Trzeba wyważyć cele i działania
Autorzy projektów strategii rozwoju szkolnictwa wyższego podjęli się zadania bardzo trudnego ze względu na szereg przesłanek, z których kilka wyróżniłem poniżej. Pominąłem tu ważny wątek jakości kształcenia, który zasługuje na osobne omówienie i jest stosunkowo mało kontrowersyjny.
Wiarygodna analiza
Proponowane rozwiązania muszą się opierać na wielowymiarowej i wiarygodnej analizie przyczynowo−skutkowej zidentyfikowanego stanu.
Przynależę do środowiska nauk technicznych, więc boleję nad śladową liczbą patentów, znaczących osiągnięć konstrukcyjnych i technologicznych. Ten punkt widzenia powoduje też, że jako podstawową przyczynę niezadowalającego stanu nauki i szkolnictwa wyższego postrzegam głębokie, permanentne niedofinansowanie edukacji i nauki, będące od lat niezmienną cechą krótkowzrocznej polityki. Osobom, które wskazują tę okoliczność, przyklejana jest etykietka roszczeniowo nastawionych członków korporacji, wrogiej wszelkim niezbędnym reformom. Tym bardziej doceniam, że przedstawiony przez konsorcjum KRASP−KRePSZ−FRP−KRZaSP „projekt środowiskowy” (projekt SR) upomina się o realizację deklaracji premiera – zwiększenie finansowania szkolnictwa wyższego i nauki do 2 proc. PKB ze środków budżetowych (do 2015 r.) i o stworzenie warunków do osiągnięcia takich samych nakładów ze środków pozabudżetowych.
W przeciwieństwie, projekt przygotowany przez konsorcjum E&Y−IBnGR (projekt E&Y) redukuje strategię do kwestii dystrybucji środków i zabiegów organizacyjnych. To sugeruje, że pieniędzy jest dosyć, lecz są w uczelniach marnotrawione. Sama skala deficytu przeczy jednak przypisaniu go złemu zarządzaniu zasobami.
Obecnie, przy nakładach budżetowych 0,88 proc. PKB, średnie wydatki na kształcenie jednego studenta są 4 razy mniejsze niż w Europie Zachodniej. Osiągnięcie zakładanej konkurencyjności w skali międzynarodowej oraz, zgodnie z potrzebami gospodarki, relatywne zwiększenie liczby studentów na kosztownych kierunkach (ścisłych i technicznych) musi być podbudowane odpowiednimi warunkami materialnymi i wymaga przejściowo przekroczenia 1 proc. PKB.
Wyważone cele
Proponowane cele i działania muszą być dobrze wyważone, ponieważ pociągają za sobą wielorakie skutki cywilizacyjne (kulturowe, społeczne, gospodarcze). Przykładem jest umiędzynarodowienie kształcenia i zapewnienie mobilności studentów i kadry. Realizacja tego oczywistego celu zderza się z dysproporcją warunków studiowania oraz pracy, płacy i pozycji społecznej wysoko wykwalifikowanej kadry w Polsce i krajach wysoko rozwiniętych. Skutkiem jest „drenaż mózgów” (głównie inżynierów) przyjmujący groźne dla polskiej gospodarki rozmiary. Projekt strategii rozwoju szkolnictwa wyższego, jako część strategii rozwoju kraju, powinien zostać wzbogacony o propozycje sposobów redukcji przyczyn tego zjawiska.
Problemy finansowe, mieszkaniowe i konsekwencje rodzinne stanowią poważne bariery w rozwijaniu mobilności naukowców. W przeciwieństwie do projektu SR, projekt E&Y administracyjnie wymusza powszechną ich rotację. W naszych warunkach jest to wymaganie nierealistyczne i może być szkodliwe. Chyba że cel jest inny – zagwarantowanie migracji kadry z uczelni publicznych (podstawowej ich kuźni) do niepublicznych w warunkach ograniczenia „wieloetatowości”.
Nadrzędna misja
Dążenie do osiągnięcia efektywności w zarządzaniu zasobami uczelni musi być umiejętnie zrównoważone i podporządkowane misji uczelni. Model zarządzania szkołą wyższą musi uwzględniać to, że instytucje gospodarcze pracują dla zysku, podczas gdy zadaniem uczelni jest służba społeczna, pomnażanie i upowszechnianie wiedzy, a „kształtowaną materią” jest człowiek.
Projekt E&Y nie docenia tej specyfiki uczelni, odwołuje się do modelu zarządzania przedsiębiorstwami, marginalizuje rolę akademickich organów kolegialnych i rektora na rzecz rady powierniczej (nadzór) i kolegium rektorskiego (zarząd). Społeczność akademicka jest wyeliminowana z procedury powoływania rektora, a degradację samorządności akademickiej maskuje się utworzeniem rady pracowniczej, nieposiadającej jakichkolwiek uprawnień.
Za to autorzy projektu SR starają się wyważyć nadzór nad wypełnianiem misji (senat) i nad zarządzaniem zasobami (rada powiernicza), wzmacniając rolę rektora jako „zwornika” tych obszarów. Rada powiernicza byłaby ustanawiana nieobligatoryjnie w statucie uczelni (z wyjątkami, których koncepcja powinna być uszczegółowiona). Z korzyścią dla funkcjonowania organów kolegialnych uczelni przewiduje się zniesienie nadkolegialności np. w procedurach zatrudniania. Podtrzymanie tradycji wyboru rektora przez kolegium elektorów służyć powinno także zapewnieniu silnej pozycji rektora w przypadku utworzenia rady powierniczej.
Właściwe proporcje
Należy właściwie wyważyć proporcję między zakresem konkursowego zdobywania środków finansowych a zakresem stabilnych warunków pracy. Elementy konkurencji i konkursowego zdobywania środków finansowych są czynnikiem sprzyjającym wyższej jakości pracy. Jednak należy zachować umiar w wytwarzaniu presji i „zalewaniu” uczelni obciążeniami biurokratyczno−organizacyjnymi, jakie towarzyszą procedurom konkursowym i ewaluacyjnym. Nie osiągnie się pożądanej kreatywności i efektywności przez „motywowanie” stworzeniem powszechnej sytuacji zagrożenia i permanentnej konkurencji.
Tego umiaru całkowicie zabrakło w projekcie E&Y, który przewiduje rozdzielanie prawie wszystkich środków budżetowych w drodze konkursów. Minister powinien mieć możliwość realizowania polityki promowania i wspomagania rozwoju kształcenia w określonych, uznanych za strategicznie ważne dla gospodarki i kultury obszarach, w drodze konkursowego przyznawania dodatkowych środków w stosunku do dotacji podstawowej. Jednak pomysł przeprowadzania co roku konkursów na wszelką działalność dydaktyczną (poza kontynuacją „programu dyplomowego”) w ramach centralnie określonych limitów rekrutacyjnych uważam za szkodliwy, oderwany od specyfiki procesu dydaktycznego, oparty na założeniu nieomylności, obiektywizmu i jasnowidzenia centralnych ekspertów, a w realizacji niezwykle kosztowny. Sugerowanie, że tylko w ten sposób można uwzględnić potrzeby społeczne i gospodarcze oraz promować jakość kształcenia, jest niesłuszne.
Konkursowa dystrybucja większości środków finansowych powinna dotyczyć raczej badań naukowych, ale i w tym przypadku część dotacji powinna być stabilna, choć zależna od wyników uzyskiwanych w dłuższym okresie (jak obecnie dotacja statutowa). Te „stabilizowane” środki są niezbędne do finansowania wydatków, które nie mogą być kwalifikowanymi w projektach konkursowych, np. kosztów prowadzenia badań wstępnych/podstawowych i częściowo: utrzymywania kontaktów międzynarodowych, udziału w konferencjach i sympozjach, rozwoju i stabilizacji kadry, utrzymania laboratoriów itp. Proporcja 1: 2 między wielkością finansowania podmiotowego i konkursowego przewidziana w projekcie SR powinna być osiągnięta wyłącznie w drodze wzrostu nakładów budżetowych na naukę (z 0,34 proc. do 1 proc. PKB).
Specyfika i etos
Projekt strategii musi brać pod uwagę specyfikę pracy twórczej na uczelni i etos kadry akademickiej. Kreatywność i efektywność pracy, zarówno w obszarze kształcenia jak i badań naukowych, ma ścisły związek z misją i ideałami, potrzebą spełnienia w dociekaniach naukowych i pasją twórczą. Polityka kadrowa i system motywacyjny muszą uwzględniać ten fakt. Jest to wyczerpująco omówione przez prof. W. Kuźmicza w „Uwagach” dostępnych m.in. na stronie E&Y.
Uważam, że właściwe wyważenie misji uczelni w obszarze kształcenia i badań naukowych, służby społecznej i roli kulturotwórczej z dążeniem do usprawnienia zarządzania, powinno stanowić fundament strategii rozwoju szkolnictwa wyższego.
Projekt E&Y−IBnGR prezentuje inne podejście, traktuje uczelnię jak zwykłe przedsiębiorstwo, którego zadaniem jest dostarczenie na rynek „wysoko kwalifikowanej siły roboczej”. Przy rezygnacji ze wzrostu finansowania proponowana koncepcja dystrybucji środków budżetowych na kształcenie i administracyjne wymuszenie mobilności kadry może przynieść korzyść grupie interesów, ale nie krajowi.
Natomiast sposób uwzględnienia specyfiki uczelni w „projekcie środowiskowym” konsorcjum KRASP−KRePSZ−FRP−KRZaSP stwarza szansę, że strategia zbudowana na bazie tego opracowania nada realny, strategiczny priorytet edukacji i nauce oraz uzyska szeroką akceptację w środowisku akademickim. Obok zasadniczego zwiększenia poziomu finansowania tego działu, pozytywne włączenie się kadry akademickiej w realizację reformy należy do warunków koniecznych osiągnięcia celu – znaczącego w skali międzynarodowej poziomu i efektywności polskiego szkolnictwa wyższego.
W cieniu dyskusji o strategii pojawił się projekt zmian ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym, który okazał się nie być „małą nowelizacją”. Jej rychłe uchwalenie oznaczać będzie stworzenie faktów dokonanych także na obszarach, o których miał zadecydować wynik prac nad strategią. Mamy prawo oczekiwać partnerskiego potraktowania społeczności akademickiej przez władze państwowe, a zwłaszcza MNiSW, rzetelnego dialogu i poważnego uwzględnienia wyników konsultacji strategii.
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.
Część 05
- Uczelnie powinny przedstawiać ofertę wraz z kosztami studiów. Studenci powinni płacić za studia z kredytu udzielanego przez Rząd. Rząd powinien przedstawiać ofertę kredytową w zależności od rodzaju studiów i jakości Uczelni wynikającej z rankingu oraz kosztów studiów. Brakującą część student musiałby płacić z własnej kieszeni lub z fundacji a po skończeniu studiów kredyt spłacić w ratach. To znacząco wpłynęłoby na trafność decyzji podejmowanych przez maturzystów przy podejmowaniu życiowych decyzji.
PS. Macie Państwo tak doskonały system maskowania kodu, że co najmniej 3 próby musiałem podjąć za każdym razem, zanim poprawnie udało mi się go wprowadzić.
Część 04
- dotychczasowe doświadczenie w pracy naukowej w przemyśle i/lub w pozarządowych strukturach.
Jednym z warunków powodzenia jest całkowita niezależność Wydawnictw Naukowych od Uczelni. Pracownicy Uczelni mogliby co najwyżej odgrywać w nich rolę Recenzentów. Wydawnictwa musiałyby na siebie zarobić.
Biblioteka Narodowa, w której posiadaniu znajdują się egzemplarze obowiązkowe, powinna prowadzić spis cytowań oraz wyliczać i ogłaszać impact factor polskim periodykom.
Biblioteki powinny być samodzielne i zarabiać na swoje utrzymanie – zamawiając i płacąc za książki zamawiane wg zainteresowania studentów i naukowców, dawałyby zarobek autorom kupując książki i periodyki w wydawnictwach.
Ministerstwo powinno ogłaszać w Internecie spis cytowań i prac doktorskich (PDF) min. 6 miesięcy przed nadaniem stopnia z możliwością publicznej dyskusji nad rozprawą doktorską. Wejście na stronę może być nisko-odpłatne np. sms (max do 10 zł), z czego powinny być płacone honoraria autorskie.
Podobnie Uczelnie powinny ogłaszać w Internecie prace magisterskie i licencjackie też z możliwością dyskusji min. 3 miesiące wcześniej.
Należy się spodziewać, że w takim systemie już w średnim okresie czasu (4 - 12 lat) nastąpi przegrupowanie i wyłoni się naturalny ranking Uczelni i Naukowców i co bardzo ważne: zmienny w czasie.
To pozwoli na koncentrowanie funduszy we właściwej wysokości na właściwe ośrodki - najlepiej aby się to odbywało w sposób systemowy, czyli:
- naukowcy powinni uzyskiwać honoraria za wydane prace naukowe wprost od wydawcy do rąk własnych,
- w propozycjach grantów rządowych powinna być podana wprost nieprzekraczalna część środków przeznaczona na honoraria,
- granty mogłyby być tylko celowe, tzn. musiałby być osiągany wymierny cel. W razie nie osiągnięcia celu, honoraria i fundusze musiałyby być zwracane przez wnioskodawcę i Uczelnię. Kryteria konkursu muszą być jawne przy ogłoszeniu konkursu. Tj. jawny tryb przeprowadzenia konkursu i rozliczenia grantu, jawne protokoły powinny być publikowane w Internecie.
- płaca nauczyciela akademickiego za pracę dydaktyczną powinna być wprost uzależniona od studento-godziny, powinna być różna w zależności od rodzaju zajęć (ćwiczenia, laboratoria, wykłady ), ale nie powinna zależeć od
tytułu naukowego. Tytuł może mieć wpływ na przydział przedmiotu i jego charakteru przez Dziekana.
- część przedmiotów powinna być narzucona studentom przez Dziekana zgodnie z ustawą o minimach nauczania a część wybieralna przez nich spośród oferty przedstawianej przez nauczycieli akademickich również z poza Uczelni – z zakresu przewidzianym ustawą o minimach nauczania. Dziekan miałby obowiązek to umożliwiać.
Część 03
Zwracam uwagę, że demokratyczne państwo prawa, jak np. USA, które wprowadziły i utrzymują demokratyczny system w nauce mają dominujący udział w nauce światowej – o ile się nie mylę to ok. 60 % noblistów robiło swoje badania w USA. Natomiast z Europy tylko ok. 10 %, jakkolwiek wielu noblistów amerykańskich urodziło się w Europie.
Utrzymując niedemokratyczny system zarządzania nauką Rząd degraduje naukę !
Jak to zmienić ? Niestety, ale trzeba reformować.
Opis przykładowego demokratycznego systemu (kontraktowo-rankingowego) zarządzania nauką różny od obecnie obowiązującego (kolejkowo-tytularnego):
-Rektor i Dziekani są powoływani w ramach konkursu ministerstwa i samorządu i pod kontrolą ministerstwa i samorządu powinien przeprowadzać nabór kadry naukowców co 4 lata. Senat byłby powoływany w wyborach bezpośrednich i spełniać swą rolę zgodnie ze statutem Uczelni.
-warunkiem podstawowym jest, aby w Uczelniach Publicznych zostały zniesione zakłady, katedry i instytuty jako stałe zespoły badawcze. Takie zespoły powinny być powoływane przez Dziekana do obsługi otrzymanego grantu lub innego typu zamówienia badań, na wniosek beneficjenta grantu-zamówienia, a po zakończeniu badań powinny być likwidowane.
-wszyscy naukowcy są zwalniani co 4 lata,
- ponownie zatrudnianie naukowców odbywa się według jawnych kryteriów wartościujących, tj.:
- dorobek naukowy (oczywiście z zastrzeżeniem że tytuł naukowy nie jest dorobkiem naukowym ! a jedynie wyrażeniem uznania przez lokalne środowisko naukowe analogiczne do tytułu honoris causa w innych krajach): liczba wydanych monografii i artykułów w stosunku (podzielona przez liczbę współautorów odpowiednio dla pozycji) do stażu naukowego, liczba monografii i artykułów w języku konferencyjnym (podzielona przez liczbę współautorów odpowiednio dla pozycji) w stosunku do stażu naukowego, liczba cytowań (podzielona przez liczbę współautorów odpowiednio dla pozycji) w stosunku do stażu naukowego, indeks H. (Uwaga: impact factor jest tylko informacją dla autora o poczytności periodyku i nie ma wpływu na wartość artykułu!)
- liczba opublikowanych zgłoszeń patentowych, uzyskanych patentów i wdrożeń (podzielona przez liczbę współautorów odpowiednio dla pozycji) w stosunku do stażu naukowego,
- wypracowanych funduszy we współpracy z przemysłem i/lub pozarządowymi strukturami, np. samorządowymi lub prywatnymi(podzielona przez liczbę współautorów odpowiednio dla pozycji) w stosunku do stażu naukowego,
- wypracowanych funduszy ze współpracy międzynarodowej (podzielona przez liczbę współautorów odpowiednio dla pozycji) w stosunku do stażu naukowego,
- dotychczasowe doświadczenie w pracy dydaktycznej: liczba przepracowanych lat, liczba studento-godzin, charakter prowadzonych zajęć (ćwiczenia, laboratoria, wykłady ),
- efektywność dydaktyczna (oceny otrzymywane przez studentów, odsetek zatrudnionych absolwentów z danych dla Wydziału)
- średnia ocena z ocen wystawianych przez studentów w anonimowych ankietach,
Część 02
W efekcie wdrożenia też upadają razem z wymówieniem pracy naukowcowi z Uczelni. Wielcy przedsiębiorcy, szczególnie zagraniczni, nie są zainteresowani współpracą – co najwyżej nieodpłatnym przekazaniem im pełnych praw własności do patentu z zachowaniem jedynie praw autorskich przy opłaceniu przez nich kosztów zgłoszenia patentu.
Nawet jeśli naukowiec zostanie przywrócony do pracy na Uczelni po nieuzasadnionym wymówieniu, to "feudałowie nauki" odmawiają mu funduszy na publikowanie czy udział w krajowych konferencjach. Ponadto recenzenci (z reguły utytułowani) odrzucają artykuły uzasadniając tym, np. że artykuł „jest podobny” do innych danego autora, pomimo że artykuł był z nie opracowywanej jeszcze dziedziny przez autora.
Prowadzone przez ministerstwo PO: „wieloetapowe konsultacje społeczne, w tym także spotkania przedstawicieli kierownictwa Ministerstwa ze środowiskiem akademickim i studenckim poszczególnych uczelni, z przedstawicielami nauki, z członkami organizacji przedstawicielskich środowiska akademickiego i studenckiego … (wpłynęły na zwiększenie poziomu akceptacji środowiska akademickiego dla wprowadzanych rozwiązań.)” - można przyrównać do sytuacji, w której lekarz pyta pacjenta jak go ma leczyć, a co jeśli pacjent jest psychicznie chory ? i ma skłonności do zabaw z brzytwą.
Uprzywilejowani zatrudnieni w nauce, tj. ci z habilitacją („feudałowie nauki”) tną po zatrudnieniu i zwalniają, ale nie tych najmniej wydajnych i najmniej efektywnych – czyli siebie i swoich kolegów, ale tych którzy im zagrażają, czyli z dorobkiem, patentami a nawet wdrożeniem – oczywiście ze stratą dla społeczeństwa, ale z zyskiem dla zagrożonego kolegi.
Ministerstwo nawet nie zagwarantowało jawności dorobku naukowego wszystkich zatrudnionych w nauce ! Brak bezpośredniej zależności między dorobkiem a poborami naukowca, a tylko od stopnia lub tytułu. Więcej, na życzenie uprzywilejowanych uczelnie wprowadzają w ocenie nauczyciela możliwość zwolnienia za brak „aktywności organizacyjnej”, czyli za to że naukowiec nie jest wybierany do Rady Zakładu, Rady Katedry, Rady Wydziału, Senatu, CK czy innej „naukowej” instytucji o sowieckim charakterze … i w ten sposób od razu chcą eliminować „niebolszewików” z grona zatrudnionych w nauce. Również nie zagwarantowali możliwości swobodnego (niezależnego od zgody „uprzywilejowanych” i/lub bez utraty praw autorskich) wydawania artykułów naukowych.
Niezrozumiałe jest dlaczego Rząd oczekujecie postępu naukowego w kraju, uświęconego do tego „noblem”, skoro utrzymuje i chroni absolutnie niedemokratyczny układ uprzywilejowania dla jednej, z reguły starszej grupy zatrudnionych w nauce, która blokuje i wycina grupę młodszych lub/i niezsowietyzowanych naukowców ? Przecież postęp naukowy polega na tym, że osiągnięcia jednych naukowców „wyprzedzają” osiągnięcia innych, z reguły tych z poprzedniego pokolenia !
Część 01
Jak wygląda reformowanie nauki „na dole” ? Z moich doświadczeń mogę opisać następujące wydarzenia: około 2004 roku sypnęło habilitacjami na moim wydziale. Habilitacje otrzymali pracownicy, którzy „oczekiwali” na nią nawet 26 lat ! Ale nie wszyscy ci, którzy je sobie wypracowali. Kilka z nich było dużym zaskoczeniem ze względu na znikomy dorobek w stosunku do przepracowanych lat jak i niski poziom swoich rozpraw jak również reprezentowany ogólny niski poziom naukowy – w swoich artykułach jak i podczas prowadzonych zajęć ci Beneficjenci ograniczają się do elementarnej matematyki unikając stosowania matematyki wyższej.
Wyjaśnienie tego zjawiska jest proste – do odpowiedniej sekcji Centralnej Komisji Stopni i Tytułów wszedł Dziekan Wydziału.
Niestety, gdy weszła w życie nowelizacja ustawy o nauce w 2005 r. dzieląca naukowców na tych z habilitacjami – możnych „feudałów nauki” i na tych bez habilitacji – „wolnych najmitów”, wyłoniona w ten sposób ekipa po przejęciu władzy na Uczelni już w następnych wyborach, zaczęła blokować rozwój naukowy innym naukowcom – potencjalnym konkurentom do władzy, posuwając się też do blokowania wydania habilitacji by następnie na tej podstawie wypowiadać pracę. Odmawiali przy tym otwarcia przewodu habilitacyjnego twierdząc np. że brak w wydziale specjalistów mogących ocenić rozprawę, pomimo że zagadnienie omawiane w habilitacji było jednym z podstawowych wykładanych na Wydziale zgodnie z programem nauczania !
Dla porządku dodam, że samo przejęcie władzy, pomimo trybu wyborczego opartego na demokracji pośredniej, tj. głosowania przez elektorów (głównie kierowników zakładów i katedr-oczywiście utytułowanych, wybranych pokornie przez swoich podwładnych), wzbudziło emocje, gdyż po II-giej turze wygranej jednym głosem przez kandydata nisko utytułowanego, którego hasłem wyborczym było zniesienie egalitaryzmu płacowego, wynik został oprotestowany i wybory zostały powtórzone.
W wyniku czarnego PR i nacisków (np. elektorom – przedstawicielom studentów wskazywano na brak doświadczenia kandydata na Rektora w zarządzaniu Uczelnią, gdyż do tej pory był głównie zaangażowany w wyjazdy zagraniczne i prowadzone tam badania) - uprzedni wygrany przegrał wybory o ok. 1/3 głosów.
Standardem jest też, że przy wyborze kierownika Katedry Dziekan przychodzi z kartkami do głosowania z wydrukowanym nazwiskiem swojego kandydata i zapowiada kłopoty katedry w razie innego wyniku. Samo stawianie „krzyżyka” odbywa się na oczach dziekana i jego kandydata, po czym Dziekan stwierdza, że głosowanie jest i tak bez znaczenia bo wg statutu ostateczna decyzja o wyborze kierownika i tak należy do niego.
Dodam jeszcze, że "feudałowie nauki" wymawiając pracę w sposób nieuzasadniony niszczą też dorobek naukowca w postaci patentów – nie opłacają opłat (na co naukowiec nie może sobie pozwolić ze swoich poborów - o ile je ma). W wyniku prowadzonej polityki patentowej przez rząd drobni przedsiębiorcy także nie są w stanie utrzymywać patentów.