Kronika akademicka FA 05/2009
Państwowa Komisja Akredytacyjna
Pracodawcy i jakość kształcenia
8 kwietnia odbyło się IV Forum Jakości – Rola pracodawców w procesie zapewniania jakości i oceny wyższego wykształcenia, zorganizowane przez PKA i Business Center Club. Prof. Maria Orłowska, sekretarz stanu w MNiSW, i dr hab. Zbigniew Marciniak, podsekretarz stanu w MEN, podkreślali znaczenie oceny jakości procesu kształcenia na wszystkich poziomach edukacji. Zwracali uwagę, iż włączanie kolejnych grup interesariuszy szkolnictwa wyższego przyczyni się do wzrostu poziomu dostosowania kształcenia w uczelniach do potrzeb gospodarki.
Porównanie wystąpień dr. K. Dittricha, dyrektora holenderskiej agencji akredytacyjnej NVAO, i dr. hab. M. Sochy, sekretarza PKA, na temat roli pracodawców w ocenie jakości kształcenia wykazało, iż Państwowa Komisja Akredytacyjna i system szkolnictwa wyższego w Polsce są dopiero na początku drogi, którą od lat podąża szkolnictwo holenderskie. Dr Dittrich stwierdził, że poziom współpracy z otoczeniem gospodarczym jest najbardziej dynamiczny w sektorze wyższych szkół zawodowych. Typowe praktyki przyjęte w jego kraju to: konsultacje programów kształcenia z reprezentantami środowiska pracodawców, udział w prowadzeniu zajęć dydaktycznych tzw. nauczycieli wizytujących, zatrudnionych na co dzień w sektorze gospodarczym czy rozbudowane praktyki zawodowe. Ostateczna odpowiedzialność za jakość kształcenia zawsze spoczywa na uczelni. W dotychczasowych doświadczeniach PKA środowisko pracodawców reprezentowane było przez przedstawicieli będących członkami komisji. Prezydium PKA jako jedno z kryteriów oceny systemu weryfikacji efektów kształcenia przyjęło poziom współpracy uczelni z pracodawcami oraz ich udział w kształtowaniu efektów kształcenia. Poziom współpracy uczelni z pracodawcami komisja uznaje za niewystarczający.
Podczas dyskusji panelowej przedstawiciele obu środowisk starali się zidentyfikować główne bariery współpracy gospodarki i szkół wyższych w ocenie jakości kształcenia, możliwości ich pokonywania oraz potencjalne formy współpracy uczelni oraz agencji akredytacyjnych z pracodawcami. Stwierdzono, że istnieje duża rozbieżność między kwalifikacjami absolwentów a oczekiwaniami pracodawców. Poziom współpracy między środowiskiem akademickim i pracodawcami oceniano jako niezadowalający, mimo wielu pozytywnych przykładów prezentowanych w czasie konferencji. Pracodawcy w większym stopniu powinni uczestniczyć w procesie tworzenia i oceny programów studiów oraz efektów kształcenia. Rzadko wykorzystywana jest przez uczelnie ustawowa możliwość tworzenia konwentów, w skład których wchodzić mogą m.in. przedstawiciele pracodawców. Niemal wszyscy uczestnicy spotkania wyrazili wolę i potrzebę pogłębiania współpracy pomiędzy oboma środowiskami, jak również włączenia przedstawicieli pracodawców do prac PKA. Jedynie przedstawiciel KRASP wyraził pogląd, iż pracodawcy nie stanowią ważnego ogniwa w działalności uczelni, argumentując, iż uczelnie powinny same odpowiadać za jakość i efekty kształcenia, a włączanie pracodawców rozmyje tę odpowiedzialność. Zauważono, że istotną barierą we wzajemnej współpracy, zarówno na poziomie uczelni, jak i PKA, jest pewne rozproszenie organizacji skupiających pracodawców, jak również dotychczasowy niewielki dialog obu środowisk.
Przewodniczący PKA zapowiedział powołanie grupy roboczej, składającej się z przedstawicieli pracodawców, środowiska akademickiego i członków komisji, która opracuje zasady rekrutacji, szkolenia i włączania ekspertów reprezentujących pracodawców do prac zespołów wizytujących PKA.
Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie
Menedżer czy naukowiec?
6 kwietnia w Łańcucie odbyło się seminarium naukowe Jaka ma być reforma szkolnictwa wyższego?, zorganizowane przez Samodzielny Zakład Badań nad Szkolnictwem Wyższym rzeszowskiej WSIiZ.
Prof. Karol Musioł, rektor UJ, zwrócił uwagę na niepowodzenia w procesie bolońskim: – To, co miało być pierwszym stopniem kształcenia, po którym można iść do pracy, nie działa. Zatem proces boloński trzeba przemyśleć na nowo. Podkreślił również wagę budowania wspólnych przestrzeni badawczych: – Musimy budować porządne centra badawcze we wszystkich dziedzinach nauk.
Prof. Henryk Samsonowicz z UW poruszył kwestię kariery naukowej w naszym kraju: – Robimy wszystko, aby kadry multiplikować, ale jakość tych kadr pozostawia wiele do życzenia. Wybitny historyk zażartował, że „niektórzy w Polsce mają alergię na słowo habilitacja”, postulując przy tym, aby o przyznawaniu stopnia doktora habilitowanego decydowały niezależne komisje, co ograniczyłoby kumoterstwo.
– Nie dajmy się szantażować ludziom, którzy uważają, że wszystko im się należy tylko z tego powodu, że płacą – apelował prof. Janusz Tazbir, wieloletni dyrektor Instytutu Historii PAN, mając na myśli problem kupowania dyplomów w uczelniach niepublicznych.
Żywą dyskusję wywołała opinia dr. Krzysztofa Jerzego Thiemego, znanego ekonomisty, iż „rektorami powinni być specjaliści od zarządzania”.
– W moim przekonaniu polscy rektorzy „in gremio” są dostatecznie kompetentni do tego, aby kierować uniwersytetami – powiedział wzburzony prof. Jerzy Woźnicki, były przewodniczący KRASP. Prof. Andrzej Sobkowiak kontrował wypowiedź dr. Thiemego o braku jakiejkolwiek odpowiedzialności rektorów: – Nie mogę się z tym twierdzeniem zgodzić, jako rektor Politechniki Rzeszowskiej czuję się odpowiedzialny za wszystko.
Kolejny kontrowersyjny wątek dotyczył opłat za studiowanie: – Czesne jest nie tylko dobrym pomysłem jako dodatkowe źródło finansowania, ale dlatego, że zmusza uczelnie do konkurencji – stwierdził dr Thieme.
Prof. Tadeusz Pomianek, rektor WSIiZ, stwierdził: – Trzeba się pogodzić z tym, że będą uczelnie bardzo dobre i całkiem kiepskie, a państwo powinno zadbać, żeby pieniądze trafiały do uczelni najlepszych, niezależnie od tego, czy są to uczelnie państwowe, czy prywatne.
Minister Barbara Kudrycka, która uczestniczyła w seminarium, zauważyła, iż Polska nie ma już czasu na powolne zmiany. – Jeżeli choć w części uda się dokonać planowanych reform, a tym samym ograniczyć występujące aktualnie patologie, to Polska „dogoni” europejskie uczelnie – mówiła. Obiecała przedstawione na spotkaniu opinie wziąć pod uwagę podczas prac nad nowym prawem o szkolnictwie wyższym.
Krajowy Punkt Kontaktowy, Europejska Rada Badań
IDEAS – gdzie są nasze pomysły?
Kontynuując wątek rozpoczęty przez prof. Karola Życzkowskiego („FA” 4/2009), chcę przedstawić kilka nagich faktów o drugim konkursie Europejskiej Rady Badań (ERC).
Konkurs przeznaczony był dla doświadczonych naukowców. Jego budżet wynosił ok. 542 mln euro. Nadesłano 2167 wniosków, do drugiego etapu zakwalifikowano 636. Z tej liczby finansowanych będzie 275 projektów (ok. 13 proc.). Z Polski wpłynęło 75 wniosków (71 z polską instytucją goszczącą, 4 – z zagraniczną).
Czy po naszym niepowodzeniu w konkursie dla początkujących naukowców nastąpiła jakaś zmiana? Myślę, że tak, ale można ją podsumować: łyżka miodu w beczce dziegciu.
Do drugiego etapu oceny przeszło 8 wniosków polskiego autorstwa, a 2 z nich zostały zaakceptowane do finansowania. Zwycięzcami są prof. Tomasz Dietl z Instytutu Fizyki PAN oraz prof. Maciej Lewenstein, pracujący obecnie w Institut de Ciencies Foteniques w Barcelonie. Niestety, poza tym sukcesem obraz jest przygnębiający. Wnioski ocenione zostały w większości nisko: 40−60 w 100−punktowej skali. Pewną pociechą jest wynik prof. Dietla – 100 punktów.
Miernikiem sukcesu może być też odsetek wniosków zakwalifikowanych do drugiego etapu: waha się on w szerokim przedziale od 3 proc. (Rumunia), przez 10,3 proc. (Polska), do 47,2 proc. (Holandia).
Ogólna ocena projektu składała się z dwóch ocen cząstkowych: dorobek i CV naukowca (1−4 punkty), jakość projektu badawczego (1−4 punkty). Interesujące jest porównanie ocen cząstkowych odnoszących się do Polski, Austrii, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii i Węgier (chodzi o częste odniesienia Polski do Węgier i Hiszpanii; Wielka Brytania to czołówka europejska, Austria – średniej wielkości kraj dawnej 15−tki UE).
Porównania pokazują średnie ocen cząstkowych oraz odsetek ocen ≥2 punktów (próg jakości, powyżej którego wniosek przechodzi do drugiego etapu bądź – w drugim etapie – na listę rankingową).
W obu przypadkach widać dramatyzm sytuacji: zarówno średnia ocen polskich naukowców i pomysłów, jak i odsetek dobrych naukowców i pomysłów, są o wiele niższe niż w przypadku pozostałych krajów. Co ciekawe, średnia ocena naukowca jest porównywalna dla Polski, Węgier i Hiszpanii, natomiast średnia ocena pomysłów z naszego kraju jest znacząco niższa.
Optymistyczna interpretacja tego stanu rzeczy jest taka – najlepsi polscy naukowcy nie złożyli wniosków. Pesymistycznej nie odważę się sformułować.
Na zakończenie uwaga osobista. Wielu błędów we wnioskach można było uniknąć po wcześniejszym kontakcie z Krajowym Punktem Kontaktowym lub Regionalnymi Punktami Kontaktowymi, gdzie od początku programu „Pomysły” organizowane są szkolenia i konsultacje dla autorów wniosków.
Pełny tekst raportu – http://www.kpk.gov.pl/7pr/struktura/2.html.
Wiesław Studencki
Krajowy Punkt Kontaktowy Programów Badawczych UE
Polsko−Amerykańska Fundacja Wolności, Fundacja Edukacyjna Przedsiębiorczości
Program Stypendiów Pomostowych
Wielu uzdolnionych młodych ludzi z terenów wiejskich nawet nie rozważa możliwości podjęcia studiów. Próg szkoły wyższej jest dla nich nie do przekroczenia przede wszystkim z powodu trudnych warunków materialnych ich rodzin. W odpowiedzi na problem społeczny, jakim jest dysproporcja w dostępie do studiów między młodzieżą mieszkającą na wsi i w miastach, Polsko−Amerykańska Fundacja Wolności zainicjowała w 2002 r. Program Stypendiów Pomostowych. Celem programu jest wsparcie młodzieży wiejskiej poprzez ufundowanie stypendium na I rok studiów. Program jest skierowany do maturzystów pochodzących ze wsi i małych miast (do 20 tys. mieszkańców), którzy zostali przyjęci na I rok dziennych studiów magisterskich. W imieniu donatorów programem zarządza Fundacja Edukacyjna Przedsiębiorczości.
Po 7 latach PSP stał się rozbudowanym systemem stypendialnym, w ramach którego można uzyskać 5 różnych stypendiów. Po I roku stypendyści programu, którzy osiągają dobre wyniki w nauce, mają szanse uzyskać wsparcie na kolejnych latach studiów. Na II roku mogą uczestniczyć w konkursie Prymus. Na III i IV mogą się ubiegać o stypendia korporacyjne ufundowane przez Polsko−Amerykańską Fundację Wolności, Fundację BRE Banku i Fundację Grupy TP, a także o stypendia w ramach projektu Studiuj za granicą. W 2008 r. po raz pierwszy 10 „stypendystów pomostowych” otrzymało stypendia doktoranckie.
PSP jest obecnie finansowany przez Polsko−Amerykańską Fundację Wolności, Narodowy Bank Polski, Fundację PZU, Fundację BRE Banku, Fundację BGK im. Jana Kantego Steczkowskiego, Fundację Grupy TP, Fundację Wspomagania Wsi, Akademię Szkoleń i Kompetencji, a także koalicję 77 lokalnych organizacji pozarządowych współpracujących z Fundacją im. Stefana Batorego oraz Akademią Rozwoju Filantropii w Polsce. Program jest realizowany przy wsparciu organizacyjnym Agencji Nieruchomości Rolnych. Na realizację siedmiu edycji fundatorzy przeznaczyli 42 mln zł. Dotychczas przyznano ponad 10,5 tys. stypendiów. Stypendium na I rok nauki otrzymało 8425 absolwentów szkół średnich, w tym 926 w trwającej obecnie siódmej edycji.
Stypendyści programu studiują w 130 uczelniach w całej Polsce. Prawie połowa w uniwersytetach, 26 proc. w uczelniach technicznych i prawie 10 proc. w uczelniach rolniczych. Najwięcej kształci się w uniwersytetach: Warmińsko−Mazurskim (908 – 11 proc.) i Szczecińskim (462 – 5,5 proc.), w Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu (370 – 4,4 proc.) oraz w Uniwersytecie Zielonogórskim (356 – 4,2 proc.). Stypendyści najczęściej wybierają kierunki ekonomiczne i związane z zarządzaniem (11,8 proc.), pedagogikę (7,8 proc.), filologie (7 proc.) oraz prawo i administrację (5,2 proc.).
W marcu ogłoszono VIII edycję programu, w ramach której zaplanowano przyznanie 1100 stypendiów, w tym 650 na I rok studiów. Fundatorzy zgromadzili na ten cel 5,6 mln zł. Termin składania wniosków przez tegorocznych maturzystów upływa 14 sierpnia.
Uczelnie w statystyce
Gdański Uniwersytet Medyczny
Akademia Medyczna w Gdańsku zmienia nazwę na Gdański Uniwersytet Medyczny. 19 marca Sejm RP uchwalił odpowiednią ustawę, a Senat RP poparł ją 2 kwietnia. Gdy ten numer „FA” trafi w Państwa ręce, zapewne będzie ona podpisana przez prezydenta.
Zgodnie z Prawem o szkolnictwie wyższym, nazwę „uniwersytet” z przymiotnikowym dookreśleniem profilu mogą nosić uczelnie, których jednostki organizacyjne posiadają co najmniej 6 uprawnień do nadawania stopnia naukowego doktora, w tym co najmniej 4 w zakresie nauk objętych profilem uczelni. AMG ma uprawnienia do nadawania stopnia naukowego doktora nauk medycznych w zakresie: medycyny, biologii medycznej, stomatologii, a doktora nauk farmaceutycznych i doktora nauk biologicznych w zakresie biochemii. Uczelnia może też nadawać stopień doktora habilitowanego nauk medycznych w zakresie: medycyny, biologii medycznej, stomatologii oraz doktora habilitowanego nauk farmaceutycznych.
Strukturę AMG tworzą wydziały: Lekarski z Oddziałem Stomatologicznym; Farmaceutyczny z Oddziałem Medycyny Laboratoryjnej; Nauk o Zdrowiu z Oddziałem Pielęgniarstwa; Międzyuczelniany Wydział Biotechnologii Uniwersytetu Gdańskiego i AMG oraz Międzywydziałowy Instytut Medycyny Morskiej i Tropikalnej. Jednostki ogólnouczelniane to Trójmiejska Akademicka Zwierzętarnia Doświadczalna i Biblioteka Główna. Uczelnia dysponuje dwoma klinikami: Akademickim Centrum Klinicznym – Szpitalem AMG oraz Akademickim Centrum Medycyny Morskiej i Tropikalnej – Samodzielnym Publicznym Szpitalem Klinicznym AMG.
Obecnie uczelnia zatrudnia 939 nauczycieli akademickich, w tym 61 profesorów tytularnych, 38 doktorów habilitowanych na stanowiskach profesorów nadzwyczajnych, 1 profesora wizytującego, 11 docentów, 51 adiunktów z habilitacją oraz 332 adiunktów z doktoratami. W roku akademickim 2007/08 naukowcy z AMG realizowali 108 grantów MNiSW, 128 tematów w ramach działalności statutowej, 337 w ramach badań własnych oraz 10 tematów na zlecenie podmiotów gospodarczych. Opublikowali 472 prace w czasopismach z IF.
W AMG kształci się 5698 studentów. W studiach stacjonarnych polskojęzycznych uczestniczy 3291 Polaków i 33 cudzoziemców, a w niestacjonarnych – 1146 osób. W English Division (studia na kierunku lekarskim w języku angielskim) kształci się 466 osób (w tym 457 cudzoziemców i 9 studentów polskich). Na kierunku biotechnologia na Międzyuczelnianym Wydziale Biotechnologii UG i AMG studiuje 207 studentów. W dziennych studiach doktoranckich uczestniczą 174 osoby, a na studiach podyplomowych jest 381 słuchaczy. Dodatkowo AMG posiada 2 międzyuczelniane kierunki: logopedię wspólnie z UG (studia stacjonarne – 103 studentów) i inżynierię mechaniczno−medyczną z PG (stacjonarne – 147 osób). Uczelnia ma 4 domy studenckie, które mogą pomieścić 1000 osób.
Sieć biblioteczną uczelni tworzą: Biblioteka Główna Akademii Medycznej w Gdańsku, Biblioteka Wydziału Farmaceutycznego, Biblioteka Międzywydziałowego Instytutu Medycyny Morskiej i Tropikalnej. Z ich usług i zasobów korzysta ok. 8 tys. użytkowników. Zbiory bibliotek liczą ponad 361 tys. książek, w tym kolekcja e−książek, 103 tys. tomów czasopism drukowanych, 106 tys. jednostek zbiorów specjalnych, 30 baz danych, ok. 10 tys. czasopism w wersji elektronicznej. Do dyspozycji odwiedzających są 144 miejsca w czytelniach oraz 33 stanowiska internetowe.
Uczelnia słynna jest z jedynego w kraju ośrodka badawczo−leczniczego w zakresie medycyny morskiej i tropikalnej. Najbardziej znaczące osiągnięcia notują zespoły badawcze onkologów pod kierunkiem prof. Jacka Jassema, hematologów z prof. Andrzejem Hellmannem oraz farmakologów pod kierunkiem prof. Romana Kaliszana.
Uczelnia rozbudowuje się i modernizuje. Niedawno rozstrzygnięto przetarg na realizację ogromnej inwestycji – Centrum Medycyny Inwazyjnej AMG. Akademia dostała też środki unijne na wyposażenie laboratoriów kształcenia umiejętności zawodowych z zakresu pielęgniarstwa, położnictwa i badania fizykalnego.
Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu
Pod nowym szyldem
Strukturę Wydziału Przyrodniczo− Technologicznego tworzą 2 instytuty i 11 katedr. Terenową bazę badawczą stanowią: Rolniczy Zakład Doświadczalny Swojec, obejmujący gospodarstwa Pawłowice i Swojec o powierzchni ok. 600 ha oraz 2 stacje dydaktyczno−badawcze w Piastowie i Samotworze.
Kadra naukowo−dydaktyczna to 198 nauczycieli akademickich, w tym 69 samodzielnych pracowników nauki, z których 30 to profesorowie tytularni. Realizują oni 38 grantów MNiSW. W minionym roku naukowcy z WPT opublikowali ponad 500 prac.
Wydział posiada uprawnienia do nadawania stopni doktora nauk rolniczych w zakresie: agronomii, inżynierii rolniczej, ogrodnictwa oraz doktora habilitowanego nauk rolniczych w zakresie agronomii oraz inżynierii rolniczej.
WPT kształci studentów na 5 kierunkach i 11 specjalnościach. Łącznie studiuje tam ponad 3 tys. studentów, w tym 2,3 tys. na studiach stacjonarnych i 700 na studiach niestacjonarnych. Na studia doktoranckie uczęszcza kolejnych 50 osób. Do tej pory Wydział Rolniczy ukończyło ok. 22 tys. absolwentów.
Od początku obecnego semestru Wydział Rolniczy, najstarszy i największy wydział wrocławskiego UP, zmienił nazwę na Wydział Przyrodniczo−Technologiczny. Jednostkę utworzono w październiku 1945 jako jeden z 5 wydziałów uniwersytetu i politechniki we Wrocławiu. Nawiązuje ona tradycją do lwowskich nauk rolniczych, których początki sięgają roku 1856.
Zmiana nazwy nastąpiła m.in. z inicjatywy studentów i absolwentów. – Mieliśmy coraz mniej chętnych na kierunki rolnicze, które źle się młodzieży kojarzą – tłumaczy prof. Danuta Parylak (na fot.), dziekan WPT. – Pokazanie w nazwie, czym się naprawdę zajmujemy, może mieć spore znaczenie marketingowe. Od lat zmienia się charakter badań prowadzonych w jednostce. – Obecnie nauki rolnicze to nie tylko uprawa roślin – mówi prof. Parylak. – Mówi się dziś o biologizacji rolnictwa. Nowoczesne nauki rolnicze zawierają coraz więcej biologii, chemii, technologii. U nas te zmiany dotyczą zarówno badań naukowych, jak i dydaktyki. Podobne zmiany przeszły inne dyscypliny, uprawiane na wydziale: ochrona i kształtowanie środowiska dotyczy nie tylko terenów rolniczych, ale także obszarów poprzemysłowych, terenów objętych ochroną przyrodniczą czy użytkowych terenów zieleni. Utworzono też pozarolniczy kierunek kształcenia – ekonomię. Każda z dziedzin uprawianych na wydziale ma aspekty technologiczne.
Prawie połowa realizowanych na WPT grantów ministerialnych dotyczy zagadnień wykraczających istotnie poza rolnictwo, raczej przyrodniczych lub technologicznych, np. Zagrożenie środowiska abiotycznego i biotycznego pod wpływem inwazji gatunków azjatyckich z rodzaju barszcz (Heracleum spp., Apiaceae), Mechanizm działania wybranych związków metaloorganicznych na kanały błonowe pewnych komórek oraz ochrona przed działaniem tych związków, Zagospodarowanie odpadów mineralnych i organicznych do rewitalizacji zdegradowanych terenów poprzemysłowych, Opracowanie technologii uprawy miskanta olbrzymiego i możliwości wykorzystania słomy na cele energetyczne i pozaenergetyczne.
Prof. Parylak zapowiada kolejne zmiany w badaniach i kształceniu, które jeszcze bardziej zaakcentują przyrodniczo−technologiczny charakter badań i dydaktyki uprawianej na wydziale. Pracownicy wydziału podjęli na szeroką skalę prace badawcze w zakresie np. produkcji i wykorzystania odnawialnych źródeł energii, oceny geologicznych i ekologicznych warunków środowiska przyrodniczego dolnośląskich parków narodowych. Od roku akademickiego 2010/11 uruchomiony zostanie nowy kierunek studiów: zarządzanie i inżynieria produkcji.
Fundacja na rzecz Nauki Polskiej
Patriotyzm biznesu
25 marca FNP zorganizowała konferencję poświęconą utworzeniu Katedry Polskiej w Uniwersytecie Columbia w Nowym Jorku, jednym z najważniejszych uniwersytetów amerykańskich.
Od 1948 r. lektorat historii i kultury polskiej prowadził tam wybitny uczony Manfred Kridl. W 1954 w UC utworzono Centrum Europy Środkowowschodniej. Było częścią Instytutu Rosyjskiego, co sprawiało, że studia polskoznawcze były dodatkiem do sowietologii, rozwijającej się żywo z przyczyn geopolitycznych. Polskojęzyczna biblioteka tej uczelni liczy 80 tys. woluminów. W innych uniwersytetach amerykańskich są wydziały slawistyki bądź inaczej zorganizowane studia słowianoznawcze, gdzie problematyka polska znajduje swoje miejsce, jednakże bez możliwości doktoryzowania, zatem rozwoju kadry naukowej. Wydziały te pod koniec lat 80. zostały dotknięte ograniczeniami budżetowymi, nie można więc było liczyć na rozwój studiów polskich w ich obrębie, tym bardziej na inicjowanie lub zintensyfikowanie badań. W tej sytuacji Fundacja Kościuszkowska utworzyła tzw. teaching fellowships – specjalne stypendia dla wykładowców z Polski, następnie zaś przystąpiła do gromadzenia „kapitału żelaznego” (endowment) pochodzącego z zapisów prywatnych lub darowizn firm oraz instytucji, które są inwestowane na rynku finansowym, z przeznaczeniem zysków na utworzenie Polskiej Katedry w UC.
W r. 2003 Fundacja Kościuszkowska zaproponowała Fundacji na rzecz Nauki Polskiej udział w tym projekcie. Na mocy umowy z Uniwersytetem Columbia FNP wsparła „kapitał żelazny” Katedry Polskiej UC kwotą 250 tys. dolarów. Kiedy stało się jasne, że kapitał w niezbędnej wysokości 3 mln dolarów nie powstanie z darów Polonii i polsko−amerykańskiego biznesu, FNP zorganizowała wiosną 2007 akcję medialną na rzecz Polish Studies Abroad, którą wieńczyła jesienna konferencja poświęcona polskim placówkom naukowym i dydaktycznym w różnych miejscach świata. O idei powołania Katedry Polskiej w Nowym Jorku i planach jej działania mówił wtedy prof. John Micgiel, który jest koordynatorem projektu. Również jesienią 2007 rozpoczęła się w Polsce akcja pozyskiwania funduszy na „kapitał żelazny”, prowadzona wspólnie przez FNP, Konsulat Generalny w Nowym Jorku i UC. Kwotę potrzebną do utworzenia katedry zgromadzono w marcu br. Pośród donatorów są takie instytucje, jak: Giełda Papierów Wartościowych, PGE Polska Grupa Energetyczna S.A., Małopolska Agencja Rozwoju Regionalnego S.A., Warmińsko−Mazurska Specjalna Strefa Ekonomiczna S.A. (również Katowicka, Pomorska, Kostrzyńsko−Słubicka), Fundacja Edukacji Rynku Kapitałowego, Stowarzyszenie Weteranów Armii Polskiej w USA, a także osoby prywatne, niekiedy anonimowe. Nawiązały one do chlubnej tradycji wspierania nauki przez polski biznes i prywatnych donatorów. Na ich hojności zbudowana została choćby przedwojenna działalność Polskiej Akademii Umiejętności czy Kasy Mianowskiego, która dostała pola naftowe w okolicy Baku od inż. Witolda Zglenickiego.
Katedra Polska w Uniwersytecie Columbia rozpocznie kształcenie studentów w 2010 r. Przedtem zostanie zorganizowany międzynarodowy konkurs na jej kierownika. Bardzo wiele będzie zależeć od jego wizji badań humanistycznych. Powinna ona integrować poszczególne specjalności wokół centralnych zagadnień kulturoznawczych wywiedzionych z filozofii i odnoszonych do głównych jej nurtów, konfrontowanych z rezultatami badań socjologicznych, z miejscem na analizę prądów artystycznych, twórczości poszczególnych autorów i dzieł.
Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej
Doktoryzowanie we Wrocławiu
30 marca, decyzją Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów, Wydział Zamiejscowy SWPS we Wrocławiu otrzymał uprawnienia do nadawania stopnia naukowego doktora nauk humanistycznych w dyscyplinie psychologia.
Wydział Zamiejscowy SWPS we Wrocławiu powstał 13 stycznia 2004. Działalność dydaktyczną rozpoczął w semestrze letnim roku akademickiego 2003/2004, oferując studia magisterskie na kierunku psychologia. Pierwsi absolwenci obronili magisteria w lipcu 2008. Obecnie na WZ SWPS we Wrocławiu można studiować także dziennikarstwo i komunikację społeczną na studiach zawodowych. W ofercie dydaktycznej znajdują się też studia podyplomowe, a od chwili uzyskania uprawnień także studia doktoranckie w zakresie psychologii.
Kadrę naukowo−dydaktyczną wydziału tworzy 10 profesorów tytularnych, 6 doktorów habilitowanych, 18 doktorów i 7 magistrów. Obecnie na wrocławskim wydziale SWPS kształci się 2,1 tys. studentów, w tym ponad 900 w trybie dziennym i prawie 1,2 tys. w trybie zaocznym.
Główna siedziba Wydziału Zamiejscowego SWPS (na fot.) ma powierzchnię 710 m2. Oprócz tego uczelnia posiada 3 inne obiekty o powierzchni 216,37 m2, 240,50 m2 i 220,50 m2. Dla potrzeb WZ SWPS remontowany jest kolejny 1000−metrowy obiekt. Uczelnia korzysta też z wynajętych sal wykładowych i ćwiczeniowych.
WZ SPWS we Wrocławiu posiada własną bibliotekę. Na 150 metrach bieżących półek zgromadziła ona 4604 woluminy książek i 1441 woluminów czasopism.
Utworzona w 1996 r. Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej na 5 wydziałach, 3 w Warszawie (Wydział Psychologii, Wydział Nauk Humanistycznych i Społecznych, Wydział Filologiczny) i 2 zamiejscowych – w Sopocie i we Wrocławiu – kształci ponad 11 tys. studentów. W ofercie dydaktycznej uczelni znajduje się 12 kierunków studiów: psychologia, psychologia po angielsku, filologia angielska, filologia skandynawska, iberystyka, studia orientalne, dziennikarstwo i komunikacja społeczna, filozofia, kulturoznawstwo, politologia, socjologia, stosunki międzynarodowe.
Przyznane wrocławskiemu wydziałowi SWPS prawo do doktoryzowania jest już czwartym tego typu uprawnieniem tej uczelni. SWPS ma już prawo do nadawania stopni naukowych doktora w zakresie psychologii (2002), kulturoznawstwa (2007) i socjologii (2008) oraz prawo do przeprowadzania przewodów habilitacyjnych w zakresie psychologii (2005).
Uniwersytet Śląski w Katowicach, FNP
Fizyka i skuteczniejsze leki
Wśród 7 laureatów I edycji programu TEAM Fundacji na rzecz Nauki Polskiej znalazł się dr hab. Marian Paluch, prof. UŚ. Zajmuje się on fizyką cieczy przechłodzonych i szkieł. W Instytucie Fizyki UŚ zbudował jeden z najlepszych na świecie ośrodków badań dielektrycznych pod ciśnieniem. Tytuł projektu prof. Palucha brzmi From Study of Molecular Dynamics in Amorphous Medicines at Ambient and Elevated Pressure to Novel Applications in Pharmacy (Od badania molekularnej dynamiki w amorficznych lekarstwach w różnych warunkach termodynamicznych do nowych zastosowań w farmacji). Do realizacji tego projektu uczony stworzył 8−osobowy zespół młodych naukowców: 2 doktorów (oboje są laureatami programu FNP START), 3 doktorantów i 3 magistrantów.
Badania, które podjął prof. Paluch, mają na celu udoskonalenie leków charakteryzujących się bardzo słabą bioprzyswajalnością w organizmie człowieka poprzez przygotowanie ich w postaci amorficznej. Problem zwiększenia rozpuszczalności farmaceutyków jest niezwykle istotny w przypadku leków przeciwnowotworowych, przeciwbólowych oraz stosowanych w chorobach przewlekłych. Zwiększenie biodostępności tych leków implikuje zmniejszenie ich dawki, co w konsekwencji oznacza zmniejszenie efektów ubocznych ich działania.
Niestety, jak pokazują współczesne badania, leki amorficzne krystalizują podczas przechowywania, wskutek czego tracą swą przewagę nad lekarstwami krystalicznymi. Ten problem wyznacza drugi cel prac zespołu prof. Palucha. Jest nim zrozumienie istoty krystalizacji układów amorficznych oraz znalezienie sposobu ich ustabilizowania. Wśród badanych obecnie leków są m.in.: Verapamil, stosowany m.in. w chorobie niedokrwiennej serca, Celecoxib, podawany w leczeniu choroby zwyrodnieniowej stawów i reumatoidalnego zapalenia stawów oraz Karbamazepina – lek psychotropowy, stosowany m.in. w leczeniu padaczki i schizofrenii.
Każdy uczestnik zespołu prof. Palucha zajmuje się innym problemem naukowym, którego rezultaty mają się złożyć na końcowy wynik projektu.
Sukces polskich studentów
Kosmos we freestyle’u
W rozegranej 21 marca w Wiedniu szóstej edycji Międzynarodowych Zawodów Robotów RobotChallenge uczestniczyło ponad 170 robotów z całego świata, w tym ponad 50 z Polski. Organizowane przez Austrian Society for Innovative Computer Science (InnoCat) zawody należą do najbardziej prestiżowych w Europie. Studenci z polskich uczelni odnieśli na nich znaczące sukcesy.
Samą tylko Politechnikę Wrocławską reprezentowało aż 10 robotów: Druciarz, Łowicz, Shine, Pamiątka z Wakacji, Gniady Zbój, Wojak Wszechmocny, Zaraz, Rambukk, Bizonek i Kosmos. O pomysłowości studentów z Polski świadczy nie tylko duża liczba robotów zgłoszonych do zawodów i ich możliwości, ale także nazwy urządzeń. Oprócz już wymienionych, polscy studenci wystawili w zawodach m.in.: Brzęczyszczykiewicza, Palikota, Wacusia, Kombinatora, Kalcika i Zipcirka.
Robot Kosmos, skonstruowany przez członków Koła Naukowego Robotyki KoNaR, działającego przy Instytucie Informatyki, Automatyki i Robotyki Politechniki Wrocławskiej, zdobył pierwsze miejsce w kategorii freestyle. W kategorii standard sumo zwyciężył CEDRON z Trójmiasta (jego twórcą jest absolwent Politechniki Gdańskiej). W tej samej grupie trzecie miejsce zajął AMIGO, zbudowany w Politechnice Śląskiej w Gliwicach. W kategorii mini sumo deathmatch wygrał Kalcik, stworzony przez studentów Akademii Górniczo−Hutniczej z Krakowa. Ten sam robot był trzeci w kategorii mini sumo, w której drugi był Shine z PWr. W kategorii mikro sumo drugą pozycję zajął Destroyer, zbudowany w Politechnice Poznańskiej.
Polska Federacja Biotechnologii, SGGW
DNA – encyklopedia życia
Biotechnologia bywa w mediach przedstawiana z twarzą potwora. To dlatego 2 lata temu studenci z warszawskiej Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego pod auspicjami Polskiej Federacji Biotechnologii postanowili przybliżyć tę dziedzinę zainteresowanym, organizując warsztaty DNA – encyklopedia życia. W tym roku, w drugiej edycji imprezy, która odbyła się w dniach 3−5 kwietnia, uczestniczyło ponad 4 tys. osób. W organizację warsztatów zaangażowali się studenci z 12 szkół wyższych z Warszawy, Wrocławia, Gdańska, Poznania i Lublina.
W SGGW można było wysłuchać wykładów dotyczących biologii syntetycznej, poznawania genomu ludzkiego, żywności genetycznie zmodyfikowanej, klonowania zwierząt czy terapeutycznego zastosowania komórek macierzystych. Pokazy i eksperymenty odbywały się na 23 stanowiskach, przy których zwiedzający mogli m.in. izolować swoje własne DNA i zachować je w probówce w postaci naszyjnika, wykonywać preparaty mikroskopowe z własnych komórek (efektowne barwienie jąder komórkowych metodą Giemzy), podziwiać świecące bakterie z wprowadzonym genem kodującym białko zielonej fluorescencji, za którego odkrycie przyznano w 2008 roku Nagrodę Nobla w dziedzinie chemii, a także zmodyfikowane genetycznie na potrzeby badań naukowych niebieskie pomidory.
4 kwietnia na wrocławskim Rynku stanęło „Miasteczko biotechnologiczne”, w którym m.in. można było poznać rodzaje badań kryminalistycznych opartych na analizach DNA, degustować żywność wyprodukowaną dzięki metodom biotechnologicznym czy zapoznać się z podstawowymi technikami używanymi w laboratorium biologii molekularnej.
Na brak zainteresowania nie narzekali również studenci Międzyuczelnianego Wydziału Biotechnologii w Gdańsku, którzy przygotowali wykłady o diagnostyce molekularnej, organizmach modyfikowanych genetycznie (GMO) i testach na zwierzętach oraz stanowiska, na których goście mogli skosztować jadalnych sinic, obejrzeć je w powiększeniu oraz dowiedzieć się o badaniach prowadzonych nad HCV. Dużą popularnością cieszyły się też prezentacje o nowotworach i terapii fotodynamicznej – do obejrzenia były preparaty histologiczne zdrowych tkanek oraz nowotworów.
W Poznaniu młodzież tłumnie przybywała do Instytutu Chemii Bioorganicznej PAN, by dowiedzieć się, czym zajmuje się cytogenetyka, na czym polega zapłodnienie in vitro, jak wykorzystuje się technikę PCR w diagnostyce i kryminalistyce oraz żeby zobaczyć, jak wyglądają owadożerne rośliny.
W Lublinie odbyła się debata In vitro – seksmisja XXI wieku?. Pokazano, co „mieszka” w jogurcie, jak wykrywa się białka, jak biotechnologię wykorzystuje się w przemyśle oraz jak izoluje się DNA z roślin czy bakterii. Dużo miejsca poświęcono również technikom analitycznym stosowanym w medycynie sądowej.
Politechnika Częstochowska
Student z językiem
27 marca odbyła się ogólnopolska konferencja naukowo−metodyczna Języki obce w szkołach wyższych, zorganizowana przez Studium Języków Obcych PCz. W krajach UE absolwent studiów wyższych powinien opanować jeden język obcy na poziomie B2 (umiejętność swobodnego porozumiewania się w sytuacjach z życia codziennego oraz prowadzenia dyskusji na tematy ogólnie znane, rozumienie głównych wątków dyskusji na tematy techniczne z zakresu specjalności związanej z wykonywanym zawodem), a drugi język na poziomie A2 (podstawowym). Według zaleceń MNiSW, przyszli polscy inżynierowie przed ukończeniem studiów I stopnia powinni zdać egzamin z języka obcego na poziomie B2. W zaleceniach nie wspomina się o nauczaniu drugiego języka. Student, który rozpoczyna lektorat, powinien zatem reprezentować znajomość języka obcego na poziomie minimum B1, a po zakończeniu lektoratu – na poziomie minimum B2. Często jednak student przychodzi do uczelni ze znajomością języka obcego na poziomie A2 lub nawet tylko A1, a więc podstawowym. Trudno zatem oczekiwać, że będzie on w stanie przeskoczyć 3 poziomy w trakcie trwającego 120 godzin kursu językowego (zwykle są to 4 semestry po 30 godz.). Większość uczelni w Polsce realizuje właśnie takie minimum programowe, co potwierdzali uczestnicy konferencji. Jedynie kilka wiodących szkół wyższych przeznacza 240 godzin na lektorat w czasie studiów I stopnia oraz 60 godzin języka obcego na II stopniu edukacji. Język obcy to najczęściej angielski, który stał się współczesną „łaciną” wielu dyscyplin naukowych i stopniowo wypiera inne języki.
W bloku tematycznym poświęconym motywacji w nauce języków obcych wskazywano na potrzebę kształtowania pozytywnego nastawienia do języka. Student nie będzie osiągał sukcesów w uczeniu się języka obcego, jeżeli jego postawa wobec języka, jego użytkowników czy danej kultury będzie negatywna. Taki stosunek można zmieniać promując edukację międzykulturową i zmieniając niekorzystne stereotypy.
Podkreślano, że lektorat powinien przygotowywać do dalszego uczenia się oraz do pracy samodzielnej w czasie studiów i po podjęciu pracy zawodowej. Jest to ważne, zarówno w odniesieniu do studentów, doktorantów, jak i kadry naukowej uczelni, szczególnie w perspektywie uruchamiania studiów w języku obcym oraz uczestnictwa we współpracy międzynarodowej. Naukowcy muszą publikować swoje osiągnięcia w języku obcym. Umiejętność pisania tekstów naukowych w języku angielskim zwiększa szanse na zdobycie grantów, staży czy stypendiów w zagranicznych ośrodkach naukowo−badawczych. Wskazano na rolę studiów doktoranckich, które powinny wspierać młodych naukowców w zdobywaniu umiejętności językowych.
Dyskutowano też na temat konieczności realizacji założeń procesu bolońskiego – wprowadzenia jednolitego systemu oceny kompetencji językowej. Pozwoliłby on na jednoznaczną ocenę stanu wiedzy studenta i umożliwił kontynuację nauki na właściwym poziomie. Jest to ważne w przypadku zmiany kierunku studiów, wyboru indywidualnego toku nauczania bądź zmiany uczelni. Wpis w indeksie z wykorzystaniem skali A1−C2 dokładnie określa, co student umie i do jakiej grupy powinien trafić.
Koniecznością staje się podniesienie jakości kształcenia językowego poprzez wykorzystanie najnowszych technologii, w tym komputera i Internetu, a także wyników badań z dziedziny lingwistyki i neurolingwistyki. W nowoczesnej glottodydaktyce zwraca się uwagę na edukację interkulturową. Zagadnienie to znacznie wybiega poza edukację ściśle językową i jest zadaniem nie tylko dla lingwistów.
Politechnika Warszawska
Sukces a własność intelektualna
II Międzynarodowe Forum Zarządzania Własnością Intelektualną Własność intelektualna kluczem do konkurencyjnej gospodarki odbyło się w dniach 11−13 marca w Warszawie. Sekretarz konferencji, Bogusław Węgliński, chcąc pokazać wartość własności intelektualnej, stwierdził: – Pierwszy milion masz we własnej głowie. Czy rzeczywiście polscy naukowcy mają pomysły, które mogą przynieść fortunę? Czy potrafią je skutecznie i efektywnie skomercjalizować? W jakim stopniu własność intelektualna stanowi klucz do sukcesu? Na te i podobne pytania starali się odpowiedzieć uczestnicy forum. Sympozja, które składały się na konferencję, nazwano na cześć wybitnych uczonych: było zatem sympozjum wynalazców Edisona – Łukasiewicza oraz fizyków Einsteina – Smoluchowskiego. Przyjęte na zakończenie forum stanowisko, w którym uczestnicy poparli ideę powołania instytutu własności intelektualnej jako pozarządowej, niezależnej, profesjonalnej organizacji dbającej o utrzymywanie najwyższych standardów i upowszechnianie dobrych praktyk w zakresie ochrony własności intelektualnej, nazwano na cześć wybitnych ekonomistów Deklaracją Galbraitha−Kaleckiego.
Podczas forum zaprezentowano szereg wynalazków i rozwiązań polskich naukowców, które oczekują na wdrożenie. Zainteresowanie wzbudził kompresor, który nie potrzebuje żadnego smaru do niezawodnej pracy, skonstruowany przez prof. Włodzimierza Chomczyka. Jest on lżejszy od tradycyjnych kompresorów, sprężone gazy są czystsze, a produkcja i eksploatacja urządzenia – tańsza. Uznano, że odbiorcami takiej aparatury mogą być szpitale. Aby jednak rozpocząć produkcję, właściciel patentu powinien mieć kontrakty na... tysiąc kompresorów.
Instytut Fizjologii i Żywienia Zwierząt PAN w Jabłonnie przedstawił technologię ekologicznego unieszkodliwiania gliceryny, groźnego dla środowiska odpadu powstającego przy produkcji biopaliwa. Do jej rozkładu naukowcy wykorzystują drobnoustroje występujące naturalnie u przeżuwaczy w żwaczu. W warunkach in vitro drobnoustroje przetwarzają glicerol na biogaz, etanol lub metanol.
Chemipan to przedsiębiorstwo założone przez PAN, które produkuje bardzo małe wagowo ilości estrów – zapachów izolowanych z organizmów owadów, które odstraszają... owady. Głównym odbiorcą produktów firmy są Lasy Państwowe, które corocznie kupują zapachy za 7 mln zł.
Uczestnicy forum stwierdzili, że wynalazca nie powinien zdradzać know−how, czyli szczegółów technologicznych i konstrukcyjnych pomysłu. W swej ofercie musi opisać zalety proponowanego do wdrożenia pomysłu i możliwości zespołu badawczego, opłacalność przedsięwzięcia, ale także swoje oczekiwania wobec inwestora.
Gospodarka oparta na wiedzy wymaga nie tylko ludzi utalentowanych, kreatywnych, innowatorskich. Do jej sukcesu potrzebni są też zdolni menedżerowie i organizatorzy, czyli przywódcy. Ważne jest też otoczenie – środowisko, w jakim przychodzi nam pracować, kultura, akceptacja dla ryzyka i dla sukcesu. A z tym u nas gorzej. Przepisy prawne są przeciwko podejmującym ryzykowne przedsięwzięcia, a do takich należą inwestycje w najnowsze technologie. 70 proc. przedsięwzięć się nie udaje, a tylko 10 proc. kończy się sukcesem. Mecenas Ewa Łukaszewicz tłumaczyła, że w Polsce w praktyce nie istnieją możliwości egzekwowania prawa do zarejestrowanej własności intelektualnej. Urząd Patentowy RP nie ma żadnej jurysdykcji, a prawo określa wysokość odszkodowań za bezprawne korzystanie z własności intelektualnej na poziomie jednorocznej opłaty licencyjnej. Przepis ten w praktyce sankcjonuje bezkarność złodziei cudzych pomysłów.
Wyższa Szkoła Biznesu w Dąbrowie Górniczej
O transplantologii i Internecie
V Festiwal Nauki, zorganizowany przez WSB oraz Urząd Miejski w Dąbrowie Górniczej, zainaugurowała debata panelowa Na szczycie stromej góry. Opowieści o transplantacjach. Poprowadzili ją dziennikarze „Gazety Wyborczej” Dariusz Kortko i Judyta Watoła, autorzy książki o tym samym tytule.
Ponad 500 uczestników debaty poznało punkt widzenia lekarzy, socjologów, propagatorów idei transplantologii i pacjentów. Jednym z panelistów był prof. Edward Wylęgała, który przeprowadził ponad 1,5 tys. przeszczepów rogówek; wprowadził w Polsce techniki przeszczepiania warstwowego i komórek macierzystych nabłonka rogówki. Profesor operował m.in. Barbarę Hatkę, specjalnego gościa debaty, która po 20 latach odzyskała wzrok. Prof. Marek S. Szczepański zaprezentował wyniki badań, z których wynika, że w społeczeństwie polskim zbyt mało się mówi na temat transplantacji, a sami lekarze dają za małe wsparcie rodzinom, decydującym się na oddanie organów bliskiej osoby. Ks. Piotr Sadkiewicz stwierdził, że w dobrowolnym ofiarowaniu narządów Kościół widzi gest miłości braterskiej na rzecz życia i zdrowia bliźniego.
W tym roku tematyka festiwalu skoncentrowana była przede wszystkim wokół nowoczesnych technologii. Poruszono takie zagadnienia, jak: rozproszone systemy komputerowe, wysokiej klasy roboty medyczne, nowoczesne metody badania w medycynie, systemy telekomunikacyjne, systemy ekspertowe, sztuczna inteligencja, systemy inteligentnego monitoringu, szerokopasmowy Internet.
W debacie Zarządzanie firmą w czasach kryzysu udział wzięli wybitni profesorowie: Irena Hejduk, Wiesław Grudzewski, Marek Lisiński, a wykład prof. Grzegorza Kołodki Wędrujący świat zgromadził setki uczestników.
Globalnego ocieplenia dotyczyły dwa wykłady: prof. Pawła Rudawego Procesy kosmiczne a klimat Ziemi, czyli globalne ocieplenie z perspektywy astronoma oraz prof. Marka Lewandowskiego Aktywna Ziemia – zrozumieć, aby przetrwać.
W pokazach fizycznych – Wahadło, co fizykowi na nogę spadło oraz Fizyk czyta komiksy – uczestniczyło ponad tysiąc osób. Prof. Kazimiera Wódz poprowadziła debatę panelową Pamięć i przestrzeń – o przekształceniach przestrzeni w województwie śląskim. W V dąbrowskim Festiwalu Nauki udział wzięło ponad 6 tys. uczestników, m.in. uczniowie ponad 40 szkół.
Instytut Agrofizyki PAN im. H. Dobrzańskiego w Lublinie
Centrum czy konsorcjum?
Kilka lat temu w Polskiej Akademii Nauk powstał pomysł stworzenia centrów badawczych PAN. Wskazano wówczas jednostki zajmujące się zbliżoną lub komplementarną problematyką, które mogłyby takie centra tworzyć. Jedną z takich grup stanowiły instytuty: Agrofizyki z Lublina, Fizjologii Roślin z Krakowa, Genetyki Roślin i Środowiska Rolniczego i Leśnego z Poznania oraz Ogród Botaniczny – Centrum Zachowania Różnorodności Biologicznej z Powsina. W dniach 30−31 marca w IA odbyło się trzecie już spotkanie naukowe tych instytucji. Podczas konferencji Jakość środowiska, surowców i żywności jednostki pokazały swoje osiągnięcia i możliwości w zakresie zagadnień wspomnianych w tytule sesji.
Bardzo ważnym dla produkcji żywności problemem jest susza. Uczestnicy omawiali tę kwestię z różnych punktów widzenia, charakterystycznych dla każdego instytutu. Debatowano nad środowiskowymi aspektami wzrastającej suszy glebowej i reakcją roślin na niedobór wody. Przedstawiono modele poboru wody przez rośliny oraz uwarunkowania genetyczne i aspekty fizjologiczne odporności roślin na suszę. Zastanawiano się nad zastosowaniem metod fizykochemicznych do opracowania testów odporności roślin na stres wywoływany przez suszę.
Dyskutowano też o zasadach funkcjonowania jednostek naukowych PAN. Zdaniem uczestników spotkania, tworzenie centrum badawczego ma szansę tylko tam, gdzie jednostki zgrupowane są blisko siebie. Dotyczy to np. Centrum Badawczego Ochota. Zupełnie inaczej ma się sprawa z jednostkami, które uczestniczyły w konferencji. W ich sytuacji znacznie lepszą formą współpracy wydaje się być utworzenie konsorcjum badawczego, w ramach którego jednostki te będą się starały o środki na interdyscyplinarne projekty badawcze. Wymaga to koordynacji planów naukowych i opracowania wspólnej strategii rozwoju. Jednostki uczestniczące w konferencji widzą możliwości wspólnych prac badawczych w obszarze zrównoważonych obszarów wiejskich. Widzą też perspektywę komplementarnych badań, np. agrofizyka w połączeniu z genetyką, fizjologią, biotechnologią oraz przechowalnictwem płodów rolnych i żywności.
CO W PRASIE PISZCZY?
Rynek nasycony
Opublikowany w lutym 2009 r. raport Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Lublinie dotyczy co prawda realiów tego regionu, ale ilustruje sytuację w całym kraju. Na brak pracy w Lubelskiem nie mogą narzekać absolwenci m.in.: grafiki, farmacji, analityki medycznej, kierunku lekarskiego i lekarsko−dentystycznego oraz położnictwa. Natomiast popyt na absolwentów najczęściej wybieranych kierunków od dawna jest niższy od podaży. Listę nasyconych już branż otwierają: zarządzanie i marketing, ekonomia, pedagogika, administracja, politologia i nauki społeczne, wychowanie fizyczne. (...) Lubelska analiza wskazuje również uczelnie w południowo−wschodniej Polsce, które generują najwięcej bezrobotnych. Tu, niestety, przodują szkoły niepubliczne (Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Jarosławiu, Wyższa Szkoła Zarządzania i Administracji w Zamościu, Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Białej Podlaskiej, Wyższa Szkoła Ekonomii i Innowacji w Lublinie). Natomiast absolwenci uczelni publicznych jak UMCS czy KUL radzą sobie całkiem przyzwoicie. Podział na dobre uczelnie publiczne i takie sobie niepubliczne utrzymuje się od lat, choć wśród szkół niepublicznych niektóre mają świetne notowania: np. warszawska Akademia Leona Koźmińskiego, Wyższa Szkoła Psychologii Społecznej, Collegium Civitas. (...) Wynika z tego jasno, że jeśli już młody człowiek ma podjąć studia humanistyczne, to powinien się kierować na uczelnię sprawdzoną, z tradycjami. Wysokim prestiżem cieszą się tam zwłaszcza studia międzywydziałowe czy tak zwane makrokierunki. Uniwersytet Warszawski na przykład ma w ofercie dydaktycznej od tego roku akademickiego: zastosowania fizyki w biologii i medycynie oraz inżynierię nanostruktur. (...) UW twierdzi, że absolwenci makrokierunków nie mają problemów ze sprostaniem wymaganiom gospodarki opartej na wiedzy, choć precyzyjnych badań, jak sobie radzą ze znalezieniem pracy, nie prowadzono. (Beata Igielska, Co studiować?, „Polityka”, 28.03.2009)Pęd do wiedzy
Polacy są mistrzami w podnoszeniu kwalifikacji. W 2009 r. studia podyplomowe ukończy niemal 200 tys. osób. Coraz częściej płaci za ich kształcenie Unia Europejska. A dodatkowy dyplom to gwarancja wyższych zarobków. Z danych GUS wynika, że od kilku lat liczba słuchaczy na studiach podyplomowych zwiększa się o ponad 10 proc. rocznie. W roku 2007/2008 na różnych kierunkach podyplomowych studiowało ponad 173 tys. osób. – Duży wzrost zainteresowania studiami podyplomowymi to tendencja obecna w całej Europie. Jeszcze kilka lat temu byliśmy przygotowywani do pracy na całe życie, dziś chcąc się utrzymać na rynku, musimy się dokształcać – tłumaczy dr Krzysztof Pawłowski, założyciel Wyższej Szkoły Biznesu – National−Louis University w Nowym Sączu. W 2009 r. studia podyplomowe rozpoczęło tam 170 osób. Na Uniwersytecie Jagiellońskim co roku takie studia rozpoczyna ponad 2 tys. osób. Na Uniwersytecie Warszawskim pod koniec 2008 r. podyplomowo kształciło się niemal 7 tys. słuchaczy. W rankingu najpopularniejszych kierunków od lat wygrywają programy związane z prawem, np. Unii Europejskiej, pracy, autorskim czy systemem prawnym Stanów Zjednoczonych, oraz studia dokształcające przyszłych pracowników firm szkoleniowych, księgowych czy też pracowników marketingu. Niektóre uczelnie tworzą bardzo specjalistyczne kierunki, na przykład na UJ rozpoczęto zajęcia dla twórców gier komputerowych. (...) Ukończenie studiów podyplomowych nadal gwarantuje podwyższenie wynagrodzenia. Z informacji zbieranych przez Bank Danych o Inżynierach wynika, że pensje pracowników po studiach podyplomowych wzrastają nawet o jedną czwartą (średnio z 4725 zł do 6107 zł). O tym, że opłaca się inwestować w studia podyplomowe, przekonują także Internetowe Badania Wynagrodzeń (...). W badaniu wzięło udział 72 tys. pracowników szkolnictwa: większość z nich otrzymała podwyżki po zakończeniu takich studiów. Ich płace wzrosły średnio o ponad 1 tys. zł brutto. (...) Studia podyplomowe nadal będą się cieszyły dużym powodzeniem, gdyż z badań CBOS wynika, że jedynie co piąty Polak jest zadowolony ze swoich kwalifikacji, a aż 93 proc. jest przekonanych, że warto się uczyć. (Agnieszka Sijka, Certyfikat sukcesu, „Wprost”, 5.04.2009)Uniwersytet Wrocławski
Żydowscy osadnicy na Dolnym Śląsku
Koło Naukowe Studium Kultury i Języków Żydowskich „Sznirele Perele” (Sznur pereł) we współpracy z wrocławskim Towarzystwem Społeczno−Kulturalnym Żydów przygotowało wystawę Jidiszer Jiszew in Niderszlezje 1945−1949. W gmachu głównym Uniwersytetu Wrocławskiego zaprezentowano fotografie, archiwalne dokumenty, prasę i inne wydawnictwa przedstawiające życie osadników żydowskich na Dolnym Śląsku.
– Przywódcy ruchu osiedleńczego wierzyli, że właśnie tu uda się wskrzesić bundowską ideę autonomii narodowo−kulturalnej, a dzięki temu powstrzymać nastroje emigracyjne wśród ocalałych z Zagłady. Dolny Śląsk wydawał się bowiem przyjaźniejszym miejscem dla Żydów niż inne rejony Polski. Nie było tu problemu z mieniem pożydowskim. Czekały mieszkania, warsztaty, fabryki, ziemia – wyjaśniała dr Joanna Lisek z Zakładu Studiów Żydowskich UWr.
Materiały udostępnił studentom Henryk Robak, przewodniczący Towarzystwa Społeczno−Kulturalnego Żydów: – Byłem wśród pierwszych osadników. Od początku zbierałem dokumenty, prasę i zdjęcia. A gazet było dużo, bo każdy chciał mieć swoją – i syjoniści, i socjaliści z Bundu, i młodzież – wyliczał. Eksponowane zdjęcia przedstawiały m.in. gabinet dentystyczny żydowskiego Towarzystwa Ochrony Zdrowia w Dzierżoniowie i kuchnię wałbrzyskiej stołówki, młodzież z organizacji Ha−Szomer Ha−Cair podczas sianokosów w okolicach Bielawy i małych cyklistów z domu dziecka w Pieszycach, mykwę i wypiek macy.
W pierwszych powojennych miesiącach na Dolnym Śląsku przebywało ok. 7 tys. Żydów, byli to głównie uwolnieni więźniowie obozu Gross Rosen. W 1946 r. zaczęły napływać tysiące repatriantów z ZSRR, w kwietniu było zarejestrowanych 40 tys. żydowskich osadników, w lipcu ich liczba się podwoiła. Do końca 1947 założono 33 żydowskie biblioteki, 13 domów kultury, 5 orkiestr i chórów. Działały profesjonalny żydowski teatr i teatralne grupy amatorskie. Uruchomiono wydawnictwo, które publikowało m.in. dwa tygodniki: „Niderszlezje” (w jidysz) i „Nowe Życie” (po polsku). Powstawały szkoły, kluby sportowe, spółdzielnie pracy i gospodarstwa rolne.
– Rozchodzące się wieści o pogromach, przede wszystkim o pogromie kieleckim, powstanie państwa Izrael i zmiana nastawienia władz do wszelkich form autonomii społecznej, co nastąpiło wraz z umacnianiem się w Polsce stalinizmu, były przyczynami wyjazdów Żydów z Dolnego Śląska – tłumaczy dr Joanna Lisek.
Jacob Egit, jeden z przywódców procesu osiedleńczego, jako moment, w którym uświadomił sobie, że nadzieje na odrodzenie społeczności żydowskiej na ziemiach demokratycznej Polski zostały zaprzepaszczone, wspomina zakaz otwarcia Pawilonu Żydowskiego, który przygotowano na Wystawę Ziem Odzyskanych w 1948 r. Ponad 95 proc. Żydów, którzy osiedlili się po wojnie na Dolnym Śląsku, opuściło Polskę.
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.