Z enerdowską gwiazdką

Piotr Kieraciński


Gdy prof. Ryszard Małajny z Wydziału Prawa i Administracji UŚ po raz pierwszy pojawił się w pracy w mundurze, wzbudziło to zdumienie otoczenia. Niektórzy patrzyli na niego z niedowierzaniem, inni ze zgorszeniem. Niewielu z akceptacją. – To był dzień, gdy nie miałem wykładów – wspomina. – Wybrałem sytuację neutralną – dyżur w dziekanacie. Był wówczas prodziekanem. Potem w uczelni pojawiał się w mundurze częściej. Studenci się przyzwyczaili i chyba trochę polubili profesora prawa w mundurze. Natomiast niektórzy koledzy profesorowie do dziś patrzą na niego jak na dziwaka. Na pytanie, czy pamięta ten pierwszy dzień w mundurze w uczelni, odpowiada: – Oczywiście. Wtedy poznałem żonę.

Fascynacja mundurami przyszła późno. – Zawsze byłem grzecznym chłopcem, mimo że nie byłem ani harcerzem, ani ministrantem – wspomina swoją młodość. – Wojsko podobało mi się jak wielu młodym chłopcom. Jednak dopiero gdy stuknął mi czwarty krzyżyk, wpadłem na pomysł, że można na co dzień chodzić w mundurze. Był rok 1996.

Leży jak ulał

Prof. Małajny nie interesuje się mundurami historycznymi. Najbardziej podobają mu się uniformy polskie, niemieckie, amerykańskie i austriackie. – Niestety, nasze prawo nie pozwala mi chodzić w polskim mundurze, a nie chcę, żeby mnie ktoś rozbierał na ulicy – mówi. Do swoich mundurów dodaje elementy z  formacji zbrojnych innych krajów. – Nie chcę stwarzać wrażenia, że jestem wojskowym. Na niemieckiej bluzie, w której mnie przyjmuje, widnieją emblematy oraz odznaki polskie i amerykańskie. Pas amerykański, spodnie niemieckie. Z polskiego umundurowania najbardziej ceni tradycyjne buty wojskowe. – Te z zapinaną na dwie klamerki cholewką. Są mocne i wygodne.

Podobają mu się też wojskowe mundury galowe. Ponieważ nie mógł znaleźć odpowiednich marynarek i płaszczy w sklepach, zamówił je u krawca. – Mam we Wrocławiu krawca, u którego od kilkunastu lat zamawiam garnitury – mówi. – Potrafi uszyć wszystko, co sobie zażyczę i leży to na mnie jak ulał. Jedna z galowych marynarek ma kolor szary, druga – granatowy. Wzór jest uniwersalny, popielata barwa jest niemiecka, natomiast kolor granatowy to barwa włoskich karabinierów. Ma też trzy płaszcze galowe. Krój z drugiej wojny światowej. – I Niemcy, i Rosjanie nosili podobne płaszcze – zaznacza. Jeden skórzany czarny, jeden granatowy i jeden niebieski. Ten unikalny błękit, to historyczna barwa armii pruskiej z XIX wieku. Żeby pagony mundurów nie były puste, naszywa na nich enerdowską gwiazdkę. – Kupiłem kilkadziesiąt za grosze na pchlim targu.

Zawsze kupuje mundury nowe. Nie jest o nie łatwo. – Znam kilka dobrych sklepów w Polsce. Polecam jeden w Sandomierzu. Zawsze tam zaglądam, gdy jestem w okolicy. Sporo zakupów robi za granicą. Żałuje, że nie można nosić polskich mundurów. To przecież znakomita promocja wojska. Ma nadzieję, że minister Radosław Sikorski zmieni restrykcyjne rozporządzenie w tej sprawie wprowadzone przez Jerzego Szmajdzińskiego. – Ludzie noszą na ulicach, podczas pracy w polu czy na wycieczkach turystycznych mundury amerykańskie, niemieckie. Dlaczego nie polskie? – dziwi się.

Z gwardii prymasowskiej

– Żeby zdecydować się na przyjście w mundurze na uniwersytet, trzeba tam było mieć jakiś status – mówi prof. Małajny. Na wykłady i posiedzenia rady wydziału przychodzi w garniturze. Ale już na seminariach, które są bardziej kameralną formą zajęć, często bywa w mundurze. Także na egzaminy zawsze przychodzi w mundurze – polowym. – Czy to dla pana rodzaj poligonu? – pytam. – Nie, ale dla studentów, owszem – śmieje się. – Gdy studentowi nie idzie na egzaminie, zawsze mogę zagrozić, że trafi w kamasze. Chodzę elegancko ubrany na wykłady, teraz rola się odwraca – to oni mają być w krawatach i garniturach. W mundurze galowym – marynarce, białej koszuli z naramiennikami i bryczesach – pojawia się na pierwszym i ostatnim wykładzie, czasami na wykładzie przedświątecznym.

Zdarzało mu się pojawiać w mundurze w sądzie. – Nie na rozprawach – zaznacza. Często jest nagabywany przez ciekawskich o formację, której mundur ma akurat na sobie. Bywał brany za leśniczego albo strażaka. – Gdy ktoś zbyt natarczywie domaga się wyjaśnień, żartuję, że jestem z gwardii prymasowskiej.

Prof. Małajny zdaje sobie sprawę z faktu, że nie każdy mężczyzna może założyć na siebie mundur. – Nie pozwoliłbym sobie na mundur, gdybym był niższy. Gdy ktoś zamiast brzucha ma odwłok, w żadnym razie nie powinien zakładać munduru. Niestety, ta uwaga dotyczy wielu polskich wojskowych. Sam dba o kondycję: gimnastykuje się i ćwiczy hantlami.

– Jeśli nawet jest to ekstrawagancja – mówi – to mężczyzna w mundurze wygląda schludnie. – Za mundurem panny sznurem – podpowiadam. – Zdarza się, że komplementują mnie studentki – odpowiada. – Ale najbardziej cenię to, że w mundurze podobam się żonie, która jest wyjątkową kobietą.