Tradycja i zmiana



Tradycja i zmiana

Mimo pewnego ustabilizowania sytuacji, w szkolnictwie wyższym wciąż mamy do czynienia z poważnymi zmianami. Za znamienną, choć najmniej istotną z nich, uznałbym zmiany nazw uczelni. Wkrótce należy się spodziewać kolejnych, np. Akademia Medyczna im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu będzie Uniwersytetem Medycznym. Ale to tylko czysta formalność. Wkrótce uniwersytetów przymiotnikowych będziemy mieli wiele, a tradycyjne polskie nazwy, które różnicowały kategorie uczelni – czasami może nie oddając ich poziomu – odejdą do lamusa. Nie mogę zrozumieć powoływania się przy tym na klasę uczelni. MIT wciąż jest „tylko” instytutem, a nie „już” uniwersytetem, choć niewątpliwie ma uniwersytecki charakter. Niestety zmianom nazw towarzyszą tylko szczątkowe procesy restrukturyzacyjne.

Jest jednak poważny, ledwo dostrzegany proces, który może mieć kolosalne znaczenie: zaczynają upadać uczelnie prywatne (pozwolę sobie zrezygnować z oficjalnego określenia „niepubliczne”, bo ono zupełnie nie oddaje istoty zjawiska). Większość powstała tylko jako znakomity biznes. Sądzę, że gdyby PKA rygorystycznie potraktowała swoje zadania kontrolne, większość małych uczelni prywatnych musiano by szybko zamknąć, zwłaszcza gdyby do tego dołączyło się równie rygorystyczne traktowanie przez resort szkolnictwa wyższego zadania nadzoru nad tymi uczelniami. Tymczasem stanie przed MNiSW zadanie zatroszczenia się o studentów likwidowanych uczelni.

Jest też drugi nurt w działalności uczelni niepublicznych: Wyższa Szkoła Humanistyczna im. Aleksandra Gieysztora w Pułtusku uzyskała dwa uprawnienia do doktoryzowania i zmieniła nazwę. Teraz jest to Akademia Humanistyczna im. A. Gieysztora. Kiedyś pisałem, że to jest uczelnia, która ma szansę jako pierwsza uzyskać status uniwersytetu. Gdy pojawiła się możliwość tworzenia uniwersytetów przymiotnikowych, ta perspektywa staje się bardziej realna, choć zapewne w perspektywie kilkunastu lat. W tym samym nurcie mieszczą się też inne uczelnie prywatne, m.in. Wyższa Szkoła Przedsiębiorczości i Zarządzania im. L. Koźmińskiego, która ma już uprawnienia do nadawania stopnia doktora habilitowanego. Ten proces, choć nie dotyczy wielu prywatnych szkół, będzie trwał. Pojawią się zatem prywatni konkurenci dużych uczelni państwowych. To bardzo dobre zjawisko i – paradoksalnie – państwo powinno je wspierać. Już to robi, ponieważ w ocenie parametrycznej MNiSW uwzględniono prywatne szkoły wyższe, co daje im szanse na uzyskanie budżetowych środków na działalność naukową.

Piotr Kieraciński