Umiejętność przewidywania
Nie jest łatwo konstruować dobre prawo. Trzeba przewidzieć konsekwencje każdego zapisu, ale też skutki braku regulacji czy konkretnego elementu, a nawet użytych spójników między poszczególnymi frazami. Zwłaszcza jeśli materia jest obszerna, wielopłaszczyznowa i skomplikowana. Wydawałoby się to nie takie znowu trudne, skoro dzieje się nie pierwszy raz, pracuje zaś nad tym – i to całe miesiące – rzesza ludzi z reguły obeznanych z materią, a sprawdzają i korygują potem zawodowi legislatorzy, czyli osoby specjalnie pod tym kątem wyszkolone. Praktyka pokazuje jednak, że dopiero po jakimś czasie – jak to się mówi: w praniu – widać jak pewne elementy funkcjonują i jakie niosą konsekwencje. I to, co wydawało się rozstrzygnięciem dobrym, często ma wady, niekiedy na tyle poważne, że trzeba to rozwiązanie zmienić. Nie mówiąc o tym, że pomysły rozwiązań i oceny tego, co dla systemu dobre, bywają różne. Tu z kolei potrzebna jest odwaga.
I jeszcze kwestia możliwych interpretacji. Bo choć dla tzw. ustawodawcy rozstrzygnięcie w chwili formułowania zapisu jest jasne, okazuje się, że inni rozumieją go jednak nie w zgodzie z intencją. Problem jest też taki, że personifikacja ustawodawcy bywa odrobinę zawodna, bo w praktyce jest on zbiorowy, ma różne poglądy i intencje, a zapisy prawa są wypadkową układu sił. Często też zdarza się, że w trakcie procesu legislacyjnego wnoszone są poprawki znacząco zmieniające sens i spójność poszczególnych zapisów.
A jeszcze – jak przełożyć intencje, postulaty, spodziewane nadzieje na uregulowania, które w praktyce dadzą pożądany rezultat?
To wszystko właśnie przed nami. A zadanie niełatwe, bo w maszynie legislacyjnej pięć ustaw dotyczących nauki i dwie ścieżki awansu oraz szkolnictwa wyższego.
Andrzej Świć
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.