Większa wstrzemięźliwość
większa wstrzemięźliwość
W związku z opublikowaniem na łamach „Forum Akademickiego” (nr 3/2007) tekstu autorstwa Marka Wrońskiego pod tytułem „Z plagiatowej łączki”, wnosimy o zamieszczenie poniższego oświadczenia w najbliższym numerze czasopisma.
Opublikowany tekst jest nierzetelny, tendencyjny i miejscami wysoce obraźliwy. Zawiera szereg przekłamań, a jego autor wykazał się naganną stronniczością. Autor artykułu próbuje wywołać wrażenie, że zna doskonale miejscowe realia, a przytaczane „ustalenia” poczynił osobiście. Tymczasem źródło inspiracji jest nam znane i wiąże się z osobą, której starania habilitacyjne mają wątpliwe podstawy.
Nie zwykliśmy polemizować z tego rodzaju tekstami, ale z powodu dwukrotnego upublicznienia „rewelacyjnych” ustaleń tego autora – wymaga to z naszej strony pewnej reakcji.
Otóż do tej pory nie przedstawiono nikomu (z wymienionych w tekście osób) żadnych zarzutów. Nie mieści się również w kompetencjach autora i redakcji orzekanie o winie. Toczące się postępowanie wyjaśniające (oparte na anonimie oraz przy wyczuwalnych naciskach osób funkcyjnych) z pewnością wykaże słabość wysuwanych zarzutów.
Autor publikacji może znać prawo amerykańskie. Nie można jednak tego samego powiedzieć o jego znajomości prawa polskiego.
Przypominamy więc redakcji i autorowi pisma (o wymowie paszkwilu), że w Polsce obowiązuje art. 42 (ust. 3) Konstytucji (każdego uważa się za niewinnego, dopóki jego wina nie zostanie stwierdzona prawomocnym wyrokiem), zaś w kodeksie postępowania karnego – zasady wyrażone w art. 4 (zasada obiektywizmu) i art. 5 (domniemania niewinności). Obowiązuje również ustawa o ochronie danych osobowych. Autor, obwiniając kilku pracowników katedry, nie tylko naruszył owe fundamentalne zasady, ale wykazał się dużym stopniem nie przystającej zaciekłości. Osoby o urojonych ambicjach „naprawy polskiej nauki” mogłyby wykazywać większą wstrzemięźliwość w pomawianiu różnych osób oraz ferowaniu wyroków. Autor i redakcja tą publikacją naruszyli dobra osobiste kilku osób.
W związku z tym, że tekst ukazał się w poczytnym środowiskowym piśmie o zasięgu krajowym – wnosimy o pełną publikację niniejszego oświadczenia. Zarazem uprzedzamy, iż w przypadku nie opublikowania tego tekstu podejmiemy stosowne czynności, łącznie z cywilnoprawnymi.
Zarówno autor, jak i redakcja, w pogoni za sensacjami powinni jednak sprawdzać rzetelność źródła przekazu informacji oraz kształtować i miarkować swoje działania tak, aby były one zgodne z obowiązującym prawem.
dr Krystyna Bronowska
dr Elżbieta Żywucka−Kozłowska
prof. dr hab. Karol Sławik
bez wątpliwości
Z niedowierzaniem przeczytałem tekst listu podpisanego przez trójkę prawników. Nie można powoływać się na ogólne zasady wyrażone w Konstytucji oraz w kodeksie postępowania karnego, nie uwzględniając przy tym przepisów zawartych w innych ustawach, w tym w kodeksie karnym. Właśnie tutaj zawarty jest artykuł 213 § 2, który wyłącza bezprawność pomówienia. W świetle tego artykułu nie popełnia przestępstwa zniesławienia, określonego w art. 212 § 1 lub 2 kk., kto „publicznie podnosi lub rozgłasza prawdziwy zarzut służący obronie społecznie uzasadnionego interesu”.
Nie mam wątpliwości, że interes społeczny wymaga upublicznienia wszelkich nierzetelności naukowych, popełnianych przez pracowników wyższych uczelni. A ustawa o ochronie danych osobowych w tych przypadkach i wobec naukowców nie ma zastosowania.
Postawione zarzuty były prawdziwe. Potwierdził to rzecznik dyscyplinarny, dr hab. Marek Skwara, składając 17 maja 2007 wniosek do Komisji Dyscyplinarnej o ukaranie obu pań−adiunktów. Doktor praw Krystynie Bronowskiej, autorce publikacji Badania genetyczne jako metoda identyfikacji indywidualnej, zamieszczonej w Księdze Jubileuszowej z okazji 15−lecia Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Szczecińskiego (pod red. prof. dr. hab. Zbigniewa Ofiarskiego), zarzucono „kradzież autorską polegającą na dosłownym przejęciu części cudzych utworów i włączeniu ich w postaci oryginalnej do sygnowanych własnym nazwiskiem artykułów, bez wyróżnienia cytowanych w tekście oraz ujawnieniu innych źródeł w przypisach.” Z tego powodu rzecznik zażądał wymierzenia jej kary w postaci rocznego zakazu wykonywania zawodu nauczyciela akademickiego.
Nad głową dr Bronowskiej gromadzą się też i inne „ciemne chmury”. Otóż, gdy w marcu 2007 prof. Zbigniew Ofiarski, jako redaktor tomu, w obecności dziekana prof. Stanisława Czepity zażądał od niej wyjaśnień, jak to się stało, że w przekazanej mu pracy na XV−lecie Wydziału umieściła plagiat, dr Bronowska zaprzeczyła temu, mówiąc, że ona dostarczyła pracę bez zapożyczeń i to pewnie później „ktoś” musiał dopisać ten plagiatowy tekst. Ponieważ praca w postaci elektronicznej trafiła bezpośrednio na twardy dysk komputera, gdzie nie miał dostępu nikt oprócz Ofiarskiego, profesor mocno się zdenerował, bo odpowiedź sugerowała, że to właśnie on jest tym „ktosiem”! Po paru tygodniach odkrycie kolejnego plagiatu w czasopiśmie „Dziś” przyszpiliło to kłamstwo, bowiem dr Bronowska wysłała tam identyczny tekst, jaki oddała prof. Ofiarskiemu, dopisując tylko jako współautora dr Żywucką−Kozłowską.
Co więcej, ostatnio pojawił się też zarzut, iż dr Bronowska wyłudziła od uczelni stypendium habilitacyjne. Stypendium to przyznawane jest adiunktom pracującym tylko na jednym etacie (aby mieli czas na pisanie habilitacji), natomiast dr Bronowska miała drugi etat – z którego nie zrezygnowała – w Państwowej Szkole Zawodowej w Gorzowie Wlkp.
Mimo że cały uniwersytet aż huczy od plotek i studenci wiedzą o nierzetelnościach, które opisywano w dwóch kolejnych publikacjach „Kuriera Szczecińskiego”, nikomu z władz uczelni nie przeszkadza, że oficjalnie oskarżona o plagiat adiunkt Wydziału Prawa nadal prowadzi zajęcia ze studentami. No coż, czasami dobrze mieć tolerancyjnego rektora...
Z kolei dr praw Elżbiecie Żywuckiej−Kozłowskiej zarzucono, że „we współsygnowanej jej nazwiskiem publikacji Wartość ekspertyzy genetycznej (czasopismo „Dziś” 2007, nr 2, ss. 119−123), współuczestniczyła [z dr Bronowską – MW] w kradzieży fragmentów utworów, dosłownie przejmując części cudzego utworu i włączając je w postaci oryginalnej do sygnowanego jej nazwiskiem artykułu – bez wyróżnienia cytowanych w tekście oraz ujawnieniu innych źródeł w przypisach, a także na nierespektowaniu klauzuli wydawnictwa „Comer” zastrzegającej, iż żadna część utworu nie może być publikowana, powielana i rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy”. W jej przypadku dr Skwara zażądał kary nagany z zakazem pełnienia stanowiska kierowniczego przez okres dwóch lat. Jednak ponieważ dr Żywucka nie pełni żadnego stanowiska kierowniczego i nie zanosi się na to, że szybko zostanie szefem np. Katedry Kryminologii, kara jest raczej symboliczna...
Co do prof. Karola Sławika (który, moim zdaniem, złamał zasady dobrej praktyki naukowej, dopuszczając się licznych podwójnych publikacji), uczelnia nabrała przysłowiowej „wody w usta”. Jego umowa o pracę automatycznie wygasa z dniem 1 września 2007 z powodu ukończenia 70. roku życia. Ponieważ profesor i tak mieszka stale w Warszawie i do Szczecina od lat przyjeżdża raz albo dwa w miesiącu, jego przejście na emeryturę nie powinno stanowić problemu.
A Szanownym Czytelnikom proponuję ponownie przeczytać powyższy list, pod którym podpisały się chluby szczecińskiej kryminalistyki. Nic czasami tak nie kompromituje ludzi, jak ich własne słowa.