Logicznie czy funkcjonalnie
Od pewnego czasu toczy się dyskusja nad zreformowaniem klasyfikacji polskiej nauki. Podejmowane są też działania, których celem nie jest dokonanie przełomowej przebudowy, tylko wprowadzenie określonych zmian w istniejącym wykazie dziedzin i dyscyplin. W rezultacie pojawiają się kolejne nowe dziedziny, jak np. nauki o zdrowiu, a także dopuszcza się klasyfikowanie części dyscyplin naukowych do różnych dziedzin. Klasycznym przykładem może być biotechnologia, choć jest ich znacznie więcej. Zmian tych dokonywano bez większego rozgłosu, a ich intensywność nasiliła się w okresie po zmianie ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym. Ich wprowadzenie było skorelowane ze zmianami nazw i statusu części szkół wyższych.
Pojawiają się też działania podważające zasadność niektórych rozwiązań przyjętych w obowiązującej obecnie uchwale CK w sprawie określenia dziedzin nauki i dziedzin sztuki oraz dyscyplin naukowych i artystycznych.
Podział funkcjonalny
Prof. Stanisław Pabis i dr hab. Małgorzata Jaros, w artykule O klasyfikacji nauk („FA” 2/2009) podjęli próbę uzasadnienia konieczności stosowania w klasyfikacji nauk zasad podziału logicznego na przykładzie dyscypliny inżynieria rolnicza. Budzi ona wiele zastrzeżeń zarówno co do propozycji zastosowania zasad podziału logicznego, jak i propozycji umiejscowienia dyscypliny inżynieria rolnicza.
Zastosowanie w podziale nauki klasyfikacji logicznej, polegającej na zachowaniu spójności przedmiotowej, metodologicznej i językowej, nie jest rozwiązaniem optymalnym w sytuacji, kiedy wraz z dynamicznym rozwojem nauki i technologii mamy do czynienia nie tylko z nasilającą się dywersyfikacją i specjalizacją nauki, ale także z pojawianiem się bardzo wąskich specjalności. Prowadzić bowiem będzie do ciągłego wzrostu liczby grup naukowych, które dzisiaj nazywa się dziedzinami i dyscyplinami.
W istniejących uwarunkowaniach dynamicznego rozwoju nauki i techniki oraz innowacyjnej gospodarki znacznie korzystniejszym rozwiązaniem jest klasyfikacja OECD, powszechnie akceptowana na świecie i spełniająca oczekiwania wszystkich zainteresowanych stron, którą oparto na zasadzie funkcjonalności.
Podział funkcjonalny pozwala również w sposób elastyczny klasyfikować nowe obszary naukowe o charakterze interdyscyplinarnym, jak wspomniana biotechnologia, które powstają w związku z krzyżowaniem i przenikaniem się wielu dyscyplin. Do takich interdyscyplinarnych nauk zalicza się dzisiaj także inżynieria rolnicza, dyscyplina, w której przedmiotem badań są relacje zachodzące w układzie przyroda ożywiona i nieożywiona – urządzenia techniczne, ich efektywność oraz skuteczność oddziaływania; dyscyplina, która rozwija wiedzę naukową o procesach produkcyjnych w rolnictwie i jego otoczeniu, przetwórstwie rolno−spożywczym oraz zajmuje się doskonaleniem technologii tych procesów. Wykorzystywane są przy tym bardzo zróżnicowane narzędzia i metody naukowe stosowane w naukach rolniczych, fizycznych, matematycznych, ekonomicznych i technicznych (w przypadkach projektowania i wytwarzania maszyn). To pokazuje, jak szerokim zasobem wiedzy trzeba dysponować prowadząc działalność naukową w tym interdyscyplinarnym obszarze poznawania rzeczywistości. I taką wiedzą posługuje się środowisko pracowników naukowych inżynierii rolniczej, o czym można się przekonać uczestnicząc w pracach jednego z najaktywniejszych komitetów V Wydziału PAN – Komitetu Techniki Rolniczej, jak i w wielu cyklicznych ogólnokrajowych konferencjach, które odbywają się pod patronatem Komitetu Techniki Rolniczej PAN oraz Polskiego Towarzystwa Inżynierii Rolniczej.
Inżynieria rolnicza
Zaskoczeniem jest więc, że autorzy publikacji O klasyfikacji nauk, związani ze środowiskiem inżynierii rolniczej, podejmując próbę naukowego uzasadnienia konieczności przeniesienia dyscypliny inżynieria rolnicza z nauk rolniczych do nauk technicznych, przedstawili tę dyscyplinę jako obejmującą głównie zagadnienia budowy i eksploatacji urządzeń technicznych wykorzystywanych w produkcji rolniczej, czyli w ujęciu, w jakim widziano ją w okresie od drugiej wojny światowej do czasu likwidacji PGR.
Zaskoczenie jest tym większe, że historycznie zawsze znajdowała się ona w grupie nauk rolniczych, zarówno w okresie, kiedy jej zręby pod nazwą „mechanizacja rolnictwa” tworzył w Polsce prof. Kanafojski (Encyklopedia Powszechna PWN: Polska – nauka polska), jak i od roku 1986, kiedy to po raz pierwszy w podziale nauki pojawiły się obok dziedzin również dyscypliny, a wśród nich w grupie nauk rolniczych – dyscyplina „technika rolnicza”. Opublikowane w roku 1977 dzieło Byszewskiego i Hamana Gleba – maszyna – roślina zapoczątkowało proces przekształcania „techniki rolniczej” w kierunku dzisiejszej interdyscyplinarnej „inżynierii rolniczej”. Zaowocował on zmianą nazwy dyscypliny w roku 1992, kiedy to w obwieszczeniu przewodniczącego CK, w dziedzinie nauk rolniczych pojawiła się dyscyplina „inżynieria rolnicza” w miejsce „techniki rolniczej”.
Brak zatem podstaw do wysuwania propozycji powrotu tej dyscypliny do dziedziny nauk technicznych, skoro, jak wynika z dokonanego przeglądu rozwoju dyscypliny „inżynieria rolnicza”, nigdy w tej grupie nauk nie była klasyfikowana.
W zarządzeniach dotyczących bliższego określenia stopni naukowych i tytułów naukowych, w zależności od dziedziny nauki lub dyscypliny naukowej, wydawanych do roku 1965 włącznie, zapisano tylko, że stopnie naukowe docenta nadaje się z zakresu dyscypliny naukowej bądź specjalności będącej przedmiotem przewodu habilitacyjnego, wchodzącej w skład głównych kierunków naukowych wydziału, w którym przeprowadzany jest przewód habilitacyjny. W dokumentach ówczesnych nie podawano jednak zasad określania głównych kierunków naukowych i dyscyplin, jak również nie określano rodzajów specjalności, pozostawiając decyzję w tej sprawie w gestii uczelni i wydziałów. Te zasady obowiązywały do roku 1986, kiedy po raz pierwszy w podziale nauki pojawiły się zarówno nazwy dziedzin, jak i dyscyplin.
Dlatego do roku 1986 wydziały uczelni nadających stopnie i tytuły naukowe w zakresie mechanizacji rolnictwa albo techniki rolniczej przyporządkowywały tę specjalność bądź do nauk technicznych (wydziały kilku uczelni technicznych oraz Wydział Techniki Rolniczej dzisiejszego Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie), bądź rolniczych, jeżeli stopień lub tytuł nadawały wydziały uczelni rolniczych.
To że, jak stwierdzono wcześniej, dyscyplina „inżynieria rolnicza” nigdy dotąd nie była klasyfikowana w grupie nauk technicznych nie oznacza jednak, że obecnie, przed zasadniczą przebudową podziału nauk, co Polskę nieuchronnie czeka, nie może ona zostać, z uwagi na swój interdyscyplinarny charakter, dodatkowo umiejscowiona w naukach technicznych, jak to już uczyniono z biotechnologią, informatyką, biologią, biofizyką i geofizyką. Takie rozstrzygnięcie byłoby zgodne z duchem czasu i w części rozwiązałoby tymczasowo problemy poruszane w artykule Stanisława Pabisa i Małgorzaty Jaros. Umożliwiłoby bowiem kandydatom do stopni naukowych w zakresie inżynierii rolniczej uzyskanie ich także w dziedzinie nauk technicznych. Trzeba jednak pamiętać o tym, że konieczne będzie wówczas powołanie kompetentnych rad naukowych w uczelniach technicznych, które takie kierunki kształcenia prowadzą, co może też trochę potrwać.
Nie uwzględniono zmian
Jedna z tez, jaką przytaczają autorzy dla uzasadnienia konieczności przeniesienia inżynierii rolniczej do grupy nauk technicznych, a z którą trudno się również zgodzić, podaje w wątpliwość nadawanie i zatwierdzanie stopni oraz tytułu naukowego w dziedzinie nauk rolniczych osobom nieposiadającym dyplomów ukończenia studiów rolniczych. Od wielu już lat rodzaj ukończonych studiów nie determinuje dalszej kariery naukowej i uzyskiwanych osiągnięć naukowych. Można na to znaleźć wiele przykładów w polskiej i światowej nauce. Wśród wybitnych naukowców statystyków, informatyków i ekonomistów jest wielu, którzy ukończyli studia rolnicze i takie przykłady można mnożyć.
Argumentem najcięższego kalibru, przytaczanym w celu uzasadnienia konieczności dokonania zmian w klasyfikacji, odnośnie do przynależności dyscypliny „inżynieria rolnicza”, jest stwierdzenie, że kompetentna ocena naukowego dorobku jest uzależniona głównie od właściwej klasyfikacji nauki.
Trudno się z takim stanowiskiem zgodzić. Jest to przede wszystkim problem wady ustawy. Obecny system klasyfikacji nauki w Polsce jest odzwierciedleniem zmian zachodzących w polskiej nauce w okresie poprzedniego systemu politycznego, kiedy była ona poddana silnym oddziaływaniom administracji politycznej. To samo można powiedzieć o obowiązującym systemie nadawania stopni naukowych i tytułów. Zmieniły się, z wyjątkiem stopnia doktora, nazwy stopni i tytułów. Nadal jednak utrzymuje się, przyjęta w roku 1959, zasada nadawania stopni naukowych doktora i doktora habilitowanego określonej dziedziny nauki w zakresie danej dyscypliny naukowej, a tytułów naukowych profesora w dziedzinie. Ani w sprawie określania dziedzin i dyscyplin naukowych na użytek nadawania stopni i tytułów naukowych, ani w samym systemie ich nadawania nie uwzględniono zmian, jakie zaszły w otoczeniu wraz ze zmianami polityczno−gospodarczymi, rozwojem procesów globalizacji, przystąpieniem Polski do UE, podpisaniem deklaracji bolońskiej, rozwojem nowych dyscyplin naukowych o charakterze specjalistycznym i interdyscyplinarnym oraz innowacyjnych technologii, rosnącą mobilnością studentów i pracowników nauki.
Podnoszony przez Stanisława Pabisa i Małgorzatę Jaros problem powoływania kompetentnych recenzentów będzie rozwiązany nie przez przenoszenie dyscyplin ani zmiany w podziale nauk na dziedziny i dyscypliny (choć zmiana tej klasyfikacji jest również niezbędna z wielu innych względów), ale poprzez dokonanie zasadniczej, aczkolwiek niewielkiej, zmiany w ustawie o stopniach i tytułach naukowych.
Zmiana, która uzna dyscyplinę za najwyższy szczebel hierarchii w nauce, rozwiąże zarówno większość problemów dotyczących doboru kompetentnych recenzentów, także w przypadku interdyscyplinarnej problematyki naukowej oraz dyscyplin powtarzających się w kilku dziedzinach, jak i umożliwi zwiększenie kompetencyjności rad naukowych przeprowadzających przewody naukowe (Michałek R., Głos w sprawie klasyfikacji nauki, „Nauka” 3/2008).
Co zatem sprawia, że regulacja ta napotyka na tak ogromne trudności w jej przeprowadzeniu, pomimo korzyści, jakie może przynieść dla przyśpieszenia kariery akademickiej i poprawy jej jakości? Nie ma też o niej żadnej wzmianki w nowym modelu kariery akademickiej, proponowanym przez MNiSW. Bez tej zasadniczej zmiany nie można oczekiwać, że w polskiej nauce cokolwiek się zmieni.
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.