Pieczęcie, buławy, katedra, instytut
O głównej bohaterce niniejszego wspomnienia usłyszałam pierwszy raz na spotkaniu lwowian w moim powojennym wrocławskim domu. Ktoś powiedział, że gdyby można nadać uniwersytetowi nad Odrą imię osoby żyjącej, przebywającej na emigracji, do tego hrabianki – najlepszą kandydatką byłaby Karolina Lanckorońska. Obecni znali ją z Uniwersytetu Jana Kazimierza. Niewiele lat później mojemu uniwersytetowi nadano imię Bolesława Bieruta, co nigdy się nie przyjęło.
Karolina Lanckorońska, urodzona w 1898, przeżyła 104 lata – szczęśliwe, trudne, tragiczne, pracowite i owocne dziełami wieńczącymi wspaniale kilkusetletnią tradycję rodu, którego była ostatnią przedstawicielką.
W blasku majestatu
Protoplastą, od którego linia genealogiczna sięga po osobę pani profesor, był Przedbór z Brzezia, marszałek Królestwa Polskiego, żyjący w XIV w., jakkolwiek heraldycy poświadczają koligacje wcześniejsze z rodzinami znacznymi za panowania Władysława Łokietka.
Z urzędem marszałkowskim łączyła się funkcja ochmistrza dworu królewskiego – Przedbór był nim, pod koniec życia w służbie Jadwigi, a po jej zamążpójściu także Władysława Jagiełły. Od niego zaczyna się tradycja sprawowania najwyższych urzędów, bliskich kontaktów z monarchami, wierności majestatowi szlacheckiej Rzeczypospolitej, co pomnażało również rodzinne dobra.
Z tego dziedzictwa Lanckorońskich wywodzą się podstawowe cechy pielęgnowanego do ostatniego pokolenia etosu, przede wszystkim jasne pojmowanie zadań wedle szlachecko−obywatelskiej arytmetyki: „Im więcej ci dano, tym więcej jesteś winien ojczyźnie i bliźnim”.
Wpływami na dworze Jagiełły zapisał się Zbigniew herbu Zadora, marszałek wielki koronny, który znacznie powiększył rodzinne majętności, kupując za zezwoleniem królewskim miasto Lanckoronę z zamkiem, dwoma przedmieściami, dwoma młynami i szesnastoma wsiami. Na miarę swojej epoki był... biznesmenem, uczestnicząc zarazem aktywnie w działaniach dyplomatycznych, jak zawieranie traktatu pokojowego między Polską i Litwą a Krzyżakami w 1404 roku albo spotkanie z królem czeskim Wacławem we Wrocławiu.
Niejedna z postaci w długiej historii rodu – a należy uwzględnić różne jego linie – zasługuje na osobną monografię, a przy tym nadawałaby się na bohatera sensacyjnej powieści historycznej lub filmu kostiumowego. Z perspektywy żywej spuścizny kulturalnej trzeba zwrócić uwagę na wychowanie kolejnych pokoleń w zamkach, pałacach i dworach Lanckorońskich.
Od średniowiecza przywiązywano wagę do kształcenia potomków, niezbędnego dla przyszłych karier. Pod koniec XV w. dwaj bracia, Mikołaj i Stanisław, studiowali w Akademii Krakowskiej, po czym pierwszy został jednym z szafarzy i depozytariuszy skarbu koronnego, później zaś zajął się górnictwem cennych kruszców w ziemi krakowskiej, wchodząc w spółki z bogatymi mieszczanami.
W XVII stuleciu kroniki notują Stanisława, hetmana polnego koronnego, który studia krakowskie uzupełniał w Louvain i Paryżu, później zaś podróżował po Europie. Wojskiem Rzeczypospolitej dowodził w ciężkich czasach wojen kozackich i potopu szwedzkiego.
Dyplomatą w sutannie był Wespazjan Lanckoroński, rezydent króla Jana Kazimierza w Wiedniu, skąd przesyłał ważne dla dworu wiadomości, a także rozpowszechniał pierwszą gazetę, „Merkuriusza Polskiego”, która stanowiła forum stronników reform ustrojowych.
Czas schyłku Rzeczypospolitej szlacheckiej przyniósł Lanckorońskim nowe znamienite koligacje, m.in. z Sanguszkami, Potockimi, Tarłami, oraz znaczne pomnożenie fortuny. Rozbiory obudziły nową świadomość potrzeby służenia ojczyźnie inaczej niż mieczem, buławą i pieczęciami najwyższych urzędów.
Fortuna w służbie
Lanckorońscy, należąc do elity politycznej i kulturalnej, przebywając na dworach kolejnych monarchów, odznaczali się znajomością oraz umiłowaniem sztuki. Wcześnie też pojawili się w rodzie hojni darczyńcy i mecenasi, wspierający klasztory, fundujący kościoły i kaplice, do których sprowadzano lub kupowano w kraju cenne dzieła.
Uczonym został urodzony w Wiedniu w roku 1848 Karol, posiadacz stopnia doktora praw, dziedzicznego tytułu członka Izby Panów w austriackiej Radzie Państwa oraz rozległych dóbr w Galicji, Królestwie Polskim i Styrii.
Podróżując za młodu po Europie, zwłaszcza Półwyspie Apenińskim, rozmiłował się szczególnie w sztuce włoskiej, zyskując doskonałe jej znawstwo. Uczestniczył w wyprawach archeologicznych do Azji Mniejszej. W drugiej z nich (1884), sfinansowanej przez Lanckorońskiego, wziął udział Jacek Malczewski, a jej owocem stało się obszerne dzieło naukowe Miasta Pamfilii i Pizydii, wydane w wersji niemieckiej, polskiej i francuskiej.
W latach 1888−89 badacz−amator odbył podróż „dokoła ziemi”, zatrzymując się dłużej w Indiach i Japonii; opublikował następnie opis tej wyprawy.
W osobie dziedzica z Brzezia połączyły się cnoty światłego magnata z cechami nowoczesnego mecenasa. Do pierwszych należała szczodrość motywowana patriotyzmem, ale i poczuciem powinności względem kultury jako dobra ogólnoludzkiego, wśród drugich uderzało trafne wyczucie aktualnych potrzeb.
Karol Lanckoroński zorganizował na terenie całych Austro−Węgier opiekę nad zabytkami oraz służbę konserwatorską, łożąc na restaurację wielu obiektów, m.in. romańskiej bazyliki w Akwilei.
Pod koniec XIX w. został członkiem komitetu do spraw odnowienia katedry wawelskiej, a sam ufundował znajdujący się tam od 1902 sarkofag królowej Jadwigi. Koncepcje związane z tym przedsięwzięciem wywołały burzliwą dyskusję na łamach „Chimery”, jednak doprowadzenie, dzięki wpływom na austriackim dworze, do usunięcia zaborczych wojsk z Wawelu przechyliło szalę zasług.
Możny mecenas mógł zaspokajać własne zamiłowania artystyczne w kolekcjonerstwie. Po przodku Kazimierzu Rzewuskim, pisarzu polnym koronnym, odziedziczył ponad 30 arcydzieł malarstwa (dwa obrazy Rembrandta), pochodzących z rozprzedawanych na początku XIX w. zbiorów Stanisława Augusta. Z podróży, dalszych i bliższych, przywoził zabytki staroindyjskie, japońskie, włoskie. Tych ostatnich w kolekcji Karola Lanckorońskiego było najwięcej, szczególnie obrazów i fresków z XV−XVII w. Zgromadził także, głównie w Rozdole, letniej rezydencji na Podolu, malarstwo i rysunki największych artystów polskich: Matejki, Michałowskiego, Grottgera, Malczewskiego i innych.
W 1894 zakończyła się budowa wiedeńskiego pałacu przeznaczonego na pomieszczenie kolekcji. Właściciel był wtedy już członkiem Polskiej Akademii Umiejętności. W początkach następnego stulecia otrzymał doktoraty honorowe UJ i uniwersytetu w Berlinie.
Po pierwszej wojnie światowej Karol Lanckoroński pozostał w Wiedniu, wchodząc w 1918 w skład komisji Głównego Urzędu Likwidacyjnego w Warszawie, powołanej do zbadania, co z zasobów austriackich archiwów powinno wrócić do Polski.
Nie dożył – zmarł w roku 1933 – zrabowania znacznej części wiedeńskiej kolekcji przez hitlerowców i rozproszenia gromadzonych całe życie arcydzieł.
Służba, dar i dziedzictwo
Nie marzyłam, że danym mi będzie przekazać te dzieła w hołdzie Rzeczypospolitej Wolnej i Niepodległej – napisała do prezydenta Wałęsy prof. Karolina Lanckorońska, ofiarowując Narodowi Polskiemu gromadzone przez jej ojca dzieła sztuki. Część z nich – obrazy (w tym oba dzieła Rembrandta) i miniatury – otrzymał Zamek Królewski w Warszawie, inną część (głównie malarstwo włoskie, meble, namiot turecki związany z odsieczą wiedeńską) – Wawel. Pamiętam otwarcie wystawy tych darów na zamku i serdeczne słowa, wypowiadane o donatorce przez tych, którzy ją pamiętali ze Lwowa.
Uroczystość była ważną lekcją historii, którą fałszowały albo przemilczały wszystkie powojenne podręczniki. Pokazywała znaczenie rodziny magnackiej dla kultury – ojczystej i europejskiej – uprzytomniała, że w takich rodzinach wyrastały pokolenia patriotów, wychowywane nieraz poza granicami Rzeczypospolitej, stawiała przed oczy wzór niezmordowanego obywatelskiego trudu, który po tamtej warstwie dziedziczy (z całym bagażem jej grzechów do odkupienia) – jako zadanie – inteligencja. Karolina Lanckorońska łączy obie tradycje, była bowiem modelową postacią środowiska akademickiego, zarazem spadkobierczynią kilkuwiekowej spuścizny odpowiedzialnego uczestnictwa w historii środkowej Europy.
Wychowana w Wiedniu, pośród ojcowskich zbiorów i w aurze jego zamiłowań, tam studiowała historię sztuki i zrobiła doktorat. W Uniwersytecie Jana Kazimierza została, po habilitacji, pierwszą kobietą docentem. Wykładała najchętniej o malarzach renesansowych oraz włoskiego baroku, ale, gdy było trzeba, także zagadnienia sztuki współczesnej. Znana była z dużych wymagań, przede wszystkim od siebie, i surowego trybu życia, które z rozmysłem poświęciła nauce.
Hart ducha i męstwo uczonej−hrabianki zostały poddane ciężkim próbom podczas wojny, kiedy była żołnierzem Związku Walki Zbrojnej, później porucznikiem AK, przechodziła przesłuchania w niemieckich więzieniach, trafiła do obozu w Buchenwaldzie, co przejmująco, acz niezwykle trzeźwo, opisała we Wspomnieniach wojennych.
W 1945 zorganizowała we Włoszech (zachowując na emigracji polskie obywatelstwo) studia dla żołnierzy II Korpusu, następnie została współzałożycielką Polskiego Instytutu Historycznego w Rzymie, który podjął i rozwinął działalność stacji naukowej, rozwiązanej przez władze krajowe PAU. Staraniem instytutu opublikowano w kilku seriach wydawniczych ponad 100 tomów cennych źródeł do dawnych dziejów Polski.
W 1967 prof. Lanckorońska, wraz z siostrą Adelajdą, przekształciły, utworzony w Szwajcarii przez nieżyjącego już wtedy ich brata Antoniego, Fundusz im. Karola Lanckorońskiego w Fundację Lanckorońskich z Brzezia, której zadaniem jest wspieranie polskiej kultury i nauki.
Jej staraniem uratowano Bibliotekę Polską w Paryżu od przekazania przez rząd francuski władzom PRL w latach siedemdziesiątych. Kilka pokoleń młodych humanistów korzystało – w minionej epoce nie całkiem jawnie – ze stypendiów fundacji, pozwalających na kwerendy w europejskich bibliotekach i archiwach, na badanie zagadnień, opracowywanie tematów w kraju nieobecnych bądź zakazanych. Dzisiaj, obok tej działalności, fundacja wspiera odbudowę zabytków, zwłaszcza na dawnych kresach Rzeczypospolitej.
Ród Lanckorońskich nie ma kontynuatorów nazwiska, ale uczniowie i duchowe potomstwo prof. Karoliny, ostatniej z Brzezia, poniosą dalej to, co wzięli z jej nauk i z przykładu jej długiego życia.
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.