Na Warmii i Mazurach
2 kwietnia br. premier Jarosław Kaczyński powołał na stanowisko przewodniczącego Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów prof. dr. hab. Tadeusza Kaczorka. Jest on emerytowanym profesorem Instytutu Sterowania i Elektroniki Przemysłowej PW i chyba pierwszym w historii CK przedstawicielem nauk technicznych na tym stanowisku.
Ze względu na kilkumiesięczną przerwę w działaniu Prezydium Komisji, spowodowaną wyborami i konstytuowaniem się nowych władz, liczba spraw czekających do załatwienia jest znaczna. Pomiędzy nimi jest oczywiście kilka takich, które interesują Czytelników tej rubryki.
Profesor bez tytułu
Zapewne na pierwszym miejscu będzie sprawa odebrania tytułu profesorskiego za plagiat tzw. książki profesorskiej prof. dr. hab. Maciejowi Potępie z Katedry UNESCO ds. Jakości Nauczania i Nauki (kierownik: prof. Józef Górniewicz) Uniwersytetu Warmińsko−Mazurskiego w Olsztynie. Trzeba wiedzieć, że 3 stycznia 2007 Naczelny Sąd Administracyjny oddalił skargę kasacyjną Macieja Potępy i tym samym decyzja CK z 23 czerwca 2003 o cofnięciu nominacji profesorskiej (formalnie była to decyzja o odmówieniu zgody na przedstawienie kandydata do tytułu profesora nauk humanistycznych) uzyskała prawomocność.
Teraz przewodniczący CK musi skierować wniosek do prezydenta Lecha Kaczyńskiego, aby ten podpisał tę decyzję. Sprawa zapewne nie będzie prosta od strony prawnej, bowiem w powojennej historii polskiej nauki nie było dotąd takiego przypadku. Ci, którzy od niedawna śledzą tę sprawę, szczegóły znajdą w numerze 5/2003 „FA” (Plagiat profesorski, czyli sprawa Macieja Potępy).
W kwietniu 2001 ówczesny kierownik Katedry Filozofii Uniwersytetu Łódzkiego prof. Ryszard Panasiuk, przedstawił władzom uczelni dowody na nierzetelność 4 prac prof. Potępy. Władze pozwoliły wtedy plagiatorowi zrezygnować i nie podjęto żadnych działań dyscyplinarnych. W tym okresie publicznie wyraziłem wiele słów krytycznych wobec poczynań prof. Liszewskiego, ówczesnego rektora UŁ. Dzisiaj, po ponad 5 latach, chciałbym podkreślić, iż jego późniejsze zachowanie było wzorowe. Doceniam, że rektor Liszewski przez swoją determinację spowodował, iż nierzetelność naukowa dr. hab. Macieja Potępy została w końcu surowo ukarana. Proszę przyjąć, Panie Profesorze Liszewski, moje wyrazy szacunku i uznania.
Natomiast nie mogę zrozumieć, jakie motywy kierują rektorem Ryszardem Góreckim z UWM w Olsztynie, który od ponad 5 lat zatrudnia prof. Potępę, wiedząc dokładnie o plagiatowych zarzutach, potwierdzonych już w czerwcu 2003 decyzją Prezydium CK. Jakie jest uzasadnienie decyzji prorektora ds. nauczania UWM prof. Józefa Górniewicza, który po tym, jak w 2005 Rada Naukowa Instytutu Filozofii UWM (ówczesny dyrektor: dr hab. Józef Dębowski) w tajnym głosowaniu zadecydowała, iż nie chce, aby Maciej Potępa był u nich pracownikiem, zaproponował plagiatorowi stanowisko profesora we własnej katedrze? Nie wspomnę już o tym, że w Instytucie Filozofii prof. Potępa wyrabiał zaledwie około 20 proc. swojego pensum, pozostały czas spędzając „na chorobowym” w Warszawie, gdzie stale mieszka.
W żadnym prawdziwym uniwersytecie takie praktyki nie byłyby możliwe. Dla liczących się uniwersytetów rzetelność i dobra opinia szkoły wyższej są dobrem najwyższym.
Sprawa plagiatów Macieja Potępy jest wszystkim w Olsztynie dość dobrze znana, więc wyobrażam sobie, co myślą o tym pracownicy UWM, widząc, jaką opieką otaczają go władze rektorskie uczelni. W dodatku sprawa nie jest wyjątkiem, bowiem podobną opieką otoczono dr Magdalenę Sitek z Wydziału Prawa UWM (patrz: Cud przedawnienia, „FA” 10/2006), która w 2000 popełniła podwójny plagiat, pracując w tym czasie jako adiunkt w Uniwersytecie Szczecińskim.
Plagiatowa habilitacja
W kwietniu 2005 prof. dr hab. Roman Cichoń z Wydziału Nauki o Żywności UWM złożył na ręce rektora pisemne powiadomienie, że praca doktorska Danuty Wiśniewskiej−Pantak z 2004 (promotor: dr hab. Jan Kłobukowski) jest oparta na obszernych zapożyczeniach z 6 prac magisterskich. Co więcej, prof. Cichoń utrzymywał, że praca habilitacyjna prodziekana Wydziału Nauki o Żywności UWM dr. hab. Jana Kłobukowskiego, obroniona w grudniu 1999, jest także plagiatem, bowiem opiera się na obszernych fragmentach innych 7 prac magisterskich. Mimo że pismo podawało detale i szczegóły, rektor, wbrew obowiązującym przepisom, zostawił je bez formalnego rozpatrzenia, co po 4 miesiącach poskutkowało przedawnieniem postępowania dyscyplinarnego.
Prof. Cichoń po bezowocnym, wielomiesięcznym czekaniu, w grudniu 2005 zdecydował się powiadomić olsztyńską redakcję „Gazety Wyborczej”. Tamtejsi dziennikarze, Mariusz Kowalewski i Marcin Wojciechowski, dokładnie sprawdzili zarzuty względem habilitacji i w połowie stycznia 2006 opisali na łamach „GW” ten przypadek. Dopiero po tym nagłośnieniu rektor Górecki oddał sprawę „do wyjaśnienia” rzecznikowi dyscyplinarnemu prof. Zbigniewowi Endlerowi. Rzecznik po 4,5 miesiącach pracy uznał, że sprawa dyscyplinarnie jest przedawniona, ale obie rozprawy, doktorska i habilitacyjna, są pełne zapożyczeń z prac magisterskich, więc Rada Wydziału powinna się zastanowić nad wznowieniem postępowania mającego na celu odebranie nierzetelnie uzyskanego stopnia. Opinię rzecznika władze rektorskie utajniły przed prof. Cichoniem, który do dnia dzisiejszego nie może zapoznać się z oficjalnymi ustaleniami.
Rektor powiadomił wtedy Prokuraturę Rejonową o przestępstwie plagiatu w doktoracie, ale zarzut objął jedynie dr Wiśniewską−Pantak, choć plagiat w habilitacji przedłożonej do obrony przed więcej niż 5 laty przedawnił się. Rezultatów działań prokuratury nie znam, ale z tego, co słyszałem, nie chciano wnikać w tę sprawę, argumentując, że jest to problem i sprawa uczelni.
Nie bardzo wierząc w gotowość władz uniwersytetu do rzetelnego wyjaśnienia tej sprawy, prof. Cichoń w marcu 2006 całą dokumentację, wraz z konkordacją zapożyczeń, wysłał na ręce przewodniczącego CK prof. Janusza Tazbira.
Dopiero pod wpływem kilku zapytań z CK władze Wydziału Nauki o Żywności zmuszone były do formalnego rozpatrzenia tych nierzetelności. Dziekan Stefan Ziajka powołał w połowie listopada 2006 dwie siedmioosobowe komisje. Pierwsza z nich, pod przewodnictwem prof. Jerzego Borowskiego, zajęła się pracą doktorską, druga zaś, kierowana przez prof. Łucję Fornal, miała się zająć habilitacją.
Owocna praca komisji
18 grudnia 2006 odbyło się posiedzenie Rady Wydziału, gdzie miała być rozpatrywana kwestia wznowienia postępowania w obu przewodach – doktorskim i habilitacyjnym. Na posiedzenie to nie zaproszono ani rzecznika dyscyplinarnego prof. Endlera, ani prof. Romana Cichonia, który od 1 października 2006 był już na emeryturze.
W swoim sprawozdaniu komisja prof. Borowskiego stwierdziła, że w całości pracy doktorskiej 63 proc. tekstu jest identyczne z pracami magisterskimi, a prace te nawet nie zostały przytoczone w piśmiennictwie. Komisja zaproponowała podjęcie uchwały o wznowieniu postępowania w przewodzie doktorskim dr Danuty Wiśniewskiej−Pantak, co doprowadzić może do odebrania jej doktoratu. Za wnioskiem głosowało 27 osób, 8 było przeciwko, a 1 się wstrzymała.
Komisja prof. Łucji Fornal (jest ona szefem Uczelnianej Komisji Etyki i członkiem Rady Nauki przy Ministrze Nauki i Szkolnictwa Wyższego) działała w składzie: prof. Zbigniew Śmietana – dziekan z okresu przewodu habilitacyjnego dr. Kłobukowskiego, prof. Jerzy Borowski – ówczesny prodziekan i obecny kierownik Katedry Żywienia, gdzie wykonano obie prace, prof. Stefan Smoczyński – ówczesny recenzent habilitacji, prof. Ryszard Zadernowski, prof. Jerzy Dziuba – ówczesny prodziekan i przewodniczący komisji habilitacyjnej oraz prof. Zdzisław Żbikowski – ówczesny prodziekan.
W swoim sprawozdaniu komisja nie zajęła się takim drobiazgiem, jak porównanie tekstu habilitacji z tekstami prac magisterskich, ale skupiła się na tym, że w 1999 prof. Cichoń, ówczesny kierownik Katedry Żywienia UWM, skierował pracę dr. Kłobukowskiego do druku bez żadnych zastrzeżeń, a w postępowaniu habilitacyjnym kolokwium i dorobek habilitacyjny zostały wysoko ocenione przez recenzentów i Radę Wydziału. Komisja podkreśliła, że w UWM obowiązują przepisy Senatu uczelni, mówiące o poszanowaniu własności intelektualnej i praw autorskich, więc dziekan Ziajka niczego nie zlekceważył, gdy dostał informację o zapożyczeniach w pracy habilitacyjnej dr. Kłobukowskiego. Podjął on wtedy wysiłek przygotowania szkolenia w marcu i czerwcu 2006, na którym prawnik dr Jan Piszczek, mówił o własności intelektualnej w pracy naukowej.
Komisja podkreśliła, że dr Kłobukowski poniósł już dotkliwe skutki nieuzasadnionego zarzutu plagiatu, bo sprawę nagłośniono w mediach. Co więcej, rektor nie przedłużył mu zatrudnienia na stanowisku profesora (o co wnioskowała Rada Wydziału prawie jednogłośnie – MW), więc 1 grudnia 2006 musiał on zawiesić swoją funkcję prodziekana. W związku z powyższym komisja wnioskuje, aby nie wznawiać przewodu habilitacyjnego dr. Jana Kłobukowskiego w związku z zarzutami zapożyczeń.
Ponieważ żadnych pytań nie było, rada przystąpiła do tajnego głosowania. Jednomyślnie wszyscy głosowali za wnioskiem, aby przewodu habilitacyjnego nie wznawiać. Wśród głosujących był prof. Włodzimierz Bednarski, wiceprzewodniczący Sekcji III – Nauk Biologicznych, Rolniczych i Leśnych CK.
I w tak elegancki sposób, bez badania „niesłusznych zarzutów”, sprawa plagiatu habilitacji dr. hab. Jana Kłobukowskiego została pomyślnie załatwiona. Okazało się, że wiara Rady Wydziału w niewinność swego prodziekana jest silniejsza od wszelkich dowodów, szczególnie gdy sztandar wiary łopotał w rękach przewodniczącej Uczelnianej Komisji Etyki.
W tę „niewinność” jednak nie uwierzyło Prezydium Centralnej Komisji, które ma prawo z urzędu wznowić każdy nierzetelny doktorat czy przewód habilitacyjny. I właśnie w połowie kwietnia br. wznowiło przewód habilitacyjny dr. Jana Kłobukowskiego. O rezultatach tej decyzji dowiemy się zapewne dopiero pod koniec roku, bo habilitacja musi być oceniona w Olsztynie przez nowych recenzentów.
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.