Profesor z gęsim piórem

Magda Tytuła


Prof. Karwińska czyta bajki dzieciom

W Polsce naukowiec, który pisze bajki dla dzieci, jest traktowany w najlepszym wypadku z niedowierzaniem. Stereotyp głosi, że poważna osoba, autor książek naukowych, nie może jednocześnie zajmować się czymś takim, jak twórczość dla dzieci. Staram się walczyć z tym poglądem – mówi prof. Anna Karwińska, socjolog, pracownik naukowy krakowskiej Akademii Ekonomicznej i jednocześnie bajkopisarka.

Magia życia

Ostatnia publikacja literacka prof. Karwińskiej to Bajki z różnych szuflad. Ostatni etap jej naukowej kariery to rozprawa habilitacyjna Wartości i potrzeby społeczne a przemiany środowiska miejskiego, w której m.in. przywołała fragmenty Karolci Marii Krüger (co zostało jej wytknięte przez recenzentów). – W tym, co robię, nie ma schizofrenii – tłumaczy prof. Karwińska. – Znajomi się śmieją, że do tworzenia bajek podchodzę, jak do pisania prac naukowych: czytam książki z zakresu psychologii dziecięcej, języka dziecka, uczę się mitów, szukam starych magicznych opowieści. Bo bajki nie da się napisać wyłącznie z głowy. Jej zadaniem jest przecież przekazanie pewnych istotnych informacji. Dlatego niektóre moje bajki nazywam opowieściami socjologicznymi: pokazują relacje międzyludzkie, przejawy życia społecznego, jednocześnie zwracając uwagę na to, że największa magia kryje się w codziennym życiu. Z kolei w pracy naukowej wielokrotnie korzystałam już z twórczości dzieci i dla dzieci. Wygłosiłam zresztą kilka referatów na ten temat na zagranicznych konferencjach naukowych. Te dwie dziedziny zatem od zawsze się u mnie przenikały.

Zdaniem prof. Karwińskiej, świat socjologii i świat bajek są sobie bardzo bliskie. Jeden i drugi kierują swą uwagę na stosunki społeczne, normy i zjawiska kulturowe. Bajki, zabawki, cały świat dzieci i to, co dorośli im proponują, to na tyle ważna część życia społecznego, że nie może umknąć uwadze socjologa.

Pisanie bajek nie jest zajęciem niepoważnym, jak zwykło się sądzić w polskich środowiskach akademickich. Dla prof. Karwińskiej to trudne zadanie, które jednocześnie może sprawić wielką przyjemność. – Pisanie rozpraw naukowych też jest bardzo przyjemne – śmieje się. Różnica polega m.in. na tym, że pierwsze wersje swoich bajek zawsze pisze ręcznie (wtedy „bardziej się czuje to, co się pisze”), prace naukowe zaś na komputerze. Autorka żałuje, że gęsie pióro, jakie w dzieciństwie wystrugał jej ojciec specjalnie po to, by miała czym pisać, już dawno się zużyło. – Biorąc to pióro do ręki, czułam się prawdziwym bajkopisarzem – zdradza Anna Karwińska. Do pisania bajek „używa” za to swojego dobrego ducha – ludzika, którego zrobiła jej już dawno mama, by towarzyszył bajkopisarskim poczynaniom młodej wówczas literatki. Kiedyś stał na maszynie do pisania, dziś – stawia go na komputerze, gdy zabiera się do spisywania kolejnej magicznej opowieści.

Początek serii

Anna Karwińska pisze bajki niemal od zawsze, nie tylko odkąd jest socjologiem. Są to opowieści tworzone zarówno na konkretne zamówienie (te bywają najtrudniejsze, jak nam zdradza), jak i pisane pod wpływem jakiegoś zdarzenia, zasłyszanej historii, powiedzonka. Ile ich jest w sumie? – Pół pawlacza – śmieje się autorka. W tym mnóstwo teczek zatytułowanych „Pomysły różne”, w których kryją się rozmaite karteluszki z notatkami do wykorzystania „kiedyś”. Są tam także pierwsze sztuki teatralne, tworzone przez nią w dzieciństwie do domowego teatrzyku, w jaki bawiła się z trójką swojego rodzeństwa, są teksty dla zuchowej drużyny teatralnej oraz bajki wymyślane dla własnego syna i dzieci przyjaciół czy krewnych.

Poważna przygoda z bajką zaczęła się dla prof. Karwińskiej pod koniec lat 80., gdy Wydawnictwo Literackie opublikowało jej książkowy debiut Bajki moich przyjaciół i to od razu w oszałamiającym nakładzie (50 tys. egzemplarzy + dodruk). Potem była jeszcze opowieść spisana na zamówienie Młodzieżowej Agencji Wydawniczej i wydana w serii „Ważne sprawy najmłodszych”, publikacje w „Małej Fantastyce” oraz scenariusz sztuki napisany do TVP Kraków (ta sztuka pokazywana była już kilkakrotnie na antenie ogólnopolskiej).

– Stałym motywem w moich opowieściach jest idea, która zresztą towarzyszy mi też w codziennym życiu: świat magii jest bardzo blisko nas, tylko zbyt często nie potrafimy dostrzec tych czarów – mówi prof. Karwińska.

Bajki z różnych szuflad to prawdopodobnie (rozmowy trwają) początek większej serii bajek przeznaczonych dla dzieci z różnych grup wiekowych. I choć pierwsza książeczka z serii nie zawiera ilustracji dziecięcych (stworzonych specjalnie przez Adę i Kacpra – dzieci dr. Marka Benio, też pracownika krakowskiej Akademii Ekonomicznej), Anna Karwińska wierzy, że w przyszłości uda się przekonać wydawnictwo do tego pomysłu. W zanadrzu ma bowiem dużo innych rysunków dziecięcych (m.in. autorstwa dzieci dr. Łukasza Mamicy, także z AE w Krakowie).

A kolejna planowana publikacja naukowa prof. Karwińskiej? – Może wreszcie będzie to socjologiczna analiza bajek dziecięcych? – mówi całkiem poważnie.