Językówka

Piotr Müldner−Nieckowski


Jedna z szacownych, transmitowanych po polsku, stacji telewizyjnych miała w winiecie jednego z programów słowo „zwierzęta”. Z chęcią wymieniłbym nazwę tej stacji, ale mówią mi, że nie mogę, bo byłaby to kryptoreklama, i chociaż nie biorę za to pieniędzy, mógłbym być oskarżony o udział w konflikcie interesów. Możliwości oskarżania obecnie znacznie się poszerzyły dzięki wprowadzeniu różnych trudnych do zdefiniowania przestępstw na gruncie i po linii niepoprawności politycznej, ograniczenia wolności wypowiadania sądów o ludziach i instytucjach oraz zakazu dawania klapsów. Szkoda, naprawdę szkoda, bo właśnie mam zamiar skrytykować. Po kilku miesiącach nadawania nagle winietę programu zmieniono i zamiast „zwierząt” pojawiły się w niej „zwierzaki”. Jakoż pani szatniarka w moim zakładzie pracy zauważyła, że nie ma o co kopii kruszyć, bo i sam program podupadł, co było łatwe do przewidzenia. Zamiast konkretów o życiu naszych ewolucyjnie starszych braci, zaczęto opowiadać rewelacje w rodzaju „pies jest najstarszym zwierzęciem domowym”, „kot chadza swoimi drogami” i „ptaki mają zdolność latania”. Co w języku, to w głowie – i odwrotnie.

Pewne szacowne wydawnictwo w produkowanych przez siebie kalendarzach przez długie lata umieszczało znak zodiaku „Bliźnięta”. Teraz są to już „Bliźniaki”, mimo że jest to de facto nazwa gwiazdozbioru, który jako żywo nosi nazwę Bliźnięta. Prawdopodobnie wydawcę zauroczyły epitety kierowane pod adresem braci Kaczyńskich, o których mówi się właśnie „bliźniaki”. Rozumiem, że takie nazywanie jest celowe i ma za zadanie obniżyć autorytet tych panów, ale dlaczego musiało trafić aż do kalendarza?

Tendencja do zmiany końcówki „−ę” na „−ak” ostatnio się nasiliła. Niektórzy nawet sądzą, że ta druga nadaje wyrazom nijakim rodzaj męski. Jak tu powiedzieć „bliźnię prezydent Lech Kaczyński”? Przecież jest dorosłym mężczyzną. Nie wiemy, co było wcześniej, kurczę zamienione w kurczaka czy bliźniak zamieniony w bliźnię, jedno jest pewne, że teraz są już tylko cielaki (cielę), prosiaki (prosię), źrebaki (źrebię), dzieciaki (dziecię), chłopaki (chłopię), kociaki (kocię), szczeniaki (szczenię), bydlaki (bydlę), pisklaki (pisklę). Może coś przeoczyłem, bo wypisałem z pamięci. W każdym razie mama mnie uczyła, żeby unikać takich końcówek, kiedy rozmawiam z kimś ważnym i poważnym, bo okażę się chamem.

Ciekawie też zapowiada się rozszalała ewolucja utartych zestawień wyrazowych, takich jak benzyna bezołowiowa czy samochód napędzany benzyną. Ta pierwsza nazwa jest przekształcana do formy „bezołowiówka”, a druga do „benzynówka”. Zachęcony doświadczeniem z bliźniakami w ciągu minionego miesiąca wypisałem z prasy ponad trzysta takich skróceń. Cóż za piękny zbiór prostoty, że nie powiem prostactwa! Żeby się trzymać tematu, podaję kilka przykładów z motoryzacji: oto drogówka to policja drogowa, gazówka – samochód napędzany gazem, iskrówka – silnik z zapłonem iskrowym, jedno−, dwu− i wielopasmówka – droga z jednym pasem, z dwoma lub wieloma pasami jezdni, krajówka – droga krajowa, krzyżówka – skrzyżowanie dróg, kwitówka – w osłonie przeciwsłonecznej (tej nad szybą przednią) zakładka do przechowywania kwitów, tirówka – prostytutka czyhająca na kierowców jeżdżących w ramach konwencji Międzynarodowy Transport Drogowy (Transports Internationaux Routiers), obrotówka – urządzenie do obracania przyczepy, rajdówka – pojazd rajdowy, renówka – samochód marki Renault, rtęciówka – żarówka rtęciowa, skodówka – samochód marki Skoda, spalinówka – pojazd z silnikiem spalinowym, tuskówka – modna wśród bramkarzy na autostradzie czapka, której używał premier Tusk w czasie pobytu w Peru, wjazdówka – naklejka na szybie upoważniająca do wjazdu, wylotówka – trasa wylotowa. I tak dalej.

Trzeba się jednak pogodzić z tym, że niektóre wyrazy z  „−ówka” na tyle się utrwaliły w języku, że ich rozwinięcie zanikło. Choćby użyta przeze mnie „końcówka”, którą od biedy moglibyśmy nazywać „zakończeniem wyrazu”, tylko że już prawie nikt tak nie mówi. Są i inne, na przykład żarówka, okulistyczne – spojówka, rogówka, tęczówka i siatkówka. Tak się stało z licznymi nazwami gatunków zwierząt (muchówka) i roślin (papierówka), narzędzi (gumówka) i alkoholi (żubrówka) oraz wielu innych.

Wszystkie jednak mają źródło w potocznym upraszczaniu rzeczowników złożonych. Proces przekształcania się języka ogólnego, zwanego też starannym albo literackim, w kolokwialny trwa i zapewne nic go nie zahamuje, bo zapoczątkowane przed sześćdziesięcioma laty równanie w dół jest jak lawina. Porywa coraz więcej kamyków.

Stanisław Wyspiański napisał „a tu pospolitość skrzeczy”, ale dziennikarze przerobili to powiedzenie dla niepoznaki na „rzeczywistość skrzeczy” i mało kto już pamięta, gdzie był tego początek. W niezbyt wesołym „Weselu”.

e−mail: piotr@muldner.pl