Zawieszone uprawnienia
Powoli dobiegają końca i formalizują się wyniki kontroli prawidłowości nadawania stopni doktorskich i habilitacyjnych, jakie w ostatnich dwóch latach na licznych wydziałach prowadziła Centralna Komisja ds. Stopni i Tytułów, zdopingowana do tego krytycznym raportem NIK.
I tak w drugiej połowie 2008 r. CK przeprowadziła ocenę losowo wybranych 15 przewodów doktorskich i 8 przewodów habilitacyjnych obronionych w okresie od 1 września 2005 do 1 maja 2008 na Wydziale Wychowania Fizycznego Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku. Ocenę całej dokumentacji przewodu przeprowadzili superrecenzenci – profesorowie nauk o kulturze fizycznej, tak dobrani, aby nie mieli żadnych formalnych ani nieformalnych związków z tą uczelnią. Superrecenzenci, wg tej samej metodyki, oceniali zarówno każdy etap przewodu, jak i samą pracę. Na koniec stawiano ocenę przeprowadzonego przewodu: od 5 (bardzo dobra) do 1 (bardzo zła).
Wyniki kontroli były druzgocące dla wydziału, którego dziekanem w latach 2005−2008 był dr hab. Stanisław Michał Sawczyn, zaś ówczesnym rektorem dr hab. Wojciech Przybylski. Należy podkreślić, że uczelnia w owym okresie utworzyła stanowisko pełnomocnika rektora ds. habilitacji, którym został prof. Janusz Czerwiński, były wieloletni rektor tej uczelni. Kierował on Katedrą Teorii i Metodyki Zespołowych Gier Sportowych i Sportów Walki, w której profesorem uczelnianym był W. Przybylski.
Więcej niż połowie ocenionych doktoratów postawiono ocenę złą (2) lub bardzo złą (1). Promotorem aż trzech tych „niedostatecznych” doktoratów był prof. Janusz Czerwiński, zaś promotorem dwóch „niedostatecznych” był prof. Przybylski. Po jednym „niedostatecznym” doktoracie mieli profesorowie: Kazimierz Kochanowicz, Andrzej Suchanowski, Marcin Krawczyński i Jolanta Chwalbińska.
Jeśli chodzi o recenzentów „wewnętrznych” (czyli z wydziału) tych negatywnie ocenionych przewodów, to dr hab. Tadeusz Huciński dobrze ocenił dwa doktoraty prof. Czerwińskiego. Ten ostatni pozytywnie zrecenzował kiepski doktorat pisany u prof. Przybylskiego, który z kolei w superlatywach (aż na trzech stronach rzadkiego maszynopisu!) ocenił doktorat obroniony u prof. Kochanowicza. Podobnie prof. Suchanowski dobrze zrecenzował pracę doktorską powstałą pod okiem prof. Chwalbińskiej, a prof. Kochanowicz doktorat u prof. Suchanowskiego. Wygląda na to, że współpraca profesorska opierała się na znanej zasadzie: jak Ty mnie, tak ja Tobie.
Z recenzentów „zewnętrznych” (czyli z innej uczelni) trzy pozytywne recenzje tych doktoratowych gniotów napisał dr hab. Jerzy Sadowski (Warszawa), po jednej sporządzili profesorowie: Stanisław Żak (Kraków), Henryk Norkowski (Warszawa), Henryk Sozański (Warszawa), Ryszard Strzelczyk (Poznań) oraz Monika Guszkowska (Warszawa). Trzeba dodać, że recenzentka była bardzo krytyczna i skierowała doktorat do poprawy, ale mimo to ambitny i ważny temat przerósł nie tylko młodą i niedoświadczoną doktorantkę, ale i promotora, którym był prof. Krawczyński.
Nie podaję tutaj nazwisk doktorantów, bowiem uważam, że to z reguły promotor (bywają wyjątki!) odpowiada za kiepski doktorat, będąc gwarantem jego jakości. Młodzi ludzie tłumnie się pchają, aby „mieć doktorat”, dlatego tym, którzy się do tego nie nadają, promotor powinien zamknąć drogę. Blamaż obejmuje też recenzentów, bowiem to od ich rzetelności i krytycyzmu zależy prawidłowa ocena pracy doktorskiej. Recenzenci to zwykli ludzie, mogą się im zdarzyć błędy i niedopatrzenia. Ale żeby trzy razy pobłądzić?
Kulawe habilitacje
Centralna Komisja poddała też losowej kontroli osiem przewodów habilitacyjnych, z których cztery zostały przez superrecenzentów ocenione niedostatecznie. I tak habilitacja dr. Radosława Laskowskiego, oceniona pozytywnie przez prof. J. Czerwińskiego i prof. M. Kalinę (wyznaczonych przez RW) oraz prof. H. Sozańskiego i prof. T. Koszczyca (wyznaczonych przez CK), otrzymała ze strony kontrolującego przewód superrecenzenta ocenę „bardzo zła” (1). Istotą problemu jest fakt, że recenzenci widzieli dość słaby dorobek habilitanta (Impact Factor 0,5), zarzucili szereg mankamentów pracy habilitacyjnej, ale jak jeden mąż na końcu swych krytycznych recenzji napisali, że „dopuszczają kandydata do dalszych etapów przewodu habilitacyjnego”.
Habilitację Mariusza Lipowskiego pozytywnie zrecenzowali: prof. A. Pawłucki i prof. T. Rychta oraz prof. H. Sozański i prof. Z. Ignasiak. Superrecenzent ocenił ją jako „złą” (2).
Z kolei przewód habilitacyjny dr. Wojciecha Ratkowskiego pozytywnie ocenili: prof. W. Smulskij i prof. S. Drozdowski oraz prof. H. Sozański i prof. S. Żak. Superrecenzent zarzucił habilitacji szereg uchybień metodologicznych, uważając, że nie stanowi istotnego wkładu w rozwój nauk o kulturze fizycznej, zaś dorobek naukowy habilitanta jest skromny i tematycznie rozproszony, dlatego ocenił pracę jako „złą” – na 2.
Najwięcej krytyki dostało się habilitacji Tomasza Tomiaka, którą pozytywnie ocenili prof. S. Socha, prof. S. Drozdowski oraz prof. H. Sozański. Drugi recenzent wyznaczony przez CK, prof. Z. Naglak, ocenił pracę negatywnie, lecz mimo ukazania dodatkowch mankamentów dorobku (duża część publikacji z prof. W. Miszczenko) Rada Wydziału „przegłosowała” pracę.
Zauważyłem, że habilitant doktoryzował się w 2002 r. u prof. K. Kochanowicza, a recenzentami byli: prof. W. Miszczenko i prof. H. Sozański. Kontrolujący przewód superrecenzent ocenił habilitację na „złą” (2) i podsumował, że recenzenci byli przez Radę Wydziału dobrani niewłaściwie, bowiem zabrakło wśród nich specjalisty od fizjologii sportu, a w samych recenzjach były błędy formalne.
Grzecznościowe recenzje
To, co zwróciło moją uwagę, to swoisty „monopol” prof. Henryka Sozańskiego na recenzowanie habilitacji przeprowadzanych w Gdańsku. Jest on nadal członkiem Centralnej Komisji, a w okresie 2005−2008 był też rektorem AWF w Warszawie. We wszystkich czterech habilitacjach negatywnie ocenionych przez kontrolę CK prof. Sozański był pozytywnym recenzentem. To pewnie jest tylko przypadkowa zbieżność faktów, że od 1 października 2009 prof. Sozański został drugoetatowym pracownikiem AWFiS w Gdańsku...
Wydając 27 kwietnia 2009 decyzję o zawieszeniu uprawnień w nadawaniu stopnia doktora i doktora habilitowanego na okres 2 lat, czyli do 31 marca 2011, Prezydium CK podkreśliło, iż przyczyną jest nieodpowiedni poziom rozpraw doktorskich i zastrzeżenia co do zasadności uchwał w sprawie habilitacji.
Rada Wydziału reprezentowana przez nowego dziekana, dr. hab. Andrzeja Szwarca, złożyła w końcu maja 2009 wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy, motywując, że „się już poprawiają”, bowiem w roku akademickim 2008/2009 nie otwarto dwóch przewodów doktorskich oraz nie zatwierdzono obrony jednego doktoratu. Również nie przyjęto ze względów formalnych jednego wniosku o wszczęcie przewodu habilitacyjnego, zaś drugi przewód wstrzymano.
28 września 2009, po otrzymaniu opinii dwóch kolejnych superrecenzentów, którzy ocenili cały materiał z kontroli oraz podstawy odwołania, Prezydium CK utrzymało swoją decyzję, uznając, że przedstawione przez wydział argumenty są niemerytoryczne. W końcu listopada z senatem gdańskiej uczelni spotkali się dwaj przedstawiciele Sekcji Nauk Medycznych CK: prof. Andrzej Wit i prof. Tadeusz Koszczyc. Podczas kilkugodzinnej dyskusji przedstawili racje Centralnej Komisji i wskazali szereg konkretnych nagannych uchybień w praktykach Rady Wydziału, które zaskutkowały zawieszeniem uprawnień. W wyniku tego uczelnia uznała swoją winę, nie składając już odwołania do WSA.
Moim zdaniem, główną winę w tej i podobnych sprawach ponoszą tzw. grzecznościowi recenzenci. Niedostatek honoru naukowego pozwala im podpisywać się pod pozytywną opinią na temat pracy, której się to absolutnie nie należy, bowiem jest naukowym „gniotem”. Winą trzeba też obarczyć tzw. zbiorową mądrość demokratycznej większości Rady Wydziału, która „w interesie wydziału” przymyka na to oczy i głosuje na „tak”, zatwierdzając przewody, których poziom jest grubo poniżej przyjętych minimów.
Jest to faktyczne niszczenie polskiej nauki, bowiem mierni, ale ambitni „dr. hab.” „produkują” kolejnych beznadziejnych „doktorów”, samemu stając się z upływem czasu miernymi profesorami, którzy mocą swych kontaktów i znajomości „przepychają” kolejnych „miernych, ale wiernych” na doktorów habilitowanych. Miernotowe kółka kręcą się coraz szybciej... i nie sposób ich zatrzymać.
Wewnętrzny tumult
Gdański AWFiS przeżywa trudne miesiące z powodu toczącej się od ponad pół roku wewnętrznej walki o władzę. Wobec nowowybranego rektora, dr. hab. Tadeusza Hucińskiego (objął stanowisko 1 listopada 2008, wygrywając w drugiej turze 22 : 17 z dr. hab. Kazimierzem Kochanowiczem), wysunięto już w czerwcu 2009 wniosek o usunięcie z urzędu. Jak napisała „GW” w Trójmieście, rektorowi zarzucono zachwianie stabilnością finansową uczelni (3,5 mln zł zadłużenia z brakiem pieniędzy na opłaty dla ZUS i Urzędu Skarbowego) i „dyktatorskie zapędy, które niszczą relacje międzyludzkie”. Zwołane w połowie lipca 2009, z inicjatywy 15 członków senatu uczelni, nadzwyczajne zgromadzenie elektorów zagłosowało 29 głosami „za odwołaniem” i 10 głosami „przeciw”. Ponieważ przepisy mówią, że do odwołania urzędującego rektora potrzebne jest co najmniej 75 proc. głosów, rektor przewagą jednego głosu swoich zwolenników utrzymał stanowisko.
Z kolei prof. Huciński utrzymuje, że powodem tego niezwykłego „powstania” jego byłych zwolenników jest fakt, że wziął pod lupę finanse uczelni i na własną rękę zaczął podejmować „decyzje personalne wobec osób administrujących majątkiem uczelni, które przez osiem miesięcy taiły przed rektorem informacje o trudnej sytuacji finansowej uczelni”. Według rektora, ukryto przed nim, iż w budżecie uczelni brakuje 2,9 mln zł, jak i to, że uczelnia nie ma płynności finansowej na 1 mln zł oraz że prowadzono tzw. kreatywną księgowość. W sierpniu 2009 r. do uczelni zawitało Centralne Biuro Antykorupcyjne, które zaczęło „prześwietlać” finanse, rozliczenia inwestycji i umowy dzierżawne zawarte podczas poprzednich kadencji rektorskich. Kontrola trwa.
We wrześniu 2009 grupa senatorów ponownie złożyła wniosek o odwołanie rektora. Drugie nadzwyczajne zgromadzenie elektorów, obradujące 5 października 2009, zagłosowało na „tak” 27 głosami; 11 elektorów było przeciwko, 2 głosy były nieważne. Rektor ponownie utrzymał się na stanowisku. Jednocześnie prof. Huciński zgłosił wniosek o odwołanie aktualnie urzędującego prorektora ds. kształcenia i rozwoju, dr. hab. Andrzeja Suchanowskiego, z powodu utraty zaufania do niego. Przeciwko zagłosowało 22 elektorów z 40 głosujących, przy jednym wstrzymującym się, co oznacza, że propozycję odwołania prorektora odrzucono.
Sytuacja się nie zmieniła: rektor ma znaczną opozycję w senacie uczelni, ale nie jest ona w stanie go odwołać. Obie strony muszą więc dotrwać w impasie do nowych wyborów, które odbędą się w 2012 roku. Jak zniesie ten okres sama uczelnia, trudno przewidzieć.