Samoorganizacja w życiu uczonych
Młody człowiek zwykle wchodzi w świat nauki z romantyczną wizją, że „uczony jest zawsze ciekawy i wysoce kreatywny; zawsze ma wiele pomysłów i codziennie odkrywa nowe rzeczy”. Lecz niestety, naiwne czasy Galileusza już dawno minęły. Wiele idei jest już dobrze znanych, wiele zjawisk i praw już odkryto, a droga do rzeczywiście nowego poznania jest długa i zawiła. Tony czasopism naukowych z dumnymi artykułami gęsto upchanymi wewnątrz dają młodemu uczonemu poczucie niższości. Zaczyna on sobie zdawać sprawę z analogii pomiędzy ekonomią i nauką. Podczas gdy ekonomia jest procesem inwencji, produkcji i konsumpcji dóbr w przypadku ich braku, nauka składa się z twórczości, realizacji i rozpowszechniania idei pod jeszcze bardziej rygorystycznym warunkiem, jakim jest zwięzłość. Młody uczony zaczyna cierpieć z powodu tej sytuacji i zazdrości kolegom, którzy zostali prawnikami, bankierami czy inżynierami, że zarabiają więcej pieniędzy w tym samym czasie i są zakotwiczeni w zewnętrznie jednorodnej, ustabilizowanej, bezproblemowej, codziennej rutynie swojego życia.
Lecz w końcu znajduje dobrego profesora, który daje mu dobrze zdefiniowany problem do rozwiązania, jako pracę magisterską lub doktorską. Im lepiej określony jest problem, tym bardziej wydaje się kandydatowi oczywisty. Zaledwie dziesięć lub dwadzieścia lat później, kiedy sam będzie musiał rozdawać tematy młodszym uczonym, zacznie rozumieć, że właściwe tematy prac doktorskich nie rosną bynajmniej jak grzyby po deszczu.
Teraz nadszedł czas twórczości i innowacji dla młodego uczonego. Niestety, od nowego pomysłu w fazie początkowej fluktuacji, do parametru porządku jest daleka droga. Wydaje mu się, że ten pomysł jest ciągle słaby, przypadkowy i bez możliwości uogólnienia. I rzeczywiście, pierwsze pomysły są z definicji powieleniem innych, dominujących, oderwanych oraz różnego rodzaju myśli fluktuujących w jego głowie. Trudność polega na tym, że jedynie w retrospekcji może się okazać, który – jeśli w ogóle – jego pomysł ma potencjał wzrostu wystarczający dla rozmiaru parametru porządku. I tylko ten jeden, być może, nagrodzi w końcu swego twórcę usatysfakcjonowaniem jego ambicji.
Podsumujmy tę początkową fazę kariery uczonego. Będąc fazą kreatywności i pewnych dobrych pierwotnych pomysłów, jest ona równocześnie okresem wątpliwości, niepewności kariery oraz frustracji. Tak więc destabilizacja duszy kandydata jest nieuchronna.
Rodzina
Teraz, zanim opowiem o roli rodziny w życiu młodego uczonego, konieczna jest uwaga wstępna. Ta część artykułu jest sformułowana przy dość naiwnym, być może niestosownym i zasadniczo złym założeniu, że ewolucja wytworzyła bardzo delikatne łamanie pełności symetrii pomiędzy mężczyzną a kobietą. To założenie, dyskutowane z wielkimi emocjami i obecnie zakazane przez feministów, oznacza, że natura, przez ustalenie z jednej strony równych praw i pełnej równości wartości, lecz z drugiej przez unikanie pełnej symetrii pomiędzy mężczyzną i kobietą, ma w ten sposób, między innymi zaletami, uniknąć maksymalizacji zmiennego potencjalnego konfliktu pomiędzy nimi. Pozostając naiwnym mężczyzną, będę się mimo wszystko trzymać tego założenia. A teraz wróćmy do losu młodego człowieka.
Na szczęście rodzina może służyć jako przystań ratunkowa w życiu młodego uczonego. Załóżmy, że zagrożony młody człowiek znalazł dobrą i godną zaufania dziewczynę, która zaryzykuje i wyjdzie za niego za mąż. Natychmiast zobaczymy, że nie mogła być w pełni świadoma tego kroku. Oczywiście, kochają się, ale problem w tym, że ponadto ona naturalnie spodziewa się pewnej regularności i normalności w jego uczuciach oraz uwagi jej poświęcanej. To okazuje się niespójne z naturą pomysłów naukowych, które pojawiają się w międzyczasie, przypadkowo i nie można ich wyłączyć. Pojawiają się w wannie, w łóżku, a szczególnie na spacerach lub podczas wakacji.
Znam kolegę, który wziął ostatnie wydanie „Physical Review Letters” do toalety, ponieważ nie mógł przerwać czytania na te kilka minut. Później zobaczyłem go pakującego stos tomów „Physical Reviews” do samochodu, gdy wybierał się na wakacje.
Żony naukowców muszą żyć z chorobą zawodową swoich mężów, polegającą na syndromie nieprzytomności, spowodowanym zbyt wielką liczbą głębokich myśli. Czasami tacy mężowie starają się uspokoić swoje żony, udzielając im uprzejmych, zdawkowych i powierzchownych odpowiedzi, aby zniwelować syndrom. Lecz zwykle nie odnoszą sukcesu w oszukiwaniu rodziny.
Jednakże w szczęśliwym przypadku mądrość żony i całej rodziny zwycięża w leczeniu tej choroby. Znajdują modus vivendi i ten czynnik ma tak stabilizujące znaczenie dla uczonego, że może pozwolić mu kontynuować karierę i zostać profesorem.
Instytut
Rozważmy niezwykły proces, kiedy nieco podstarzały naukowiec zostaje profesorem i szefem instytutu lub jego części. Trzeba powiedzieć jasno, że jest to przejście fazowe prawie cudownego rodzaju, które jest jeszcze nie w pełni zrozumiałe.
Jak widzieliśmy, nauka żyje w warunkach niedostatku, nieobfitości idei. Toteż dojrzewający uczony, który ciężko pracował, jest rzeczywiście zadowolony, jeśli znajdzie zbiór nowych i dostatecznie szerokich pomysłów, uzasadniających jego ewentualne powołanie na stanowisko profesora. Ale teraz, po wygenerowaniu pewnej liczby idei dla siebie w pierwszej połowie życia, nagle stał się odpowiedzialny za wypełnienie swoimi pomysłami całego instytutu.
W tym samym momencie, kiedy praca administracyjna przeszkadza mu w kontynuowaniu pracy naukowej, wielu przyjaźnie uśmiechniętych studentów przychodzi i prosi o tematy prac magisterskich lub doktorskich w dziedzinie badawczej swego młodego i obiecującego profesora. Jego główną obsesją jest teraz zadecydować, które pomysły ma rozdać, a które będą musiały się rozwijać w jego umyśle, aby sprostać oczekiwanemu wzrostowi o czynnik 5, wymaganemu dla twórczości własnej.
Na szczęście istnieją pewne pomocne procesy, które chronią młodego kolegę od pełnej desperacji. Pierwszy proces można rozpatrywać jako analogiczny do łagodnej harmonii Jana Sebastiana Bacha. Uczy ona, jak ten sam temat powtarza się w fudze w różnych tonacjach i jak to prowadzi do kompozycji o wysokiej spójności i natężeniu. Podobnie młody profesor po prostu powiela swoje pomysły przez procesy powtarzalne, zmienne i podwajające, łącząc i stosując te same zasady do różnych materiałów, do pięciu różnych zespołów parametrów i różnych układów eksperymentalnych. Podobnie jak w fugach Bacha, problemy zawsze brzmią inaczej w różnych charakteryzacjach i nowych kombinacjach, i tak rozmywają się w nieskończoność. W końcu profesor jest przekonany, że nawet Bóg nie potrzebował zbyt wielu niezależnych pomysłów, żeby stworzyć świat.
Ten proces powielania uzyskuje nowy wymiar, do rozumienia którego znowu analogia. Matka obarczona nadmiarem pilnych obowiązków ma zwyczaj sadzać dzieci przed ekranem telewizora, aby utrzymać je w ciszy i zadowoleniu. Podobnie przeciążeni profesorowie wysyłają swoich studentów do pokoju komputerowego, gdzie zachowują się cicho i zabawiają szczęśliwie nieskończonymi możliwościami kolorowych terminali.
Należy teraz wspomnieć o drugim bardzo ważnym, współpracującym z poziomem osobistym, procesie. Podczas gdy pomysły młodego profesora były krytycznie oceniane przez egzaminatorów, recenzentów i jego rówieśników, teraz spotyka się on z całkiem nowym doświadczeniem, a mianowicie uprzednią wiarą jego magistrantów i doktorantów w niezawodność i wartość jego wypowiedzi i wyników. Początkowo mu to pochlebia, ale wkrótce czuje się zachęcony do przedstawienia swoich idei w sposób jednoznaczny i w głębokiej formie, ponieważ nie chce zawieść zaufania swoich studentów, i w końcu zaczyna wierzyć sobie, że jego osiągnięcia są rzeczywiście dobre.
I tu jest początek samostabilizującego się sprzężenia zwrotnego. Studenci ufają wartości i bogactwu pomysłów profesora, ponieważ on ich autorytatywnie i przekonywująco uczy, i na odwrót – on jest sam przekonany i autorytatywny w formułowaniu swoich wyników, bo studenci z pełnym zaufaniem wierzą w ich wartość.
Ostatecznie wizerunek profesora i jego instytutu w pełni się tworzy i stabilizuje, jeśli wspomniane wewnętrzne sprzężenie zwrotne jest zasilane przez zewnętrzne sprzężenie zwrotne: to znaczy, jeśli on znajduje dodatkowo zewnętrznych partnerów naukowych, z którymi nawzajem się cytują – a nawet czytają, i rozumieją – swoje publikacje.
Pozwólmy sobie podsumować. Umocniony wewnętrznie i wśród uczonych swego instytutu, dzięki zmiennej pojemności wielokrotnych pomysłów i procesom podtrzymywania współpracy wewnętrznej i zewnętrznej, dojrzały uczony jest teraz w stanie odpowiedzieć mocnym potwierdzeniem na pytania badawcze swoich kolegów, czy rzeczywiście robi ważne i głębokie badania w swoim instytucie.
Te ostatnie uwagi o sprzężeniu zwrotnym w życiu profesorów i ich studentów są nieco przesadzone, co oczywiście musi być faktem stresującym. Jedynie socjolodzy przyjmują je jako całkowitą prawdę i w ten sposób przeceniają te zjawiska, ponieważ badanie oddziaływań międzyludzkich jest ich zawodem.
Jednakże fizycy i inni uczeni przede wszystkim chcą badać strukturę obiektywnie realną. Chcą wiedzieć was die Welt im Innersten zusammenhalt („co sprawia, że świat się trzyma razem”), a mianowicie, jakie są najgłębsze prawa świata. I to jest, niezależnie od wszystkich rozważań, źródło ich satysfakcji.
Fakultet
Jak każdy wie, instytut jest podzielony na fakultety, czyli wydziały. Wydział – fakultet jest wysoce interesującym mikrokosmosem, przez który można zademonstrować strukturę podobną do struktury całego społeczeństwa. Prawie wszystko, co istnieje w społeczeństwie, jak: polityka zagraniczna i wewnętrzna, partie i frakcje, konserwatywne i postępowe postawy, sztywność i elastyczność, aktywność i opieszałość, mogą być badane w mniejszej skali na wydziale.
I, jak dobrze wiemy z polityki, widać, że wszystko zależy od optymalnego wyboru i wykorzystania możliwości. Tak więc na dobrym wydziale istnieje szeroki wachlarz talentów i charakterów. Zwykle są tam ludzie elokwentni i małomówni, emocjonalni i zimni gracze; są profesorowie utalentowani w pisaniu dyplomatycznych listów i inni, biegli w pisaniu listów bezceremonialnych. To w pełni zależy od zdolności dziekana do wyboru odpowiednich osób do odpowiednich zadań. Wyniki są optymalne pod warunkiem mądrego podziału obowiązków, ale dewastujące, gdy została wybrana zła permutacja.
kontakty InterdyScyplInarne i międzynarodowe
Na koniec pozwolę sobie zrobić kilka uwag o interdyscyplinarnych i międzynarodowych kontaktach między uczonymi, ponieważ to również mnie dotyczy, gdyż przekroczyłem granice „dwóch kultur”, wykorzystując wąski most pomiędzy nauką przyrodniczą a społeczną. Powinienem najpierw zrobić pewne założenie: istnieje dużo inteligencji po obu stronach granicy, lecz ludzie reprezentujący tę inteligencję często tego nie wiedzą, ponieważ nie spotykają się dostatecznie często.
Spróbuję dać jasną odpowiedź na pytanie, dlaczego żałosna przepaść pomiędzy różnymi rodzajami nauk w ogóle powstała. W naukach przyrodniczych, a w szczególności w fizyce, istnieją zwykle dokładne rozwiązania nieskomplikowanych problemów, a w naukach humanistycznych, łącznie z socjologią, występują często niedokładne rozwiązania skomplikowanych problemów. Ta przerwa będzie się w przyszłości zmniejszać, ponieważ, z jednej strony, proste problemy są eliminowane z nauk przyrodniczych, a z drugiej strony złożone problemy, np. w naukach socjologicznych, wymagają i znajdują coraz więcej skończonych rozwiązań. Więc punktem spotkania będzie wspólne poszukiwanie adekwatnych rozwiązań złożonych problemów.
Ostatnie opracowania, np. w synergetyce i dynamice nieliniowej, zastosowane do układów złożonych w naukach przyrodniczych i socjologicznych, wskazują na ten kierunek. Jednakże mówiąc o tych ostatnich i obiecujących na przyszłość osiągnięciach, powinniśmy być świadomi przynależności do bardzo uprzywilejowanej grupy, mianowicie do grupy przyjaciół Janika.
Ten człowiek, Jerzy Janik, uprawiał internacjonalizm i interdyscyplinarność pomiędzy uczonymi przez zorganizowanie 25 spotkań, będących najwyższymi osiągnięciami w tej dziedzinie w czasach i sytuacjach, kiedy i gdzie inni jedynie zaczynali marzyć o takiej niezwykłej możliwości. Jesteśmy mu wszyscy wdzięczni za to i gratulujemy stworzenia tej tradycji dla nas.
tlum. dr Małgorzata Nowina-Konopka
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.