Hiszpański doktorat
Prawie rok temu zasygnalizowałem (patrz: Jak to robią w Ameryce?, „FA” nr 7−8/2008), że na Wydziale Teologii Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu Rada Wydziału podjęła decyzję o wznowieniu przewodu habilitacyjnego 44−letniego ks. dr. hab. Aleksandra Sobczaka, byłego adiunkta Zakładu Prawa Kanonicznego. Habilitacja (Czym jest chrześcijańskie małżeństwo – istota chrześcijańskiego małżeństwa w świetle kanonistyki) została obroniona 12 lutego 2007. Już po kilku miesiącach pojawiły się problemy, bowiem drogą nieoficjalną władze dziekańskie zostały poinformowane, iż doktorat ks. Sobczaka (Las Parroquias personales para los emigrantes en el Derecho universal de la Iglesia Latina), obroniony w 1993 na Wydziale Prawa Kanonicznego Katolickiego Uniwersytetu Navarry w Pampelunie, to przetłumaczona na hiszpański kopia doktoratu z 1978 r. ks. dr. Józefa Bakalarza (Parafia personalna dla migrantów w prawodawstwie powszechnym Kościoła zachodniego) obronionego przed 30 laty w KUL.
Chciałbym wyrazić uznanie ówczesnemu dziekanowi, ks. prof. dr. hab. Pawłowi Bortkiewiczowi, który nie zlekceważył telefonicznej informacji. Ściągnął obie prace doktorskie i na podstawie opinii eksperta−językoznawcy znającego hiszpański stwierdził, że zarzut plagiatu jest prawdziwy. Pod względem identyczności tekstu praca była w 80 proc. tożsama. W pozostałych 20 proc. różnica jest wynikiem nowego tła kontestualnego problemu oraz dodania prostego streszczenia nowego kodeksu prawa kanonicznego. Rozszerzono też znacznie bibliografię o pozycje i źródła nowsze. Jednak konkluzje hiszpańskiego doktoratu to kopia wniosków doktoratu polskiego. Skonfrontowany z faktami ks. adiunkt Sobczak utrzymywał, że sprawa „się przedawniła”, ale w końcu zrezygnował z pracy w UAM. O tych faktach poinformowano Kurię Metropolitarną i władze rektorskie.
Tymczasem na początku roku 2008 na ręce dziekana wpłynęła pisemna, nieanonimowa informacja, iż wykład habilitacyjny ks. dr. A. Sobczaka Kobieta, małżeństwo i rodzina w islamie („Prawo i Kościół” 1/2006, pod red. Aleksandra Sobczaka, str. 97−148) jest w większości zapożyczeniem opracowania zamieszczonego w Internecie na stronie domowej www.muzulmanka.pl. Po bliższym zbadaniu okazało się, że tekst internetowy to poszczególne rozdziały książki dr. Haitham’a Abu−Rub i Beaty Zabży Status kobiety w islamie (Wrocław 2002).
W związku z tym Rada Wydziału 5 maja 2008 jednogłośnie przyjęła wniosek o wystąpienie do Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów o wznowienie przewodu habilitacyjnego. CK podjęła taką decyzję po wakacjach. Po zmianie władz dziekańskich sprawa powróciła na Radę Wydziału i powołano nowych czterech recenzentów.
Unieważnienie nostryfikacji
W międzyczasie Wydział Prawa Kanonicznego Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, który w lutym 2000 nostryfikował hiszpański doktorat ks. A. Sobczaka, został powiadomiony przez ks. dziekana Pawła Bortkiewicza o stwierdzeniu plagiatu w tej pracy doktorskiej. 27 maja 2008 dziekan tego wydziału, ks. prof. dr hab. Józef Wroceński, postawił wniosek o wznowienie procedury nostryfikacyjnej dyplomu doktorskiego ks. Sobczaka. Rada Wydziału przychyliła się do tego i powołano Komisję Nostryfikacyjną, która po dokładnym zbadaniu i porównaniu obu prac, stwierdziła ich znaczną identyczność. 24 lutego 2009 Rada Wydziału Prawa Kanonicznego UKSW uchyliła swoją decyzję sprzed 9 lat, iż hiszpański doktorat ks. Sobczaka jest równorzędny ze stopniem doktora nauk prawnych w zakresie prawa kanonicznego w Polsce. Oznacza to, że doktorat został wyeliminowany z obrotu prawnego na terenie Polski.
Jednak całkowite unieważnienie tej plagiatowej pracy doktorskiej leży w rękach uczelni, która przyznała stopień. Promotorem nierzetelnej pracy (i pierwszym oszukanym!) był ks. prof. Eloy Tejero, który od ponad roku jest już na emeryturze i zajmuje stanowisko „profesora honorowego”. Z tego, co mi wiadomo, w czerwcu 2008 dziekan Bortkiewicz poinformował listownie dziekana Wydziału Prawa Kanonicznego Uniwersytetu Navarry w Pampelunie, prof. Jorgego Miras Pouso, że praca doktorska ks. Sobczaka jest plagiatem pracy doktorskiej z KUL. Niestety, zaniedbano wysłanie kserokopii pracy ks. Bakalarza, co dało hiszpańskiemu wydziałowi pretekst, że „bez dowodu nie mogą podjąć żadnych kroków”. Ostatnio polski doktorat został wreszcie wysłany, podejrzewam, że procedura odbierania stopnia może nabrać przyspieszenia dopiero po upublicznieniu sprawy w hiszpańskiej prasie.
Kara dyscyplinarna
W kwietniu 2009 Zespół Orzekający Uczelnianej Komisji Dyscyplinarnej UAM pod przewodnictwem prof. Tomasza Schramma zakończył postępowanie dyscyplinarne wobec ks. dr. hab. A. Sobczaka. Rzecznik dyscyplinarny uczelni, dr hab. Łukasz Pohl, uznał plagiat wykładu habilitacyjnego za udowodniony i wystąpił z żądaniem ukarania obwinionego 5−letnim zakazem pracy w zawodzie nauczyciela akademickiego. Pięcioosobowa Komisja Dyscyplinarna ukarała ks. Sobczaka zgodnie z wnioskiem dyscyplinarnym rzecznika. Jeśli ukarany nie odwoła się do Odwoławczej Komisji Dyscyplinarnej przy Radzie Głównej Szkolnictwa Wyższego, to orzeczenie się uprawomocni. Informacja o zakazie pracy musi być wtedy wydrukowana w „Monitorze Urzędowym” Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
Z przykrością muszę dodać, że zarówno rzecznik prasowy UAM, dr Marzena Barańska, jak i przewodniczący Uczelnianej Komisji Dyscyplinarnej, prof. Tomasz Schramm, odmówili mi jakichkolwiek informacji na temat wyniku postępowania dyscyplinarnego, co jest naruszeniem prawa prasowego. Postępowanie dyscyplinarne jest publiczne w uczelni, naukowcy są osobami publicznymi, a orzeczenie dyscyplinarne jest jawne. Co więcej, ks. dr hab. Aleksander Sobczak jest sędzią sądu metropolitarnego i pełni funkcję wiceoficjała Trybunału Gnieźnieńskiego (czyli wiceprzewodniczącego archidiecezjalnego sądu kościelnego). Jest wysokim urzędnikiem Kurii Metropolitarnej w Gnieźnie i m.in. osądza innych księży.
Jeżeli środowisko akademickie ma rzeczywiście walczyć „ze stugłową hydrą” nierzetelności naukowej, to takie sprawy, jak plagiat ks. Aleksandra Sobczaka, muszą być nagłaśniane, a nie zamykane w gabinetach władz uczelni.
Pocieszające dla mnie jest zachowanie Rady Wydziału Teologii UAM, która z chwilą potwierdzenia plagiatu jednogłośnie podjęła uchwałę w sprawie pozbawienia ks. Sobczaka akademickich laurów. W połowie maja br. rada podjęła decyzję upoważniającą dziekana, ks. prof. dr. hab. Jana Szpeta, do powiadomienia nowych recenzentów we wznowionym przewodzie habilitacyjnym, że praca doktorska jest plagiatem i nostryfikacja została uchylona.
Zapewne na opinię poszczególnych członków Rady Wydziału ma wpływ świadomość, że ks. Sobczak nigdy się nie pokajał za złamanie moralnych przykazań i nie przeprosił kolegów z wydziału za naruszenie dobrych obyczajów w nauce. Błędne decyzje mogą się zdarzyć każdemu, ale brak skruchy i żalu ma przemożny wpływ na to, jak otoczenie ocenia winowajcę.
Wiadomości z Krakowa
Podobną sprawą z kręgów duchowieństwa, ale o mniejszym ciężarze gatunkowym, jest zakończona ostatnio sprawa plagiatu ks. prof. dr. hab. Kazimierza Panusia, prorektora ds. nauki i współpracy krajowej i zagranicznej Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie. Siostra Aleksandra Witkowska, emerytowany profesor zwyczajny KUL, w końcu grudnia 2008 powiadomiła rektora PAT, ks. prof. dr. hab. Jana Dyducha, że ks. Panuś w swojej książce Święta Kinga (Kraków 2005) dosłownie przejął obszerne fragmenty jej dwóch artykułów, bez powołania się na źródła. Uważa też, że książka po części jest parafrazą opublikowanych przez nią tekstów Kinga, Kunegunda (w: Nasi Święci. Polski słownik hagiograficzny, pod. red. A. Witkowskiej, Poznań 1999, str. 380−394) oraz artykułu Bł. Kinga w średniowiecznych przekazach hagiograficznych („Tarnowskie Studia Teologiczne”, 10/1986, str. 274−282).
Co więcej, podobnie postąpił ks. prof. Panuś w swojej monografii Św. Franciszek Salezy (Kraków 2006, seria: Wielcy Ludzie Kościoła). Tym razem zapożyczenia wziął z artykułu dr. hab. Leszka Wojciechowskiego z KUL „Crux triumphans et gloriosa”. Tematyka krzyża w piśmiennictwie katolickim z końca XVI i początku XVII w. (w: Religie – Edukacja Kultura. Księga pamiątkowa dedykowana prof. St. Litakowi, pod red. M. Surdackiego, Lublin 2002, str. 567−577).
Wprawdzie po liście do księdza rektora Dyducha, do Lublina zadzwonił prorektor Panuś z przeprosinami, ale władze rektorskie nie podjęły kroków, jakie nakazuje ustawa o szkolnictwie wyższym i nie rozpoczęto wyjaśniającego postępowania dyscyplinarnego. Dopiero po kilku wymianach listów, w marcu 2009, ksiądz rektor Dyduch przekazał sprawę Uczelnianej Komisji Dyscyplinarnej, która 6 kwietnia potwierdziła zarzuty złamania dobrych obyczajów autorskich (plagiat) oraz naruszenia praw autorskich. Komisja upomniała ks. Panusia i zaaprobowała jego informacje o próbach naprawienia szkody poprzez drugie wydanie książki. Trzeba tu podkreślić, że działanie Komisji Dyscyplinarnej pod przewodnictwem ks. prof. Tomasza Jelonka było nieformalne i bez podstaw prawnych. Postępowanie dyscyplinarne można otworzyć tylko na wniosek rzecznika dyscyplinarnego, którego wcześniej nie zaangażowano, co jest naruszeniem prawa.
Rzecznik dyscyplinarny, ks. prof. Jan Wal, wypowiedział się dopiero 30 kwietnia br., kiedy powiadomił rektora, że na podstawie orzeczenia dyscyplinarnego komisji ks. Kazimierz Panuś zostaje upomniany i zobowiązany do publicznego przeproszenia obu naukowców, od których przepisał tekst do swoich prac. I rzeczywiście, 6 maja br. w „Naszym Dzienniku” ukazało się ogłoszenie: „Oświadczam że posługując się opracowaniami prof. Aleksandry Witkowskiej OSU w książce „Święta Kinga” (Kraków 2005) oraz prof. Leszka Wojciechowskiego w książce „Św. Franciszek Salezy” (Kraków 2006) naruszyłem ich prawa autorskie – za co bardzo przepraszam. Ks. Kazimierz Panuś”.
Takie załatwienie sprawy w końcu usatysfakcjonowało poszkodowanych naukowców i dla nich sprawa została zamknięta. Jednak komentując tę sprawę chciałbym zauważyć, że wynika z niej jasno, iż żaden z organów PAT (rektor, Komisja Dyscyplinarna, rzecznik dyscyplinarny) nie zna przepisów dyscyplinarnych i nie wie, jakie są wymogi prawne.
O ile doceniam fakt, że ks. prof. Kazimierz Panuś od początku czuł się winny i chciał załatwić tę nieprzyjemną dla niego sprawę, to dziwię się, że nie przyszło mu do głowy, iż powinien podać się do dymisji. Jak w wyższej uczelni może funkcjonować prorektor ds. nauki, który popełnia w swoich pracach zwykły plagiat? Jak można tolerować moralnie urzędowanie naukowca, który jest winny takiej nierzetelności naukowej, za którą studenta zawiesza się w prawach akademickich na rok? Jak PAT będzie dyscyplinowała teraz swoich studentów?
Nie znajduję na to odpowiedzi...