Mniej emocji

Andrzej Świć


Nie ma chyba obecnie gorętszego tematu w środowisku akademickim niż lustracja. Stosunek do niej podzielił uczonych. Senaty wielu uczelni, począwszy od Uniwersytetu Warszawskiego i Gdańskiego, a także Konferencja Rektorów Uniwersytetów Polskich, prezydium KRASP i prezydium KRZaSP, podjęły uchwały wyrażające wątpliwości co do wielu rozwiązań przyjętych w ustawie, apelując o jej nowelizację i wstrzymanie wykonania do czasu rozstrzygnięć Trybunału Konstytucyjnego. Rektorzy od początku deklarowali jednak, że nie są przeciwnikami lustracji i wykonają obowiązki nałożone przez ustawę, chcą jedynie, aby jej zasady nie były później kwestionowane.

Z drugiej strony część profesury, środowisko Krajowej Sekcji Nauki NSZZ „Solidarność”, NZS i kilka innych organizacji, opowiedziało się zdecydowanie za przeprowadzeniem lustracji w obecnym kształcie, a wypowiedzi osób podnoszących wątpliwości uznano za głos jej przeciwników, opowiadanie się po jednej stronie sporu politycznego i wprowadzanie polityki na uczelnie.

Były też gesty spektakularne, jak deklaracje niezłożenia oświadczenia przez osoby związane z dawną opozycją czy już lustrowane albo dopisek na oświadczeniu profesora z Uniwersytetu w Białymstoku: „Pocałujcie mnie w …”. Były gorące medialne polemiki i wydarzenia nadzwyczajne, jak debata wicepremiera Ludwika Dorna z senatem UW czy spotkanie prezydenta Lecha Kaczyńskiego najpierw z grupą profesorów, a później z prezydium KRASP. Można się spodziewać, że to nie koniec i będzie tych gestów i wydarzeń jeszcze trochę. Za chwilę rozstrzygnięcie Trybunału i zapewne nowelizacja ustawy. Może warto ją zrobić spokojnie i racjonalnie, bez pokazywania czyje na wierzchu. Choć nie wiem, czy wierzę, by to było możliwe przy tej temperaturze sporu politycznego.

Rzadko kiedy jedna ze stron sporu ma sto procent racji. Tak jest chyba i tym razem. Ustawa ma wady i powinny one być usunięte. Stanowiący prawo muszą pamiętać, że aby to prawo było szanowane, musi być prawem dobrym. Z drugiej strony wiadomo przecież, że, tak jak to działo się w wielu innych środowiskach, cześć pracowników uczelni i instytutów współpracowała ze służbami, wykonywała ich polecenia, donosiła na kolegów. Te fakty, choć wstydliwe – i, jak zapewne się okaże, dotyczące także osób znanych i pełniących ważne funkcje – należy ujawnić i dokonać – spóźnionego co prawda – oczyszczenia. Tu nie ma chyba wątpliwości. Przydałoby się natomiast mniej emocji.

Andrzej Świć