Dzieło środowiska i dlatego nowy system
Intencją mocodawców i autorów projektu środowiskowego Strategii rozwoju szkolnictwa wyższego 2010−20 jest nadanie uczelniom w nadchodzącej dekadzie nowej dynamiki rozwojowej. Naszym celem jest rozwój szkolnictwa wyższego, wyprzedzający istotnie rozwój kraju, mierzony średnio wskaźnikami syntetycznymi (np. wzrostem PKB), tak aby polskie uczelnie stały się atutem rozwojowym kraju i źródłem jego prestiżu. To dlatego projekt środowiskowy zawiera rozwiązania daleko idące, prowadzące do zmiany status quo w uczelniach. Rektorzy i liczni członkowie społeczności akademickiej popierają takie zmiany, ponieważ kierują się etosem, który jest obecny w uczelniach, wbrew tezom autorów niesprawiedliwych krytyk uogólniających, kierowanych w debacie publicznej pod adresem środowiska. Z tego względu konferencje rektorów zaangażowały się w stworzenie warunków do opracowania tego projektu.
Dyskusja nad przyszłą strategią rozwoju szkolnictwa wyższego w Polsce weszła w fazę końcową. Dlatego w tym artykule przedstawiamy społeczności akademickiej zwięzłe sprawozdanie z debat nad projektem środowiskowym wraz z własnymi ocenami porównawczymi ogłoszonych propozycji, bo projekty są dwa. Zanim w MNiSW rozpoczną się prace nad rządowym dokumentem, określającym strategię narodową na najbliższą dekadę, debata ta powinna zostać podsumowana merytorycznie – z odniesieniem się do obu projektów. Dla nas najważniejszym podsumowaniem są uchwały konferencji rektorów, KRASP i KRZaSP oraz RGSW.Produktywne debaty
Okres ostatnich 4−5 miesięcy to intensywnie prowadzone prezentacje i debaty w ośrodkach akademickich. Dla realizatorów przedsięwzięcia stanowiło to formę konsultacji społecznych, a także wypełnienie obowiązku złożenia sprawozdania z przeprowadzonych prac i zaprezentowania ich wyników wobec naszych uczelnianych mocodawców.
Po zakończeniu cyklu spotkań możemy obecnie podsumować debaty, które okazały się bardzo interesujące i produktywne. Powodem do zadowolenia dla autorów projektu środowiskowego jest jego ogólne poparcie i zaprezentowana przez uczestników debat satysfakcja, że – wbrew różnym negatywnym stwierdzeniom a priori – byliśmy w stanie w krótkim czasie i wspólnie opracować projekt poważny, oryginalny i proponujący poważne zmiany, które – choć będą wymagały od nas samych największego wysiłku – zyskały zrozumienie. Umieliśmy zaufać sobie i zjednoczyć się w działaniu na rzecz wspólnej sprawy. Przebieg i efekty debat szczegółowo dokumentuje zbiór protokołów opracowanych przez ich gospodarzy, które na wniosek komitetu sterującego, po przyjęciu uchwał przez konferencje rektorów, zostaną przekazane MNiSW do wykorzystania w dalszych pracach. Potrafiliśmy też, prowadząc wewnętrzne konsultacje, zachować nasz projekt w poufności aż do dnia ogłoszenia. Jak się tego można było spodziewać, bardzo się to nie podobało naszym konkurentom z E&Y i IBnGR.
Zasadnicze fakty zawierające podsumowanie debat nad strategią przedstawiono w tabeli:
Kilka debat, m.in. krakowska (UJ) i katowicka (UŚ), było transmitowanych w czasie rzeczywistym za pośrednictwem Internetu. Szacuje się, że łączna liczba obserwatorów internetowych znacznie przekroczyła 1000 osób. Dyskutanci kierowali szczegółowe pytania oraz formułowali uwagi i propozycje. Wyrażono obawy o możliwość zrealizowania projektu w kontekście niezbędnych decyzji politycznych. Niektórzy uczestnicy debat wyrażali nadzieję, że to projekt środowiskowy stanie się podstawą dalszych prac nad projektem strategii rządowej. Pojawiły się także głosy przeciwne lub wątpiące w celowość planowania strategicznego, ale miały one incydentalny charakter. Podkreślano raczej, że „nie mamy już więcej czasu” i należy przyśpieszyć zakładany harmonogram osiągania zaproponowanych celów. W tym kontekście dominowały głosy o potrzebie podporządkowania nowelizacji ustaw rozwiązaniom przyszłej strategii narodowej.
Przebieg debat zaprzecza tezom sformułowanym przez Dr. K. Pawłowskiego w „Forum Akademickim” (kwiecień 2010). Do jednej z nich zmuszony jestem się odnieść. Zarzucając autorom projektu środowiskowego „wiarę, że wystarczy poprzez ustawy i rozwiązania finansowe zachęcić uczelnie do działań konsolidacyjnych” i nazywając to „wiarą w cuda”, K. Pawłowski postuluje „jednoznaczne i to szybkie (choć dogłębnie przemyślane), bardzo zdecydowane działania państwa, które ma prawo swoimi uczelniami i instytucjami mądrze zarządzać”.
K. Pawłowskiemu nie podoba się konstytucyjna zasada autonomii uczelni, które chciałby on poddać zarządowi, a nie nadzorowi – jak dziś – urzędników ministerialnych, w imię nadania tej formie ich władztwa domniemanego przymiotu mądrości (!). A co będzie, jak jej zabraknie? Albo jeśli ta „mądrość” okaże się być podporządkowana bieżącym interesom politycznym? Mamy wiele przykładów z historii szkolnictwa wyższego, do czego prowadziło naruszanie autonomii uniwersytetów w różnych krajach. Ostatniego przykładu w Europie dostarczyła Serbia Prezydenta Slobodana Miloszewicza eliminując swoje uczelnie z obecności w międzynarodowej wspólnocie akademickiej. Poprzednie przykłady, pomijając tzw. obóz socjalistyczny, to naruszająca zasadę autonomii ingerencja rządów w działanie uczelni po wydarzeniach 1968 r. w Europie Zachodniej (Francja, Włochy), prowadząca do jakościowej destrukcji szkolnictwa wyższego w tych krajach. Wiara w to, że urzędnicy wiedzą lepiej to dopiero prawdziwa wiara w cuda. Na szczęście, z satysfakcją można o dzisiejszych urzędnikach MNiSW powiedzieć, że nie reprezentują oni poglądów K. Pawłowskiego i postulowanych przez niego kompetencji wcale nie chcieliby mieć.
Pan Doktor najwyraźniej nie lubi środowiska akademickiego, przypisując mu in gremio, bo większościowej jego części, negatywne cechy. Pisze w uzasadnieniu swoich tez: „Inaczej decydować będą ambicje i ambicyjki oraz strach słabszych i średnich (a ich w każdej instytucji jest najwięcej) przed zmianami”. No cóż. Można odpowiedzieć, że każdy pisze o tym środowisku, które zna, bo w nim działa. Nie uwierzę, że K. Pawłowski mógłby z taką łatwością stawiać tak poważne i niczym nieudokumentowane zarzuty środowisku, którego nie zna, bo w nim od wielu lat nie przebywa. Przykro mi dowiadywać się w związku z tym, że tak źle Pan Rektor/Pan Prezydent ocenia środowisko swojej uczelni. Moja ocena jest zupełnie inna i to zarówno ocena kadry Wyższej Szkoły Biznesu National Louis University w Nowym Sączu, jak i wielu innych środowisk akademickich. Były one w stanie, w ostatnich 20 latach wprowadzać poważne zmiany w swych uczelniach. A wszystko to dzięki, a nie wbrew autonomii. Słabości w polskim szkolnictwie wyższym trzeba szukać gdzie indziej. Wynikają one z jego forsownego „umasawiania” studiów, co stanowiło rodzaj racji stanu naszego kraju, a także z nadmiernej liczby i słabości instytucji, co prowadziło do rozpraszania zasobów, zwłaszcza tych o charakterze badawczym.
Artykuł Dr. K. Pawłowskiego zawiera serię innych zarzutów pod adresem projektu środowiskowego, m.in. przypisuje on nam a priori złe intencje. Autor pisze: „w strategii środowiskowej zwyciężył odwieczny strach przed uruchomieniem prowadzonej konkurencji wewnątrz szkolnictwa wyższego”. Chciałoby się powiedzieć: stara melodia. Stwierdzenie to powtarzane jest bowiem przez jego autora od dawna, bez względu na treść ocenianych przez niego propozycji. Tak się stało i tym razem. Konkluzje zorganizowanej 9 kwietnia br. w Krakowie konferencji Perspektywy uczelni niepublicznych w strategiach rozwoju szkolnictwa wyższego mówią o czym innym. Ścieżka radykalnych żądań formułowanych w radykalny sposób, na jakiej znalazł się ostatnio K. Pawłowski w gronie kilku innych rektorów uczelni niepublicznych, prowadziła na manowce, co przyznali publicznie, ogłaszając koniec swej przegranej bitwy, sami zainteresowani. Droga do wyrównywania reguł konkurencji w szkolnictwie wyższym prowadzi poprzez dialog i współdziałanie w ramach konferencji rektorów KRASP i KRZaSP. K. Pawłowski i współpracujący z nim rektorzy zadeklarowali w Krakowie gotowość powrotu na tę drogę. Z przykrością odnotowuję, że opublikowany artykuł K. Pawłowskiego temu zaprzecza. Ale jest jeszcze czas na autorefleksję...
Istotne różnice
Drugim ważnym elementem przedstawionego tutaj podsumowania jest dokonana przez ekspertów FRP krytyczna ocena opracowania E&Y i IBnGR, ogłoszonego dwa miesiące później niż projekt środowiskowy. Mogliśmy się ostatnio zapoznać z porównaniem obu projektów, zamieszczonym przez „Forum Akademickie” (J. Thieme, Dzieło środowiska czy nowy system, 3/2010), opatrzonym tytułem z fałszywą alternatywą. Choć domyślną intencją tego autora było obiektywne porównanie poprzez zestawienie tez (które często same niewiele mówią), jego artykuł nie jest wolny od stwierdzeń budzących zdziwienie, np.: „Strategia FRP – pytanie o nadrzędny cel: nie ma w raporcie (patrz Tabela 2)”, podczas gdy nasza strategia w obszerny i konkretny sposób formułuje wizję i misję w tekście, w którym wskazano explicité proponowane przez nas priorytety.
Charakterystyczne dla referowanego artykułu, podobnie jak dla wcześniejszych prezentacji projektu E&Y i IBnGR, jest częste poruszanie się na poziomie haseł ogólnych, bez głębszego wnikania w praktyczne skutki zaproponowanych rozwiązań. Pozostaje wtedy wrażenie, że oto mamy do czynienia z dwoma analogicznymi i podobnymi w treści projektami strategii, które się tylko częściowo i w niektórych sprawach różnią, ale w istocie chodzi o to samo, bo zbieżne propozycje dominują. Wymóg rzetelności, niezbędny w debacie publicznej, nakazuje zaprzeczyć tym sugestiom. W istocie mamy bowiem do czynienia z dwoma zasadniczo różnymi projektami – przyznała to min. Barbara Kudrycka w rozmowie z red. Jackiem Żakowskim w audycji w TOK FM – w których wspólne jest przede wszystkim to, co już ma miejsce i co powinno pozostać, lub co zostało już zapowiedziane i jest oczywiste. Np. to, co zostało uzgodnione i akceptowane przez Polskę w ramach procesu bolońskiego, kiedy jeszcze nie było obu tych projektów. Dotyczy to np. rozwiązań w ramach KRK, przedstawianych szczegółowo w projekcie E&Y i IBnGR, jakby to było własne osiągnięcie (patrz np. propozycje odnoszące się do tzw. programów dyplomowych).
W naszej ocenie w opracowaniu E&Y i IBnGR pojawiła się niekonsekwencja nadmiernej szczegółowości perspektywy taktycznej w postaci planu 2−3−letniej małej modernizacji (obejmującego często nietrafne pomysły) z wymaganą ogólnością perspektywy strategicznej na dekadę. Dla przykładu, opracowanie zlecone przez MNiSW zawiera zbyt detaliczne, wieloletnie projekcje dotyczące finansowania, z analizami do kwoty 100 tys. zł, (tj. poniżej setnej części promila rocznych nakładów). Podobnie nadmierną szczegółowością razi wzór matematyczny opisujący formułę obliczania tzw. dotacji stabilizacyjnej (patrz: str. 111/152). Propozycje tak sformułowane z pewnością – nawet gdyby zostały wprowadzone – w ciągu dekady ulegałyby licznym i zasadniczym zmianom, a tym samym nie należą do zakresu opracowania o charakterze strategicznym. Z drugiej strony, projekt E&Y i IBnGR całkowicie pomija np. fundamentalne dla strategii szkolnictwa wyższego zagadnienia nadzoru nad systemem, który dzisiaj, ze wszystkimi tego skutkami, jest podzielony między sześciu ministrów. Tymczasem efektywne wprowadzenie KRK wymaga nadzoru nad tokiem studiów ministra właściwego ds. szkolnictwa wyższego.
Na istotne różnice pomiędzy dwoma projektami wskazuje już sam wybór celów strategicznych. U naszych konkurentów misja uczelni jest słabo reprezentowana na poziomie tych celów, co jest wynikiem preferowania rozwiązań narzędziowych – ważnych, ale mających operacyjny, a nie strategiczny charakter, takich jak: różnorodność, otwartość, konkurencja, mobilność (o której projekt FRP też wspomina, i to w dwunastu miejscach, tylko w rozdziale 5, a nie w jednym miejscu – jak to sugerowali nasi oponenci). Co charakterystyczne, na poziomie celów nie wskazują oni postulatu poprawy niskiej pozycji naukowej (za sprawą priorytetu dla badań), a w następstwie tego międzynarodowej, polskich uczelni, co jest obecnie ich największą słabością.
Brak zgody
Autorzy projektu środowiskowego, po szczegółowej lekturze projektu konkurencyjnego, identyfikują następujące główne przyczyny takiej skrzywionej perspektywy w projekcie E&Y i IBnGR:
• brak pogłębionej analizy kontekstu, zwłaszcza międzynarodowego (dla porównania – ledwie kilkanaście stron wobec stu kilkudziesięciu w naszych opracowaniach);
• zbyt powierzchowna problemowo diagnoza, odwołująca się przede wszystkim do statystycznego dokumentowania konkretnych zjawisk i efektów w szkolnictwie wyższym, z którymi autorzy postanowili walczyć w swej strategii (my uważamy, że należy bardziej diagnozować problemy niż zjawiska);
• aprioryczne przyjęcie uproszczonej wizji świata akademickiego, który zdaniem autorów konkurencyjnego raportu może być proefektywnościowo ekonomizowany w wyniku poddania uczelni jednocześnie: na poziomie systemowym – dominacji ministra, a na poziomie instytucjonalnym – regułom biznesowego menedżeryzmu (czego efektem w systemie jest centralizacja i nieuchronne upolitycznienie). Proponuje się m.in., żeby minister za pośrednictwem swoich rad nadzorczych powoływał i odwoływał rektorów, zamawiał i kontraktował zadania, a więc rozstrzygał, kto dostanie pieniądze, tworzył, znosił i przekształcał uczelnie, także akademickie (!). Na marginesie: nie przeszkadza to wszystko autorom projektu E&Y i IBnGR twierdzić, że oznaczać to będzie zwiększenie autonomii uczelni, gdy w istocie skutkowałoby to upolitycznieniem szkolnictwa wyższego;
• zignorowanie utrwalonych wartości i tożsamości uniwersytetu, w tym zasady społeczności akademickiej (to po co immatrykulujemy studentów?) – patrz np.: wyeliminowanie zasady kreowania wspólnoty i samorządności akademickiej, bez czego nie byłoby samorządności studentów i doktorantów (to jak mieliby się oni przygotowywać do pełnienia w przyszłości swych ról w społeczeństwie, jako obywatele liderzy, kreatorzy wzorców postaw?);
• niedostatek wizji i myśli strategicznej, określającej stan szkolnictwa wyższego w 2020 r., co skutkuje deficytem propozycji nowych i pobudzających wyobraźnię.
Na niektóre propozycje, uważane przez autorów strategii E&Y i IBnGR za szczególnie ważne, nie można się zgodzić. Oto przykładowe wyliczenie takich pomysłów (na podstawie projektu z 3 lutego br., bo inny nie został opublikowany do dnia przygotowywania tego tekstu):
• minister z uprawnieniami do tworzenia, znoszenia lub przekształcania uczelni publicznych;
• postulat definiowania ustroju i struktury uczelni publicznej nie przez ustawę, ale rada powiernicza i sposób zarządzania oraz sposób powoływania rektora zostały przesądzone w strategii jako obligatoryjne organy – niekonsekwencja projektu;
• zamawianie i kontraktowanie roczne zadań dydaktycznych przez ministra, ze zniesieniem stałej przeniesienia, a także drastycznie wysokie czesne w kosztochłonnych obszarach kształcenia, poza zamówieniem ministra;
• opiniodawczy jedynie senat i decyzyjna rada powiernicza, powoływana w pełni co do składu przez ministra z uprawnieniami do powoływania i odwoływania rektora, władcza pozycja kolegium rektorskiego, a nie rektora;
• zniesienie de facto Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego (wg informacji, przedstawionej przez autorów projektu E&Y i IBnGR, w poprawionym projekcie rada pozostaje – z nierealistycznymi kompetencjami wskazywania kandydatów do rad powierniczych we wszystkich uczelniach publicznych);
• „Krajowa” Agencja Wymiany Akademickiej, zamiast „polska” i jej uprawnienia nostryfikacyjne;
• zniesienie de facto habilitacji;
• zastąpienie studiów niestacjonarnych studiami w trybie przedłużonym;
• dyplomy z usunięciem godła państwa;
• kolegia akademickie jako osobne uczelnie;
• tzw. uczelnie badawcze w zaproponowanym rozumieniu;
• likwidacja, zamiast przekształcenia, formuły stypendiów naukowych dla studentów i nałożenie zadań stypendialnych na gminy;
• generalnie obligatoryjne zniesienie jednolitych studiów magisterskich, ale tworzenie zintegrowanych studiów I i II stopnia;
• ograniczenie prawa do umów cywilnoprawnych;
• konfliktogenna zasada dotacji dydaktycznej z konkursu do tych samych środków dla uczelni publicznych i niepublicznych.
W projekcie E&Y i IBnGR można poprzeć propozycje dotyczące uwalniania uczelni od gorsetu nadmiernych regulacji, np. swobodę kształtowania polityki finansowej przez uczelnie w zakresie alokacji środków na dydaktykę i badania.
Wspólny wysiłek
Jak można podsumować przedstawione w skrócie wyniki naszej analizy opracowań E&Y i IBnGR? Dzieło tych instytucji, jako zbiór raportów poświęconych szkolnictwu wyższemu w Polsce, jest interesującym wkładem w dyskusję, wzbogacającym dorobek piśmienniczy. Szczególnie cennym raportem jest diagnoza. Opracowanie zamówione przez MNiSW jest jednak znacznie mniej wartościowe, z przyczyn wskazanych w tym artykule, jako projekt strategii rozwoju szkolnictwa wyższego na najbliższą dekadę.
Dr J. Thieme swój artykuł kończy następującym stwierdzeniem: „Byłoby niepowodzeniem nas wszystkich, szkolnictwa wyższego, ale także Polski, gdyby ta debata przybrała charakter ambicjonalny, a nie merytoryczny i gdyby interesy grupowe wzięły górę nad interesem ogólnym”.
Zgadzam się w pełni z tą konkluzją i dlatego przedstawiłem artykuł zawierający merytoryczną właśnie analizę projektu E&Y i IBnGR. Podkreślić trzeba, że poważne zmiany, niezbędne do wprowadzenia w okresie najbliższego dziesięciolecia w szkolnictwie wyższym, wymagać będą wspólnego wysiłku rządu i parlamentu, ale także – a może przede wszystkim – aktywnego udziału uczelni, reprezentowanych przez uprawnione do tego instytucje i organizacje przedstawicielskie.
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.