącym misję cywilizacyjną i wzorotwórczą. Czy marzenie to może się ziścić? Klucz do sukcesu leży zarówno w działaniach decydentów, jak i postawie samych akademików. A co najważniejsze, we wzajemnym zaufaniu.
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.