Zapis pasji czytelniczej

Lektury w czasie podzielone zostały na dwie części: Notatki o poezji i Notatki o krytyce . Na książkę składa się kilkadziesiąt recenzji z lat 1993-2017 publikowanych na łamach wielu czasopism. Zdecydowana większość krótkich opisów książek obejmuje dokonania twórców małych ojczyzn, autorów lokalnych, choć część z nich jest również znana szerszemu kręgowi czytelników, jak np. Przemysław Czapliński, Karol Maliszewski, Leszek Szaruga czy Dariusz Nowacki. Z lubelskiego podwórka Majerski opisywał Latomię. Wybór wierszy Józefa Ferta oraz Słowa i twarze. Szkice literackie Waldemara Michalskiego.

Żywot recenzji na ogół bywa bardzo krótki, zazwyczaj są tekstami o charakterze doraźnym, bardzo ulotnym i chwilowym. Krytyk w swojej recenzji może jedynie zarysować ogólny problem, przybliżyć świat skonstruowany przez autora wierszy, powieści czy rozważań teoretycznoliterackich, wskazać językowe rafy, o które rozbija się czasem twórca lub intelektualne mielizny, na których osiada. Może się jednak zdarzyć, że niektóre książki właśnie dzięki nieudolności pisarza przedłużą nieco swój żywot za sprawą zainteresowania nimi krytyka, jak to było np. w przypadku Książek najgorszych Stanisława Barańczaka. Lektury w czasie uważam po części za próbę usystematyzowania własnego dorobku, powrotu do lat minionych, czasem wyciągania z otchłani niepamięci ludzi i ich dzieł.

Podobne tej książce kompilacje są jak powtórne wywoływanie z przeszłości wypowiedzianych (napisanych) już słów, które niczego nie zmienią i nie zmieniły być może również wówczas. Lektury… nie zawierają nowych odczytań, dopowiedzeń, uaktualnień, nie wnoszą innego, czasem zgoła odmiennego punktu widzenia, pozwalają raczej wrócić do czasów, w których zostały napisane. Są dowodem czytelniczej fascynacji i pracowitości autora, dają wyobrażenie o jego erudycji, systematyczności, bogactwie słownika, mówią nam równie wiele o podmiocie i przedmiocie recenzji. Największą wartością książek tego typu, czyli będących niejako „antologiami” własnej twórczości, jest ich użyteczność w kategoriach literatury przedmiotu i zapewne ten rodzaj czytelniczej uwagi najbardziej przedłuży ich żywot. Często bowiem o wiele łatwiej będzie nam sięgnąć po jedną pozycję niż przeszukiwać czasopisma w poszukiwaniu jednej interesującej nas recenzji. Wprawdzie Majerski wspomina, że Lektury… powstały z chęci ponownego spojrzenia na znanych mu już autorów z perspektywy czasu, ale jeżeli taki był rzeczywisty zamiar, to chyba zabrakło jakiejś klamry spinającej, którą byłoby właśnie „świeże spojrzenie lekturowe” w odniesieniu do czasów bieżących.

Drugi walor – można chyba powiedzieć, że pozaliteracki – to ocalanie pamięci o literatach i dziełach mniej znanych. Tuzy literackiego panteonu są i tak zazwyczaj wystarczająco opisane i „okrzyczane”, twórcom mniej znanym pochlebna recenzja może przysporzyć czytelników, zwrócić uwagę na jakąś książkę, a mniej pochlebna, jednakże konstruktywna krytyka, pozwoli doskonalić braki warsztatowe. Zadaniem krytyka powinno być po prostu dobrze spełnić swoją powinność, dokonując uczciwych odczytań, tzn. takich, które mają na celu zachowanie maksymalnego obiektywizmu.

Lektury… bez wątpienia spełniają te standardy, ukazując rzeczowe kompetencje Pawła Majerskiego jako znawcy literatury. Większość tekstów jest dosyć krótka, Majerski we wstępie nawet nie używa słowa recenzja, a jedynie pisze, że ze swojego archiwum wybrał „73 zapisy” i to chyba najbardziej odpowiednie słowo. Ponadto wspomina, że owe „zapisy” sporządzane były zaraz po ukazaniu się omawianych książek, co w przypadku recenzenta wydaje się rzeczą oczywistą. Używa także argumentu o „świeżym spojrzeniu lekturowym”, świeżym, rzecz jasna, wówczas. Lektury… są zapisem czytelniczej pasji, zapewne pół na pół hobbystyczno-zawodowej, oraz książką dla badaczy literatury przedmiotu.

Jacek Hnidiuk

Paweł MAJERSKI, Lektury w czasie , Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 2018, seria: Prace Naukowe UŚ w Katowicach.