Uczelnia w spocie

Piotr Kieraciński


Ostatnimi czasy głośno było o spotach reklamowych związanych ze szkołami wyższymi. Telewizja warszawska ironicznie komentowała spot przygotowany przez dział promocji Lublina – „Przeżyj studia. Studiuj w Lublinie” – który miał zachęcać do studiowania w tym mieście (wyraźnie w opozycji do Warszawy). Natomiast studenci i pracownicy Uniwersytetu Szczecińskiego skrytykowali i doprowadzili do zawieszenia emisji spotu reklamowego uniwersytetu „Nie samą nauką żyje student”. Czym więcej, w spocie nie mówiono. Studenci USz., występujący w filmiku, przekonywali, że w ich uczelni nie trzeba się wiele uczyć. Co ciekawe, oburzenie tego typu reklamą uczelni wyrażali też publicznie absolwenci uniwersytetu. I jeszcze jedna akcja promocyjna – piętrowy autobus promujący Wrocław jako miasto akademickie, został z rezerwą opisany w jednej z lokalnych edycji znanego dziennika.

W tym wszystkim widzę dwa problemy. Pierwszy dotyczy samej treści reklam uczelni. Spoty szczeciński i lubelski niemal nie przedstawiały uczelni jako miejsca zdobywania wiedzy i prowadzenia badań naukowych. Szczeciński tym się różni od lubelskiego, że powstał na zlecenie biura PR uczelni i przez władze uniwersytetu został zatwierdzony do emisji. Zatem plus dla studentów i absolwentów USz., którzy doprowadzili do wstrzymania emisji. Krecha dla PR i chyba jednak dla władz, które dały się przekonać do wyemitowania spotu. A może promowanie uczelni przez pryzmat studenckich zabaw, choćby budziło zastrzeżenia, jest skuteczne?

Jakiś czas temu dostałem tryumfalną informację z Wrocławia, że oto wyrusza w trasę po Polsce fantastyczny autobus, który ma reklamować akademicki Wrocław. Biuro PR zadbało o promowanie swojej działalności. Jednak konfrontacja z rzeczywistością nie wypadła dla pomysłu korzystnie. Może lepiej byłoby, gdyby biuro PR promowało uczelnię, a nie swoją działalność?

Rodzą się pytania o funkcjonowanie uczelnianych biur PR. Jakie są ich zadania i rola? Jakie powinny być metody działania? Czy rozliczanie biur PR jedynie z liczby pozyskanych kandydatów na studia – jak to często bywa – jest dobrym miernikiem jakości ich pracy?

Znam biura promocji uczelni, które obejmują swoim działaniem wiele obszarów aktywności szkoły, a przysyłane przez nie do redakcji informacje dotyczą rzeczy ważnych, koncentrują się na działalności edukacyjnej i badawczej oraz osiągnięciach organizacyjnych uczelni. Mam jednak wrażenie, że pozostają one w mniejszości. Większość przedstawia uczelnie jako miejsca hucznych zabaw i biesiad, spędzania wolnego czasu, czasami akcji charytatywnych – tymi lubią się chwalić!

Wpadki „promocyjne” stanowią przyczynek do ponownego przemyślenia roli i stylu pracy uczelnianych biur PR.

Piotr Kieraciński